Wspólne mieszkanie - epilog

Heeeejooooooo~!
Taaak, więc taki króciutki rozdział uzupełniający,
przemyślenia naszego boga - Izayi. :)
Zapraszam~


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Izaya:

Myślałem, że zaraz mnie wyśmieje, że rozpowie to i że będzie mnie tym szantażował. Tak się jednak nie stało. Był taki spokojny, aż mnie to zbiło z tropu. I wtedy poczułem jego wargi na swoich. Przez chwilę patrzyliśmy sobie prosto w oczy, jednak zaraz je przymknąłem. Poczułem krew napływającą mi do policzków. Wtargnął językiem do moich lekko rozchylonych warg, pogłębiając pocałunek. Czułem się, jakbym się rozpływał. To było takie przyjemne~! A jednocześnie nie mogłem w to uwierzyć. Byłem w niebo wzięty.
 

-Shizu-chan... - wysapałem, gdy w końcu rozdzielił nasze wargi. Patrzyłem na niego z niedowierzaniem. Odgarnął mi kosmyki z twarzy.
 

-Ja również cię kocham, Izaya. - powiedział. Na moment zapomniałem jak się oddycha.
 

-Od kiedy? - to było pierwsze co wpadło mi do głowy, wypaliłem to bez zastanowienia. Zdziwił się lekko, ale odpowiedział na moje pytanie.
 

-Od jakiegoś czasu. Od kilku tygodni. Nie wiem dokładnie, Izaya. Gdy byłeś chory... zakochałem się w tobie. - wyjaśnił. Uśmiechnąłem się. Nie pokazywałem tego w pełni, ale naprawdę sprawił mi niewyobrażalną przyjemność. Byłem szczęśliwy jak jeszcze nigdy. Pochyliłem się w jego stronę, musnąłem jego dłoń i pocałowałem w policzek.
 

-Cieszę się, Shizu-chan~! -wyśpiewałem mu do ucha. Był chyba tym lekko zaskoczony. Przytuliłem go i po chwili poczułem jak jego silne ramiona oplatają mnie i delikatnie zaciskają się na mojej talii.
 

-Teraz, należysz do mnie. - wymruczał mi do ucha, czym wywołał u mnie kolejną falę rumieńców. Szczęściem nie widział mojej twarzy, więc zaśmiałem się cicho.
 

-Oczywiście że tak, Shizu-chan~! - wyśpiewałem wesoło. Od teraz to jest już tylko i wyłącznie MÓJ potworek. Nie Kasuki, nie Dotachin'a, nie Tom'a. MÓJ. Wtuliłem się w niego bardziej, a on delikatnie pogłaskał mnie po głowie. Leżeliśmy tak przez jakiś czas w milczeniu. To nam wystarczało. Cieszyliśmy się tą bliskością, tym, że możemy być obok siebie. To jednostajne głaskanie mnie uspokajało. Nawet się nie zorientowałem, kiedy zasnąłem.

Obudziłem się po godzinie. Blondyn leżał obok mnie, wpatrzony w moją twarz. Uśmiechnąłem się na ten widok, uświadamiając sobie, że teraz naprawdę jesteśmy razem. Odpowiedział mi uśmiechem.
 

-Chcesz coś zjeść? - zapytał i pocałował mnie w policzek.
 

-A nakarmisz mnie? - zapytałem i oboje się roześmialiśmy. - Cieszę się, że cię mam, potworku. - szepnąłem.
 

-Mówiłeś coś? - zapytał. Był już przy drzwiach, więc nie mógł mnie słyszeć. Wyszczerzyłem się do niego.
 

-Tylko tyle, żebyś nie zapomniał o kawie. - wyszedł kręcąc głową, z uśmiechem na ustach, a ja opadłem na poduszki i przymknąłem oczy. Chyba to nazywają pełnią szczęścia, ne?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bardzo krótko, nie? o.o
No cóż, wybaczcie, chciałam po prostu przedstawi
ć punkt widzenia Izayi.
A teraz zabieram się za drugie opo~
Bye~!

Komentarze

Popularne posty