In my world - Rozdział 7


 Cisza.

Wszechogarniająca cisza, która aż dzwoniła mi w uszach. Nienawidziłem ciszy i zawsze będąc w domu dbałem o to, żeby grała muzyka albo żeby w tle szedł jakiś serial bądź cokolwiek innego, co robiło jakiś hałas. Cokolwiek, byleby nie było tak strasznie cicho. Jakoś ironicznie mając w tle jakiekolwiek inne dźwięki niż te, które sam wydaję, czułem się o wiele bezpieczniejszy niż trwając w tej cholernej ciszy.

Spróbowałem wziąć głęboki oddech ale okazało się to być cholernie ciężkie. Płuca paliły mnie niemal żywym ogniem i nie miałem pojęcia, dlaczego tak jest. Przecież dobrze o siebie dbałem i byłem pewien, że nic nie złapałem, nie mogłem być chory.

Chciałem otworzyć oczy, jednak okazało się to cholernie ciężkie. Powieki wydawały się ważyć tonę każda i coraz mniej rozumiałem z tego, co się dookoła mnie działo. Przez głowę przebiegło mi tysiąc różnych myśli, jednak żadna z nich nie pozostała ze mną na dłużej ani nie wydała mi się na tyle logiczna, żeby się nią jakoś bardziej zainteresować. Na razie chciałem po prostu znaleźć jak najszybciej powód mojego dość dziwnego stanu fizycznego, który coraz bardziej mnie niepokoił.

Po dłuższej chwili w końcu udało mi się otworzyć oczy a ostre światło wręcz mnie oślepiło. Musiałem zamrugać kilka razy - co okazało się być dla mnie nie lada wysiłkiem - nim byłem w stanie cokolwiek dojrzeć. Dopiero po kilku sekundach do mojego mózgu dotarło, że nie znajdowałem się w swoim pokoju, w swoim mieszkaniu. Mało tego - ja nie miałem zielonego pojęcia, gdzie się znajdowałem. Przynajmniej nie po samym wpatrywaniu się w sufit.

Minęło kilkanaście bardzo długich sekund - mój mózg najwyraźniej nie był w tym momencie w zbyt dobrej formie i potrzebował na myślenie zdecydowanie więcej czasu, niż zazwyczaj - nim wpadłem na ten jakże inteligentny pomysł na rozejrzenie się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałem. Pierwszym, co zauważyłem była kłująca w oczy, wszechobecna biel i sterylna wręcz czystość. Mimo to potrzebowałem chwili, żeby widząc otaczające mnie meble i pomieszczenia zorientować się, że znajduję się w szpitali. Dokładniej rzecz ujmując w jednej z sal szpitalnych, na której byłem całkiem sam. Aż coś ścisnęło mnie w żołądku i miałem wrażenie, że za moment się popłaczę.

Skarciłem sam siebie w myślach. Nad czym chciałem rozpaczać? Nad tym, że nikt nie siedział przy moim szpitalnym łóżku i nie trzymał mnie za rękę czekając, aż się obudzę? Przecież doskonale miałem świadomość, że nie ma w moim życiu nawet jednej takiej osoby, dla której byłbym na tyle ważny by tracić ze mną czas w szpitalnych murach. Nie miałem więc o co płakać.

Przez ten cały ogarniający mnie smutek i żal uderzyło we mnie jedno pytanie - dlaczego tak właściwie znalazłem się w szpitalu? Przecież nie pamiętam, żebym miał jakiś wypadek ani żeby ktoś mnie wtedy zaatakował - z resztą domyślam się, że wtedy czułbym się o wiele gorzej niż teraz. Leżałem tak przez jakiś czas i próbowałem w jakikolwiek możliwy sposób przypomnieć sobie cokolwiek, co mogłoby być powodem mojego pobytu w szpitalu, jednak nic mi nie przychodziło do głowy. Przecież doskonale pamiętam cały mój wczorajszy dzień - wstałem rano i wziąłem prysznic, potem trochę się pouczyłem i zjadłem jogurt, po czym poszedłem do pracy i rozmawiałem z Tom'em, który dał mi karteczkę ze swoim numerem telefonu a potem... nic, po prostu wielka pustka w mojej głowie, która za żadne skarby nie dawała się wyjaśnić ani nie potrafiłem jej przejrzeć. Od momentu powrotu do kasy po tej krótkiej wymianie zdań z Tom'em nie pamiętałem absolutnie nic i było to dla mnie na tyle zaskakujące odkrycie, że aż jęknąłem cicho i załamałem się nad moim zapominalstwem. Może ja faktycznie jestem chory na głowę? Tyle ludzi mi to już sugerowało w moim życiu, że chyba coś w tym musiało być, prawda?

Westchnąłem cicho i przekręciłem się na bok, bo moje bystre jak rzeka oczy wychwyciły stojącą na szafce nocnej butelkę wody a pragnienie męczyło mnie jak mało kiedy. Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałem taką pustynię w ustach. Szybko odkręciłem butelkę i zacząłem pić tak łapczywie, jakbym od lat nie miał w ustach ani kroli żadnego napoju. Odetchnąłem głęboko po opróżnieniu butelki, po czym znów opadłem na poduszki i odetchnąłem głęboko. Czułem wpiętą w zgięcie na moim łokciu kroplówkę, jednak nic sobie z niej nie robiłem. I tak nie miałem na razie zamiaru wstawać z łóżka, nie czułem się na tyle dobrze żeby to robić.

-Widzę, że już się pan obudził. To dobrze.

Nie mam zielonego pojęcia, ile czasu minęło odkąd się obudziłem zanim usłyszałem czyiś męski głos. Siłą woli zignorowałem wzdrygnięcie, które przeszło mi wzdłuż kręgosłupa. Od czasu tamtego wydarzenia cholernie bałem się mężczyzn i nic nie mogłem na to poradzić. Po prostu spojrzałem najspokojniej jak umiałem na znajdującego się już przy moim łóżku lekarza i z całych sił starałem się zachować spokój. Te moje "starania" kiedyś mnie wykończą, jestem tego pewien.

-Co się stało?

Zapytałem i byłem cholernie zawstydzony, słysząc swój niezwykle słaby i chrypkowaty głos. Zupełnie, jakbym krzyczał przez pół nocy na całe gardło a przecież wiem, że tak nie było.

-Miał pan atak paniki w pracy, stracił pan przytomność a przez kilka minut był pan martwy. Ratownikom udało się przywrócić panu funkcje życiowe, jednak musiał pan zostać zaintubowany na kilka godzin. W sumie był pan nieprzytomny około 14 godzin. Jak się pan czuje?

Informacje podane mi przez starszego ode mnie mężczyznę w kitlu były dla mnie tak szokujące, że przez kilka pierwszych chwil nawet nie zorientowałem się, że na sam koniec zadał mi jakiekolwiek pytanie. Zreflektowałem się dopiero wtedy gdy zauważyłem, jak wpatruje się we mnie wyczekująco.

-Całkiem dobrze, trochę słabo i chce mi się pić.

Przyznałem w końcu co było tylko w połowie prawdą. To prawda, że cholernie męczyło mnie pragnienie ale czułem się o wiele gorzej, niż byłbym w stanie się do tego przyznać i wiedziałem, że nie mogę o tym powiedzieć bo wtedy nie wypuszczą mnie tak szybko ze szpitala. Chociaż pewnie i tak tutaj zostanę o wiele dłużej, niżbym sobie tego życzył.

-Nic dziwnego. Jest pan cały poraniony a w dodatku ma pan niedowagę, taki atak paniki może wykończyć. Korzysta pan z pomocy psychologicznej?

-Nie. 

-Powinien pan.

-Wiem o tym.

Mężczyzna przez chwilę mierzył mnie spojrzeniem, po czym westchnął w końcu ciężko i zanotował coś w moich aktach, które od początku trzymał w ręce a co zauważyłem dopiero teraz - jaki ja jestem lotny, co nie? 

-Jakiś mężczyzna siedzi w poczekalni i twierdzi, że jest pana przyjacielem. Nie jest nikim z rodziny, więc nie pozwoliliśmy mu wcześniej wejść ale jeśli pan chce, mogę go zaraz przysłać. Mówił, że ma na imię Tom, był przy panu gdy przyjechała karetka. Wpuścić go?

Byłem w takim szoku na usłyszane słowa, że przez kilkanaście sekund po prostu wlepiałem wzrok w mojego lekarza i czekałem, aż wybuchnie śmiechem i powie mi, że to zwykły żart. Poważnie, nawet bym się nie zdziwił. Skinąłem powoli głową widząc, że tak się jednak nie stanie.

-Tak... proszę go wpuścić.

Powiedziałem o wiele szybciej, niż zdołałem o tym pomyśleć a serce aż podeszło mi do gardła. Co teraz usłyszę od mojego niedoszłego przyjaciela? Co sobie o mnie pomyśli, skoro dostałem znikąd ataku paniki w pracy i to do tego stopnia, że trafiłem do szpitala?

Mniej niż minutę później wpatrywałem się w stojącego w drzwiach do mojego pokoju szpitalnego Toma i zastanawiałem się, jaki tym razem spotka mnie koniec w moim dość krótkim życiu. I nie byłem w stanie wykrztusić z siebie ani słowa.

Komentarze

  1. Przyznam szczerze, czuje okropny niedosyt po przeczytaniu tego, ale po czytaniu rozdziału na rozdziałem, widzę zmianę w twoim piśmie mówię o książkach 2022-2024 a 2016-2020/21 zrobiłaś ogromny progres dla mnie, teraz książki czyta się o wiele łatwiej i przyjemniej, ponieważ stawiasz na opisy otoczenia, uczuć... A w starszych książkach jednak trochę mi ich brakuje, a opisy strasznie działają na czytelników, czytelniką dużo łatwiej wtedy zrozumieć książkę ❤️ ale te starsze książki jednak mają swoją wartość, która im się należy👅❣️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co jak byłam młodsza to dużo słyszałam, że opisy są zbędne - dopiero później nauczyłam się zwracać na nie uwagę ale cieszę się, że jest lepiej i się podoba ♥️

      Usuń
    2. Wiesz, zależy jaka książka ale u ciebie widzę idealną ilość opisów, bo w niektórych jest ich brak a w niektórych jest ich na 3 strony

      Usuń
  2. Hm... Skończyć w takim momencie?! Naprawdę?!
    Chociaż nie... powiem inaczej - gdzie byś nie skończyła to i tak byłoby źle 😅😂🤣
    Uwielbiam to opowoadanie i choć po prologu miałam mieszane odczucia to na teraz mogę stwierdzić, że pokładam w nim wielkie nadzieję i coś czuję że się nie zawiodę 😇
    IMW jest moim drugim mega wyczekiwanym TWC, znajduje się zaraz za alrernativ ❣️
    Z niecierpliwością czekam na kolejną część - Twoja ASIA 💋

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, wena kazała mi zakończyć tu i teraz haha
      No ja mam nadzieję, że Cię nie zawiodę ♥️

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty