Doki-Doki - rozdział 4

Stoję na hali i mam wrażenie, że nie jestem na tym świecie. Choroba minęła mi już kilka dni temu i szczęściem wróciłem do treningów. A wraz ze mną wrócił ON. Człowiek, który się mną zaopiekował gdy najbardziej tego potrzebowałem, człowiek, przez którego mam teraz wrażenie, że fruwam. Albo inaczej - moje ciało stało się nagle takie lekkie... niemal go nie czuję a dusza chyba odleciała gdzieś daleko w przestrzeń. Nie mogę oderwać od NIEGO wzroku. Te czarne włosy które opadają na ciemne jak burzowe niebo oczy, wysokie, wysportowane ciało, które pręży się gotowe do skoku by perfekcyjnie wystawić piłkę do jednego z nas. Do mnie czy do Tanaki? Którego wybierze? Biegnę. Czuję się, jakbym sunął nad podłogą a moje stopy jakby w cale nie dotykały podłoża. Hamuję, uginam kolana, zamykam oczy, skaczę. Wznoszę się. Coraz wyżej i wyżej nad ziemią. Aż w końcu czułem, że wyżej już nie pofrunę, aż na te kilka sekund stanąłem w miejscu. Zamachnąłem się i... nie odbiłem piłki, która została wyprowadzona w przeciwnym kierunku. Upadłem na podłogę i otworzyłem oczy. Spojrzałem na przyjaciół z drużyny, uśmiechali się.

-Świetnie, popracujcie we trójkę jeszcze trochę nad zmyłką, dobrze, Chibi-chan?

Zarządził Sawamura-senpai. Skinęliśmy głowami i spojrzałem na Kageyamę-kun, który już wziął piłkę i rzucił do Tanaki-senpai. Podszedłem do tyłu i czekałem. Tanaka-senpai wybił piłkę, pobiegłem do przodu, już miałem skakać ale obróciłem się, zmieniłem kierunek i w parę sekund znalazłem się po przeciwnej stronie, skoczyłem i z zamkniętymi oczami i odbiłem piłkę najmocniej jak potrafiłem. Gdy spadałem otworzyłem oczy i zobaczyłem, jak piłka uderza w boisko po przeciwnej stronie i odbija się jeszcze kilka razy, jednak już słabiej.

-Tak! Jeszcze raz!

Krzyknąłem i spojrzałem na Kageyamę-kun. Zamarłem. Moje serce robiło doki-doki jak szalone i krew szumiała mi w uszach. Patrzył na mnie i uśmiechał się. Na prawdę się uśmiechał! Poczułem, jak się rumienię i nie mogłem oderwać wzroku od jego uśmiechniętej twarzy. Ocknąłem się dopiero gdy usłyszałem wołającego mnie Tanakę-senpai'a. Oderwałem wzrok od przyjaciela i spojrzałem na senpai'a. Pobiegłem z powrotem na swoją pozycję i tak ćwiczyliśmy. Już do końca treningu miałem jakieś dziwne zawieszki w różnych chwilach, za każdym razem zawieszałem się patrząc na Kageyamę-kun. Dlaczego? Nie rozumiem... co się dzieje? I dlaczego moje serce tak szybko bije a skóra na twarzy pali? Dlaczego czuję takie przyjemne ciepło, gdy znów uda nam się dobrze zastosować atak? Dlaczego nie chcę przestawać? Dlaczego chcę, żeby patrzył na mnie i tylko na mnie?

-Doobrzee, kochani, dziękuję wam za wspaniały trening. Idźcie do domu. Widzimy się jutro.

Zarządził po sprzątaniu Sawamura-senpai a ja poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Obróciłem się i zobaczyłem naszą drużynową mamę, uśmiechniętego od ucha do ucha. Odwzajemniłem gest i zastanawiałem się, o co chodzi.

-Hinata-kun, moglibyśmy porozmawiać?

Zapytał, a ja skinąłem głową i podążyłem za nim. Wszyscy wychodzili z sali żeby wziąć szybki prysznic i wrócić do domu, więc prędko zostaliśmy sami. Spojrzałem na niego i czekałem, aż powie, o co chodzi.

-Hinata-kun, czy między tobą a Kageyamą-kun coś jest?

Zapytał, a ja przekrzywiłem głowę w geście niezrozumienia i patrzyłem na niego jak na wariata. Ale między nami że co? Że piłka? Czy siatka? Powietrze? A może nie powietrze? Próżnia? Koń? Kucyk? Jednorożec? Tęcza? Gnom z garnkiem złota? Zaraz... co? Suga-senpai widząc, że nie rozumiem, westchnął i podrapał się po karku.

-Może inaczej... Nie czujesz się dziwnie, jak patrzysz na Kageyamę-kun?

Zapytał, a ja od razu zrozumiałem o co mu chodzi i zacząłem żywo gestykulować.

-Od jakiegoś czasu jak patrzą na Kageyamę-kun, gram z nim, rozmawiam albo jak się uśmiecha (co niestety rzadko się zdarza) to moje serce robi takie doki-doki jak szalone! I obija mi się o żebra i to czasem boli! I mam takie zawieszki, że na niego patrzę i w jednym momencie odlatuję i nie wiem dlaczego! Suga-senpai, ty wiesz, prawda? Wiesz, dlaczego moje serce robi doki-doki i dlaczego Kageyama-kun jest taki... taki dziwny, że aż mam zawieszki?

Spojrzałem na niego prosząco, a on uśmiechnął się radośnie i pokiwał głową.

-Trochę tak, ale zanim ci to wyjaśnię, muszę coś przemyśleć, a ty w tym czasie postaraj się zachowywać normalnie. Jak ci wszystko wyjaśnię to będziesz wiedział, czemu twoje serce robi doki-doki a tymczasem spokojnie. Do domu i się wyśpij.

Pokiwałem głową z uśmiechem i pognałem pod prysznic, by po godzinie znaleźć się w domu i położyć spać z głową pełną myśli.

Komentarze

Popularne posty