Sekret - rozdział 8



Na placu zapanowało poruszenie. Wicedyrektorka Hogwartu i nauczyciel eliksirów podbiegli do dwóch ciał, nie wiedząc, czy którykolwiek z nich przeżył. Oboje uspokoili się, widząc, że blondwłosy chłopak oddycha.

-Zabiorę go do skrzydła szpitalnego.

Powiedział bezbarwnie czarnowłosy. Nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć. Postanawiając, że zastanowi się nad tym potem, gdy już ochłonie po bitwie ale też po tym, że święty Potter zranił jego chrześniaka, wziął swego chłopaka na ręce i ruszył w kierunku wejścia, gdy usłyszał okrzyk zdumienia. Wszyscy spojrzeli na Minerwę, po której policzkach ciekły łzy.

-On oddycha!

Przez chwilę panowała cisza jak makiem zasiał. A potem wszyscy zaczęli wiwatować. Hermiona, Ron, Ginny, Hagrid i sam Albus jako pierwsi podbiegli do Wybrańca, chcąc się upewnić, że ich nauczycielka nie ma zwidów, ani się nie pomyliła. Ale nie, klatka piersiowa czarnowłosego unosiła się i opadała rytmicznie, chociaż ledwo widocznie. Granger wyciągnęła dłoń, by zmierzyć puls  i łzy pociekły jej po policzkach, gdy zrozumiała, że jej przyjaciel żyje. Ron mocno przytulił ją do siebie, a Ginny nie mogła uwierzyć, że jej skryta miłość jednak przeżyła, mimo, że wydawać by się mogło, iż chłopak podpisał na siebie wyrok śmierci, stając do walki z człowiekiem, którego jedynym celem w życiu było zamordowanie go.

-Ale jak to możliwe?

Rudy nie mógł wyjść z podziwu. Bardzo się cieszył, że jego przyjaciel przeżył najgroźniejsze z zaklęć niewybaczalnych, ale jego umysł nie potrafił tego zrozumieć. To było jak cud. Jeden i ten sam człowiek, chłopiec tak na prawdę, dwa razy zdołał przezwyciężyć śmierć. Za pierwszym razem ochroniła go miłość jego matki, która oddała za niego życie. Ale co było teraz? Co sprawiło, że młody czarodziej mógł przeżyć, ba, nawet czarować jako duch i tworzyć takie cuda? Przecież to niewytłumaczalne, dosłownie niemożliwe. Chociaż chłopak powinien się już chyba przyzwyczaić do tego, że jego przyjaciel często dokonuje niemożliwego.
Chociaż bardziej chyba zastanawiało go, jakim cudem Draco przewidział, że jego przyjaciel nie da się tak łatwo zabić?

-Starożytna magia chowa przed nami jeszcze wiele tajemnic. Najwyraźniej młodemu Malfoyowi udało się poprawnie wykonać zaklęcie.

Odpowiedział niemniej wzruszony i zaciekawiony Dumbledore.

-Jakie zaklęcie?

Dopytała Hermiona, spoglądając na profesora zapłakanymi oczami.

-Nie jestem do końca pewien, panno Granger, ale podejrzewam, że pan Potter od jakiegoś czasu przygotowywał się do tej walki. Jest kilka sposobów w starożytnej magii, by przeżyć zaklęcie Avady, oraz by przywrócić kogoś do życia. Sądzę, że nauczył i zastosował na sobie i na młodym Malfoyu kilka zaklęć.

Wyjaśnił mężczyzna, spoglądając na wciąż lekko poruszającą się klatkę piersiową. Wzruszającą chwilę przerwał głos jednej z aurorek.

-Było tu ponad dwa tysiące Śmierciożerców. Dzięki pomocy młodego pana Pottera, udało się uśmiercić około 400 z nich a mniej więcej 50 pozwoliło się pojmać i znajdują się już w Azkabanie pod szczególnym nadzorem, Ministerstwo przesłucha ich w najbliższym czasie. Dokładne liczby prześlemy w raporcie.

Zaraportowała i zniknęła, zostawiając mieszane uczucia wśród zebranych.

-Może warto by zabrać Harry'ego do pani Pomfrey?

Zaproponowała blondwłosa, drobna dziewczyna, która do tej pory tamowała ranę na swojej ręce.

-Masz rację. Zupełnie o tym zapomnieliśmy. Przelewitujmy go tam.

Zarządziła McGonagall, celując w chłopca różdżką.

Komentarze

  1. Hejeczka,
    żyje, żyje Harry juhu... ale właśnie czy to dzięki Draco czy jednak właśnie coś innego... a czemu już Snape że to Harry skrzywił jego chrześniaka..
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty