Od początku - rozdział 11

Cześć Wam c:
Mamy kolejną część Shizayi~!
Liczę, że się spodoba c:
Papa~


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Izayę dręczyły koszmary jeszcze przez kilka kolejnych dni i nocy. Z minimalną dawką snu chodził blady jak zjawa z czarnymi wręcz cieniami pod powiekami i chudszy niż zwykle. Wszyscy martwili się o Oriharę.
-Oi, Izaya, wszystko w porządku? Wyglądasz jak trup. - skwitował Shizuo pewnego dnia podczas przerwy na lunch. Manami właśnie szła w ich kierunku.
-Jasne, Shizzy. Nie martw się~. - wyśpiewał zmęczonym głosem chłopak i objął swoją dziewczynę. Jednym uchem wpuszczał, a drugim wypuszczał to, co mówiła. Naprawdę, mało obchodziło go to, który kolor błyszczyka ma jedna z jej przyjaciółek, a który druga. Nie musiał nawet nic mówić, dziewczyna na każde pytanie odpowiadała sobie sama. Nie musiał włożyć w to wszystko żadnego wysiłku, po prostu siedział i ją ignorował. Gdy zadzwonił dzwonek wyrwał się z pewnego rodzaju transu, pocałował dziewczynę w policzek na pożegnanie i wrócił do sali, gdzie czekali Shizuo i Shinra.
-Izaya. - zaczął blondyn. - Skoro nie kochasz Manami-chan, dlaczego jej nie zostawisz? To okrutne. - skwitował chłopak. Brunet jednak tylko wzruszył ramionami.
-Skąd wiesz, że jej nie kocham~? - zapytał wesoło. Chociaż nadal był przeraźliwie zmęczony, chciał chociaż zachowywać pozory.
-Ignorujesz ją. - odparł mu przyjaciel i razem weszli do klasy.
-Przemyślę to, Shizu-chan~. - wyśpiewał brązowooki i zajął się rozpoczynającą się właśnie lekcją. Starał się skupić, co było trudne dla jego zmęczonego organizmu. Gdy rozbrzmiał upragniony dzwonek, odetchnął cicho z ulgą. Dziś kończyli wcześniej i właśnie wychodzili. Pod klasą już stała Manami.
-Izaya, idziemy do galerii? Albo do parku? - od razu zapytała, co wyraźnie zbiło Heiwajimę z tropu.
-Manami, mówiłem Ci, że dzisiaj idę do Shizu-chan'a. Pamiętasz? - powiedział lekko zirytowany sytuacją Orihara. Był zmęczony i przez to łatwiej się denerwował. Było to widać. Dziewczyna zrobiła lekko nadąsaną minę.
-Myślałam, że jestem najważniejsza... - mruknęła obrażona.
-No to źle myślałaś. Oprócz Ciebie są jeszcze inni ludzie, na których mi zależy. - powiedział może ciut za ostro, bo w oczach dziewczyny stanęły łzy.
-To koniec, Izaya, słyszysz? Dupek! - wykrzyczała dziewczyna, przez co Izayę tylko bardziej rozbolała głowa. Westchnął ciężko i rozmasował skronie. Shizuo przez cały czas uważnie mu się przyglądał.
-Nie byłeś trochę za ostry? - zapytał lekko marszcząc brwi, ale tak na prawdę pochwalał to, co zrobił jego przyjaciel. Dziewczyna przynajmniej nie będzie potem cierpieć jeszcze bardziej, gdy tak na poważnie już zaangażuje się w związek. Ruszyli do mieszkania blondyna i dopiero po kilku minutach brązowooki coś odpowiedział.
-Nie, należało jej się. Co chwilę jej mówię, że oprócz niej mam też przyjaciół i nie podoba mi się, że na siłę mnie od Was odciąga, ale chyba tego nie rozumie. - wyjaśnił. Skąd bestyjka mogła to wiedzieć, skoro w ogóle o tym nie rozmawiali. Odkąd Izaya chodził z Manami miał mniej czasu dla Shizuo, co irytowało zarówno jego jak i blondyna. Chłopak czuł się źle, jeśli przez dłuższy czas był z dala od swojego potworka. Nie, to nie było zakochanie, ale potrzebował go obok. Tyle wiedział. Nie przypuszczałby nawet, że może być z tego kiedyś coś więcej.
-Znowu mi libido skacze... będę musiał znaleźć jakiegoś chłopaka na numerek. Tylko jak się w końcu wyśpię. - stwierdził w końcu Orihara. Na porządku dziennym, bez skrępowania rozmawiali o tych tematach. Jednak, nie wiedząc czemu, tym razem blondyn poczuł dziwną irytację na wieść o tym. Wezbrała w nim adrenalina, na szczęście nie na tyle, by rzucać czym popadnie czy chociażby coś zniszczyć, więc powoli się uspokoił w trakcie drogi pozostałej do jego mieszkania, ale żeby na pewno nad sobą panować, nic nie odpowiedział. Nie zrobiło to na brunecie większego wrażenia. Na wpół spał więc nawet nie zwrócił uwagi na zmianę aury przyjaciela. Gdy doszli do niewielkiego mieszkania Heiwajimy, od razu poszedł do sypialni i zdejmując jedynie buty położył się na przyjemnie miękkim łóżku.
-Ne, Shizzy, połóż się ze mną... chcę się w końcu trochę przespać. Nie obrazisz się? - zapytał jeszcze. Jednak chłopak tylko pokręcił głową i bez słowa położył się obok niego, przykrywając ich obu kołdrą. Izaya, będąc już w półśnie, przytulił się do piersi chłopaka, co zdziwiło Shizuo, ale w końcu objął go jedną ręką i również zasnął.

Zbudził się dopiero gdy zmierzchało. Odsunął się od drobnej postaci wciąż leżącej obok niego i powoli, po cichu przeszedł do kuchni, by zrobić herbaty i jakieś kanapki. Na obiad było już za późno, ale coś zjeść trzeba. Zaniósł wszystko do sypialni i obudził bruneta.
-Oi, zjedz coś i wracaj do domu, do sióstr. - powiedział, szarpiąc go lekko za ramię. Brązowe ślepia rozwarły się i przez chwilę sennie mrugały. Potem drobny chłopak podniósł się do siadu i zjadł jedną z kanapek po czym wypił duszkiem herbatę.
-Dzięki, Shizu-chan~. Czuję się już lepiej. A do domu nie muszę się spieszyć, rodzice dzisiaj wrócili, więc bliźniaczki mają opiekę. Chyba, że mnie wyganiasz? - dopiero po posiłku się odezwał. Patrzył jeszcze jak jego przyjaciel kończy kanapki. Ten tylko pokręcił głową i przełknął ostatni kęs.
-Nie wyganiam Cię. Po prostu nie wiedziałem. A nie będą się o Ciebie martwić? - spytał i w tym momencie rozległ się telefon. Brunet odebrał.
-Halo?
-Izaya? Gdzie Ty jesteś, co? - ze słuchawki wyraźnie słychać było zdenerwowany głos jego matki. Ten tylko skrzywił się.
-U Shizuo. Nie wiem, kiedy wrócę. - odparł zimno. Zwykle nie rozmawiał tak ze swoimi rodzicami, więc Heiwajima popatrzył na niego pytająco. Postanowił, jednak poczekać z pytaniami do końca jego rozmowy.
-Wracaj, Izaya! Jak nie to dostaniesz szlaban! Ustawię Ci hasło na komputerze. - zagroziła kobieta, ale chłopak tylko się roześmiał.
-Najpierw musiałabyś umieć złamać moje, a nawet informatycy tego nie potrafią, gwarantuję Ci to, mamo. Shizzy mnie przenocuje. Papa~. - rozłączył się nie pozwalając swojej rodzicielce dojść do głosu. Spojrzał na lekko zdezorientowanego przyjaciela i pospieszył z wyjaśnieniami.
-Ktoś im zakablował, że widzieli mnie w jednym z hoteli z jakimś kolesiem, dowiedzieli się, że jestem biseksualny i że robiłem to również z chłopakami. Dla nich już nie jestem ich synem. - mówił to zupełnie obojętnym, wypranym z emocji głosem, jakby go to w cale nie obchodziło.
-Rozumiem. Skoro chcesz, możesz tu zostać. Chcesz spać na futonie czy ze mną? - zapytał. Akurat jemu nie robiło to zbytniej różnicy, więc pozostawił wybór osobie, którą gościł.
-Oczywiście że z Tobą, Shizuś~! - wyśpiewał brunet, jednak ukrył swoje prawdziwe powody. Obok Shizuo pierwszy raz od wielu dni mógł zasnąć. Chciał jeszcze trochę pospać i pobyć blisko blondyna.
Wziął szybki prysznic i czekał na przyjaciela w łóżku. Gdy ten przyszedł kręcił się jeszcze po pokoju, ale brunet już spał. Wiercił się trochę w łóżku i przewracał z boku na bok. Dopiero gdy sapnął Heiwajima zwrócił na niego uwagę. Zimny pot oblał jego ciało, a sen był niespokojny. Położył mu dłoń na ramieniu.
-Izaya. - zawołał go jeszcze kilka razy, ale ciszej. Zero reakcji. Czyli wszystko w porządku? Zdziwił się, ale tylko położył się obok. Gdy już zasypiał czuł, jak drobne ciało wtula się w jego plecy.

Komentarze

Popularne posty