Rette mich - rozdział 7

Waaa~!
Emocje po nominacji wciąż nie opadły, jeny, naprawdę strasznie się cieszę <3
W każdym razie...
Dziękuję wszystkim Wam za komentarze pod każdym rozdziałem <3
Wiem, że nie odpisuję na wszystkie, ale nie znaczy to że nie czytam i mnie nie cieszą<3
No, a teraz już przechodzę do opo~!
Zapraszam~
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gdy się obudziłem obok mojego łóżka stał kubek ciepłej jeszcze herbaty. Usiadłem i chwyciłem naczynie w ręce, Dmuchnąłem lekko by nie oparzyć języka i upiłem łyk. Od razu da się wyczuć, że robił ją Psyche. Była przesłodzona. Ulip, ni mniej, ni więcej. Westchnąłem i poszedłem z naczyniem do łazienki, wylewając ją do zlewu. Obmyłem twarz i zszedłem na dół. Było mi strasznie zimno, ale nie chciało mi się wracać do pokoju po bluzę. Wszedłem do kuchni i umyłem kubek. Rozejrzałem się. 
-Gdzie są te jabłka? Psyche miał wczoraj kupić. - w koszyku nie, na stole nie, w salonie nie, w siatce nie, w misce nie... - Czy ten idiota włożył to do lodówki? - zajrzałem do urządzenia i... zamurowało mnie. - Włożył jabłka do lodówki doskonale wiedząc, że nienawidzę zimnych jabłek, szczególnie w zimie! Nosz kurde! - mruczałem pod nosem sam do siebie i ze złości trzasnąłem drzwiami od lodówki. Trudno, dzisiaj nic nie jem. Jutro pewnie też nie. Wszedłem na górę i trzasnąłem drzwiami. Chwyciłem telefon. Jeden mail.
Do: Hachimenroppi
Od: Tsukishima
Temat: Wczoraj
Treść: Roppi-kun! Dziękuję Ci za wczoraj, naprawdę dobrze się bawiłem i dziękuję za prezent. Mam nadzieję, że się do mnie nie zraziłeś i zechcesz jeszcze kiedyś się ze mną spotkać.. nie chcę się narzucać, więc jeśli chcesz to napisz do mnie...
Trzymaj się ciepło, bo dziś wyjątkowo zimno, Roppi.
Tsuki

On? Miałby mnie do siebie zrazić? Już prędzej ja jego. Spotkać się? Mogę. Nie chce się narzucać? Nie robi tego. Napisać? Napiszę. Od razu mu odpisałem.
Do: Tsukishima
Od: Hachimenroppi
Temat: Wczoraj
Treść: Tsuki, to ja jestem wdzięczny. Nie sądziłem, że napiszesz. Nie zraziłeś mnie do siebie. Mogę się z Tobą spotkać. Nie pracuję, więc jak będziesz chciał to po prostu przyjdź.
Dziękuję, Ty też na siebie uważaj.
Roppi

Może przesadziłem trochę w tym mailu, ale inne formy maila mi nie pasowały. Ten wydał mi się najlepszy. Przeczytałem maila od niego jeszcze raz i wtedy nadeszła odpowiedź.
Do: Hachimenroppi
Od: Tsukishima
Temat: Wczoraj 
Treść: Roppi-kun, lubisz czytać, prawda? Więc może przyjdę jutro? Przyniosę trochę książek, pracuję w bibliotece. Jeśli masz ochotę oczywiście...

On.. na prawdę chce jutro przyjść? Nie mogłem w to uwierzyć i przeczytałem maila jeszcze kilka razy, nim odpisałem.
Do: Tsukishima
Od: Hachimenroppi
Temat: Wczoraj
Treść: Jasne, Tsuki. Możesz przyjść. Będę czekał. Tylko ubierz się ciepło.

Wysłałem wiadomość i odłożyłem urządzenie. Położyłem się na wznak na łóżku i patrzyłem przez chwilę w sufit. To prawda? To wszystko nie jest snem? Czy...czy to znaczy że.. kogoś w końcu do siebie nie zraziłem? Ale nie. Nie mogę mu jeszcze ufać. Jeszcze może mnie zranić. Nie chcę przez niego cierpieć. 
Takie myśli dręczyły mnie przez cały dzień.
***
Tak, jak się umówiliśmy, Tsuki przyszedł do mnie następnego dnia i przyniósł kilka książek. Czytaliśmy na głos, na zmianę. Jego głos wahał się i jąkał, ale cierpliwie siedziałem i czekałem na to, aż skończy swoją część. Wsłuchując się w jego słowa, zamykałem oczy. W ogóle nie przeszkadzało mi to jak czytał. I przyszedł nie tylko tego dnia. Przychodził i wciąż przychodzi codziennie. Czytamy, słuchamy muzyki, rozmawiamy i poznajemy się. Czasem przypadkiem dotknął mojej zimnej dłoni, czasem opatrywał mi na nowo rany. Często mnie prosił abym tego nie robił, czasem przez to płakał. Było mi wtedy smutno, ale nie potrafiłem się powstrzymać, mimo, że przez to cierpiał. Nie potrafiłem tylko zrozumieć, dlaczego.
Któregoś dnia postanowiłem się go o to zapytać/
-Tsuki? - zacząłem, odkładając książkę na bok. Usiadłem po turecku naprzeciw niego.
-Hmmm? - mruknął i spojrzał na mnie.
-Dlaczego to robisz? - zapytałem, ale widząc jego zagubiony wzrok, sprecyzowałem - Dlaczego tak bardzo zależy Ci na tym, bym tego nie robił? Dlaczego to sprawia, że płaczesz? - jego oczy wyrażały coraz większe zrozumienie, wraz z moją wypowiedzią.
-Ponieważ to złe i smutne... no i.. - przerwał, spuszczając wzrok z mojej twarzy - zależy mi na Tobie, Roppi. - powiedział, uroczo się rumieniąc. Nie wiem czemu, lubiłem te rumieńce. Tsukiego lubię, w nim też lubię wiele rzeczy. Moje oczy trochę się rozszerzyły. Czy on właśnie powiedział, że mu na mnie zależy? Po dłuższej chwili podniósł na mnie swój wzrok.
-Roppi? - zapytał cichutko, niepewnie.
-Tobie... zależy na mnie? - zapytałem. Jeszcze to do mnie nie dotarło. Skinął głową.
-Tak, Roppi. Czy ja.. uraziłem Cię tym? - zapytał. Zaprzeczyłem.
-Nie. Ale nie obiecam Ci, że będę Ci ufał. Może kiedyś, ale nie teraz. - powiedziałem, ale czułem, jak od środka coś mną targało. Przeczyłem sam sobie. Ufałem mu, chociaż nie powinienem. Minęły dopiero trzy tygodnie odkąd się znamy.
-Dziękuję. - powiedział, trochę radośniej. Za co on mi dziękuje? Nie wiem.
Wychodząc zatrzymał się jeszcze w drzwiach.
-Roppi.. wiem że tego nie lubisz... ale mógłbym Cię przytulić? Ten jeden raz... - poprosił cicho, chowając nos w szaliku. Skinąłem głowa i delikatnie, jakbym był ze szkła, objął mnie. Poczułem, wtedy nieznane mi ciepło i jakieś inne, dziwne uczucie, ale nie potrafię go określić. - Nie rób sobie krzywdy. - poprosił jeszcze i wyszedł, zostawiając mnie z natłokiem myśli.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ten rozdział jest trochę krótszy, specjalnie, dopiero następny będzie dłuższy, akcja pójdzie w ruch :)

Komentarze

Popularne posty