Od początku - rozdział 9
Yo~!
Wiem, że nie napisałam nic na urodziny naszego Izayasza :c
Serio, przepraszam, ale tak się złożyło że
w tym okresie miałam wyjazd i przed nim musiałam się z wieloma rzeczami
wyrobić, wiecie jak to jest :c
Ale już wróciłam i zabieram się za pisanie (:
Oczywiście będzie rzadziej, mam jeszcze trochę pracy, ale postaram się cos zamieścić ^^
No więc zapraszam~!
Izaya nie spał spokojnie tej nocy. Wiercił się z boku na bok, na brzuch i na plecy. Nie mógł sobie znaleźć wygodnej pozycji. Z westchnienie obrócił się po raz enty tej nocy.
-Oi, co jest? - usłyszał w mroku całkiem przytomny głos przyjaciela. Nie spał.
-Nic. Nie mogę spać. -~mruknął szeptem. Nie czuł się z tym najlepiej. Potrzebował snu. Robił się nieznośny bez snu i kawy. A nie był pewien czy uda mu się jej rano napić. Nauczyciele czuwali.
-Dlaczego? - pomiędzy brwiami bruneta pojawiła się drobna zmarszczka.
-Jak to dlaczego? - nie rozumiał pytania. Co też kryje się pod tą blond czupryną?
-Dlaczego nie możesz spać. - w ciemności słychać było westchnięcie blondyna. Orihara mógł jedynie wyobrażać sobie jego minę.
-Nie wiem. Jakbym wiedział to bym zrobił tak, żebym mógł spać. - odparł. Po chwili ciszy usłyszał skrzypienie materaca, a zaraz po tym parę kroków. Obok niego usiadła postać, o czym świadczyło ciepło bijące od jego ciała i ciężar, pod którym uginały się sprężyny.
-Co Ty robisz? - zachowanie przyjaciela tak zaskoczyło chłopaka, że nie wiedział jak zareagować.
-Będę z Tobą spać. - na te słowa w Izayi szybciej zabiło serce.
-Co? O czym Ty mówisz, Shizuś? - zapytał. Nie rozumiał postępowania potworka.
-No zawsze jak Kasuka nie może spać to kładziemy się razem. Tylko nie rób nic głupiego. - Heiwajima położył się i przytulił do siebie drobniejszą postać. Nie wiedział, że serce tej postaci bije teraz szybciej niż kiedykolwiek.
-Jesteś lodowaty. - stwierdził złotooki odkrywając ich kołdrą. - Z resztą o czym ja mówię. Ty zawsze jesteś zimny. - zaśmiali się cicho i ułożyli wygodniej
-A Ty zawsze jesteś gorący. - stwierdził sennie Izaya. To ciepło go uspokajało. Czuł że zaraz zaśnie. Nawet nie zorientował się, kiedy odleciał.
-Widzisz? Mówiłem, że to pomaga. - stwierdził Heiwajima i zaraz sam zasnął, nieświadomie mocniej tuląc do piersi drobne ciało.
Gdy Heiwajima się obudził, Izayi już nie było. Spojrzał na zegarek. 05:37.
-Gdzie on się podziewa? - zaspany potworek podrapał się po karku i wstał by to zbadać. Sypiali razem od tygodnia, kiedy tu byli. Inaczej Orihara nie potrafił już zasnąć. Jednak zawsze gdzieś znikał o takiej dziwnej porze. Pewnie zalicza kolejną dziewczynę. Może się dołączy? Chłopak wstał i poszedł szukać przyjaciela w łazience. Usłyszał dźwięk seksu.
-Izaya, jesteś tu? - zapytał. Usłyszał jak ktoś zachłysnął się powietrzem, a potem cisza.
-Tak! Shizzy... - zaraz dało się słyszeć. Jednak chłopak nie dokończył. Jęknął tylko cicho.
-Oi, wszystko w porządku? - zapytał blondyn, podchodząc do kabiny skąd słyszał głos przyjaciela.
-Nie .. - coś zdusiło dalszą wypowiedź. Blondyn wkurzony nacisnął klamkę. Gdy drzwi nie ustąpiły, wyrwał drzwi. To, co zobaczył, na chwilę kazało mi stać w bezruchu. Izaya, przywiązany do jednej z rur, na wpół przytomny, obnażony i gwałcony przez Kaname-sensei. Po policzkach płynęły mu łzy, a z odbytu krew.
-Ty skurwielu. - Shizuo strzelił kośćmi w dłoniach. Brutalnie wyciągnął nauczyciela z wnętrza Orihary, wywołując u niego jęk bólu. Pobił nauczyciela i nie przestał dopóki nie stracił przytomności. Potem rozwiązał więzy krępujące przyjaciela i dał mu swoją koszulkę. W końcu Orihara był nagi... Chłopak jęknął, gdy ciepłe dłonie podniosły go i zaczęły nieść do domku.
-Już dobrze, Izaya. Idź spać. Zajmiemy się Tobą. - drobne ciało było bezwładne, jedynie z gardła co jakiś czas wydobywał się cichy jęk. Ból otumanił umysł bruneta, przez co nie wiedział wszystkiego co się dzieje wokół niego. Złotooki wszedł do ich domku nr 12 i do pokoju lekarza.
-Shinra, wstawaj. - warknął zdenerwowany. Czuł, że Orihara cierpi mimo, że to już się skończyło.
