Bez nadziei - rozdział 8


-Słucham?

Szarowłosy odebrał komórkę, nie patrząc nawet kto dzwoni i przyłożył ją do ucha przekładając na biurku papiery.


-Cześć, Haruki. 

W słuchawce rozbrzmiewał wesoły głos Sory. 

-Przeszkadzam? 


-Nie, skąd. Co jest? 

Zapytał zaciekawiony podpisując jakiś światek.


-Kiedy kończysz pracę? 


-Za jakieś... dziesięć minut. A co? 


-Spotakmy się za pół godziny w parku obok starego dębu? 

Zapytał czarnowłosy z nadzieją.


-Jasne. 

Nez czym prędzej zaczął kończyć swoją robotę. 

-To do zobaczenia. 

Rzucił i zaczął kończyć wszystkie swoje obowiązki najszybciej jak potrafił. Zaraz jednak zdzielił się mentalnie w twarz. Przecież on nie może AŻ tak pokazywać że mu zależy. Wyjdzie na kompletnego desperata. Jakby był jakąś nastolatką która szczebiocze do swojego ukochanego. O nie! Na to sobie nie pozwoli.

Wyszedł z firmy punktualnie i spokojnym krokiem zmierzał w miejsce spotkania z Ruki'm. Cieszył się w głębi duszy, że mężczyzna chciał się z nim spotkać. Osobiście, Nez chciał to rozegrać powoli, dokładnie badając na czym stoi, ale na tyle szybko, by Ruki nie pomyślał, że kompletnie mu nie zależy.


Pod stary dąb, miejsce ich spotkań gdy wprowadzili się do miasta, dotarł jeszcze parę minut przed czasem. Drzewo było wyjątkowe, ponieważ mimo że uschnięte dalej tu stało i nadawało klimat temu miejscu. Uśmiechnął się lekko do siebie na wspomnienie tego, co czuł, gdy pierwszy raz stanął pod drzewem. Fascynacja i zdziwienie.


Odwrócił się gdy poczuł czyjąś dłoń na ramieniu. Jego twarz znalazła nie niebezpiecznie blisko twarzy pewnego bruneta. 


-Już jestem, Haruki. 

Uśmiech rozświetlał twarz modela. Szarowłosy uśmiechnął się tylko delikatnie.


-Wystraszyłeś mnie. 

Powiedział zaczepnie. 


-Ah, wybacz mi, książę, nie chciałem cię przerazić, chciałem cię zaskoczyć. 

Skłonił się dworsko z zadziornym uśmiechem i zerknął na chłopaka stojącym przed nim, po czym spojrzał w niebo.


-Chyba będzie padać. Może przejdziemy się do mnie? Co prawda to kawałek stąd, ale może zdążymy. 

Zaproponował i nie czekając na odpowiedź, chwycił szarowłosego za rękę i zaczął prowadzić w odpowiednim kierunku. Szli, a niebo z chwili na chwilę stawało się coraz ciemniejsze. Nim się spostrzegli, zaczęło kropić. 

-Cholera. 

Ruki zerknął na chłopaka obok, w niebo i lekko przyspieszył. 

-Mamy jeszcze kawałek do przejścia. 

Oznajmił. Nez nic nie mówił. Szedł posłusznie za nim. Wiedział, że na rozmowy będzie czas w domu. Teraz trzeba było uciec przed deszczem. Nie uszli jednak kilka kroków, gdy rozlało się na dobre. Ruki zerkał co chwilę na swojego towarzysza.


-Ruki. 

Padło cicho z bladych ust. Dźwięk był ledwie słyszalny wśród bębnienia deszczu. Model przystanął i obrócił się przodem do chłopaka. Szarowłosemu jednak głos uwiązł w gardle. Z lekko rozchylonymi ustami, mokry od deszczu, w milczeniu przyglądał się mężczyźnie przed nim. Był tak przystojny, w tym momencie wyglądał na prawdę zjawiskowo. Krople deszczu w cale nie zaszkodziły temu jak wygląda. Blady chłopak poczuł przyjemnie ciepłą dłoń na swoim policzku i zmrużył lekko oczy. Tak, brakowało mu tego. Zaraz potem poczuł drugą dłoń, łapiącą go w pasie i jak jest przyciągany do bijącego ciepłem drugiego ciała. Nie opierał się, wręcz sam pod wpływem chwili, a może po prostu dlatego, że tego chciał, objął szyję wyższego mężczyzny i niemal natychmiast ich usta złączyły się w pocałunek.


Nez myślał, że się rozpłynie. Ciepło wypełniło jego ciało. Myśli wirowały tylko wokół tego, jak wspaniała jest ta chwila. Miękkie wargi spragnione jego ust, mimo to tylko się muskają, niczym skrzydła motyla, by za moment złożyć na nich pocałunek, jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyły. Zaborczy, spragniony ale delikatny zarazem. Od tego wszystkiego szarowłosemu aż zawirowało w głowie. Poczuł, jak uginają się pod nim kolana, ale silne ramiona nie pozwoliły mu upaść.
Po kilku chwilach dopiero oderwali się od siebie, i patrzyli sobie w oczy. Zawstydzony i zarumieniony Nez, oraz zadowolony Ruki. Wtedy szarowłosy jakby oprzytomniał i odsunął się od chłopaka, chociaż w cale tego nie chciał.
-Ja.. lepiej już pójdę. 

Rzucił cicho i od razu odszedł w swoją stronę. Zdziwiony model nawet nie próbował go dogonić. Stał tak oszołomiony w strugach deszczu.
-Czy on... właśnie mi pokazał, że nie mam szans? 

Zapytał sam siebie i ruszył do domu, z głową pełną myśli, co zrobić by to zmienić.

Nez natomiast złapał taksówkę na następnej ulicy. Pragnął jak najszybciej być w domu, zaszyć się na kanapie z kocem i ciepłą herbatką. Miał dość jak na dziś. Dlaczego pozwolił na ten pocałunek? To nie tak, że mu się nie podobało... albo że tego nie chciał. Po prostu nie planował tego. Mieli powoli poznawać się na nowo, stopniowo zbliżać się do siebie, a tutaj... nie, to wszystko potoczyło się stanowczo za szybko! Chłopak wysiadł z pojazdu i uregulował należność. Wystarczyło już tylko przejść na drugą stronę ulicy. Pogrążony w swoich myślach wszedł na jezdnię. Zdążył jeszcze tylko usłyszeć krzyk ludzi, potem oślepiły go światła i... 


nie czuł już nic.

Komentarze

Popularne posty