Porwanie - rewrite - Prolog






Był już późny wieczór, gdy czarnowłosy chłopak wrócił do domu i od razu jego uszy zaatakował pisk o wysokiej częstotliwości a po chwili dwie dziewczynki uwiesiły mu się na szyi.

-Braciszku, tak długo cię nie było!

Wrzasnęła mu jedna z bliźniaczek do ucha, niemal go ogłuszając. Zdjął je z siebie i westchnął, rozmasowując sobie kark, po czym zdjął kurtkę z białym futerkiem i buty.

-Dziewczynki, wiecie, że byłem w pracy.

Powiedział, rozkładając jednocześnie ręce w geście bezradności.

-Mairu, zrobiłyście obiad?

Zapytał, wchodząc do salonu i rozglądając się po pomieszczeniu, z zadowoleniem rejestrując, że nic nie zostało zniszczone.

-Tak, ale... ktoś na ciebie czeka w gabinecie.

Odpowiedziała z wyraźnym zakłopotaniem, zerkając na zamknięte, ciemne drzwi. Mężczyzna uniósł jedną brew i ruszył we wskazanym kierunku, zamierając w progu, gdy tylko otworzył drzwi i zobaczył, kto tam na niego czeka. Na niewielkiej, czarnej kanapie siedział wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna o blond włosach w stroju barmana. Dobrze wiedział, kto to jest. Patrzył właśnie w twarz swojego największego wroga, Bestii Ikebukuro.

-Shizu-chan...

Powiedział cicho, starając się nie okazać szoku, który go ogarnął. Uśmiechnął się złośliwie i położył ręce na biodrach.

-Oi, pchło, wreszcie jesteś.

Warknął mężczyzna, wstając i podchodząc do bruneta, po chwili patrząc na niego z góry wściekłym spojrzeniem.

-Mogę ci jakoś pomóc?

Zapytał nad wyraz spokojnie, chociaż wewnątrz drżał ze strachu. W bezpośrednim starciu miał niewielkie szanse z Heiwajimą, który przyparł go w końcu do ściany, a mimo to jakimś cudem nie próbował go uszkodzić ani zabić.

-Musisz mi pomóc.

Te trzy słowa z wyraźnym trudem opuściły gardło blondyna, a informator aż otworzył usta ze zdziwienia.

-Ja? Pomóc? Tobie?

Zapytał, chociaż było to mało inteligentne. Wywinął się spod ściany i zamknął drzwi do gabinetu, siadając na swoich fotelu za biurkiem.

-Tak, ty mi. Ogłuchłeś?

Warknął złotooki, ledwo hamując swoje zdenerwowanie. Obserwował swojego wroga, który siedział jakiś dziwny, zmarnowany w wielkim fotelu. Był niezwykle blady i miał ciemne cienie pod oczami, świadczące, że nie spał już kilka nocy. Zajął swoje miejsce na krześle naprzeciw Izayi i mierzył go wzrokiem.

-Więc, czego ode mnie oczekujesz?

Zapytał Izaya, przecierając twarz dłońmi i po chwili znów mierząc blondyna spojrzeniem bordowych oczu.

-Ktoś porwał Kasukę.

Rzucił, na co czarnowłosy w cale nie wydawał się być zdziwiony, a wręcz przeciwnie. Włączył komputer i wyjął jeden ze swoich telefonów komórkowych.

-Wiem coś o tym. Zajmę się tym.

Odparł, zabierając się do pracy. Złotooki przez chwilę go obserwował, po czym wzruszył ramionami i wyszedł z mieszkania, zostawiając pchłę przed komputerem. Informator miał jeszcze wiele innych rzeczy do roboty, oprócz znalezienia brata ex-barmana, i musiał robić kilka rzeczy jednocześnie, do czego był przyzwyczajony, ale zajęło mu o wiele więcej czasu, niż zakładał. Gdy skończył i spojrzał na zegarek, zauważył, że jest już 10:00 następnego dnia. Wybrał numer do Bestii i przyłożył telefon do ucha.

-Halo?

Mało inteligentne pytanie rozbrzmiało w jego słuchawce. Westchnął cicho i spojrzał za okno.

-Przyjdź, gdy będziesz miał chwilę.

Rzucił śpiewnym głosem i rozłączył się, nim jego rozmówca zdążył mu zadać jakiekolwiek pytanie. Do mieszkania niedługo później wparował Heiwajima, ale nie widząc nikogo w salonie wszedł do gabinetu.

-Masz coś, pchło?

Zapytał, otwierając drzwi i zamarł. Jego wróg spał w swoim wielkim fotelu, będąc zupełnie bezbronnym. Chciał go obudzić, ale widząc, że chłopak jest jeszcze bledszy a cienie pod jego oczami są jeszcze ciemniejsze niż poprzedniego wieczoru zawahał się. Zabrał go z krzesła i położył na kanapie, samemu siadając na fotelu przy biurku i przyglądając się pomieszczeniu. I tak nie miał aktualnie nic lepszego do roboty, więc przeglądał wszystko, co się dało.

-Shizu-chan?

Usłyszał nieprzytomny głos z kanapy i gdy tam spojrzał natknął się na zaspane, czerwone oczy patrzące prosto na niego.

 -Yo.

Rzucił, przyglądając się, jak chłopak się przeciąga i ziewa.

-Idę wziąć prysznic, zrób mi śniadanko~!

Wyśpiewał czarnowłosy wstając i wychodząc z pokoju.

-Zapomnił.

Warknął Shizuo, podążając za nim.

-Ale wtedy umrę i kto ci pomoże z Kasuką?

Zapytał niewinnie, wchodząc po schodach, kątem oka jeszcze widząc, że blondyn kieruje się do kuchni. Wziął szybki prysznic i w nowych ciuchach i mokrymi włosami zszedł do kuchni, zabierając się za naleśniki i kawę.

-Dzięki, Shizuś.

Komentarze

Popularne posty