-Shizuo? Czy to nie może zaczekać do rana? - zapytał sennie chłopięcy głos.
-Nie. Do naszego pokoju. Już. - zarządzał i poszedł we wspomniane miejsce z przyjacielem na rękach. Położył go tak delikatnie jak umiał.
-Oi, co się stało... Woah, coś Ty mu zrobił?! - zapytał i pobiegł do pokoju po leki, a potem wrócił. - Co mu się stało? - zapytał badając przyjaciela.
-Kaname go zgwałcił. - warknął wściekły Shizuo i walnął w ścianę.
-No nieźle... Niestety niewiele mogę zrobić. - załamał dłonie przyszły lekarz.
-A coś żeby go tak nie bolało? - padło pytanie.
-Jasne, tutaj są tabletki. - podał mu pudełko. - Budź go co 3 godziny i podawaj mu jedną tabletkę. Inaczej ból nie minie. - oznajmił i ziewnął. - A teraz.. dobranoc. - wyszedł z powrotem do swojego pokoju. Shizuo jeszcze jakiś czas słyszał, jak zwariowany chłopak opowiada o tym, co się wydarzyło. Blondyn usiadł obok łóżka i oparł się o nie plecami. Orihara spał, ale był niespokojny. Co chwile jęczał i rzucał się po łóżku. Wtedy potwór budził go, a zamglone oczy zaraz z powrotem zamykały się do snu.
Było już dobrze po południu, kiedy chłopak się obudził. Niezbyt przytomny, przetarł oczka ręką i rozejrzał się po pokoju. Myślał, że był sam. Pamiętał wszystko co zdarzyło się poprzedniej nocy. Przewrócił się na brzuch, który tak swoją drogą też go bolał, ale mniej niż tyłek i wtulił twarz w poduszkę. Zaczął płakać, a jego drobnym ciałkiem wstrząsał delikatny szloch. Nagle poczuł ciepłą dłoń na plecach. Wzdrygnął się i odsunął jak oparzony. Patrzył przeszklonymi od łez oczami prosto w złote odpowiedniki przyjaciela.
-Shizu-chan... - wydusił z siebie. Poczuł ulgę, że to właśnie on. Przysunął się trochę od niego i oparł o ramię.
-Izaya, jak się czujesz? Jesteś głodny? Zaraz obiad... - spytał chłopak i ścisnął delikatnie ramię niższego chłopaka na znak, że jest z nim i go wspiera.
-Nie, dzięki... może później. Jak się czuję? Okropnie... brudny. Dziękuję, Shizuo. -tym razem nie użył ulubionego przezwiska chłopaka. Mówił całkiem poważnie. - Uratowałeś mnie. Szczerze... czułem się tam, jakbym miał umrzeć. -po jego policzkach znów pociekły ciepłe łzy, tak bardzo kontrastujące z lodowatą skórą.
-Ciii... spokojnie, już po wszystkim. - ramiona blondwłosego objęły chłopaka, pozwalając mu się wypłakać. Chciał, żeby chłopak czuł się bezpiecznie i by się uspokoił. W końcu przyjaciołom się pomaga, nie? Siedzieli tak dłuższą chwilę, aż chłopak przestał płakać. Wtedy podał mu wodę i tabletkę.
-Zażyj. - rozkazał i podał mu to do ręki. Brunet posłusznie łyknął tabletkę.
-Całą noc przy mnie siedziałeś, nie? Pamiętam że mnie budziłeś... - powiedział z wdzięcznością i położył się na łóżku.
-Nie musisz dziękować. Chcesz się przespać? - zapytał, okrywając przyjaciela kołdrą.
-Nah, nie. Chcę tylko odpocząć. -odparł i zamknął oczy.
-Shizuo, obiad! - zawołał Kadota zza drzwi.
-Nie idź... - poprosił Orihara cicho. -Co jak tu przyjdzie? Nie chcę być sam. - wyszeptał przerażony.W końcu po przeżyciach poprzedniej nocy nie dziwne, że bał się zostać sam. Nauczyciel mógł, w każdej chwili przyjść.
-Kadota! Przynieś mi obiad tutaj, okey?! I dla pchły też! -odkrzyknął i położył się na swoim łóżku z książką. Zaczął czytać.
-Dzięki, Shizzy... - szepnął i zapadł w półsen. Był świadom co się wokół dzieje, ale jednocześnie nie był w stanie nic zrobić. Obudził się tylko by zjeść. Później, gdy zasnął, już nie chciał się budzić. Był otumaniony lekami, co według Shinry było normalne. Nikt za bardzo nie wiedział, co się stało. No, przynajmniej do obiadu. Wtedy to Shinra wszystkim rozpaplał, jak to on. Dostał za to burę od Kadoty i Shizuo, po czym zabrali mu cukierki... Shizuo schował na szafę i Shinra nie może sięgnąć. Niby byli mu wdzięczni, no ale.. po długich błaganiach dali mu chipsy. Blondyn cały dzień przesiedział przy przyjacielu, który obudził się dopiero koło 22. Wiercił się niespokojnie. Gdy się obudził, bardzo chciał spać z powrotem. Wszystko go bolało... Chociaż leki jeszcze trochę działały, więc nie bolało aż tak bardzo.
-Chcę, żeby to piekło już się skończyło... - szepnął cicho i schował głowę pod kołdrę, starając się zasnąć.
Komentarze
Prześlij komentarz