Jabłko - Rozdział 24

 Kłamał.

Był ochydnym kłamcą i miał tego świadomość. Zastanawiał się tylko, jak się w to tak właściwie wpakował. Westchnął ciężko i przewrócił się na drugi bok. Ze swojej pozycji mógł idealnie obserwować swojego współlokatora, którego klatka piersiowa spokojnie unosiła się i opadała świadcząc o tym, że chłopak spał. Jakim cudem wpakował się w to wszystko? Wiedział, że pocałunek z Harrym był impulsem. Chociaż nie był jeszcze pewien co do swoich uczuć to musiał szczerze przyznać, że sam tego chciał i absolutnie nikt go do tego nie zmusił. Ale kłamał, że go kochał. Nie czuł tego, przynajmniej jeszcze nie teraz. Kłamał też, że nic go nie trapiło. Zamartwiał się o wiele rzeczy. 

Martwił się, czy dobrze postępuje. Martwił się, czy Harry w końcu wyjdzie na prostą. Martwił się, co ma powiedzieć Snape'owi podczas kolejnego spotkania. Martwił się, czy Harry zacznie jeść i pojawiać się na lekcjach. Martwił się o to, czy plotki w końcu ucichną i zostawią ich w spokoju. 

Niestety na żadne z tych pytań nie znał odpowiedzi a Słońce już powoli pięło się po niebie w górę, przez co nowy dzień nieubłaganie się zbliżał. Niedługo będzie musiał znowu założyć na siebie maskę nie martwiącego się absolutnie o nic nastolatka, który w swym życiu zastanawia się jedynie nad tym, co takiego będzie robił po ukończeniu szkoły, na co miał jeszcze czas.

Jako dziedzic szlachetnego, czystokrwistego rodu nie musiał pracować. Wpływy i bogactwa jakie odziedziczył po swoich przodkach pozwoliłyby mu na życie przez wiele setek lat. Jednak chciał pójść do pracy i zdobyć doświadczenie. Pragnął zobaczyć, jak wygląda życie poza murami szkoły i poza posiadłością Malfoy'ów. W tej kwestii również kłamał. Nigdy nie zwierzył się ze swego pragnienia nikomu i udawał, że wystarcza mu życie w luksusie, bez potrzeby martwienia się o cokolwiek. 

Zastanawiał się, co ma z tym wszystkim zrobić. Co ma uczynić. kiedy to wszystko się zaostrzy? Co ma zrobić, gdy nie zostawią ich w spokoju i Harry jeszcze bardziej się zalamie? Co ma zrobić, gdy ten znów spróbuje targnąć się na swoje życie? Być może nie potrafił dokładnie określić swoich uczuć do okularnika i wciąż wahał się, czy go kocha. Wiedział jednak, że nie poradzi sobie, gdy Harry'ego zabraknie na tym świecie. 

Przeciągnął się i zrezygnowany wstał z łóżka. I tak nie było już sensu zasypiać, niedługo musiałby wstać. Zebrał swoje rzeczy i już miał iść do łazienki, gdy coś usłyszał za plecami. Odwrócił się i zobaczył, że Harry obrócił się na bok i zmarszczył zabawnie nos, jakby coś go połaskotało. Draco nie mógł się nie uśmiechnąć. Był to uroczy widok. Tak uroczy, że aż podszedł do łóżka swego przyjaciela i przyklęknął przy nim, po czym odgarnął mu niesforne, ciemne kosmyki z twarzy. Wpatrywał się tak w jego śpiącą twarz i nawet nie zorientował się, gdy odpłynął myślami. 

-Przyglądasz mi się, gdy śpię?

Potrząsnął szybko głową i zaskoczony spojrzał prosto we wciąż zaspane, nie do końca obecne, zielone oczy. Wpadające przez okno promienie Słońca sprawiały, że wyglądały niczym światło odbijająco się w szlachetnym kamieniu. 

-Zamyśliłem się, wybacz.

Harry uśmiechnął się i potarł wciąż ciężkie powieki, próbując się rozbudzić. Blondyn mógł to tylko obsefrwować.

-Nie mam czego ci wybaczać. To urocze. Dlaczego już wstałeś? Jest jeszcze wcześnie.

-Obudziłem się jakiś czas temu, nie ma sensu już spać.

Brunet zaśmiał się cicho, po czym podciągnął się pod ścianę i poklepał materac obok siebie. Draco zrozumiał. Oczywiście, że zrozumiał. Odkąd zamieszkali razem od czasu do czasu leżeli razem w łóżku, tak po prostu. Dlatego też Malfoy od razu wślizgnął się pod kołdrę i przytulił swojego przyjaciela. Obaj czasem potrzebowali tej odrobiny pieszczot, których jeden z nich nie zaznał nigdy i od nikogo innego, jak właśnie od swojego współlokatora. 

Leżeli tak przez jakiś czas, Harry z głową na klatce swojego przyjaciela a blondyn ze wzrokiem stalowych oczu wbity w sufit, gdy zastanawiał się nad tym wszytkim, co zawracało mu głowę, wciąż jednak nie potrafiąc znaleźć absolutnie żadnej odpowiedzi. W końcu jednak nadszedł czas na to, żeby wstać i obaj zwlekli się z miękkiego materaca, odrzucając na bok ciepłą kołdrę. Harry był w całkiem dobrym humorze jak na ostatnie kilka miesięcy i nawet podśpiewywał coś pod nosem, czym całkowicie zaskoczył swojego współlokatora. Malfoy był jednak zadodwolony z tego stanu rzeczy. Przynajmniej teraz, na tę krótką chwilę, mógł odetchnąć z ulgą i mieć jedno zmartwienie z głowy.

Chociaż na moment.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty