Sekret - rozdzial 9


W szkole zapanowało poruszenie. Jak to w Hogwartcie - żadna plotka się długo nie uchowa przed uczniami, a w tej chwili tematem numer 1 nie była bitwa, która rozegrała się zaledwie parę godzin wcześniej, nie było nią opętanie przez ducha Wybrańca 6 uczniów. Wszyscy, i uczniowie, i nauczyciele, i skrzaty domowe, i obrazy a nawet duchy dyskutowali o tym, czy Harry Potter faktycznie przeżył najmroczniejsze z zaklęć niewybaczalnych, Avade Kedavre.... po raz drugi? Ktoś szybko przekazał komuś, że chłopca przeniesiono do skrzydła szpitalnego, ktoś inny powiedział, że słyszał, iż oddycha. Wśród nauczycieli centrum byli Minerva McGonagall, nauczycielka transmutacji, oraz Severus Snape, mistrz eliksirów. To ich obłapiali inni nauczyciele, chcąc jak najwięcej dowiedzieć się na temat prawdziwości tych plotek, i nawet nie kryli się z tym przed uczniami, nie próbowali zachować pozorów - bez wyjątków, dzisiaj każdy miał prawo obnosić się z tym, jak szczęśliwym się jest nie tylko z powodu wygranej bitwy przeciwko najpotężniejszemu czarnoksiężnikowi naszych czasów, ale również z powodu radosnej nowiny, że ich uczeń, przyjaciel, kolega z klasy prawdopodobnie przeżył i wyjdzie cało z bitwy, po raz drugi uciekając śmierci.

Z kolei wśród uczniów nawet na chwilę sami nie mogli pozostać Ron, Hermiona, Ginny, Luna, Neville oraz Draco. Po tym, jak pani Pomfrey opatrzyła im rany i niemal wyrzuciła ich ze skrzydła Szpitalnego, mimo, że bardzo chcieli pozostać przy nieprzytomnym wciąż przyjacielu, niemal od razu zlecieli się do nich uczniowie i od tamtej pory nieustannie słyszą te same pytania, zadawane przez coraz to nowe osoby. Każdy bez wyjątku chciał na własne uszy usłyszeć, ze Harry Potter przeżył.

Jednak poproszeni przez profesora Dumbledore, zarówno nauczyciele jak i uczniowie będący w to wtajemniczeni, milczeli jak groby, wiedząc, że nie mogą się wygadać. Po pierwsze, dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwartcie chciał najpierw dowiedzieć się, jakim cudem ten dzieciak po raz kolejny wywinął się Śmierci z rąk. Po drugie, chciał mieć pewność, że nastolatek przeżyje i obudzi się, a nie będzie podtrzymywanym sztucznie magicznym warzywem do końca życia, które nigdy się nie obudzi.
Gdy kolacja zwycięzców miała się już zacząć, nie pozwolił skrzatom wnieść posiłków przygotowanych na ten radosny dzień. Zamiast tego zebrał wszystkich mieszkańców zamku w Wielkiej Sali, i gdy wszyscy zajęli swoje miejsca, on wszedł na podest, przez chwilę przyglądając się twarzom swoich podopiecznych, przyjaciół oraz innych życzliwych mu stworzeń. Każdy z tu obecnych, bez wyjątku, postawił na szali swoje życie, stając w szranki z armią Śmierciożerców.

-Kochani uczniowie... uczennice... grono pedagogiczne... duchy... skrzaty... chochliki... oraz inni pracownicy i mieszkańcy naszej szkoły... dziękuję Wam za zjawienie sie tutaj, na tej... niezwykle radosnej uczcie, którą świętujemy zwycięstwo nad Tomem Marvolo Riddlem, znanym szerzej jako... Lord Voldemort.

Zaczął swoje przemówienie. Poranione, poobijane, zmęczone i roześmiane twarze, wszyscy spoglądali na niego, czekając, co jeszcze powie ich nauczyciel. Co powie dyrektor, który zapisze sie w historii magii jako ten, który poprowadził uczniów do zwycięstwa nad Czarnym Panem i jego poplecznikami?

-Według danych podanych przez aurorów z Ministerstwa Magii, wiemy, i mogę się z wami podzielić informacja, że naszą szkołę zaatakowało 2158 Śmierciożerców, z Lordem Voldemortem i Bellatrix Lestrange na czele. Wiem też, że udało się zabić ich 782. To o wiele więcej, niż szacunkowe liczby. Chciałbym jednak, żebyście nie zapomnieli, że Śmierciożercy to tacy sami ludzie jak my wszyscy. Jedyna różnica polega na tym, że ich serca owładnęła ciemność. Nie powinniśmy więc cieszyć się z tego, że nasi bracia i siostry zmarli. Nie potępiam tu żadnego z was, moi mili. Nie zapomnijcie tylko, że to również życie, które dzisiaj ktoś z was odebrał je komuś innemu. Najważniejszą wiadomością dla społeczności czarodziejów z całego świata, jest to, że zarówno Lord Voldemort jak i Bellatrix Lestrange zginęli i nigdy więcej nie będą nam zagrażać. 96 Śmierciożerców dobrowolnie oddało się w ręce sprawiedliwości. Tak, to wspaniały wynik. Jednak wciąż... 1280 z nich zdołało uciec i są na wolności. Nie posądzam tutaj żadnego z was, jednak Ministerstwo prosiło mnie o przekazanie, iż jeżeli natkniecie się gdziekolwiek na popleczników nieżyjącego już Voldemorta, lub możecie znać miejsce ich pobytu, macie niezwłocznie powiadomić aurorów. W trybie natychmiastowym powołany został specjalny oddział ścigający Śmierciożerców. Ich zadaniem będzie szukanie oraz pojmanie tych, którzy uciekli. Nie możemy dopuścić, by historia się powtórzyła i z prochów Lorda Voldemorta powstał ktoś o wiele, wiele gorszy.

Przerwał na chwilę, patrząc na pełne zdumienia twarze. Nawet jego najmłodsi uczniowie rozumieli powagę sytuacji. Jeden z pierwszoklasistów, chłopiec z Revenclaw o mądrych, niebieskich oczach i długich, czarnych włosach podniósł rękę do góry.

-Tak, Marcel? Chciałbyś się z nami czymś podzielić?

Zachęcił go, widząc strach na młodej twarzy.

-Nie jestem pewien, ale... mój wuj był... albo jest Śmierciożercą i... możliwe, że wiem, gdzie on jest... jeśli uciekł.

Powiedział cicho, wyraźnie chcąc ukryć fakt, że spokrewniony jest z kimś, kto bezwzględnie powinien trafić do Azkabanu. Przyjaciółka siedząca za nim wstała i przytuliła go, dodając mu otuchy.

-O tym właśnie mówię, moi drodzy. Nie ma się czego wstydzić. To nie wasza wina, jeśli ktoś z waszych bliskich postanowił podążać ścieżką ciemności. Wszyscy jesteśmy w równej mierze dobrzy i w równej mierze źli. Ale to nasze wybory decydują o tym, kim będziemy. Kim jesteśmy. Marcel, dziękuję ci za tę informację. Prozę, przyjdź do mnie do gabinetu po uczcie

Odparł, uśmiechając się ciepło. Wiedział, że dla każdego przeżyciem byłoby przyznanie, że jego krewny jest poplecznikiem Czarnego Pana. Jednak nie o tym teraz mowa.

- Kontynuując... również i my ponieśliśmy straty. Z naszego grona pedagogicznego na zawsze odeszło ośmioro nauczycieli. Z kolei spośród uczniów straciliśmy 74 młodych czarowników i czarownic, którzy byli dopiero na początku swej drogi. I pamięć wszystkich tych, którzy dzisiaj zginęli, chciałbym teraz uczcić minutą ciszy.

