Od początku - rozdział 4


Jare, jare... no cóż, akcję mam zaplanowaną, to opowiadanie będzie chyba moim najdłuższym o.O
Nom, najdłuższe opowiadanie miało 14 postów, ciekawi mnie ile tu wyjdzie... ale to się zobaczy, chociaż mam pomysł :D
No dobra, ale już nie gadam, nie obiecuję nic. :D
Zapraszam do czytania i proszę o komentarze~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Bracie, powinieneś już zejść na dół. Mama przygotowała śniadanie. Poza tym za dwadzieścia minut powinieneś wyjść do szkoły. - drobny, brązowowłosy chłopak stał w drzwiach pokoju swojego brata i z twarzą pozbawioną wszelkich emocji przyglądał się krzątaninie blondyna.
-Tak, już schodzę, dzięki, Kasuka. - chłopak właśnie wrzucał coś do torby.
-Nie spakowałeś się wczoraj? - padło pytanie z ust młodszego chłopaka.
-Nie, zasnąłem nad biologią. - skrzywił się wyższy chłopak i odwrócił się w stronę brata. - Minuta i schodzę na dół. - poprawił białą koszulę i założył na nią błękitną marynarkę. Poprawił włosy, a jego młodszy brat po prostu skinął głową i wyszedł. Nie lubił mówić, jeśli nie musiał. Jest strasznie oszczędny w słowach i nigdy nie okazuje emocji. Jedynie, gdy gra. Dzięki temu jest świetnym aktorem. Dlatego za namową matki i nauczycielki dołączył do kółka teatralnego. Ostatnio był, nawet na przesłuchaniu. Za tydzień zaczyna pracę. Będzie grał główną rolę w spektaklu. Z tego, co blondyn wiedział, jego brat zachwycił reżyserkę i wręcz oszalała na jego punkcie. Nie było dnia, żeby nie przysłała czegoś dobrego do jedzenia (co zresztą i tak trafiało do Shizuo) i codziennie dzwoniła. Za każdym razem jak dzwoniła pytała, czy z Kasuką na pewno wszystko w porządku i czy na 100% zagra w jej sztuce. Mimo gorących zapewnień, że tak, oczywiście, ona i tak potrafiła rozmawiać z nim przez dobre pół godziny. Za to, kiedy Kasuki nie było w domu i słuchawkę podnosił Shizuo albo rodzice, od razu zadawała pięć razy pytanie, czy na pewno wszystko z młodym Heiwajimą w porządku i czy nic mu nie jest. Jasne, wszyscy cieszyli się z roli najmłodszego członka rodziny i nie mieli wątpliwości, że świetnie mu pójdzie, jednak byli zmęczeni zachowaniem reżyserki. Shizuo, nawet się cieszył, bo przysyłała sporo słodyczy, a on mógł je wszystkie zjeść, jako iż jego brat wolał owoce i zabierał mu tylko landrynki. Złotooki spojrzał jeszcze w torbę, czy ma wszystko, chwycił ją i zszedł na dół. Przechodząc przez salon spojrzał jeszcze w lustro, czy na pewno wygląda jak człowiek, po czym wszedł do kuchni. Przy stole siedział jego młodszy brat i matka.
-Witaj, kochanie. - uśmiechnęła się do syna, odwracając się do niego. - Późno dzisiaj wstałeś. Zjedz śniadanie. - podsunęła mu talerz z płatkami i z mlekiem pod sam nos.
-Dzięki, mamo. Smacznego. Nie wstałem późno, po prostu musiałem jeszcze coś zrobić. - stwierdził z uśmiechem.
-Odkąd chodzisz do liceum, jesteś jakiś weselszy. Mniej jest skarg ze szkoły i częściej wychodzisz z domu... Przyznaj się, znalazłeś przyjaciół, masz dziewczynę czy coś bierzesz? - zapytała z lekkim uśmiechem zgrywusa na twarzy. Był jednocześnie ciepły, ale również przy okazji zawadiacki. Puściła mu jeszcze perskie oko, a on poczuł na sobie przenikające spojrzenie brata.
-Przyjaciół. Pamiętasz Shinrę?
-To ten dziwny co cały czas mówi o medycynie i jakiejś Celty? - zapytała, aby się upewnić.
-Tak. - potwierdził.  -Chodzi do równoległej klasy, razem ze swoim przyjacielem z podstawówki, Oriharą Izayą. Do tego w mojej klasie jest jeszcze nasz wspólny znajomy, Kadota. Pamiętasz Kadotę, nie, chodziłem z nim do podstawówki? - wyjaśnił.
-Pamiętam. Więc to z nimi codziennie się spotykasz? - zapytała, aby się upewnić.
-Tak, są spoko. Chociaż każdy z nich jest trochę dziwny. Nie mogę się zdecydować, czy Shinra jest najdziwniejszy czy też Izaya... - pokręcił głową ze śmiechem.
-A jaki jest ten Izaya? - zapytała kobieta.
-Hmm... ciężko go określić. Jest w sumie spokojny, ale trochę podstępny, ma lekko dziwne poczucie humoru, chociaż nie aż tak bardzo odchylone od normy, ma trochę dziwny gust i jest typem buntownika. To chyba tyle? Ogółem, strasznie dziwny z niego człowiek. Do tego ciągle mówi, że kocha wszystkich ludzi. - opowiedział Shizuo, najlepiej jak umiał, charakter swojego nowego przyjaciela.
-Według mnie to i tak Shinra go przebija. - roześmiała się dźwięcznie kobieta.
-Pewnie masz rację. - skinął złotą czupryną.
-Bracie, nie chcę Wam przerywać, ale za pięć minut masz metro.
-O szlak! - szybko połknął resztę śniadania i zerwał się z krzesła. - Dzięki, mamo, do zobaczenia! - rzucił i wybiegł z domu.
-Uważaj na siebie! - odkrzyknęła mu kobieta, jednak on nie mógł już tego usłyszeć. Pędził do metra, ciesząc się na kolejny dzień spędzony z przyjaciółmi. Dużo mniej się denerwował i nie niszczył już prawie nic... Zawsze było z nimi zabawnie. A do tego nauczyciele podobno planują wspólną wycieczkę wszystkich klas pierwszych... będzie fajnie, jak będą mogli być razem w pokoju. Wbiegł do metra, zdyszany otarł kilka kropelek potu z czoła i oparł się o barierkę.
No, jeśli pojadą na wycieczkę, zapowiada się ciekawie. Stwierdził w myślach.

Komentarze

Popularne posty