Od początku - rozdział 2

Konbanwa~
Mamy kolejny rozdział :)
Proszę, zostawiajcie komy :c
Zapraszam~!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Izaya strasznie nudził się na apelu. Stał obok Dotachin'a, kiwając się z pięty na palce. Nie słuchał zbyt uważnie. Wiedział, o czym mowa i gdyby trzeba było, powtórzyłby to teraz, ale nie przywiązywał do tego zbytniej wagi, więc szybko zapominał wypowiadane przez dyrektora słowa. Zastanawiał się, czy Kishitani będzie w jego klasie. Prawdopodobnie tak, ale szatyn nic mu nie chciał powiedzieć, a nie miał zbytniej ochoty jeszcze przed rozpoczęciem roku włamywać się do systemu... No więc, nie wiedział. Niby ten chłopak nie potrafi kłamać, ale nigdy nic z nim nie wiadomo. Westchnął ciężko i przywrócił rytm swojemu kołysaniu się.
-...cieszymy się, że w tym roku będziemy mieć w naszym gronie tak wielu wyjątkowych uczniów. - powiedział wicedyrektor, który właśnie zastąpił przedmówcę. Brunet zachichotał na te słowa. O tak, z pewnością macie co najmniej trzech wyjątkowych uczniów. 
-Auch! - skrzywił się i rozmasował bok, w który właśnie walnął go stojący obok przyjaciel. - Co? - syknął.
-Wicedyrektor się na Ciebie patrzy, Nie wygłupiaj się. - na te słowa czerwonooki z trudem powstrzymywał śmiech.
-I dobrze~. Powinien już wiedzieć, jak wyjątkowego ucznia ma w swojej szkole~. - bawiły go spojrzenia nauczycieli i uczniów w okół. Nie przeszkadzało mu bycie w centrum ich uwagi. Nawet mu to odpowiadało.
-Teraz rozejdźcie się proszę do klas. - po kilku minutach padło to upragnione zdanie. Izaya szybko znalazł się przy swojej klasie, 1d. Stał tam szatyn w okularach i z uśmiechem machał do chłopaka.
-Shinra~! - zawołał śpiewnie Izaya i podbiegł do przyjaciela. - Znów w jednej klasie, ne~? - zapytał wesoło. Kishitani widocznie pokraśniał.
-Jasne, nie zostawię Cię na pastwę losu! Jeszcze coś wybaranisz. - zaśmiał się, mówiąc na wpół serio, na wpół żartem. Weszli do klasy i siedli razem, w drugiej ławce w środkowym rzędzie. Przez moment kłócili się o to, gdyż szatyn chciał siedzieć w pierwszej ławce. Jednak Izayi w końcu udało się postawić na swoim. Rozprawiali o wszystkim i o niczym, dopóki do klasy nie wszedł nauczyciel. Czerwone oczy skakały od jednego ucznia do drugiego.
-Witajcie, młodzieży w naszym liceum. Od dzisiaj jesteście uczniami szkoły Raijin. Cieszę się, że większość z was zastosowała się do przepisów i ubrała mundurki. - tu zrobił pauzę i znacząco spojrzał na osobę siedzącą z okularnikiem w drugiej ławce. Po chwili jednak kontynuował. - Nazywam się Sakuragai Jun. Mówcie mi Sakura-sensei. Teraz będę czytać wasze nazwiska po kolei. Niech wyczytana osoba wstanie i powie parę zdań o sobie. - oznajmił, usiadł za biurkiem i zaczął czytać. Brunet słuchał uważnie wypowiedzi, każdego z uczniów, odnotowując sobie w pamięci, co będzie musiał zapisać potem w zeszycie. O nazwiska się nie martwił, jeszcze dziś ściągnie pełną listę imion i nazwisk wszystkich uczniów. Wreszcie przyszła jego kolej.
-Orihara. - wyczytał nauczyciel. Brunet wstał cicho, z gracją, z asymetrycznym uśmiechem na twarzy.
-Ohayo~! Nazywam się Orihara Izaya~. Interesuję się psychologią i biologią~. Nie lubię słodyczy~. - wymienił i z wdziękiem usiadł z powrotem na swoim miejscu. Wszyscy przez chwilę milczeli. Nauczyciel dopiero po minucie zawieszenia wrócił do dalszego czytania. Hahahha~! Ale mieli miny. - zaśmiał się w duchu brunet. Wiedział, jakie wywołał wrażenie. Nie powiedział o sobie praktycznie nic, jego twarz zdobił uśmiech, a postawa była w pełni zrelaksowana. Westchnął cicho zadowolony.
-Dobrze, możecie już iść. - powiedział w końcu nauczyciel. Izaya zerwał się i czym prędzej pobiegł na balkon na pierwszym piętrze. Stanął za szybą i wpatrywał się w wychodzących uczniów. Szyba była brudna, ale jemu nie przeszkadzało to w obserwacji ich. Wtem z budynku wyszedł jakiś wysoki blondyn. Uśmiech wpłynął na twarz Izayi. Farbuje się... ciekawe dlaczego~? - pomyślał. Jego uśmiech poszerzył się, gdy blondyn stanął i odwrócił się w jego stronę. Wyczuł, że go obserwuję, co? Przez chwilę oczy blondyna błądziły po budynku szkoły, a potem natrafiły na poszukiwanego osobnika. Złotooki zmarszczył lekko brwi i przez chwilę mierzył się spojrzeniem z nieznajomym. W końcu westchnął i odszedł w swoją stronę.
-Zapowiada się na prawdę ciekawie~! - mruknął sam do siebie Orihara, po czym zbiegł na dół i poszedł po siostry.

Komentarze

Popularne posty