Sekret - rozdział 17



Blondwłosy Ślizgon przechadzał się korytarzami szkoły, idealnie maskując zaniepokojenie, które zdradzało jedynie jego nerwowe przygryzanie warg i poprawianie włosów. Westchnął po raz kolejny, nie znajdując najwyraźniej tego, kogo lub czego szukał. Denerwował się. Było już późno i niespecjalnie wiedział, co ma zrobić. Niemal mdlał z przerażenia, ale wciąż nie było mu dane się uspokoić, mimo, że bardzo się starał. Wilcza strona brała nad nim górę i był przerażony, jednocześnie buzowała w nim trudna do okiełznana wściekłość. Światło świec dawało mu delikatną poświatę, rzucając długi cień na posadzkę i ściany, a postacie z obrazów z zaciekawieniem mu się przyglądały. W końcu niecodziennie zdarza się, by ktoś ze szlachetnego rodu Malfoyów szukał czegoś tak intensywnie i niecodziennym było widzieć ich łamiących zasady.

-Draco?

Usłyszał chłopięcy głos. Odwrócił się i zobaczył charakterystyczną, rudą czuprynę, a obok niej burzę brązowych loków. Westchnął cicho i podszedł do nich, nie próbując ukryć przed nimi oznak zdenerwowania. Wiedział, że może na nich polegać i im zaufać. 

-Hej, Ron. Hermiono.

Rzucił, gdy stał już niedaleko od nich. Rzucił spojrzenie na krajobraz za oknem i westchnął, nie zauważając tam nic niecodziennego.

-Co się stało? Jest już późno, powinieneś wracać do dormitorium zanim zapadnie cisza nocna i prefekci wlepią ci karę.

Lekko przemądrzały głos zabrzmiał z wyraźną nutą zaniepokojenia. Mugolak nie była głupia i wiedziała, że musiało coś się stać, skoro ich nowy przyjaciel był aż tak zaniepokojony, i domyślała się, o co chodzi, ale wolała się dowiedzieć u źródła, nim wyciągnie błędne wnioski.

-Szukam Harry'ego. 

Odparł, wpadając na pomysł znalezienia Pokoju Życzeń i sprawdzenia, czy jego ukochany nie ukrył się tam.

-Przecież po kolacji wrócił do siebie.

Gdy znów na nich spojrzał, rudzielec wyglądał na zaskoczonego, Hermiona z kolei najwyraźniej intensywnie myślała, co widział po jej zmarszczonych brwiach.

-Nie. Nie ma go tam. Nigdzie go nie ma. Sprawdziłem niemal cały zamek i nie mogę go znaleźć.

Powiedział z lekkim załamaniem, prosząc ich niemo o pomoc. Musiał go znaleźć, musiał. 

-Okay, pomyślmy... masz pomysł, co się mogło z nim stać?

Zapytała dziewczyna, patrząc kolejno na obu przyjaciół i próbując wywnioskować, co się stało z liderem jeszcze niedawno działającego Złotego Trio.

-Może Dumbledore znów go gdzieś zabrał?

Zasugerował Ron. Blondyn miał to cały czas gdzieś z tyłu głowy, mimo, że nie chciał dopuścić do siebie tej myśli, a jednak i tak zaczął warczeć, gdy tylko usłyszał te słowa.

-Kazałem mu zostawić Harry'ego w spokoju. Jeśli ten staruch maczał w tym palce, to go zabiję.

Oznajmił ostrym tonem i odwrócił się, kierując się w stronę gabinetu dyrektora szkoły. Słyszał za sobą szybkie kroki pozostałej dwójki, ale w tym momencie mało go to obchodziło, ważne było, by znaleźć jego ukochanego. Niczym burza wpadł do pomieszczenia, niemal przerabiając stare, drewniane drzwi na wykałaczki i dopadł starszego mężczyzny, zasiadającego w wygodnym fotelu za biurkiem.

-Gdzie on jest?!

Wrzasnął, a w jego oczach błyszczało czyste szaleństwo. Nie pozwoli go skrzywdzić, obiecał, że go ochroni, nie da go tknąć. Błękitne, wyblakłe oczy spojrzały na niego ze spokojem, nie robiąc sobie nic z niemej groźby nastolatka.

-Jest w pewnym miejscu. Wróci do was, gdy tylko odzyska wspomnienia.

Odpowiedział tak spokojnym głosem, że aż krew młodego Ślizgona się zagotowała. Hermiona i Ron  odciągnęli go od dyrektora, nim zrobiłby mu krzywdę. Dziewczyna spojrzała przerażona na nauczyciela, próbując jednocześnie uspokoić przyjaciela.

-Co masz na myśli?

Zapytała, zupełnie zapominając o formie grzecznościowej w stosunku do dyrektora. W tej chwili to nie było dla niej najważniejsze.

-Pan Potter jest ukryty w pewnym miejscu i poddawany różnym zaklęciom, które mają na celu przywrócić mu pamięć. Dopóki nie odzyska wspomnień, nie zobaczycie go.

Ton jego głosu zupełnie się nie zmienił, a spojrzenie wciąż było spokojne.

-Nie masz prawa!

Draco niemal zdołał wyrwać się przyjaciołom, ale okazało się, że chudy Wesley ma o wiele więcej siły, niż byłby się spodziewał.

-To nie jest ważne, panie Malfoy. Pan Potter nie ma rodziny, w trakcie jego pobytu w szkole to ja za niego decyduję.

Oznajmił a chłopak w jednym momencie się uspokoił. Patrzył rozsierdzonym wzrokiem na siedzącą przed nim postać, ale nie poruszył się, trwając w takim zastygnięciu przez kilka minut. Potem odwrócił się na pięcie i wykonał bliżej nieokreślony ruch rękom, przez który w gabinecie zgasły wszystkie świece a książki pospadały z półek, robiąc ogromny hałas. Wszyscy zapomnieli, że przez małżeństwo i przekazanie umiejętności umie on używać magii niewerbalnej i nie potrzebuje różdżki, jednak do tej pory nie używał tego tak okazale. Obaj Gryfoni wybiegli za nim, podążając we trójkę w stronę lochów. Każda świeca, obok której przechodził blondyn gasła. Wkroczył do pokoju zajmowanego przez jego ojca chrzestnego, a przyjaciele tuż za nim.

-Draco, to nie przystoi, powinieneś zapukać i poczekać na zaproszenie.

Skarcił go mężczyzna, mierząc się z nim spojrzeniem. Nastolatek jednak nie miał zamiaru przejmować się manierami.

-Porwał go. Porwał Harry'ego.

Powiedział cicho, ledwo hamując narastającą w nim złość i frustrację. Zaskoczone spojrzenie nauczyciela spoczęło najpierw na brązowowłosej a potem na jej partnerze, ale widząc ich miny zorientował się, że to była prawda.

-Znajdziemy go. Spokojnie.

Powiedział w końcu i podszedł do jednej ze swoich półek, zdejmując z niej jakieś fiolki i podając je chrześniakowi.

-Weź. Nowa porcja eliksiru tojadowego. Drugi to eliksir wzmacniający.

Dodał, po czym zasiadł za biurkiem i z szuflady wyjął mapę Hogwartu, rozkładając ją na wielkim meblu.

-Musimy ustalić, gdzie mógłby zostać ukryty i gdzie już szukaliście. Znajdziemy go przed jutrzejszą kolacją.

Obiecał, wiedząc, że nie powinien denerwować jeszcze bardziej wilka. To nie był Remus, który nie skrzywdziłby muchy, to jego chrześniak, który był w stanie zabić każdego, kto stanie mu na drodze. Musieli go znaleźć. Wybraniec nie mógł zostać tam, gdzie był. Tego każdy z obecnych w pokoju był pewien. Musieli działać.

Komentarze

  1. Hejeczka,
    fantastycznie, ale czy nie może jakoś połączyć się z Harrym poprzez więź ich laczącą... co za podły Dumbledore, o tak Draco to nie Remus - udomowiony wilkołak...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty