Trust me - rozdział 22
-Bill? Dobrze się czujesz? - spytałeś i położyłeś mi dłoń na czole. Przymknąłem oczka. Uśmiechnąłem się szeroko i zarzuciłem ci ręce na szyję.
-Nie. Jestem niezaspokojony. - stwierdziłem pewnie a twoje oczy otworzyły się szerzej. Próbowałeś mnie zdjąć z kolan, ale uczepiłem się jak koala.
-Puść mnie, Billy. Przyniosę ci herbatę i lekarstwo. - powiedziałeś łagodnie, ale to mnie nie przekonało.
-Kiedy moje lekarstwo jest tutaj. - odparłem. Miałem zaszklony wzrok od temperatury i chciało mi się pić, ale nie chciałem cię puścić, a moje ciało było podniecone. Nie miałem pojęcia, dlaczego. W gorączce zachowuję się dziwnie i skrajnie ale nigdy nic nie pamiętam, gdy już wyzdrowieję. Taki przypadek. Mój organizm bardzo źle znosi choroby. Wsunąłem dłoń pod twoją koszulkę, a ty próbowałeś mnie powstrzymać przed dalszymi krokami.
-Bill, nie, nie jesteś gotowy. - prychnąłem na te słowa. Stanąłem przed tobą i bez zastanowienia ściągnąłem całe ubranie. Widziałem, jak lustrujesz mnie wzrokiem i przełykasz ciężej ślinę. Moja męskość była na wpół twarda, nie wiadomo od czego. Podszedłem do ciebie i wróciłem na twoje kolana, ocierając się o ciebie i jęcząc cicho, gdy moja męskość ocierała się o twoje szorstkie spodnie. Dyszałem ciężko, co było spowodowane chorobą i podnieceniem. W pewnym momencie zacząłeś mnie od siebie delikatnie odsuwać. -Nie, Bill, nie możemy... - prosiłeś cicho, trzymając mnie na odległość ramienia.
-Błagam, Tom, ja cię pragnę... pragnę poczuć cię w sobie, poczuć, jak się ze mną kochasz, jak jesteś we mnie, jak wypełniasz mnie swoją gorącą spermą a twoje ciepłe, duże dłonie dotykają mnie po całym ciele i sprawia to nam obu nieziemską przyjemność. - poprosiłem, wciąż się poruszając w rytm jakiejś niesłyszalnej muzyki, a ty z trudem oddychałeś, jakbyś biegał. Zerknąłem na twoje krocze. -Tommy... to dobre dla nas obu. - prosiłem, aż w końcu przełamałem twój opór i podszedłem. Zdjąłem ci spodnie i chciałem się na ciebie nabić, ale przewróciłeś mnie na łóżko na plecy. Miałem nadzieję, że mnie wypieprzysz... twoje wszędobylskie dłonie badały moje ciało. Oddychałem ciężko i pragnąłem tylko więcej i więcej, ale zamiast poczuć twojego członka w odbycie... poczułem, jak jego ciepłe usta obejmują mojego członka i zaczyna mi obciągać. Jęknąłem i zacząłem się wyginać jak w agonii. Czułem tą gorączkę, która trawiła moje ciało i mieszała się z podnieceniem. -O matko... Tommy... - jęczałem, próbując nie odpłynąć. Szybko doszedłem ci w usta a ty wszystko połknąłeś i pocałowałeś mnie w czoło.
-Idź spać, Bill. - poprosiłeś. Pokręciłem głową.
-Ale... ja chcę... - uciszyłeś mnie delikatnym pocałunkiem i pogładziłeś mnie po policzku.
-Nie jesteś gotowy. Będziesz żałował. - wyszeptałeś i przykryłeś mnie kołdrą, wychodząc do łazienki ze wzwodem. Chciałem pójść za tobą, ale zaczęło mi się kręcić w głowie i zasnąłem, słysząc twoje jęki, dochodzące do mnie z łazienki.
No. To było... Gorące. Czekam na kolejny :-D
OdpowiedzUsuńCholernie krótkie...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFajny:)
OdpowiedzUsuń// Aga
Czemu takie krotkie? :( czekam na następny odcinek. :D
OdpowiedzUsuńNastepny prosimy ����
OdpowiedzUsuń#pandowa
Trochę za króciutko, ażeby w tym przypadku prosić w dalszym ciągu o sześć.
OdpowiedzUsuńLecz, reasumując, już możemy powitać następny rozdział:)