Zapowiedział, a wszyscy spuścili głowy w dół. Niektórzy płakali, inni zaciskali zęby. Nikt nie odważył się odezwać choćby słowem. Nikt nie odważył się sprzeciwić.

-Jestem pewien, ze niezmiernie interesuje was sytuacja pana Pottera... chłopca, który dzisiaj nas uratował.

Powiedział, gdy oddali już cześć umarłym i mógł kontynuować swoje przemówienie. Oczy wszystkich jak jeden mąż podniosły się na niego a w każdych z nich kryło się jedno i to samo pytanie.

-Rozmawiałem z byłymi dyrektorami szkoły, z czarodziejami specjalizującymi się w zapomnianej magii, z duchami... Według tego, co udało nam się ustalić, pan Potter przez ostatni rok szkolny studiował wszystkie księgi z działu ksiąg zakazanych, wiedząc, że bitwa nadchodzi. Nauczył się kilku potrzebnych mu zaklęć oraz nałożył na siebie samego kilka klątw. Przekazał swoje umiejętności oraz dowództwo młodemu Malfoyowi, i najwyraźniej lepiej nie mógł wybrać. Jeśli się nie mylimy, dzięki staremu zaklęciu pochodzącym z północy Rosji, po uderzeniu w niego zaklęcia Kedavry nie mógł przejść na drugą stronę. Dzięki innemu zaklęciu, którego nie używano od niemal czterech stuleci, pan Potter mógł kontrolować żywioły. Zaklęcie opętania, którego was nie nauczymy, sprawiło, że każdej z sześciu wybranych osób mógł przekazać jeden z żywiołów, samemu poddając im pomysły i to, jak ich użyć, nie wykorzystując jednocześnie ich energii życiowej. Na sam koniec... tuż przed bitwą nałożył na siebie klątwę wywodzącą się z Rzymu z czasów Szekspira. Klątwa nosi jakże romantyczną nazwę "Nieszczęśliwy kochanek". Pan Potter obdarzył wielkim zaufaniem Dracona, decydując się na tę klątwę i jednocześnie podjął on ogromne ryzyko. Opis tej klątwy rzecze bowiem "Oto ja, idący na śmierć za mego ukochanego. Jeśli i on mnie kocha, jego miłość nie pozwoli mi zginąć, choćby najczarniejsza klątwa trafiła mą pierś. Jeśli mnie odrzuci, moje ciało umrze a dusza wzniesie się do niebios, by dołączyć do świata umarłych". Jeśli Harry przeżył... to tylko dzięki temu, że młody pan Malfoy odwzajemnił jego uczucia i zaakceptował je.

Wszyscy siedzieli jak rażeni piorunem. Oczy wszystkich obecnych zwróciły się na nieszczęsnego Ślizgona, który próbował się jakoś ukryć za Hermioną. Ale wszyscy wiedzieli.

Harry przeżył.

Po kilku sekundach milczenia po sali podniósł się gromki wiwat uczniów, nauczycieli i wszystkim, którym ulżyło na wieść o tym, że Wybraniec przeżył śmiertelne starcie.

-Jednakże nieznane są nam skutki tej klątwy, a jakieś ma na pewno. Nie bez powodu została ona zakazana. Pewne jest jedyne to, że pan Potter przeżył i zapewnie niedługo się obudzi.

Dodał dyrektor, chociaż już mało kto go słuchał, podekscytowany nowinami. Na stoły wniesiono kolację a ożywione rozmowy  całym zamku trwały aż do białego rana.

Komentarze

  1. Hejeczka,
    cudownie, super wszyscy poruszeni nowinami że Harry przeżył, nawet i portrety czy duchy tak zareagowały... cieszę się że Draco odwzajemnił to uczucie, widać że naprawdę Harry się przygotowywał do tej bitwy...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty