Sekret - rozdział 6


Stali na dziedzińcu i wpatrywali się w ciemną masę, która zmierzała w ich kierunku. Dobrze wiedzieli, kto to jest. Wiedzieli, kogo mają się spodziewać. A mimo to, strach dawał im się we znaki. Jednak każdy z nich był zdecydowany, by położyć na szali swoje życie, by móc dać innym lepsze jutro i pokonać najmroczniejszego czarnoksiężnika ich czasów. Nie mogli tylko pogodzić się z jednym. Że dzisiaj stracą swego przyjaciela. Być może nie jednego. Ale to jego los jest przesądzony.

-Harry... idź się schować. Proszę.

Powiedział Draco w pewnej chwil. Oczy wszystkich zwróciły się na nich. Zielone tęczówki wpatrywały się zaskoczone w zmęczoną wielomiesięcznym bólem twarz.

-Tak musi być, Draco. Zrozum, proszę.

Wyszeptał Chłopiec, Który Przeżył. Blondyn spojrzał na niego i złączył ich usta w ostatnim pocałunku. Po bladym policzku spłynęła łza, ale nie było już czasu na więcej. Wrogowie byli coraz bliżej.

-Proszę, proszę, proszę. Kogo to ja widzę. Harry Potter i jego przyjaciele.

Powiedział głos, od którego wszystkich przeszły ciarki.

-Draconie, mój drogi, przestań się wygłupiać i chodź do mnie. Przyprowadź mi Złotego Chłopca.

-Nie jestem już twoim sługą. Gdyby nie mój ojciec, nigdy bym nie był.

Odpowiedział, chociaż głos mu drżał. Bał się, ale obecność innych dodawała mu odwagi.

-Masz tutaj przyjść.

Głos Wężoustego był zimny i pełen groźby. Chwycił rękę jednego ze stojących najbliżej popleczników i przejechał po jego Mrocznym Znaku palcem wskazującym. Nie widząc żadnej reakcji ze strony blondyna zazgrzytał zębami. Chłopak podwinął rękaw i pokazał czyste ramię.

-Do niczego mnie nie zmusisz. Pozbyłem się twojego znaku.

Uśmiechnął się blondyn, pewny siebie. Różdżka Mrocznego Pana skierowała się w pierś młodego Malfoya, jednak pomiędzy nimi stanął Wybraniec.

-Dosyć. Przyszedłeś tu po mnie, prawda? Jeśli pozwolę ci się zabić, zostawisz innych w spokoju?

Zapytał, odrzucając swoją różdżkę na bok. I tak jej nie potrzebował.

-Tak, oczywiście, chłopcze.

To było kłamstwo. Wiedział to, tak samo, jak wszyscy inni zebrani. Chłopak podszedł do Voldemorta i chwycił jego dłoń, przytykając sobie jego różdżkę do piersi.

-Więc miejmy to za sobą.

Oznajmił. Szok i niedowierzanie malowały się na twarzach Śmierciożerców. Odwrócił twarz i spojrzał na Dracona, uśmiechając się do niego.

-Avada Kedavra!

Usłyszał jeszcze, a potem ujrzał zielone światło i nie było już nic.

-NIE!

Powietrze rozdarły cztery głosy. Hermiony. Rona. Ginny. I Draco. Nikt inny nie odważył się sprzeciwiać Wybrańcowi. Ze szmaragdowych oczu zniknęło światło a ciało osunęło się na ziemię bezwładnie. Dumbledore wycelował różdżką w martwego Pottera i zabrał je na bok, w miejsce, gdzie powinno być bezpieczne do czasu zakończenia bitwy. Po policzkach ludzi płynęły łzy bólu i żalu. Ale tylko w jednych tliła się czysta żądza krwi. Voldemort odwrócił się przodem do swoich popleczników i mówił coś do nich, ale on nie słuchał. W głowie miał to, że już nie musi używać różdżki do czarów, dzięki umiejętnościom Harry'ego, które ten mu przekazał. Skupił się na Czarnym Panu i wyciągnął dłoń w jego stronę.

-Avada Kedavra.

Powiedział cicho, jednak wszyscy uczniowie i pracownicy Hogwartu go słyszeli. W szoku patrzyli, jak ciało Czarnego Pana osuwa się na ziemię, jakby rażony piorunem. Dookoła blondyna zaczął tańczyć wiatr. W głowie miał wszystko, co Złoty Chłopiec dla niego zrobił. Jakby duch Harry'ego ich pchał, on, Hermiona, Ginny, Ron, Neville i kilkoro innych uczniów a także Lupin, Tonks i Minerwa przepełnieni nienawiścią i bólem straty kroczyli w kierunku Śmierciożerców. Gdy poplecznicy martwego już Czarnego Pana spojrzeli im w twarze, u każdego zauważyli to samo. Czarne tęczówki oczu. Oznaka opętania. Wiatr, ogień, powietrze, woda, ziemia, elektryczność, mrok i światło - na lewym policzku każdego z nich pojawił się jeden z tych symbolów. Bellatrix chwyciła Kamień Wskrzeszenia, który ostatnio znalazła, i poprosiła, by pokazał jej, co się dzieje. Ujrzała ducha bruneta, górującego nad przyjaciółmi, który dawał im swoje moce i moce świata, by ich wesprzeć.

-Przeklęty Potter! Nawet po śmierci nie daje nam spokoju!

Wrzasnęła i rzuciła się na przeciwników, pewna swego zwycięstwa.

Komentarze

  1. Hejeczka,
    o nie, nie... to jest to co kocha, a teraz ani nie wystąpi na zawodach, ani nie może trenować...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    wspaniale, liczyłam chociaż, że Harry trochę powalczy z Voldemortem a tutaj od tak, ale Harry wciąż pomaga im, jak widać i dla Draco ważny jest Harry...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty