"Kocham cię" nie zawsze jest zgubne - rozdział 2

 
Cześć~!
Z góry przepraszam za literówki, będę starała się je redukować, ale średnio mi to idzie na telefonie... więc wybaczcie~! >.<
A tak z ciekawostek o mnie: dzisiaj ochrzaniono mnie na 3 lekcjach, za nieuważnie >.<
No, ale cóż... opowiadania same się nie napiszą~!
Wiadomość do Kiasarin : mam dla Ciebie (dla innych oczywiście też, ale ona wyraziła opinię) taką małą niespodziankę~! Tak, tak, jestem okropna, ale dostaniesz to w weekend~! Wybaczcie, musiałam Wam powiedzieć (taka chętka >.<")
No, a teraz nie przedłużając:
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


-Przepraszam. -wyszeptał brunet, po czym oparł się o ramię blondyna. - Przepraszam.- powtórzył, zaczynając drżeć. 
 
-Co Ci się śniło? -spytał cicho blondyn. 
 
-Shizu-chan... - brunet spojrzał mu w oczy. Zmartwienie i oczekiwanie. Tak, te dwie emocje malowały się w oczach blondyna. 
 
-Znów to samo. Zawsze śni mi się to samo...- powiedział, na powrót opierając się o bark blondyna. - Tata uderzający mamę... potem duszący mnie. - jego ręka powędrowała do szyi. 
 
-Spokojnie. Jestem tu. Nie bój się. - Shizuo mocno przytulił tę drobną postać. W odpowiedzi chłopak tylko zadrżał. Trwali tak, dopóki Izaya nie usnął. 
 
Ale nawet wtedy Heiwajima starał się być obok. 
Minęło kilka dni, a z Izayą było coraz lepiej. Chociaż wciąż był słaby i szybko się męczył, to mógł w miarę samodzielnie funkcjonować. Gdy Shizuo wychodził do pracy, jego największy wróg zajmował się domem. 
 
Tak jak zawsze, po pracy złotooki wrócił do domu.
 
-Okaeri~! - zawołał brunet z wielkim uśmiechem na twarzy, gdy blondyn wszedł do mieszkania. 
 
-Tadaima. - odparł ex barman. Wszedł do salonu i wrósł w ziemię. 
 
-C..co to jest? - zapytał.
 
-To małe podziękowanie~! Shinra był i powiedział, że mogę już wracać. Cieszysz się~? - jego słowa odbijały się echem w czaszce blondyna. 
 
-Izaya. Ja nie chcę, żebyś odchodził. - powiedział szczerze, wpatrując się w twarz bruneta. Zauważył na niej ulgę, zaskoczenie, radość i smutek. 
 
-Co Ty mówisz, Shizu-chan~? Przecież mnie nienawidzisz, nie~? - uśmiech nie zniknął, ale jego głos się zmienił. 
 
-Nie. Ja Cię nie nienawidzę. - pewność w głosie blondyna była jednocześnie dla Orihary wyrokiem.
 
-Jednak ja muszę odejść. - wyszeptał.
 
-Dlaczego?
 
-Ponieważ ja Cię kocham, Shizuo.- pozwolił łzom spłynąć po jego policzkach. 
 
Blondyn podszedł do niego i objął mocno, patrząc mu w oczy.
 
-Kocham Cie, Izaya. - odparł cicho.
 
Szok i ulga malujące się na twarzy czerwonookiego były wręcz nie do opisania. Informator wtulił się w ochroniarza.
 
-Nawet nie wiesz, jak się cieszę. - wyszeptał.
 
-Więc zostajesz? - zapytał blondyn obejmując go mocniej.
 
-Tak.

Komentarze

Popularne posty