Samobójca - 3


Małe rączki zacisnęły się lekko na ostrym, metalowym przedmiocie. Chłopiec znalazł to w pokoju swojej siostry. Nie wiedział, co to jest, ale miał przeczucie, że nic dobrego. Ostre krawędzie raniły jego delikatną, dziecięcą skórę. Tak się zamyślił, że nie spostrzegł, gdy podszedł do niego przyjaciel.

-Bill, idziemy do babci!

Ekscytował się chłopiec. Brązowe oczy oderwały się od metalowego przedmiotu i uśmiechnęły radośnie do blondyna.

-Czeka na nas?

Spytał spokojnie, z szerokim uśmiechem na ustach. Może zapyta ją o tą rzecz? W końcu babcia jest mądra. No i często spędzała czas z jego starszą siostrzyczką, więc na pewno wie, po co jej ten przedmiot.

Schował ostrze do kieszeni i chwycił dłoń przyjaciela. Podeszli do starszej kobiety, która właśnie odbierała zakupy od osiedlowego sprzedawcy.

-Witajcie chłopcy. 

Uśmiechnęła się ciepło na ich widok i chwyciła rączkę wnuka, prowadząc ich do domu. Chłopcy zawsze byli przy niej bardzo grzeczni i nigdy się nie zdarzyło, by musiała na nich podnieść głos. 

Gdy już siedziała w swoim ulubionym fotelu, czarnowłosy wyciągnął tajemniczy przedmiot z kieszeni i podał zaskoczonej staruszce.

-Babciu, co to jest? I dlaczego moja siostrzyczka ma tego pełno w swoim pokoju?

Kobieta spojrzała na niego niepewnie i zabrała ostry przedmiot.

-Grzebałeś jej w pokoju?

Spytała na początek, chcąc uspokoić myśli, nim zacznie tłumaczyć dzieciom, czemu dziewczyna trzyma to w pokoju.

-Powiedziała, żebym wziął sobie od niej z pokoju jej kredki jeśli chcę, i ich szukałem.

Przyznał chłopiec, patrząc wyczekująco na kobietę. Ta tylko westchnęła.

-Wiesz, Bill... nie ruszaj tego więcej. Używają tego tylko aniołki takie, jak twoja siostra.

-Moja siostra jest aniołem?

Siwa głowa skinęła powoli, obserwując uważnie dwójkę swoich podopiecznych.

-Takim upadłym aniołkiem. Sara nie radzi sobie ze wszystkim, co życie stawia jej na drodze. Takie upadłe aniołki chcą odkupić winy ludzi, którzy są nawiedzani przez diabła. Dlatego za pomocą takich rzeczy ranią się, rozcinając sobie skórę.

Oczy chłopców rozszerzyły się szeroko.

-Nie rozumiem...

Wyszeptał czarnowłosy.

-Sara cierpi za złych ludzi, których spotyka.

Wyjaśniła kobieta. 

Chłopcy nie mogli tego do końca zrozumieć, ale przyjęli to do wiadomości i zajęli swoim beztroskim życiem.

Wtedy tego nie rozumieli, ale teraz doskonale wiedzieli, co oznacza cięcie się. Robią to ludzie nie mogący poradzić sobie z emocjami i będący często samotni, chorzy na depresje. Robią to, by zagłuszyć ból serca bólem fizycznym. A gdy boli psychika jest o wiele gorzej. Dużo łatwiej jest wyleczyć rany ciała niż rany duszy. Obaj zdają sobie z tego sprawę. Jeden z nich nie radzi sobie kompletnie z tym, co się wydarzyło.

Czy gdyby nigdy się nie rozdzielili, to wciąż byliby przyjaciółmi? Tego byli pewni.

Czy gdyby nigdy się nie rozstali, Czarny cierpiał by tak bardzo w przeszłości? Zapewne nie, w końcu miałby przy sobie przyjaciela.

Czy gdyby wszystko potoczyło się inaczej, to znów by się spotkali? Jeśli tak, to pewnie nie prędko.

Czy da radę pomoc czarnowłosemu? Nie wie, ale chce spróbować.

Jak daleko to zaszło? Tego musi się dowiedzieć...

Dredziarz siedział na łóżku i obracał srebrny przedmiot w palcach. Światło pięknie odbijało się, tworząc tęczę kolorów na srebrzystej powłoce. Jednak nie potrafił cieszyć się pięknem tego przedmiotu. Niby niepozorny, dostępny niemal wszędzie, a wyrządza tak wiele szkód.

Co za ironia. Bill kiedyś znalazł to u Sary, teraz ja znalazłem u niego.

Pomyślał, odkładając żyletkę na bok. Postanowił porozmawiać o tym z chłopakiem, kiedy ten wróci z łazienki, gdzie siedział już od kilku minut. Na początku trochę go to niepokoiło, ale teraz wie, że Czarny po prostu tyle siedzi i już. Co on tam robi, nie wie, ale skoro tyle siedzi to najwyraźniej ma kupić temu powody.

Chłopak pluje sobie w twarz, że nie zauważył nigdzie blizn na bladym ciele. Ale przecież nie widział go nago. Poczuł ukłucie w sercu na myśl, że ta drobna istotka zadawała sobie ból. Widział oczyma wyobraźni jak ostrze rani delikatną skórę i aż zadrżał. Zdecydowanie nie spodobała mu się ta wizja.

Czarnowłosy wszedł do pokoju po chwili, wycierając włosy w ręcznik. Zbladł, gdy zobaczył przedmiot leżący obok przyjaciela.

-Tom, ja...

Dredziarz uniósł rękę i kazał mu się uciszyć, a potem podejść do niego. Gdy chłopak to zrobił, usiadł naprzeciw niego i spojrzał mu w twarz. Wiedział, że nie będzie to ani łatwa, ani przyjemna rozmowa, ale nie może być między nimi żadnych tajemnic czy niedomówień. A jest przekonany, że nie wie wszystkiego, że Bill ukrywa jakąś część swojej przeszłości. Tak mu się wydaje, ale może chodzi tylko o samookaleczanie się?

-Więc?

Zapytał. Był ciekaw, dlaczego osoba, którą tak kocha, zaczęła się ranić.

-Musiałbym powiedzieć ci wszystko od początku.

Wyszeptał.

-Więc mów.

Przez chwilę niepewnie badali się nawzajem spojrzeniami, a potem Czarny westchnął i zaczął opowiadać.

-Gdy odszedłeś... rodzice i Sara bardzo starali się mnie wspierać, ale nie potrafiłem z nikim się zaprzyjaźnić. Bardzo mi cię brakowało, ale nie odpisałeś na żaden z moich listów. Domyślam się, że rodzice po prostu je wyrzucali. W podstawówce zająłem się makijażem i modą. Wyróżniałem się jeszcze bardziej, niż kiedyś, i w końcu zacząłem się malować. Nie podobało się to nikomu w otoczeniu. Sara nie zawsze była obok mnie, i straciłem nadzieję, że kiedykolwiek odzyskam kontakt z tobą. Byłem tym załamany, coraz częściej mi cię brakowało, gdy rówieśnicy coraz bardziej mi dokuczali. Wyśmiewali mnie, gnębili... z dnia na dzień coraz bardziej mnie pogrążali, a ja nie miałem sił im się sprzeciwić. Trwało to także w gimnazjum. Odsunąłem się od ludzi. Nie chciałem się przyjaźnić z nikim, bo nie wierzyłem, żeby był ktoś, kto mnie nie zrani. Oprócz ciebie, oczywiście. W gimnazjum... był pewien incydent, o którym wolałbym na razie nie mówić. Nie wiem, kiedy, ale zamieniłem się w masochistę. Czasem się ciąłem, ale tylko w dniach, kiedy na prawdę nie mogłem znaleźć innego sposobu, by się uspokoić. Po pewnym czasie... to stał się sposób na przetrwanie. Dzięki temu mogłem wyjść do ludzi i udawać, że nic mnie nie obchodzą. Tak już zostało. Przepraszam.

Zakończył, a blondyn spojrzał na niego zszokowany.

Bill... jego kochany Bill został tak bardzo skrzywdzony przez ludzi, którzy kiedyś tak go fascynowali. Uwielbiał dowiadywać się nowych rzeczy i poznawać nowych ludzi. Nie była to zwykła ciekawość. A oni tak go skrzywdzili...

Blondyn trawił chwilę opowieść, którą właśnie usłyszał. Był w szoku. Nie zauważył nawet, kiedy po jego policzkach popłynęły łzy. Nawet nie jest w stanie sobie wyobrazić, jak jego przyjaciel musiał cierpieć. Mocno go przytulił i głaskał po plecach, zapewniając cicho, że przy nim jest bezpieczny, że nie pozwoli go skrzywdzić, że już zawsze będzie obok i że nigdy więcej nie spotka go nic złego.

A Czarny wierzył. Chciał w to wierzyć i wierzył.

Wierzył, bo to Tom, jego najlepszy przyjaciel, część jego duszy i serca, najbliższa mu osoba.

Jedyny człowiek, którego potrzebuje.

Komentarze

  1. Lol nie będę czytała drugi raz tamtych rozdziałów xD Weszłam, więc od razu tutaj..
    Płacze *kłamie w chui, bo nie umie płakać*
    No, ale dobra xD gości mam, więc ide xoxo
    Pozdrawiam, ślę wene i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. @si@
    Pięknie opisujesz emocje. Bardzo pasuje mi Twoja narracja- płynna, swobodna, ale niezbyt nachalna, pozostawiasz przestrzeń na niedomówienia.
    Rozdział cudowny... chociaż trochę się zdziwiłam takim Tomem, czułym, okazującym emocje, ale podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ^^ Liczę, że tego nie zepsuję ^^"
      Dziękuję za opinię ^^

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty