Rozdzieleni - 9



Tom'a wypuszczono ze szpitala po dwóch dniach, ale miał zwolnienie z zajęć fizycznych i zalecenie na specjalną dietę, przez wstrząs mózgu. Ogółem to lekarka chciała go poderwać i tylko dlatego dała mu te fałszywe zalecenia, bo jemu nic nie było, ale zgodnie stwierdziliśmy, że głupotą byłoby z tego nie skorzystać. W dodatku z tego tytułu dostawał co wieczór lody, bo to niby pomaga na urazy głowy i mózgu bo mrozi mózg czy coś... babka chrzaniła trzy po trzy, ale strażnicy nie mający pojęcia o medycynie zgodzili się z lekarką, więc Tom miał następne dni jak w raju, z czego obaj byliśmy zadowoleni. Chociaż Ian trochę marudził, bo zamykałem się w moim nowym pokoju na całe dnie i spędzałem je z Tom'em, schodząc jedynie do kuchni na posiłki, gdy Tom chodził na stołówkę. Chciałem spędzić każdą sekundę z bratem, już dosyć czasu nam zabrali. Przedstawiłem Tom'owi teksty piosenek, które napisałem, a jemu po głowie chodziły melodie do nich. Oczywiście sprowadziłem już 90% naszych rzeczy z domu w Hamburgu i na dniach Ian miał je tu odebrać i roznieść w zależności od pokoju. Dom był dosyć duży, więc zrobiłem mu dokładną rozpiskę, gdzie co jest, nie będzie więc problemu z rozmieszczeniem kartonów. On sam zajął pokój gościnny na piętrze i uzupełniał zapasy lodówki, chociaż doskonale sam umiałbym o to zadbać, ale, jak już mówiłem, wolałem spędzać czas z bliźniakiem zamiast zajmować się czymkolwiek innym.

I w końcu nadszedł czas wylotu do Hamburga. Nasz prawnik, Manuel, już przygotował nowe argumenty, dlaczego mieliby wypuścić Tom'a już teraz. Nie miałem zamiaru się poddać, choćby nie wiem co. Miałem wielką motywację do walki  i zamiar ją wygrać.

Lot do miasta, w którym mieszkałem przez kilka ostatnich lat swojego życia, zajął mi niecałe trzy godziny, przez te wszystkie opóźnienia itd... na lotnisku już czekał na mnie Gustav, którego jak zwykle chętnie przytuliłem, po długim czasie, gdy go nie widziałem. Pogrążając się w wesołej rozmowie, ruszyliśmy jego samochodem do centrum, gdzie mieliśmy spotkać się z Geo i iść razem na kawę.

-Bill! Już myślałem, że wyniosłeś się na stałe.

Zażartował basista, wieszając mi się na szyi, nim poszliśmy razem  w stronę kawiarni, gdzie zaszyliśmy się na kilka godzin. Dobrze było znów móc posiedzieć z przyjaciółmi i powygłupiać się, nawet nie wiedziałem, jak bardzo mi tego brakowało. Nie zdążyłem się zorientować, kiedy wybiła 21 i trzeba było opuścić kawiarnię.

-To co, Geo, jedziemy do mnie? Bill i tak u mnie nocuje, więc możemy jeszcze coś pogadać.

Zaproponował przyjaciel, stając przy swoim samochodzie. Patrzyliśmy, jak Geo z zakłopotaniem trze tył swojej szyi.

-Wiecie, chłopaki, z chęcią, ale i tak już długo się zasiedziałem, a obiecałem Sarze obejrzeć z nią jakiś film jeszcze, więc no... będę już leciał.

Przeprosił kolegów i po chwili każdy jechał już w swoją stronę. Bill, chociaż cieszył się ze spotkania z przyjaciółmi i z tego, że będzie z nimi jeszcze jakiś czas, ale chciałby już być przy Tomie i móc się z nim spotkać fizycznie, a nie tylko na płaszczyźnie ich ciał astralnych.

-Bill! Hej, ziemia do Bill'a.

Czarny popatrzył na niego lekko nieprzytomnie, niespecjalnie wiedząc, co się dzieje. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że samochód stoi już na podjeździe domu perkusisty. Nawet się nie zorientował, że już są na miejscu. Szybko się zreflektował i odpiął pasy.

-Coś się tak zamyślił?

Usłyszał pytanie, gdy po chwili lał im Coli do szklanek, na co uśmiechnął się lekko.

-Myślałem o Tomie. Mam nadzieję, że niedługo wyciągnę go z tego więzienia. A matki się już wyrzekłem, więc mam ją z głowy. Tom po wyjściu pewnie też się jej zrzeknie.

-Nie myśl już o tym. Wszystko będzie dobrze.

Gustav położył mu dłoń na ramieniu i zaprowadził do salonu, włączając telewizor i puszczając jakiś film. Cały seans jednak przegadali i w ogóle nie mieli pojęcia, co się działo na ekranie. Nawet się nie zorientowali, gdy wybiła północ. Bill spojrzał na zegarek nieprzytomnym wzrokiem i wstał, przeciągając się.

-Zasiedzieliśmy sie. Dobra, Geo, idę spać, muszę wcześnie wstać. Dobranoc.

-Dobranoc.

Czarny poszedł na górę i po kilku minutach był z łóżku. Jeszcze nie wiedział, dlaczego, ale miał złe przeczucia. A od jutra zacznie się walka na poważnie.

Komentarze

Popularne posty