Miłość i nienawiść dzieli cienka granica - rozdział 1


-Harry! Harry, żyjesz?

Usłyszał dziewczęcy głos. Powoli otworzył oczy, co okazało się niezwykle ciężkie, i zobaczył rozmazany obraz. Założył okulary, które podała mu przyjaciółka i zamrugał jeszcze kilka razy. Zobaczył przed sobą dwie, zmartwione twarze - chłopca o bladej, piegowatej cerze oraz dziewczynę o burzy kręconych, brązowych włosów. Usiadł powoli na siedzeniu, bo zdał sobie nagle sprawę, że leży wyłożony na całej długości kanapy. Roztarł obolałą głowę, w którą musiał się uderzyć, gdy opadł bezwładnie na siedzenie.

-Wszystko w porządku?

Usłyszał pytanie Granger. Skinął powoli głową i oparł się wygodnie o ścianę, po czym znów skierował swój wzrok na przyjaciół, którzy zajęli już miejsca naprzeciwko. Zauważył, że za oknem jest ciemno a na bezchmurnym niebie błyszczy milion gwiazd i okrągły, ogromny księżyc, okazujący się dziś w swej pełnej krasie.

-Tak... co się tak właściwie stało?

Zapytał, lekko skołowany i zdezorientowany. Jego przyjaciele wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia, nim rudowłosy mu odpowiedział.

-Zemdlałeś, Harry. W jednej chwili rozmawiamy, a w drugiej po prostu cię ścięło.

Wyjaśnił, jednak zielonooki nie zdążył się spytać o nic więcej, bo drzwi otworzyły się i stanął w nich wysoki, szarooki blondyn ubrany całkowicie, od stóp do głów na czarno. Jego zimne spojrzenie omiotło spojrzeniem całe, niewielkie pomieszczenie, i zatrzymało się na drobnej postaci siedzącej po jego lewej stronie.

-No, Potter. Coś ty taki blady? Może zobaczyłeś Dementora, jak dwa lata temu?

Zakpił nowo przybyły, uśmiechając się wrednie. Cała trójka, siedząca w wagonie, wlepiła w niego spojrzenie, jednak jedno z tych spojrzeń nie wyrażało nienawiści czy obrzydzenia. Nie, to jedno, jedyne spojrzenie szmaragdowych oczu wpatrywało się w niego ze skrzętnie skrywaną fascynacją. O tak, Draco zawsze go fascynował. Był ciekawym człowiekiem, nawet, jeśli często denerwującym lub irytującym. Przed przyjaciółmi jednak wciąż udawał obrzydzenie i nienawiść do wychowanka domu Salazara. Nieraz nie chciał naśmiewać się ze swojego wroga, bo w gruncie rzeczy go lubił. Nie jakoś bardzo, ale jednak. Ale dzielnie grał. Grał nienawiść, wrogość... to wszystko po to, by nikt nie zauważył. By nikt nie odkrył jego najmroczniejszej tajemnicy. A nikt, absolutnie nikt nie pogardziłby taką informacją. Złoty Chłopiec - czy na pewno jest taki, jak myślimy? To pytanie od jakiegoś czasu siedzi mu w głowie. Nie od dziś zwracał większą uwagę na chłopców. To z nimi wolał spędzać czas, to ich wygląd mu się podobał. Podziwiał nieraz ich mięśnie, urodę, klasę... Dziewczyny były tylko przyjaciółkami i tak pozostanie. Nie wyobraża sobie, żeby mógł kiedyś założyć rodzinę czy pokochać w ten specjalny sposób jakąkolwiek z dziewcząt. Bał się tego. Wiedział, że to nie jest rzecz, której oczekiwał od niego świat. Ale już to zaakceptował. W ostatni dzień wakacji, stanął przed lustrem i patrząc sobie w oczy, powiedział to, czego nie chciał wcześniej zaakceptować. Powiedział sobie, że jest gejem. Co noc, przed snem, rozmyślał, co też powiedzieliby o tym jego rodzice, gdyby żyli. Czy by to zaakceptowali. Jak zareagowałby Syriusz, gdyby się dowiedział? Przyjaciele z pewnością by się odwrócili. A Draco, w którym najwyraźniej się zadurzył, zniszczyłby go. Zdecydowanie, nie radzi sobie z nową sytuacją.

-A ty co tak zamilkłeś, Bliznowaty?

Malfoy znów zwrócił się do czarnowłosego, po krótkiej wymianie zdań z Hermioną i Ronem. Jednak ten oderwał do niego wzrok, oparł głową o zimną szybę i wpatrywał się w uciekający za nią krajobraz. Myślami był daleko. Wyobraźnia podsuwała mu różne obrazy. W końcu Fretka wyszła, i Harry odważył się zapytać.

-Ron? Co czarodzieje myślą o homoseksualistach?

Przyjaciele spojrzeli na niego zaskoczeni, ale Wesley nie zawahał się z odpowiedzią. Odchrząknął i zaczął tłumaczyć przyjacielowi.

-Jest to... nie lubią tego zbytnio, ale nie ma tak, jak jeszcze kilkaset lat temu. Tata mówił, że wtedy za miłość do osoby tej samej płci można było trafić do więzienia, albo gorzej. A co?

Spytał zaciekawiony, jednak nie dostał już odpowiedzi, bo jego towarzysz znów odpłynął, z falą własnych myśli. Ocknął się dopiero, gdy poczuł delikatny dotyk na swoim ramieniu. Spojrzał na właścicielkę dłoni, swoją przyjaciółkę.

-Lepiej załóż szatę, niedługo będziemy w Hogwarcie.

 Chłopak uśmiechnął się na myśl o tym. Hogwart. Szkoła Magii i Czarodziejstwa. Jego dom. Jednak zaraz posmutniał. Bo ten dom miał stać się jego najgorszym więzieniem. Przez dziesięć miesięcy będzie dzień w dzień widywał się z blondynem, będzie musiał ukrywać się ze swoimi uczuciami, oraz udawać, że nienawidzi mieszkańca Slytherinu. Zapowiadało się dziesięć najdłuższych miesięcy w całym jego życiu. Wstał niechętnie ze swojego miejsca i wygrzebał z kufra czarne szaty i krawat domu Godryka Gryffindora. W tej chwili nienawidził tych barw i miał nadzieję, że zmienią się one na zieleń i srebro, tak charakterystyczne dla domu Węża. A jednak nie mogło tak się stać. Może to i dobrze? Gdyby było inaczej, ciężej byłoby mu ukrywać swoje zauroczenie przystojnym Ślizgonem. Szybko się przebrał i znów zajął swoje wcześniejsze miejsce, pogrążając się w zadumie i zaskakując milczeniem swoich przyjaciół, najbliższe mu osoby, które znał od czterech lat, a przed którymi nie potrafił się otworzyć, mimo tego, że im ufał. Nie w tej sprawie. Czuł, że go nie zrozumieją.

W końcu pociąg zaczął zwalniać, aż zupełnie zatrzymał się na swojej stacji końcowej. Czarnowłosy robił wszystko automatycznie. Wysiadł za innymi z pociągu i skierował się w stronę zamku, nie widząc bijącego od budynku światła, które wylewało się na zewnątrz z Wielkiej Sali. W tle słyszał nawoływanie gajowego Hogwartu, który jak zawsze zwoływał pierwszorocznych. Podążał za pogrążonymi w dyskusji Ronem i Hermioną, kompletnie nie zwracając na nic uwagi. Nie zorientował się nawet, kiedy weszli do szkoły. Zajął swoje miejsce przy stole Gryffindoru i odwrócił się na moment, by obrzucić spojrzeniem zielono-srebrny stół. Był tam. Siedział i próbował odgonić natrętną Pansy. Ze znudzoną miną słuchał jej szczebiotania, od którego robiło mu się niedobrze, ale nic nie mówił, dzielnie to znosząc. W końcu Dumbledore zajął miejsce przy mównicy i zaczęło się przydzielanie pierwszoklasistów do ich domów...

Komentarze

  1. Hej,
    och i ach, wspaniale, nasz Harry jest zakochany w Draco ciekawe, ale zastanawiam się czy sam blondyn coś zauważa, albo też jest sam zaintetesowany Potterem, ciekawe czy zaraz tiara przydziału nie bedzie nucił czegoś o zmianie domu Harrego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    wspaniale, zakochany Harry w Draco to bardzo ciekawy pomysł, sle zastanawiam się czy sam blondyn coś zauważa albo też jest zaintetesowany naszym gryfiakiem, a może tiara będzie nuciła coś, że umieściła kogoś w złym  domu i czas to zmienić, a oczywiście chodzi tu o Harrego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty