Trust me - epilog


Oglądanie albumu zeszło nam do drugiej w nocy, przez co w domu, a raczej powinienem rzec, pałacu Gordona pojawiliśmy się później, niż planowaliśmy, jednak dorośli zdawali się tym nie przejmować. Pierwsze, co, to ułożyliśmy wszystkie prezenty pod choinką a potem jedna z pokojówek zaciągnęła nas do naszego pokoju, bo mama z Gordonem wygonili nas z salonu, gdzie miała odbyć się wigilia. Mieliśmy dwie i pół godziny, według słów pokojówki, na wzięcie prysznica, przebranie się i przygotowanie. Sypialnia była duża i robiła wrażenie. Dwa duże, miękkie łóżka, drewniane meble, wszystko w monochromatycznych barwach... zapierało dech. I prywatna łazienka. Wzięliśmy ubrania na kolację i weszliśmy do łazienki. Razem, kompletnie nadzy, wpakowaliśmy się pod prysznic i gdy tylko ciepła woda otuliła nasze ciała, złączyłeś nasze usta i namiętnym pocałunku. Gryzłeś i ssałeś moje wargi, ciągnąłeś delikatnie za włosy, tańczyłeś z moim językiem i pieściłeś moje ciało. Podniecałeś nas obu coraz bardziej i nie przejmowałeś się, że byliśmy w nowym miejscu u kogoś w domu, wręcz przeciwnie - to potęgowało nasze podniecenie. Oblałeś mnie obficie żelem pod prysznic i roztarłeś po moim ciele, po czym wróciliśmy do pocałunków, ocierając o siebie nasze ciała. Niemal oszalałem z tych emocji. W końcu odwróciłeś mnie tyłem i wszedłeś gwałtownie, tłumiąc mój krzyk swoją dłonią. Jednak potem pozwoliłeś mi jęczeć, gdy zacząłeś się we mnie poruszać i gdy pieprzyłeś mnie gwałtownie, mocno, szybko... chciałem tego, chciałem mocniej, głębiej, i ty mi to dawałeś. Byłem w niebo wzięty. W końcu dobrnęliśmy do upragnionego orgazmu, zwieńczonego krzykiem zadowolenia. Skończyliśmy się myć i wysuszyliśmy nasze włosy, po czym przebraliśmy się - ja w czarnych, dopasowanych jeansach i szarej koszuli a ty w szarych spodniach i białym T-shircie a do tego szarej bluzie. Zrobiłem sobie makijaż, ułożyłem włosy a ty w tym czasie czekałeś na mnie w łóżku. Gdy wróciłem do pokoju aż zagwizdałeś z wrażenia, na co uśmiechnąłem się.

-No, no, Billy. Piękny jesteś.

Powiedziałeś i pocałowałeś mnie. Oddałem pieszczotę i po chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

-Zejdźcie na kolację.

Usłyszeliśmy głos pokojówki. Przejrzałem się jeszcze raz w lustrze i wyszliśmy, ramię w ramię z naszej tymczasowej sypialni. W salonie przy zastawionym stole czekała na nas mama z Gordonem pod rękę, na co aż się uśmiechnąłem. Zasiedliśmy przy stole i przy rozmowie zaczęliśmy zajadać się pyszną kolacją. W końcu przyszedł czas na prezenty i Gordon wstał.

-Simone, wiem, że może zbyt się pospieszyłem ale...

Przerwał i klęknął. Złapałem cię za dłoń i spletliśmy razem nasze palce.

-Czy zostaniesz moją żoną?

Zapytał. Mama nie była w stanie wydusić z siebie słowa - po prostu rozpłakała się i rzuciła swojemu wybrankowi w ramiona, co oznaczało tyle, co "tak". Spojrzeliśmy na siebie z uśmiechem i pocałowałeś mnie szybko, póki nie widzieli. Następnie przeszliśmy do prezentów spod choinki. Na gitarę zrobiłeś wielkie oczy ale bardzo się ucieszyłeś. Mama podarowała ci twoje wymarzone adidasy, nie dostępne w Europie, a Gordon, dla nas obu, opłacił nam wycieczkę i najlepsze hotele we Włoszech, gdzie mieliśmy jechać już pod koniec kwietnia. Ucieszyliśmy się jak dzieci. Mama dostała od Gordona złoty łańcuszek z serduszkiem a ty podarowałeś jej jej ulubione perfumy. Gordon dostał od naszej rodzicielki srebrną bransoletę, prostą i grubą. Natomiast ja dostałem od mamy moje wymarzone, piękne, jedyne w swoim rodzaju buty, kozaki wysokie do kolan, sznurowane, na 5-centymetrowej platformie. Aż mi się oczy zaświeciły! Natomiast ty... ty podarowałeś mi swoje serce. Delikatny, srebrny naszyjnik z zawieszką w kształcie gwiazdy z wygrawerowanym twoim imieniem na odwrocie. Łzy pojawiły mi się w oczach, gdy zapinałeś mi go na szyi. Przytuliłem cię mocno i wyszeptałem ci do ucha "kocham cię" a twoje silne ramiona objęły mnie w talii.

Późną nocą, gdy czekałem, aż wrócisz z łazienki, stanąłem przy oknie w naszym pokoju i spojrzałem na księżyc i gwiazdy. Uśmiechnąłem się. Rok temu spoglądałem w to samo niebo i pragnąłem, by coś się zmieniło w moim życiu, na lepsze. Rok temu ten sam księżyc oświetlał moje łzy a gwiazdy były świadkami mojego samookaleczania się. Teraz nie mogłem sobie wyobrazić, żebym był szczęśliwszy, niż jestem teraz. Nagle poczułem, jak obejmujesz mnie w pasie i przyciągasz na siebie.

-O czym myślisz?

Zapytałeś, całując mnie w szyję.

-O tym, że dużo się wydarzyło i teraz na prawdę jestem szczęśliwy.

Mógłbym przysiąc, że się uśmiechasz. Złapałeś jedną z moich dłoni.

-Dopilnuję, żebyś już zawsze był szczęśliwy.

Ścisnąłem mocniej twoją dłoń. Wiem, Tom. Wierzę ci. Dziękuję. Kocham cię. Po kilku sekundach szepnąłeś mi jeszcze do ucha ciche:

-Zaufaj mi.

Uśmiechnąłem się i odwróciłem do ciebie przodem.

-Światła gasną. W ciszy naszego wspólnego domu, odnajduję ścieżki samotności. W ciemności nikt mnie nie zobaczy. Nikt mnie nie usłyszy. Nikt mi nie pomoże. Nawet Ty. Chociaż nieraz mówisz mi, że chyba coś jest nie tak, wmawiam Ci, że nie masz się czym martwić, chociaż to nie prawda. "Zaufaj mi" - te dwa słowa są w moich ustach fałszywe jak żadne inne. Nie znam gorszego kłamstwa, które tańczyło na moich wargach. Pod osłoną nocy, gdy jedynie srebrne światło Księżyca oświetla scenerię mojego pokoju. Tylko jedno, zaprzeczające wszystkiemu, co mówię, słowo, rozbrzmiewa pośród mych spazmatycznych wdechów. "Wybacz, Tom."

Kiedyś napisałem coś takiego. Widziałem zaskoczenie na twojej twarzy. Ująłem twoją twarz w dłonie i spojrzałem ci w oczy.

-Jednak to, co złe, już nie wróci, a ja nareszcie mogę żyć i być z tobą szczery, Tom.

Dopowiedziałem zakończenie. Najpiękniejsze, jakie mogłem sobie tylko wymarzyć. Potem zatopiłem się w twoim spojrzeniu. 

Komentarze

  1. Cudowne cudowne cudowne! Boże jak ja będę tęsknić za tym opowiadaniem. Siedzę i myślę co napisać ale z tych emocji nie potrafię ułożyć nic konstruktywnego. Dlatego tak ogólnie powiem że całe opowiadanie było zajebiste. Już czekam na następne. Pozdrawiam kochana!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach rozmarzyłam się. Piękne opowiadanie i dobre zakończenie, lubię takie. I tygrysek też był zadowolony :) Chociaż wiedziałam, że to już koniec, to jakoś tak mi się przykro zrobiło, że to jednak już końcówka. No ale, wszystko ma swój początek i koniec. Pocieszam się jedynie faktem, że nie zostawiasz nas z niczym i następne opowiadanie będzie na tapecie.
    Tak trzymać. Życzę Ci dużo weny i czekam na "Ludzką maszynę:
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty