How does it feel? - Rozdział 19


HEJKA
Słóko wstępu - odpowiedziałam na wszystkie Wasze komentarze, za które bardzo Wam dziękuję <3
Jeśli zadaliście mi jakieś pytanie odnośnie opowiadań to proszę, sprawdźwie komentarze które u mnie zostawiliście. Będę próbować odpowiadać Wam regularnie <3
Nie jestem w stanie wyrazić, jak bardzo jestem Wam wdzięczna za Wasze wsparcie i komentarze, nawet nie zorientowałam się, kiedy aż tylu Was tu przybyło!
Pozdrawiam Was serdecznie i jeszcze raz bardzo Wam dziękuję!
~Neko

 TOM

Bill momentalnie skamieniał i szczerze mówiąc - ja też. Nie wiedziałem, kto nas przyłapał i nie chciałem się dowiedzieć. W jednej sekundzie przez głowę przeleciało mi milion myśli, jednak żadnej nie potrafiłem na dłużej uchwycić. Tak cholernie bałem się, co się teraz stanie, że powoli zaczynałem panikować.

-Kurwa, wiszę ci stówę.

Zaskoczyły mnie w tym zdaniu dwie rzeczy. Po pierwsze: doskonale znałem ten głos. Po drugie: to, co ten głos powiedział. Odwróciłem się w stronę drzwi i zobaczyłem, jak nasz przyjaciel i perkusista wyciąga portfel i odlicza 100 EUR z banknotów. Powiedzieć, że szczęka mi opadła to jak nie powiedzieć absolutnie nic. Zasłoniłem brata kołdrą i wstałem z łóżka, podchodząc do drzwi i zauważając opierającego się o ścianę Geo, który z zadowolonym uśmiechem chował kasę do kieszeni.

-Kuchnia za dwie minuty.

Zarządziłem stanowczo i zamknąłem im drzwi przed nosem. Spojrzałem na wciąż leżącego w łóżku Billa, który aktualnie chował twarz w dłoniach i zastanawiałem się, co mu chodzi po głowie. W jeszcze większym szoku byłem w momencie, gdy zaczął się najzwyczajniej w świecie śmiać. Wstał z materaca i ubrał się szybko, podchodząc do mnie i całując mnie w policzek.

-Albo wszystko będzie dobrze, albo świat nam się zawali ale wezmę to na siebie.

Zapewnił i wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samego w sypialni w kompletnym szoku i zupełnie nagiego. Pokręciłem głową kompletnie nie rozumiejąc tej całej sytuacji i naciągnąłem byle co na siebie, żeby za chwilę znaleźć się w kuchni. Bill stał przy blacie i popijał właśnie wodę, podczas gdy chłopaki szperali w lodówce jednak przerwali, gdy tylko mnie zauważyli.

-Komu teraz powiecie? Co teraz zrobicie?

Zadałem pytania, które tłukły mi się po głowie. Obaj spojrzeli po sobie i widziałem, jak mój bliźniak uważnie im się przygląda, jednak nie poruszył się ani trochę a ja czułem, jak z każdą sekundą robi mi się coraz ciężej na sercu.

-Nikomu i nic. Wiedzieliśmy od dawna i nie mamy nic przeciwko.

-Ot, kolejne wasze dziwactwo.

Wzruszyli obaj ramionami a mi znowu szczęka opadła. Usiadłem przy stole i schowałem twarz w dłoniach, próbując zebrać jakoś ze sobą myśli ale wcale nie było to proste. Wypuściłem powoli powietrze z ust i spojrzałem na nich jeszcze raz, nim zadałem kolejne pytanie.

-Jak to wiedzieliście od dawna?

Geo wzruszył ramionami i usiadł naprzeciwko mnie, jednak zdawał się kompletnie nieporuszony tego typu sytuacją, w jakiej się znalazł i kompletnie zbił mnie tym z tropu.

-Zawsze was do siebie ciągnęło, nawet jak obracałeś te wszystkie laski w klubach to obstawialiśmy, że pieprzycie się po kryjomu. Czekaliśmy tylko, aż nam powiecie. Żebyś ty widział swój wzrok zawsze, jak patrzyłeś na Billa. Zawsze byłeś o niego zazdrosny, nawet jeśli nie chciałeś tego przyznać ani tak nazwać. Jak się przelizaliście w ramach zakładu na waszych 16. urodzinach to byłem pewien, że od dawna jesteście razem.

Stwierdził, jakby to było coś najzwyczajniejszego w świecie, na co Bill prychnął krótkim śmiechem. 

-Ty nie jesteś lepszy, Bill. Faktycznie, że nie reagowałeś aż taką zazdrością na te wszystkie dziewczyny Toma ale też masz swoje za uszami.

Mój braciszek wzruszył ramionami i dolał sobie wody, najwyraźniej trochę go suszyło po tak długim śnie i seksie zaraz po przebudzeniu.

-Kiedy to było, ze dwa lata temu?

-Ta, chyba tak. Założyłem się z Geo, w jaki sposób się o was dowiemy. On obstawiał, że przyłapiemy was na seksie albo coś a ja, że po prostu nam powiecie.

Przyglądałem się obu przyjaciołom i coś mi nie pasowało, jednak dopiero po chwili dotarło, co takiego przeszkadzało mi w ich opowieści.

-Ale chłopaki... my dopiero od dwóch miesięcy jesteśmy razem.

Teraz to oni wyglądali, jakby ktoś ich zaskoczył co jeszcze bardziej mną zakręciło. Bill westchnął cicho i dopiero teraz włączył się do rozmowy, której do tej pory się przesłuchiwał.

-Nie dziwię im się, Tom. Zawsze byliśmy dziwni i trzymaliśmy się razem. Nie zapominaj, że miałem 14 lat kiedy uświadomiłem sobie, co do ciebie czuję. Nic dziwnego, że przy nich nie do końca potrafiłem to ukryć i coś zauważyli. Poza tym od zawsze musiało nas do siebie ciągnąć, to że ty to sobie jako ostatni uświadomiłeś nie znaczy, że inni tego nie widzieli chociaż wątpię, żeby poza Geo i Gusem ktoś tak właściwie zdawał sobie z tego sprawę, mało kto spędza z nami tyle czasu, co oni. To, że ty jesteś na tyle odważny by wyznać mi swoją miłość zaraz po tym, gdy zdałeś sobie z niej sprawę nie znaczy, że podświadomie wcześniej nie zachowywałeś się jak mój partner. Jak o tym myślę czasem to faktycznie wiele razy dawaliśmy wrażenie, jakbyśmy byli parą więc nic dziwnego, że się domyślili. Tylko że mieli większą i lepszą intuicję, niż my oboje. Gdybym wcześniej wiedział, że odwzajemniasz moje uczucia tylko nie masz jeszcze o tym świadomości, to już dawno sprowokowałbym cię do reakcji.

Wyjaśnił a chłopaki przytakiwali mu ochoczo. Musiałem przyznać, że to tłumaczenie miało sens ale i tak średnio to do mnie docierało. Czarny mruknął coś na temat tego, że idzie wziąć prysznic i zaraz wróci - czyli pewnie z trzy kwadranse mu zejdzie - a ja zostałem sam z chłopakami.

-Tak właściwie to co tu robicie? I jak tu weszliście?

-Bill dał nam klucze w razie W, a że nie odpowiadaliście na wiadomości to pomyśleliśmy, że musicie być serio padnięci. Zrobiliśmy wam zakupy i chcieliśmy wam coś ugotować ale postanowiliśmy najpierw sprawdzić, czy śpicie czy też gdzieś was wywiało czy o co chodzi. O, właśnie, kupiliśmy wszystkie składniki na twoją wegetariańską zapiekankę. 

Prychnąłem bo doskonale wiedziałem, że jest to bardzo sprytny plan do wrobienia mnie w gotowanie. Westchnąłem cicho i wstałem z miejsca, po czym zagoniłem chłopaków do roboty i po niecałych 30 minutach włożyłem zapiekankę do pieca, ustawiając timer. Geo cholera wie skąd wyczarował piwo i wcisnął mi jedną butelkę do ręki, więc przybiłem z nimi toast i szybko nakryliśmy do stołu. Bill wparował w momencie, gdy właśnie rozkładałem talerze i widziałem po jego minie, że jest niezadowolony.

-Trzeba będzie wywalić to cholerstwo.

Mruknął pod nosem i wyciągnął telefon, na którym zaczął grzebać. Podszedł do mnie i podsunął mi go pod nos, pokazując zdjęcie jakiegoś zestawu talerzy. Spojrzałem na niego nie do końca wiedząc, o co chodzi czym wyraźnie go zirytowałem, bo westchnął ze złością. 

-Jeśli teraz je zamówię to możemy odebrać je już jutro w sklepie i dokupić parę rzeczy żeby w końcu wypierdolić tę okropną zastawę od twojej niedoszłej żony. 

Ach, mój kochany Billy, taki miły, prawda?


BILL

Nie mogłem ścierpieć tego, że wszędzie w całym domu były porozwalane rzeczy po tej całej Eli, która tak próbowała wrobić MOJEGO Toma w ojcostwo i ślub. Nie mogłem stwierdzić, czy lepsze będzie wypierdolenie tego wszystkiego do kosza czy odesłanie jej tego szajsu pocztą ale to były przemyślenia na jutro - w końcu jutro poniedziałek i będę mógł w końcu kupić rzeczy do domu. Przez ten cały stres i ciągle kręcącą się tu mamę z Elą kompletnie wyleciało mi to z głowy. Jedynym pozytywem było to, że czas spędzony w towarzystwie chłopaków szybko nam minął i niedługo później mogliśmy cieszyć się własnym towarzystwem, siedząc na kanapie w salonie i spierając się o to, jaki film chcemy obejrzeć. Westchnąłem cicho i z cierpiętniczą miną spojrzałem na ekran, na którym wyświetlała się strona główna jednego z serwisów streamingowych. 

-Serio chcesz oglądać film o jakiś durnych bójkach?

Zapytałem cierpiętniczo, na co bliźniak spojrzał na mnie jak na kosmitę i o mało się nie roześmiałem.

-Wiesz, że nie cierpię komedii romantycznych.

-Kto tu mówi o komediach? Wolałbym coś o superbohaterach albo cokolwiek, tylko nie film gdzie cały czas się leją bez sensu.

Tom przez chwilę przyglądał mi się w milczeniu, po czym westchnął cicho i wyszukał szybko jakiś film. Zerknąłem na ekran ale tytuł absolutnie nic mi nie mówił, wiedziałem więc tylko że to film akcji o superbohaterach. Aktorzy na okładce wyglądali całkiem nieźle...

-W porządku.

Zgodziłem się i rozpoczęliśmy oglądanie, jednak nie dotarliśmy nawet do połowy filmu, gdy przerwał nam dzwonek do drzwi. Poderwałem głowę, którą do tej pory trzymałem na klatce piersiowej kochanka i spojrzałem na zegarek orientując się, że dochodzi 21. Kto może nas odwiedzać o takiej porze?

-Otworzę.

Tom wyplątał się z moich objęć, więc rozłożyłem się na kanapie i zapauzowałem film czekając na to, co się za chwilę wydarzy. Poza Gusem i Geo wszyscy raczej się u nas meldowali, zanim się u nas pojawili, więc tym bardziej nie domyślałem się, kto to może być.

-Bill, rusz tu swój tyłek, Gordon przyjechał.

Usłyszałem z korytarza głos bliźniaka i od razu humor mi się popsuł. Gordon mimo faktu, że był naszym ojczymem i zajmował się nami odkąd mieliśmy 9 lat, zgodził się z moją matką i oboje zniknęli z mojego życia w momencie, gdy obudziłem się po wypadku z amnezją. Nie miałem absolutnie żadnej ochoty na jego wizytę, jednak nie pozostawił mi żadnego wyboru. Zebrałem się więc z niezwykle wygodnej kanapy i powlokłem się do korytarza, gdzie mężczyna właśnie zdejmował buty.

-Cześć, Bill. Tom. Wybaczcie, że tak bez zapowiedzi.

-Nie ma problemu. Chodź, napijesz się czegoś?

Bliźniak mnie ubiegł i dzięki temu nie zdążyłem nawrzucać swojemu ojczymowi. Z jednej strony byłem mu za to wdzięczny ale z drugiej strony wolałbym móc go ustawić do pionu po swojemu.

-Chętnie, wodę albo sok. Przepraszam, że wam tak przeszkodziłem ale muszę się was o coś zapytać.

Mruknął cicho i przeszliśmy do kuchni, gdzie ustawiłem się w kącie jak najdalej od naszego ojczyma. Miałem nadzieję, że szybko sobie stąd pójdzie bo nawet nie chciało mi się udawać, że niby cieszę się na jego widok, skoro tak nie było.

-Coś się stało?

Zapytał mój bliźniak i widziałem, że irytuje go moje zachowanie ale gówno mnie to obchodziło. Tom podał wszystkim sok, przy okazji mój wciskając mi do ręki zdecydowanie odrobinę za mocno, jednak nie skomentowałem tego.

-Tak jakby, sam nie wiem. Odkąd wasza matka ostatnio tutaj była zaczęła się bardzo dziwnie zachowywać. Robi jakieś podchody i mówi coś o tym, że bierzesz ślub i ona już tego dopilnuje. Wiem, że podobno Ela wróciła do twojego życia ale czy to nie za szybko?

No po prostu myślałem, że mnie krew zaleje. Osoba, z któą nawet nie chciałem rozmawiać była w mojej kuchni i mówiła o osobie, której nienawidzę. Jak miło. Odwróciłem się na pięcie i wyszedłem na górę nie czekając na odpowiedź mojego bliźniaka.


TOM

Wpatrywałem się w ślad za Billem i nie mogłem nie westchnąć, widząc jego reakcję. Wiedziałem, dlaczego zachował się tak a nie inaczej ale i tak było mi odrobinę przykro widząc, jak po prostu uciekł od problemu. Wiedziałem, że gdybym faktycznie miał jakiś problem to by został i mnie wsparł, jednak tu chodziło po prostu o poinformowanie o sytuacji naszego ojczyma a to mogłem zrobić sam.

-Ela wpadła do naszego życia prawie miesiąc temu, zaraz po tym jak się tu przeprowadziliśmy, z dzieckiem na rękach. Upierała się, że to moje dziecko i o ciąży dowiedziała się krótko po naszym rozstaniu. Kilka dni zajęło mi namówienie jej na zrobienie testów DNA a w tym czasie zaczęła urządzać nasz dom i przygotowywać nam ślub a mama jej w tym pomagała, obie bardzo chciały żebyśmy do siebie wrócili. Test wykazał jednak, że Bruno nie jest moim synkiem a ja nie chcę ani się żenić ani się z nikim w tym momencie wiązać a tym bardziej nie chcę brać odpowiedzialności za obcego dzieciaka, więc zakomunikowałem jasno im obu, że ślubu nie będzie. 

Wyjaśniłem widząc, jak zrozumienie pojawia się na twarzy Gordona i nie mogłem się nie uśmiechnąć, widząc zatroskanie w jego ojcach. Zawsze się nami opiekował i martwił się o nas.

-Dlaczego Bill tak się wkurza?

-Po pierwsze, nigdy nie lubił Eli. Po drugie, od razu przejrzał jej plan i zmusił ją, by się do tego przyznała. Po trzecie, jeśli moje życie zostanie wywrócone do góry nogami, to tak samo jego życie zostanie rozwalone. W końcu jego życie to moje życie a moje życie to jego życie, zawsze razem, co nie? No i na sam koniec bardzo się wkurza o to, że wszędzie wala się ten kupiony przez Elę chłam a przez tę całą sytuację zrobił się bardzo znerwicowany i mało spał, ja z resztą też. Potrzeba nam paru dni, żeby wrócić do siebie.

Gordon pokiwał głową w zamyśleniu po czym uśmiechnął się do mnie niepewnie i wiedziałem, że zaraz usłyszę złotą prośbę.

-Pomożesz mi pogadać z Billem?

Komentarze

  1. Ten odcinek to balsam dla mej duszy - cudownie ❣️ aż chce się więcej i więcej ❣️
    Oczywiście czekam na kolejną część - ASIA 💋

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty