W ciemną noc - Rozdział 7


 Z rozmowy z rozpaczonym ojcem małej Connie wyrwał mnie dopiero późnym popołudniem dzwonek do drzwi a gdy je otwarłem, z zaskoczeniem znalazłem stojącego za nimi z dość niepewną miną Dredziarza.

-Dzwoniłem ale nie odbierasz ani nie odpisujesz, chciałem się tylko upewnić... Boże, co ci się stało w dłoń?

Zapytał zamiast dokończyć swoją wypowiedź i dopiero, gdy podążyłem za jego wzrokiem zorientowałem się, że niechlujny bandaż który zawiązałem na swojej ranie niezbyt mi pomógł i zdążył kompletnie przesiąknąć krwią. Przekląłem szpetnie pod nosem i spróbowałem uśmiechnąć się do mojej randki.

-Nic takiego, po prostu źle to opatrzyłem.

-Chodź, pomogę ci się tym zająć, gdzie masz apteczkę? 

Złapał mnie delikatnie za dłoń tak, jakby muskał palcami płatki najdelikatniejszego z kwiatów i wszedł do mojego domu nim zdążyłem się zorientować, co się tak właściwie dzieje. 

-W kuchni w górnej szafce...

Zdążyłem tylko odpowiedzieć i wskazać mu lekko głową kierunek, nim mnie tam pociągnął i stanął jak wryty, widząc innego mężczyznę siedzącego przy mojej kuchennej wyspie w kompletnej rozscypce, z włosami opadającymi mu na twarz i łzami na policzkach. 

-Oh, przepraszam, gdzie moje maniery. James, to chłopak z którym się spotykam, Tom. Tom, to jest mój dobry przyjaciel, James.

-Przeszkadzam w czymś, prawda?

Ton głosu blondyna zdradzał, jak niepewnie czuł się w tej sytuacji ale po jego oczach widziałem, że podświadomie domyśla się prawdziwej tożsamości mojego znajomego. Nie miałem jednak zamiaru tak ostentacyjnie ani potwierdzać ani zaprzeczać jego domysłom. Wyciągnąłem z szafki apteczkę i postawiłem ją na blacie, samemu przy nim siadając. Dopiero, kiedy Tom zabrał się do opatrywania mi ręki, zacząłem ciągnąć dalej naszą rozmowę.

-Nie przeszkadzasz. James przyszedł do mnie, bo potrzebuje pomocy. Archanieli porwali jego małą córeczkę i musimy coś wymyślić, aby ją odzyskać.

-Jak to, zabrali ją?

Tom był chyba bardziej zaskoczony, niż ja gdy o tym usłyszałem i nie mogłem mu się dziwić. On nie należał do tego świata w przeciwieństwie do mnie, więc nie miał możliwości nawet domyślać się tego, co się tak właściwie dzieje. Zerknąłem na moment na pogrążonego w rozpaczy ojca i wiedziałem, że z nim nie uda mi się nic dalej wymyślić. Być może świeże spojrzenie mojej randki pozwoli nam coś wymyślić.

-Nie mam pojęcia. James'owi powiedziano tylko, że jego mała córeczka jest zbyt potężna, aby pozostać na tym świecie i zniknęli razem z nią.

-Jak oni mogli coś takiego zrobić? Nie macie jakiś praw?

-Owszem, mamy, jednak Archanieli są poza wszelkim prawem tak właściwie. Musielibyśmy postawić ich przed najwyższym sądem niebieskim a to nie jest takie proste. Szczególnie, że nie mamy też zbyt dużych możliwości na dotarcie do nich, bo musielibyśmy wybrać się na wycieczkę do Nieba, na którą musimy mieć zezwolenie lub bezpośrednie zaproszenie, a nie mamy ani jednego ani drugiego. Teoretycznie ja mógłbym się tam dostać, jednak z James'em jest o wiele większy problem. Poprosiłem już Lucyfera o pomoc i mam nadzieję, że będzie mógł coś na to zaradzić ale jak na razie nie odezwał się do mnie z powrotem.

Tłumaczyłem w trakcie, jak Tom opatrywał moją dłoń i po chwili patrzyłem na śnieżnobiały, donbrze zawiązany na mojej dłoni i nadgarstku bandaż. 

-To nie możecie ściągnąć tych Archanielich tutaj?

Zapytał niewinnie chłopak a ja myślałem, że spadnę z krzesła na którym siedziałem. Że też my, dwaj idioci, wcześniej o tym nie pomyśleliśmy! Spojrzałem na James'a i wiedziałem, że on też był tak samo zaskoczony, jak ja ale ten pomysł nie wydawał się być taki zły. 

-Powiedziałem coś nie tak?

Tom najwyraźniej nie miał pojęcia, co się właśnie dzieje, więc poderwałem się z krzesła i przytuliłem go mocno, uśmiechając się szeroko.

-Tom, jesteś geniuszem!

Zapewniłem go i podążyłem w stronę salonu, gdzie zgarnąłem jedną z ksiąg i zacząłem szukać odpowiednich rozdziałów i zaklęć, które mogłyby nam pomóc ale nie było to takie proste, jakbym sobie tego życzył. Wręcz przeciwnie - bardzo szybko cały salon zapełnił się książkami, z których starałem się znaleźć cokolwiek pożytecznego a w powietrzu rozchodziły się co chwilę moje przekleństwa. Nawet Tom i James dołączyli się do mnie, próbując w jakiś sposób pomóc mi w poszukiwaniach ale nie było to niestety zbyt proste. Dopiero głośne i upokarzające burczenie w moim brzuchu oderwało nas od dalszych poszukiwań. 

-Chyba czas, abyśmy zrobili przerwę i coś zjedli. 

Roześmiał się Tom i podszedł do mnie, odbierając mi z dłoni księgę, którą właśnie wertowałem. Sam też musiałem się uśmiechnąć, gdy na niego spojrzałem.

-W porządku. Sprawdzę, czy mam coś zdatnego do jedzenia w lodówce a jeśli nie, to będziemy musieli coś zamówić.

Zarządziłem i zniknąłem w kuchni, szperając po szafkach i w lodówce. Raczej nie jestem zbyt dobrym kucharzem ale liczyłem na to, że znajdę coś więcej niż chleb i trochę wędliny. Westchnąłem ciężko i wróciłem do salonu. 

-Sorry chłopaki, mój dom nie ma nic zdatnego na kolację. Musimy coś zamówić. Na co macie ochotę?

-Chińszczyzna byłaby super.

-Zgadzam się.

Obaj tak szybko się ze sobą zgodzili, że nie mogłem się nie uśmiechnąć. Wyciągnąłem telefon i szybko wyszukałem jakąś dobrze ocenianą knajpkę w okolicy i szybko złożyliśmy zamówienie. Niemal jęknąłem z zawodu gdy powiedziano nam, że dostawa będzie u nas dopiero za trzy kwadranse. Nie było jednak na to rady i za ten czas postanowiłem trochę ogarnąć pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy. Z pomocą przyszedł mi mój mam nadzieję przyszły chłopak a kątem oka zarejestrowałem, jak James usiadł cicho w koncie z jedną z moich ksiąg. Widziałem, że nie chciał nam przeszkadzać ale co mogę poradzić, sam chciałem spędzać jak najwięcej czasu sam na sam z Tom'em, nawet jeli nie było to jakoś szczególnie proste w obecnej sytuacji.

-Mam nadzieję, że wam tutaj nie przeszkadzam.

Z zaskoczeniem poderwałem wzrok na Tom'a, gdy to zdanie opuściło jego usta. Przez moment mu się przyglądałem, aż w końcu pokręciłem głową.

-Co ty gadasz? Bez ciebie tak daleko byśmy nie zaszli. 

Przyznałem szczerze a gdy nasze oczy się spokały... miałem wrażenie, że cały świat nagle przestał istnieć.

Komentarze

  1. Hejka! Świetny rozdzial oczywiście jak każdy 😅 ale kiedy wleca jakieś inne książki na temat twc 🥹? Albo kiedy kalendarz? Bo mnie wierci dziura gdy nie wiem kiedy coś wleci 😅

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka, hejeczka,
    cudne opowiadania, bardzo podobają mi się opowiadania z tematyki drarry shizaya i liczę na więcej...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie i cieplutko Aga

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty