Sekret - rozdział 15


Harry wracał do pokoju, ledwo włócząc nogi po ziemi. Czuł się coraz gorzej z każdym dniem a mimo to po powrocie za każdym razem uśmiechał się najlepiej jak umiał i udawał przed wszystkimi, a zwłaszcza przed pewną szczególną dla niego osobą, że wszystko jest w porządku. Cieszył się czasem, który spędzał z przyjaciółmi, ale wieczory były dla niego koszmarem. W dodatku mimo upływu czasu nic sobie nie przypomniał, oprócz kilku drobiazgów. Teraz również zatrzymał się przed wejściem do pokoju i uśmiechnął się szeroko, mimo mocnych zawrotów głowy, które towarzyszyły mu już od kilku dni. Westchnął i wszedł do pomieszczenia, w którym czekał na niego ukochany, siedzący przy biurku i czytający jakąś książkę. Szare oczy oderwały się od tekstu by spojrzeć na przybyłego, by za moment rozszerzyć się w niemym przerażeniu, a ich właściciel poderwał się gwałtownie, niemal przewracając krzesło, by dopaść zaskoczonego chłopaka.

-Co oni ci zrobili?!

Krzyknął, uważnie oglądając każdy odkryty skrawek skóry partnera, który próbował spojrzeć na niego zaskoczony. 

-O co ci chodzi, Draco?

Zdarty, zachrypnięty głos dotarł do uszu Ślizgona i wprawił go w jeszcze większe przerażenie niż wcześniej. 

-Nie widzisz, jak wyglądasz? Co on ci robi, Harry?

Zapytał już spokojniej, wiedząc, że krzykiem może przerazić ukochanego. Zbliżała się pełnia i emocje w nim szalały, dzięki czemu mógł jako tako kontrolować ogólną słabość organizmu.

-Nic takiego, po prostu próbowaliśmy przywrócić mi pamięć.

Obiecał z uśmiechem i położył słabą dłoń na policzku wyższego chłopaka. Nie zauważył, że drży, ale blondyn od razu się zorientował. Blade usta już otwierały się by coś powiedzieć, gdy zostały zakryte przez odpowiedniki okularnika. 

-Martwię się o ciebie. Z każdym dniem wyglądasz coraz gorzej, gdy wracasz.

Powiedział cicho, wiedząc, że swoimi krzykami i oskarżeniami nic nie osiągnie. Ani prośbą, ani groźbą, niestety.

-Nic mi n...

Wybraniec nie zdążył dokończyć, bo zrobiło mu się czarno przed oczami a ciało odmówiło mu posłuszeństwa. Malfoy ledwo zdołał go złapać, zdezorientowany nie wiedząc, co robić. Ułożył ukochanego na łóżku i przyjrzał mu się. Był blady i spocony, jego klatka piersiowa unosiła się zdecydowanie zbyt szybko, ale oddech był zbyt płytki. Platynowowłosy westchnął cicho i przykrył go kołdrą, po czym wstał i z rządzą mordu w oczach ruszył przed siebie. Zatrzymał się dopiero przed gabinetem dyrektora, ale wyczuwając, że mężczyzna tam jest, wparował do środka, zatrzymując się dopiero, gdy przyszpilił staruszka do ściany.

-Dobry wieczór, panie Malfoy. Jak widzę chce pan porozmawiać.

Spokojny ton głosu mężczyzny wyprowadził go z równowagi. Zawarczał, pozwalając swojej wilkołaczej stronie nim kierować.

-Nie tkniesz go więcej, albo przy następnej pełni będę tutaj. Albo cię zabiję, albo zmienię w wilkołaka, możesz już się zastanawiać, co by było lepsze.

Jego głos był cichy, ale wyraźnie słyszalny w ciszy panującej o tej porze w zamku, a w jego oczach skrzyło się szaleństwo.

-Robię to, co konieczne.

Stwierdził dyrektor, nie będąc zbytnio przerażony groźbami byłego Śmierciożercy, który rzucił nim po chwili o ścianę.

-Tknij go raz jeszcze, a cię zabiję.

Ostrzegł i wyszedł, nie bardzo wiedząc, jak wyładować swoją złość. Nie baczył na nic, krocząc przed siebie i kierując się w stronę lochów.

-Draco?

Usłyszał czyjś zdziwiony głos. Spojrzał w tamtą stronę i zobaczył burzę brązowych loków pod oknem. Przystanął i odchrząknął, próbując się uspokoić.

-Hej, Hermiona.

Uśmiechnął się lekko i podszedł do stojącej nieopodal Gryfonki, która mierzyła go uważnym spojrzeniem czekoladowych oczu.

-Co się stało?

Zapytała, spoglądając na niego badawczo. Chłopak rozejrzał się dookoła i chwycił ją za przedramię, po czym zaczął prowadzić ją do pokoju, który zajmował w lochach wraz z ukochanym, nie odzywając się jednak ani słowem. Zamknął za nimi drzwi i zauważył, że dziewczyna przygląda się podejrzanie przyjacielowi leżącemu na pościeli.

-Stracił przytomność. Przez Dumbledore'a. Nie wiem, co on mu tam robi, ale Harry z każdym dniem wraca coraz słabszy z, jak to on ujął, prób przywrócenia mu wspomnień. Dzisiaj zemdlał niemal od razu po przyjściu.

Wyjaśnił, wiedząc, że jeśli tego nie zrobi, to zaraz zaleje go fala pytań. Nastolatka spojrzała przerażona na blondyna i podeszła do niego, po czym go przytuliła, jak gdyby nigdy nic.

-Byłeś u Dumbledore'a. Widząc twój stan, groziłeś mu.

Powiedziała cicho, nie odrywając swojego policzka od szczupłej piersi. Jednak chłopak nie odpowiedział, po prostu oplatając ją ramionami, jak to się robi w wypadku przyjaciół.

-Musisz być silny. Dla Harry'ego. Trochę poczytałam i wiem, co zrobić, by twoja likantropia nie dawała ci się aż tak bardzo we znaki, ale to zajmie trochę czasu.

Dodała po kilku minutach, odsuwając się od nastolatka i spojrzała na niego lekko zaszklonymi oczami.

-Powiedz, co robić?

Zapytał, wypuszczając ją z ramion i podchodząc do biurka, na którym położył nowy pergamin i pióro.

-Przede wszystkim sport. Musisz wzmocnić swoje ciało. Musisz zdrowo się odżywiać, ale jeść dużo mięsa. Najlepiej krwistego. Jeśli poprosisz Snape'a, przygotuje ci trochę eliksirów wzmacniających oprócz tojadowego.

Odparła, obserwując, jak chłopak wszystko skrupulatnie zapisuje, po czym odłożył pióro i westchnął, opierając się o krzesło.

-Dzięki, Hermiona. Jesteś wielka.

Powiedział, uśmiechając się do niej smutno. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i skierowała się w stronę drzwi.

-Pójdę już. Nie siedź za długo.

Poprosiła i zniknęła, zostawiając go sam na sam z jego myślami i nieprzytomnym Chłopcem, Który Przeżył.

Komentarze

  1. Hejeczka,
    fantastycznie, w końcu Draco miał dowód co się dzieje, pięknie pogroził Dumbledorowi, ale wydaje mi się, że Hermiona tak spokojnie zareagowała widząc Harrego w tym stanie...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty