Rozdzieleni - 6



BILL

-Nie.... mamo, nie!

Błagałem mamę, by przestała. Nie chciałem, by Tom został ukarany, za mój pomysł przemknięcia się do ogrodu sąsiadów i zabrania im tych dwóch jabłek. W końcu część jabłoni i tak rośnie po naszej stronie ogródka, co więc za różnica? A z naszej strony zjedliśmy już wszystkie zdatne do jedzenia. Co więc takiego złego było w zjedzeniu dwóch małych jabłek z drugiej strony płotu? A Tom znów przyjął wszystko na siebie... Chociaż płakałem i prosiłem, mama nie przestała, póki nie dostał pięć razy paskiem na tyłek. Gdy skończyła, zabrałem go na górę i płakałem myśląc, że mój brat dostał za coś, za co tak właściwie mu się nie należało.

-To mnie powinna była zbić...

Wyszeptałem, płacząc. Bałem się, że Tom się na mnie obrazi za to, że został przeze mnie ukarany. On jednak przytulił mnie i otarł dłońmi moje łzy.

-Nie płacz, nic mi nie jest. Poboli i przestanie. Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić. Nawet mamie.

Obiecał i przytulił mnie mocno, a ja schowałem się w jego dziecięcych ramionach, w których czułem się tak bezpiecznie... mieliśmy wtedy po osiem lat. Wcześniej jedynym złym, co nam się przytrafiło, był rozwód rodziców, o czym napisałem nawet piosenkę "Gegen meinen Will". Potem z Tom'em ją dograliśmy i wyszło super, ale ciągle robiłem zmiany w pewnym fragmencie tekstu, nie będąc go pewnym, a bliźniak przyznawał mi rację co do tego, że powinien brzmieć inaczej, ale on również nie miał pomysłu, jak. Dopiero dwie godziny przed oficjalnym nagraniem wpadłem na odpowiednie słowa, które dziś śpiewają wszyscy fani Tokio Hotel.

Nie miałem jednak póki co czasu na dalsze rozmyślania, ponieważ sceneria dookoła nas zmieniła się i nagle byliśmy w szkole. Czternastoletni Tom rozmawiał ze śliczną dziewczyną, która ewidentnie go podrywała, a ja czułem tak ogromny ból i żal w sercu, chociaż miałem świadomość, że moje uczucie nigdy nie powinno zaistnieć. Trzymałem wtedy bliźniaka trochę dalej od siebie, nie chcąc niszczyć mu związku przez moją chorą zazdrość. Dopiero potem dowiedziałem się, że nie flirtował z nią, mimo, że dziewczyna na prawdę miała na niego chrapkę. Jednak powiedział też, że kogoś ma. Spuściłem głowę, czując napływające łzy, płacz, który ściska mi gardło oraz ucisk w sercu.
To był 15 sierpnia, dwa tygodnie przed naszymi urodzinami.

-Tom, ja... muszę ci coś wyznać.

Zacząłem niepewnie, cichym głosem, ale widząc jego przeszywający mnie wzrok wiedziałem, że nie mam odwrotu. Teraz i tak nie pozwolisz mi się wykręcić. Odetchnąłem głęboko i spuściłem wzrok na moje dłonie, wyłamując palce. Bałem się i czułem narastającą z tego powodu gulę w gardle.

-Ja... ja nie wiem nawet, jak powinienem to powiedzieć.

Westchnąłem cicho, nie mogąc mówić głośniej przez ogarniający moje ciało i duszę stres. Skuliłem się w środku i wiedząc, że czekasz, zacząłem w końcu mówić.

-Ja... ja czuję coś do ciebie. Coś więcej... ja...

Spojrzałem ci w oczy i zamarłem. Patrzyłeś na mnie z lekkim rozbawieniem i czułością w oczach. Zdziwiłem się, gdy chwyciłeś mój podbródek w palce i złożyłeś na moich ustach delikatny pocałunek.

-Wiem, Billy.

Szepnąłeś mi w usta, patrząc prosto w moje oczy. Moje z pewnością rozszerzyły się z zaskoczenia, po czym wtuliłem się w twoje ramiona jak za dawnych, dobrych czasów i poczułem, jak obejmujesz mnie swoimi silnymi rękami i wtulasz w swoje ciało, głaszcząc delikatnie po plecach. Po policzkach popłynęło mi kilka łez szczęścia. Tak bardzo chciałem znów się w ciebie wtulić. Ale muszę czekać... a to bolało.

Czekanie było piekłem. Nie mogłem jednak nic zrobić, wiedziałem, że jeśli zbyt się pospieszę, skrzywdzę cię, a tego nie chciałem. Nigdy. Najbardziej bałem się, że cię stracę.

-Czy Tom będzie pamiętał nasze spotkanie astralne?

Zapytałem piątego dnia pobytu w Grecji. Bałem się wyjść do ludzi bo bałem się kogoś skrzywdzić. Dlatego to Sebastian zajął się dostawą krwi dla nas obu i uczył mnie wszystkiego, czego mógł po kolei. Podszedł do mnie i przysiadł na krześle kolo mojego łóżka.

-Pamięta każdy szczegół, zapewniam.

Usłyszałem w odpowiedzi. Pokiwałem głową. Czyli Tom już wie. Westchnąłem. Pewnie zastanawia się, czemu mnie jeszcze u niego nie ma... nagle poderwałem się i chwyciłem telefon, wybierając numer naszego prawnika.

-Manuel? Spotkajmy się w poniedziałek o dziewiętnastej w Peter Pan na Hoheluft okey?

Zapytałem zamiast powitania. Był wtorek, wiec miałem sześć dni na ogarnięcie się i powrót. Mężczyzna zgodził się a ja opadłem na łóżko. Nieliczne promienie słońca przedarły się przez zasłony i padły na mnie.

-Jak to jest ze słońcem?

Zapytałem. Wampir popatrzył na mnie i uśmiechnął się.

-Tylko ludzie, którzy byli na przykład przestępcami i się przemienili palą się na słońcu. To taka kara naszego stworzyciela. Ale nie chodzi o dosłownie ludzkie prawo. Przestępstwo w naszym świecie to morderstwa i gwałty i rabunki. Nie miłość, nie martw się. Kiedy już zostaniesz wampirem, dochodzi jeszcze przemiana wbrew czyjejś woli i więzienie ludzi jako swoich żywicieli. Czyli na przykład, jeśli Tom nie chciałby z Tobą mieszkać a Ty byś go do tego zmusił jedynie po to, by się nim karmić, jeśli któryś Wampir by się dowiedział, miałby prawo Cię zabić i musiałby zadbać o bezpieczny powrót Tom'a do domu. Jeśli jednak Ty jako Wampir poznałbyś Tom'a jako człowieka i zamieszkalibyście razem i łączyłaby was jakaś relacja a oprócz tego byłby Twoim żywicielem, nie stanowicie wykroczenia.

Wyjaśnił a ja bawiłem się dłonią, oglądając ją w promieniach słońca. Uśmiechnąłem się lekko.

-Możemy jutro wyjść na spacer?

Zapytałem. Sebastian uśmiechnął się, ukazując swoje kły. Namawiał mnie już do wyjścia, ale byłem zbyt uparty. W głowie miałem jednak jeszcze jedno pytanie.

-Jak rozpoznać wampiry stworzycieli?

Zapytałem, patrząc na jego twarz. Ten uśmiechnął się.

-Jednego już znasz. Czym pachnę?

Zapytał a ja się zdziwiłem, jednak skupiałem na jego zapachu.

-Pachniesz... piżmem i czekoladą i... skoszoną trawą.

Stwierdziłem. Pokiwał zadowolony głową.

-Skoszona trawa to nasz znak rozpoznawczy. Tak samo jak różnokolorowe oczy.

Wyjaśnił a ja przyjrzałem mu się, by zapamiętać dokładnie jego wskazówki. Uśmiechnąłem się i ułożyłam na łóżku.

-Dzięki. Ciesze się, że mi pomagasz.

Przyznałem. Uśmiechnął się szeroko i wstał, kierując się do wyjścia i zostawiając mnie samego. A ja pogrążyłem się w moich rozmyślaniach i wspomnieniach z bliźniakiem w roli głównej...

Komentarze

  1. Wróciłaś? To super!
    Jedynie nie rozumiem po co ten szum o odejściu i zawieszeniu, skoro jesteś tak szybko spowrotem... ale w sumie, każdy z nas lubi mieć trochę zamiesznia wokół swej osoby.
    Rozdział super, podoba mi się. Pozdrawiam. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to miałam zamiar nie wrócić do początku roku minimum, stąd to całe zamieszanie

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty