"Kocham cię" nie zawsze jest zgubne - rozdział 3

 
Cześć Wam~!
Wiem, nie zamieszczałam nic od kilku dni, jestem okropna ;_;
Ale mam dla Was nowy rozdział~! ^.^
Prezencik dostaniecie wieczorkiem.
A teraz już nie przynudzam.
Miłego czytania~!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Następnego dnia rano, brunet obudził się czując coś ciepłego obok siebie. Otworzył oczy i uśmiechnął się. Wtulał się w bok swojego potworka. Wstał powolutku i ignorując lekki ból głowy przeszedł do łazienki. Spojrzał w lustro. Uśmiech kwitł na jego twarzy. W końcu wczoraj dowiedział się, że jego miłość jest odwzajemniona. Załatwił poranną toaletę i skierował się do kuchni. 
 
-Hmm... znając Shizu-chan'a na śniadanie będzie chciał coś słodkiego... - spojrzał na zegarek. 6:00. 
 
Blondyn ma jeszcze godzinkę na wstanie. (Mój wymysł, nie wiem, o której Shizuo zaczyna pracę. /dop. Neko~) 
 
-Wiem~! Zrobię mu naleśniki~! -zaśmiał się cicho i zaczął przygotowywać śniadanie, mrucząc pod nosem jakąś piosenkę. Przygotował naleśniki czekoladowe i zwykłe. Roztopił białą i mleczną czekoladę, żeby można było nimi smarować naleśniki.
 
Przyszykował stół i oparł dłonie na biodrach, z uznaniem przyglądając się efektom swojej pracy. Nagle poczuł coś ciepłego na karku, a zaraz potem znajomy głos szepnął mu do ucha:
 
-Dzień dobry.
 
-Shizu-chan~. Już wstałeś~! -ucieszył się brunet i odwrócił w stronę złotookiego, który szybko cmoknął go w usta. Brunet zarumienił się lekko, a widząc uśmiech blondyna tylko się zaśmiał i pociągnął w stronę stołu.
 
-Smacznego, Shizu-chan~! - usiadł naprzeciw ex barmana i zabrał się za jedzenie.
 
-Smacznego. - blondyn zabrał się za pałaszowanie. Jedli w ciszy, ale żadnemu z nich to nie przeszkadzało.
 
-Shizu-chan, możemy pójść na zakupy, gdy skończysz pracę~? - zapytał Izaya, gdy Shizuo zaczął zbierać naczynia ze stołu.
 
-Jasne. Po obiedzie? Czy zjemy u Simona?
 
-U Simona. I zostaw naczynia w zlewie. Pozmywam. - wyszczerzył się i popchnął blondyna lekko w stronę łazienki. - A Ty musisz się przygotować do pracy. - pstryknął ukochanego lekko w nos po czym w podskokach wbiegł do kuchni, gdzie zajął się zmywaniem.
 
-Izaya, wychodzę! - blondyn, krzyknął z przedpokoju. Czerwonooki zaraz podbiegł do niego. 
 
-Miłego dnia, Shizu-chan~. - powiedział wesoło, po czym został przyciągnięty przez ochroniarza i namiętnie pocałowany. Czuł zachłanność i zaborczość Shizuo. Gdy oderwali się od siebie, Izaya był lekko zdyszany i zarumieniony,
 
-Tobie też, nie przemęczaj się. - uśmiechnął się ciepło blondyn i wyszedł z mieszkania.
 
-Dobrze. -odpowiedział cicho brunet i wrócił do zmywania. 
 
Gdy skończył, położył się na kanapie i włączył muzykę. Zawsze bardzo mu się nudziło, gdy blondyn wychodził do pracy. Ułożył się wygodnie i przymknął oczy, wsłuchując się w dźwięki "Lost November" DIAURY. Zdrzemnął się.
 
Gdy się obudził muzyka już nie grała. Spojrzał na zegarek. 15:40. Za 2 minut Shizuo kończy pracę. W domu będzie za 40. Izaya musi być gotowy.
 
Zwlekł się z kanapy i przeciągnął. Słyszał, jak mu stawy strzeliły. Poszedł do łazienki i po opłukaniu twarzy zimną wodą, wziął prysznic. 
 
Znów powrócił do wczorajszego wieczoru. Wyznanie, wspólna kolacja i prysznic. Nie, nie zrobili 'tego'. Ale nie spieszyło im się. Bycie z kimś było nowością dla nich obu. Mieli czas.
Skończył szybko prysznic i pospiesznie się wytarł, dokładnie susząc włosy. W momencie, gdy ubierał kurtkę, do mieszkania wszedł ochroniarz.
 
-Shizu-chan~! - informator rzucił mu się na szyję i przytulił do niego, za co został nagrodzony całusem. 
 
-Gotowy? - spytał blondyn, przytulając do siebie kochanka. Izaya skinął głową i stanął na ziemi, wciąż jednak przylegając do blondyna.
 
-Możemy iść. - powiedział wreszcie, po czym z uśmiechem odsunął się od blondyna. Ale tylko odrobinę.
 
Shizuo także szerzej się uśmiechnął i otworzył drzwi.
Wyszli z budynku i skierowali się w stronę centrum handlowego. 
 
-Oi, Nakura!! - wrzasnął ktoś. Izaya zaklął i odwrócił się w stronę osoby, która go zawołała. Był to młody chłopak, średniej budowy, o zielonych oczach. Na jego twarzy malował się wściekły grymas. Podszedł i od razu walnął bruneta w brzuch. Izaya skulił się i zakaszlał kilka razy. Bestia Ikebukuro stała jak wryta i wpatrywała się w scenkę.
 
-Miałeś, do cholery, przesłać nam te zdjęcia, a nie nazwisko osoby, która je ma! - wrzasnął, po czy uderzył chłopaka raz jeszcze. 
 
-Oi, co tu się kurwa dzieje?!- ryknął Shizuo wkurzony. 
 
-Co się dzieje?! Ten debil nam nie przysłał zdjęć, które nam obiecał!
 
-Hej, Rin. Powiedz szefowi, że nie mogłem tego zrobić, bo byłem i nadal jestem ranny. I to poważnie. Niech podziękuje za to Godzillą. (Wymyślam nowe grupki xD /dop. Neko~)
 
-W sensie że... nie było Cię przez ten czas...
 
-Bo byłem ranny. Tak.
 
-Aha. Em...ok. Wybacz. Aha, kiedy przyjdziesz?  Dawno tego nie robiliśmy.
 
-Nigdy. Nigdy więcej.
 
-Dlaczego?! -wrzasnął chłopak.
 
-Ponieważ nie chcę. - odparł Izaya z tym swoim uśmieszkiem. - Papa! - pomachał zdrętwiałemu zielonookiemu i pociągnął blondyna za sobą.
 
-Izaya. O czym on mówił ? - spytał ex barman trochę nieobecnie.
 
-Nic, to stare dzieje, Shizuś~! -zanucił brunet.
 
-Nie. On mówił o seksie. Prawda? - złotooki stanął w miejscu, przez co zmusił informatora do tego samego.
 
-Tak. - westchnął Orihara. - Przed tym wypadkiem umawiałem się z wieloma osobami. Ale to się skończyło w momencie, w którym odwzajemniłeś moje uczucia.
 
-Skąd mogę być pewien, że nie kłamiesz? 
 
-Shizzy...
 
-Skąd mogę wiedzieć, że nie zostawisz mnie zaraz, bo Ci się znudziłem?! - wybuchnął blondyn i odszedł wściekły, zostawiając Izayę samego.
 
-Shizu...chan... - po policzkach czerwonookiego spłynęły łzy. Nie powiedział nic więcej. Wpatrywał się tylko w miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu widział plecy ukochanego, a po jego policzkach spływały wciąż nowe łzy.
 
W końcu zawrócił i pobiegł do swojego apartamentu, nie zwracając uwagi na ból nogi i głowy, zmęczenie czy łzy. Czy raczej potoki łez.
Wbiegł do apartamentu i osunął się po zamkniętych drzwiach.
 
-Wszystko dobrze? - usłyszał kobiecy głos. Spojrzał na swoją sekretarkę zapłakany.
 
-On mnie nienawidzi. - wyszeptał, po czym znów się skulił, chowając twarz.
 
-Idź przynajmniej na kanapę. Zachorujesz. - odparła obojętnie Namie i wróciła do swoich obowiązków. Izaya wiedząc, że za chwilę sekretarka wyjdzie, poszedł do swojej sypialni i zamknął się w niej. Rzucił się na łóżko i płakał, bez żadnych zahamowań.
Gorzki szloch roznosił się po sypialni, dopóki wycieńczony brunet nie zasnął.
 

Komentarze

Popularne posty