Trust me - 24
Stęskniłam się za blogiem ;-; Co prawda publikuję dużo wcześniej, niż planowałam, ale... ale. Źle się czuję nie pisząc na blogu. Wena dopisuję i mogę Wam zdradzić, że wymyśliłam już 5 nowych opowiadań, nad jednym nawet zaczęłam pracę i mam nadzieję, że Wam się spodoba ;)
Tymczasem będę kończyć TYLKO "Trust me" w najbliższym czasie. Nie wiem, ile jeszcze pójdzie rozdziałów tego opowiadania, ale na pewno tak prędko go nie zakończę...
Tymczasem będę kończyć TYLKO "Trust me" w najbliższym czasie. Nie wiem, ile jeszcze pójdzie rozdziałów tego opowiadania, ale na pewno tak prędko go nie zakończę...
W związku z tym, że mam wenę i w ogóle ochotę, rozdziały będą pojawiać się aż dwa ray w tygodniu, bo coś szybko zaczęłam je pisać i na pewno zapału szybko nie stracę. Będą to niedziele i środy. Nie mogę Wam obiecać konkretnej godziny, ale na pewno wieczorem ;)
Muszę przyznać, że mała przerwa zdecydowanie mi pomogła.
Muszę przyznać, że mała przerwa zdecydowanie mi pomogła.
Pozdrawiam,
Neko
Neko
Nie czułem się lepiej. Przynajmniej nie znacznie lepiej. Czułem się fatalnie i zawieszony gdzieś pomiędzy byciem a niebyciem. Ale już przynajmniej tak nie odpływałem i nie byłem bezwładny. I co ja mam zrobić, Tom? Widzę, jak się martwisz, jak się opiekujesz mną... jestem ci na prawdę wdzięczny, ale to ci nie wychodzi na dobre. Mimo, że gorączka utrzymywała się pomiędzy 37 a 39 stopniami Celsjusza, ty wciąż nie wzywałeś karetki mówiąc, że będzie lepiej. Nie poddawałeś się i ja też nie. Jednak gdy teraz się obudziłem, ciebie przy mnie nie było. Postanowiłem cię nie wołać tylko zwyczajnie poczekać. Za oknem widziałem chowające się już Słońce. Zerknąłem na zegarek. 18:47. Odetchnąłem cicho i usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Zerknąłem tam i nasze spojrzenia się spotkały. Dopadłeś do mnie. Sądząc, po zapachach z dołu, właśnie gotujesz. Ująłeś moją dłoń w swoje i pocałowałeś w jej wierzch. Wplątałeś palce w moje tłuste już włosy.
-Jak się czujesz?
Zapytałeś cicho. Spojrzałem na ciebie i uśmiechnąłem się delikatnie.
-Lepiej, braciszku.
Odparłem, co w cale nie było kłamstwem. Sięgnąłeś po termometr i zmierzyłeś mi szybko temperaturę, cały czas gładząc kciukiem wierzch mojej dłoni.
-I jest lepiej. 37.3 stopnie to jak na razie najniższa temperatura.
Uśmiechnąłeś się do mnie i pocałowałeś w policzek. Wyciągnąłem w twoją stronę dłoń i pogładziłem po policzku, aż przymknąłeś delikatnie oczy.
-Tom? Mógłbym się wykąpać?
Zapytałem. Dobrze wiem, że lepiej znasz moje możliwości, nawet, jeśli czasem głupio się upieram. Ale nie chcę zemdleć i się utopić w wannie, albo zemdleć pod prysznicem, wolę, żebyś był przy mnie. Pokiwałeś głową i pocałowałeś mnie w policzek.
-Zaczekaj chwilę, zgaszę płytę na dole i pójdziemy się wykąpać.
Obiecałeś i wybiegłeś wręcz z pokoju. Wróciłeś po niecałych dwóch minutach, oczywiście biegiem, w momencie, gdy próbowałem wstać na nogi. Dopadłeś do mnie i wziąłeś na ręce.
-Nie chcę, żebyś się przewrócił.
Wyjaśniłeś i poszliśmy do twojej łazienki. Do twojej, bo ty masz większą wannę niż ja. Posadziłeś mnie na sedesie a ja spojrzałem w lustro. Blady, zapadła twarz, przetłuszczone włosy, popękane usta. Aż się skrzywiłem. Podszedłeś do mnie, gdy woda napuszczała się do wanny i pogładziłeś po policzku.
-Co tam, piękny?
Zapytałeś czule, patrząc mi w oczy.
-Wyglądam okropnie.
Wyjaśniłem, pokazując na moją twarz. Zaśmiałeś się cicho i pocałowałeś delikatnie prosto w moje spragnione twoich pocałunków usta.
-Dla mnie jesteś piękny.
Szepnąłeś i pomogłeś mi się rozebrać, po czym usadziłeś mnie w wannie. Od długiego leżenia praktycznie w bezruchu, moje mięśnie się zastały i ciężko było mi się poruszać. Gdy zdejmowałeś ubranie, żeby do mnie dołączyć, obserwowałem cię ale jeszcze coś oprócz fascynacji twoim ciałem było w mojej głowie i zapytałem o to, gdy wiązałeś dredy na czubku głowy.
-Jak długo choruję?
Zapytałem, na co spojrzałeś na mnie zaskoczony. Zamyśliłeś się na chwilę.
-Jak się nie mylę to jedenaście dni. Dziś jest pierwszy, gdy tak na prawdę kontaktujesz.
Czyli to już dwunasty dzień mojej choroby. Pokiwałem powoli głową, a ty dosiadłeś się do wanny i chwilę tak siedzieliśmy, wpatrując się w siebie.
-Robiłem coś dziwnego?
Zapytałem, znając się. Coś musiało być.
-W pierwszy dzień rozebrałeś się i błagałeś o seks. Zrobiłem ci dobrze ustami i kazałem iść spać. O dziwo, mimo wszelkich sprzeciwów, że chcesz, żebym się z tobą kochał, zasnąłeś w minutę. Mówiłeś trochę o tym, że chcesz się zabić, gdy spałeś. Chyba wspominałeś te złe czasy. Czwartego dnia się rozpłakałeś i powiedziałeś, że wolisz umrzeć niż żebym cię nienawidził. Ale poza tym nic.
Opowiedziałeś, i tym razem to ja pokiwałem głową. Tak się sprawy mają, huh? Spojrzałem na ciebie a ty uśmiechnąłeś się i sięgnąłeś po mydło.
-Nie martw się, wszystko jest już dobrze.
Zapewniłeś i przyciągnąłeś mnie do siebie tak, że siedziałem pomiędzy twoimi nogami, plecami opierając się o twoją klatkę. Nie, żebym nie zwrócił uwagi na to, że moje pośladki dotykają twojego penisa. Po prostu nie czułem, że to dobry pomysł o tym mówić. Nalałeś mydła na dłoń i zacząłeś mnie myć. Szyja, czule, delikatnie, okrężnymi ruchami, sprawiając, że mruczałem jak rasowy kot. Delikatny masaż pleców przy ich myciu, zahaczenie o kość ogonową i mój odbyt, przez co się wzdrygnąłem. Dokładne umycie rąk i splecenie naszych palców. Delikatne ruchy dłoni, gdy myłeś mój tors, zahaczając o sutki i bawiąc się chwilę kolczykiem. Łaskotki, gdy myłeś mi boki i delikatny prąd, gdy dotknąłeś bioder. Zsunąłeś obie dłonie do środka, wpychając je między moje ściśnięte do tej pory uda. Rozchyliłeś je i widziałeś dokładnie moją lekko uniesioną męskość. To, w jaki sposób mnie myłeś, mimo wszystko daleko odbiegało od normy. Ty z resztą też nie byłeś obojętny, bo czułem, że lekko stwardniałeś. Masowałeś wnętrze moich ud, od kolan w górę, aż w końcu doszedłeś do penisa. Zacząłeś bawić się jądrami i masowałeś trzon, aż w końcu złapałeś go i zacząłeś mnie masturbować. Zachłysnąłem się powietrzem i wtuliłem bardziej w twoje ramiona. Poruszałeś dłonią na moim członku, sam powoli, delikatnie twardniejąc. Mój oddech przyspieszył i w końcu zacząłem się wzdrygać od krótkich fali przyjemności.
-Tom...
Wyszeptałem. Tak bardzo chciałem cię poczuć w sobie, jakby gwałt nigdy nie miał miejsca a ja się nigdy nie bał. Zacząłem poruszać biodrami, podniecając cię. Sapnąłeś i przyspieszyłeś ruchy dłoni, przygryzając jednocześnie moją szyję. Nie chciałeś we mnie wejść. Dlaczego? Jednak nie zdążyłem zapytać, bo doszedłem, nie mogąc już wytrzymać. Sięgnąłem dłonią w tył i zacząłem cię masturbować, aż w końcu próbowałem się na ciebie nabić, ale powstrzymałeś mnie, pozwalając pracować mi jedynie ręką. Gdy doszedłeś, zapytałem o powód.
-Chcę to z tobą zrobić gdy będziesz już w pełni sił.
Powiedziałeś i pocałowałeś mnie czule w usta, po czym skończyłeś mnie myć i umyłeś mi włosy, robiąc dodatkowo masaż głowy, aż mruczałem z przyjemności. Westchnąłem i gdy wyszliśmy z wanny, czyści i pachnący, wtuliłem się w ciebie. Objąłeś mnie mocno.
-Kocham cię.
Szepnąłem i pozwoliłem ci prowadzić mnie do kuchni na posiłek. Szedłem już o własnych siłach, ale podtrzymywałeś mnie, obejmując w pasie. Zeszliśmy tam i posadziłeś mnie na krześle a sam zacząłeś przygotowywać obiad. Mimo wszystko czułem się lepiej, także psychicznie, chociaż wciąż byłem mocno osłabiony, ale nie czułem się gotowy na opuszczenie czterech ścian naszego mieszkania. Zamyśliłem się na chwilę...
-Tom?
Zapytałem w pewnym momencie. Nuciłeś jakąś piosenkę, jak się nie mylę to to było My Demons Starset. Odwróciłeś się do mnie z uśmiechem na ustach tak ciepłym, że mogłem się roztopić od niego. Odwzajemniłem gest, chociaż trochę mniej pewnie niż ty.
-Gordon mówił, że będziemy zarabiać 2-2,5 tysiąca euro na głowę na początek?
Zapytałem a ty skinąłeś głową i wróciłeś do krojenia warzyw. Z tego, co widzę, to zjemy dziś ryż z gotowanymi warzywami. Oblizałem usta na samą myśl o tych pysznościach. Od tygodnia nic porządnego nie miałem w ustach.
-Tak, dlaczego pytasz?
Zapytałeś. Normalnie pewnie byś zaprzestał robienia obiadu, ale dobrze wiedziałeś, że umieram z głodu i chciałeś mnie jak najszybciej nakarmić. Zawahałem się tylko chwilę.
-Może się wyprowadzimy?
Zaproponowałem. Odłożyłeś nóż i podszedłeś do stołu, siadając naprzeciwko mnie i patrząc na mnie wyczekująco, więc kontynuowałem moje przemyślenia, jednocześnie bawiąc się palcami.
-Mama i tak pewnie się do niego przeprowadzi do Gordona, a ten dom... będzie prawie pusty. Poza tym nie jest nasz, jest mamy. Można go komuś wynająć, ale... chyba chciałbym się wyprowadzić.
Pokiwałeś powoli głową, wpatrując się we mnie i myśląc chwilę. Po kilku chwilach uśmiechnąłeś się i wstałeś, zabierając się z powrotem za obiad.
-To nie głupi pomysł, Billy. Może na początek przepracujmy tam miesiąc czy dwa i zobaczmy, czy nam to odpowiada, a potem coś kupimy, hm?
Zaproponował. Oczywiście była to bardziej rozsądna opcja, bo jeśli się przeprowadzimy a nie będziemy chcieli lub mogli tam pracować, to nie będziemy mieli za co się utrzymać. Jak zwykle myślał o wszystkim i miał rację. Westchnąłem i oparłem głowę na dłoni.
-Masz rację.
Poparłem cię, obserwując twoje ciało. Zawsze lubiłem ci się przyglądać, ale ostatnio bardziej.
-Jak już o tym mowa, to masz materiały od Gordona na mailu.
Oznajmił, stawiając ryż na indukcji. Skinąłem głową zamyślony, dopiero po chwili orientując się, że przecież jest tyłem do mnie.
-W porządku, przejrzę potem.
Dodałem. Zerknąłem na zegarek. 20. Spokojnie się wyrobię i jeszcze zasnę wtulony w ciebie. Uśmiechnąłem się do tej myśli. Zdecydowanie czułem się lepiej. Ale tylko w twoim towarzystwie. W końcu mam je tylko przejrzeć. Co prawda chciało mi się spać i co chwile przecierałem oczy ze zmęczenia, ale ile może zająć mi przejrzenie materiałów od Gordona?
Witaj kochana! Cholernie dawno mnie tu nie było i sie nie odzywałam ale byłam troche zajęta i nie miałam na nic czasu nawet na pisanie ze znajomymi przez co pogorszyły sie znajomości. Ale powróciłam i nadrobiłam już wszystkie zaległości więc wreszcie moge skomentować. Boże te wszystkie opowiadania są zajebiste i ciesze sie że piszesz dalej no i że masz wene. Mam nadzieje że będziesz też kontynuować reszte swoich opowiadań bo na nie też czekam. Co do tego opowiadania to strasznie bałam sie o Billa. Bałam sie co może wyjść z tej gorączki ale na szczęście już z niej wychodzi. Martwiłam sie bardzo o niego po tym całym gwałcie. Ale ciesze sie z tego że psychicznie też zaczyna wracać do siebie no bo chce sie już całkowicie zbliżyć z Tomem. Chociaż wiem że powrót do całkowitego zdrowia psychicznego może jeszcze potrwać długo. Ale są na dobrej drodze. Gratuluje Tomowi tej opiekuńczości i wytrwałości. Chciałabym żeby kiedyś ktoś sie mną tak opiekował jak on Billem. Skoro jeszcze opowiadanie sie nie kończy to ciekawa jestem choć troche sie boje co jeszcze dla nich szykujesz. Czekam na następne odcinki nie tylko tego opowiadania. Postaram sie teraz częściej pisać komentarze. Oby wena sie ciebie trzymała tak mocno jak teraz. Mocno całuje kochana!
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście bardzo bardzo cie przepraszam za tą moją nieobecność. Przyznaje sie do grzechu i postaram sie poprawić :)
OdpowiedzUsuńAch, przesadzasz :p
UsuńPo prostu jak zwykle jak mam doła i chwilowy brak weny przez kilka dni się odcięłam, przeczytałam kilka starych opowiadań które czytałam już z 10 razy ale je uwielbiam i potem jakoś tak sama zaczęłam pisać. Więc się w sumie cieszę, bo po jakimś tygodniu przerwy w pisaniu byłam pewna, że już nic nie napiszę ;-;
Nie mam w ogóle pretensji o to, że Cię nie było - sama wiem, że czasem się po prostu nie da, ważne, że już wróciłaś. :)
Opowiadanie się jeszcze nie skończyło ale szczerze, nawet, jakbyś mnie spytała, to nie wiem, co będzie dalej. Nie napisałam tego jeszcze, bo ja, jak to ja, zajmuję się pisaniem 10 rzeczy na raz. :P ale mam kolejny rozdział więc nie jest źle :D
Wszystkie opowiadania będą kontynuowane, po prostu chcę najpierw skończyć "Trust me" a potem opublikować całą "Ludzką maszynę" a potem... potem to się zobaczy z czym i jak będę gotowa, pewnie znów zrobię głosowanie, który tytuł chcecie jako pierwszy :P
Nie wiem niestety co będzie z "Seit unsere Schulzeit", od jakiegoś czasu nawet, jak mam wenę, to tego konkretnego opowiadania nie mogę ruszyć. Co nie znaczy, że je porzucę - po prostu pozostanie w zawieszeniu i dokończę je, gdy będę mogła.
Wewa bardzo rzadko mnie opuszcza, więc prawdopodobnie będę pisać tu jeszcze kilka lat ;)
Pozdrawiam~
Ach co za niespodzianka! To się nazywa zrobić wrażenie. Cieszę się, że wróciłaś wcześniej i że masz nowe pomysły na inne opowiadania.
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba sobie dać trochę czasu, bo robienie czegoś na siłę na dłuższą metę nie sprawdza się.
Co do odcinka to mrrr. To było z pieprzykiem, a to jest to co tygryski lubią najbardziej :) Dzięki :* Super odcinek i długość też taka akurat.
I BTW czułam, że Tom będzie chciał zaczekać z tym stosunkiem aż Bill dojdzie do pełni sił. Tylko nie wiem czemu ciągle mam wrażenie, że jak przyjdzie co do czego Bill będzie miał jednak z tym problem, w sensie oddana się Tomowi, no ale może to tylko moje wrażenie.
Szkoda tylko, że postanowiłaś na razie tylko to opowiadanie pociągnąć dalej, bo strasznie ciekawość mnie zżera, co będzie dalej w ludzkiej maszynie. :)
Buziaczki :*
Czekaj, czekaj... jakie wrażenie? O.o
UsuńTeż się cieszę, że wróciłam, a od weny wprost mnie nosi :D
wiem, niestety, ale uwielbiam pisać i każda przerwa dla mnie to jak tortura ;-;
Nie ma za co, Tygrysku ;)
No bo Tom taki dobry starszy braciszek, nie?
Może... tego jeszcze nie wiem :D
Ludzka maszyna wkracza zaraz potem, więc jak dobrze pójdzie to dowiesz się jeszcze w lutym ;) Im dłuższe piszę rozdziały, tym mniej będzie odcinków ;)
Pozdrawiam <3
Ważenie, że kiedy Tom będzie chciał wejść w Billa przypomni się mu gwałt i nic z tego nie będzie.
Usuń