Od początku - rozdział 3
Konbanwa~
O jeny, ile mnie nie było tutaj?? 20 dni o.O
Gomen, ale w związku z nadchodzącym egzaminem mam prawie całkowity zakaz używania komputera i telefonu na rzecz nauki ;-;
No, ale do egzaminu 20-parę dni, (jak dobrze pamiętam to 28) więc dam radę :3
Nawet nie wiecie, jaką człowiek ma wenę jak nie ma tydzień komputera o.O
Się zastanawiam kiedy po egzaminie się z moimi zapiskami wyrobię, bo przed wakacjami chyba nie dam rady o.O
No ale dobra, dość ględzenia, zapraszam na rozdział~
O jeny, ile mnie nie było tutaj?? 20 dni o.O
Gomen, ale w związku z nadchodzącym egzaminem mam prawie całkowity zakaz używania komputera i telefonu na rzecz nauki ;-;
No, ale do egzaminu 20-parę dni, (jak dobrze pamiętam to 28) więc dam radę :3
Nawet nie wiecie, jaką człowiek ma wenę jak nie ma tydzień komputera o.O
Się zastanawiam kiedy po egzaminie się z moimi zapiskami wyrobię, bo przed wakacjami chyba nie dam rady o.O
No ale dobra, dość ględzenia, zapraszam na rozdział~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Iza-nii!! Kuchnia się pali! - krzyczała z dołu Mairu. Brunet odłożył na bok swoją torbę, do której właśnie dopakowywał kilka rzeczy, które mogą mu się przydać. Z westchnieniem zszedł, a raczej zczłapał się powoli na dół. Siostry co chwilę coś niszczyły, więc nawet się tym specjalnie nie przejął. Schodząc na dół poczuł zapach spalenizny. Znowu coś smażyły. Wszedł do kuchni i zobaczył uśmiechnięte siostry obok kuchenki, a na kuchence patelnię. Na patelni leżała ryba. Spalona na wiór.
-Ile razy wam mówiłem, że jak chcecie coś do jedzenia to macie mnie zawołać? - spytał, ściągając patelnię z indukcji i wyłączając płytę.
-Nie chciałyśmy Ci przeszkadzać. W końcu przez cały wczorajszy dzień braciszek miał strasznie dobry humor. To podejrzane. - tłumaczyła jedna z bliźniaczek, siadając na krześle i wzdychając teatralnie.
-Tak, tak, a wampir wypije Waszą krew na śniadanie.- wywrócił oczami i wyrzucił spaloną rybę do kosza, po czym zaczął przygotowywać śniadanie. Wyciągnął z lodówki płaty tuńczyka po czym położył je na patelni, którą uprzednio zalał olejem. Wtedy usłyszał dzwonek do drzwi. Podszedł i otworzył je, a do mieszkania wpadł okularnik.
-Shinra. Co Ty tu robisz~? - zapytał wesoło. O ile z siostrami jakoś nie miał ochoty rozmawiać, bo działały mu na nerwy, to z ukochanymi ludźmi będzie rozmawiał jak należy.
-Przyciągnął mnie zapach pysznego śniadania! - odparł chłopak ,wchodząc do kuchni. - A tak serio to po prostu stwierdziłem że po Ciebie wpadnę. No i serio daj mi jeść, bo Celty dopiero uczy się gotować, i... - nie dokończył, za to skrzywił się wymownie. - Cześć dziewczynki. - zwrócił się do bliźniaczek, a Orihara wrócił do smażenia ryby.
-Dobry, Shinra-san! - padła odpowiedź i dziewczynki wyciągnęły talerze. Podstawiały tak by Izaya mógł nakładać na nie rybę i od razu zanosiły na stół. Shinra, jako częsty gość, wiedział co i jak, więc wyjął pokrojony chleb i ser, po czym położył na stole. Usiedli w czwórkę i zabrali się za jedzenie.
-Oi, Izaya, i co myślisz o naszej nowej klasie? A w ogóle to gdzie zniknąłeś wczoraj po lekcji? Poznałeś Shizuo? Mówił potem, że widział na balkonie jakiegoś wariata, ale szyba była brudna i niezbyt dobrze się przyjrzał. On ma blond włosy, ale takie jasny blond, chyba jako jedyny w szkole, jak nie jedyny w Ikebukuro. Nie widziałem jeszcze człowieka o równie jasnych włosach, chyba że na zdjęciach czy w telewizji w zagranicznych filmach i serialach. A tak, a propos seriali, widziałeś te nową dramę? Koreańska, oglądałem wczoraj premierę telewizyjną z Celty, bardzo jej się podobała i mi w sumie też, tylko była trochę zbyt babska.
-To coś w sam raz dla Ciebie. - przerwał mu brunet. - Mam Ci odpowiedzieć na zadane pytania czy będziesz nawijał bez pamięci? - spytał, a dziewczynki wstały od stołu.
-Już 7:15. Idziemy! Mama Akiry po nas przyjdzie. - oznajmiły i szybko wyszły z domu. Szatyn zaczerwienił się lekko, jak zawsze, gdy Izaya zwracał mu uwagę, że za dużo mówi.
-Sądzę, że nasza nowa klasa jest trochę nudna. Zniknąłem, żeby coś załatwić. Widziałem go z daleka. Serio? Nie miałem o tym pojęcia. Nie oglądałem tej dramy. - odpowiedział spokojnie na wszystkie.pytania i posprzątał puste już talerze. - Idziemy? - spytał i poszedł po swoją torbę, nie czekając na odpowiedź. Milczenie szatyna nie trwało długo. Gdy tylko wyszli na ulice, znów zaczął nawijać.
-Izaya, powinieneś dzisiaj poznać Shizuo. Jest naprawdę fajny. Ale strasznie silny i trochę przerażający. Myślę, że byście się dogadali, chociaż nie mogę stwierdzić czy bardziej jesteście tacy sami czy zupełnie inni. Ciężko to stwierdzić, ale chyba się zaprzyjaźnicie. Jak sądzisz, jaka jest reszta nauczycieli? W ogóle to wczoraj dałeś niezłe przedstawienie. Wiesz co, może wstąpimy do cukierni, kupimy jakieś ciastka? Mam ochotę na coś słodkiego. Ty może też zjesz. Tylko powiedz mi czy wolisz ciastka z truskawkami czy z wiśniami? Nie wiem, co woli Shizuo... a można być go poczęstować. Chociaż on kocha słodycze, więc zje wszystko. - Izaya nawet nie słuchał tego, co mówi przyjaciel. Po prostu szedł obok niego, obserwując ludzi i słuchając ich ciekawych problemów.
-Oi, Izaya, Shinra! - usłyszeli wołanie, a zaraz potem przed nimi pojawił się szatyn z nastroszonymi włosami.
-Cześć, Dotachin~! - wyśpiewał brunet i zrobił smutną minkę. - Pójdziesz z Shinrą do cukierni? - wyjęczał, czym wywołał na twarzy przyjaciela niemałe zdziwienie.
-Ale po co do cukierni? Przecież Ty nie lubisz słodyczy. - Shinra patrzył na niego, a potem na wyższego chłopaka. Nie bardzo wiedział o co chodzi.
-Izaya? On lubi słodycze. - stwierdził pewnie, jednocześnie poprawiając okulary,
-Nie, nie lubię, nigdy nie lubiłem~! - zaśpiewał Orihara i odbiegł kawałek. - Zobaczymy się w szkole. - zawołał, pomachał im i odbiegł. Był zadowolony, że nie musiał iść do tej przeklętej cukierni. Wczoraj, gdy tam był to aż go zemdliło. Poza tym, musi poznać najmniejszy zakątek szkoły. Do budynku szkoły wszedł 15 minut przed początkiem lekcji. Włóczył się po szkole, podglądając i podsłuchując innych uczniów. W końcu, kilka minut przed dzwonkiem podszedł pod klasę biologiczną, gdzie czekał na niego okularnik .
-Gdzie Ty byłeś! Już się zastanawiałem czy trafiłeś. - oburzył się Shinra.
-Włóczyłem się~. - wyszczerzył zęby w asymetrycznym uśmiechu. Weszli do klasy akurat, gdy zadzwonił dzwonek na lekcje.
-Co kupiliście?
-Eklery i babeczki czekoladowe, ale wiesz... - szatyn przerwał, bo wtedy do klasy wszedł nauczyciel. Zmierzył spojrzeniem Oriharę, po czym przeszedł do czytania listy obecności.
-Dobrze. Sądzę że wychowawca zapoznał was z kryteriami, więc od razu przejdziemy do lekcji. Dzisiaj będziemy mieć lekcje anatomii. Początki mieliście już w gimnazjum. To trudny temat, ale bardzo ważny. - oznajmił i zaczął wymieniać poszczególne części ciała i ich funkcję. Orihara natomiast bazgrał coś w zeszycie, tylko pobieżnie zapisując notatki. Pierwsza godzina minęła szybko. Gdy tylko rozbrzmiał dzwonek, Kishitani stanął obok niego.
-Chodź. - chwycił go za rękę i pociągnął na pole. - Poznasz Shizuo. Oi, Shiiiizuuuuoooo!! - wywrzeszczał gdy wyszli na boisko. Po chwili podszedł do nich wysoki, dobrze zbudowany, złotooki blondyn.
-Shinra, nie drzyj się tak. - warknął - A co on tu robi? - spytał, patrząc na niższego chłopaka.
-To Izaya. Mówiłem Ci o nim.
-Cześć. Jestem Orihara Izaya. - przedstawił się brunet.
-Heiwajima Shizuo. Dziwne masz to imię. - po boisku rozniósł się śmiech czerwonookiego.
-Wiem, dziękuję~ . Jak się pisze Twoje nazwisko?
-Od znaku 'spokój' . - wyjaśnił
-Moje oznacza - 'ten co obserwuje ludzi'. Więc jesteś spokojnym człowiekiem~?
-Raczej nie. - odparł rozbawiony blondyn. Delikatny wiatr poruszył gałęzie drzew, gdy rozbrzmiał dzwonek. We trójkę ruszyli w stronę szkoły i rozstali się przy wejściu .
-A więc do zobaczenia...
Heiwajima Shizuo.
Komentarze
Prześlij komentarz