Miłość i nienawiść dzieli cienka granica - rozdział 7
Syriusz, widząc chrześniaka, który nie ucieszył się na jego widok, jak to zawsze bywało, zamarł kilka kroków od niego. W dodatku w cale mu się nie spodobała wychudła postura chłopaka i zrezygnowanie, które wręcz od niego biło. Spojrzał na wychowanka Domu Węża, ale ten tylko pokręcił głową, że nic nie powie. Więc musi wyciągnąć to z siedzącego bez słowa na kanapie chłopaka. Westchnął cicho i siadł obok Wybrańca, patrząc w tak dobre znane mu oczy. Oczy, które teraz zionęły pustką. Aż jego dusza zadrżała na ten widok.
-Harry, co się dzieje?
Zapytał poważnie, mając nadzieję, że w końcu uzyska odpowiedź, na dręczące go pytanie. Czarnowłosy zwilżył spierzchnięte wargi językiem i po chwili po pokoju rozniosły się jego ciche słowa.
-Chcę spotkać się z Voldemortem.
***
-Dumbledore, co się dzieje, do cholery! Jest moim chrześniakiem i mam prawo wiedzieć!
Wściekły
Black krążył w kółko po gabinecie dyrektora Hogwartu, zaciskając
nerwowo dłonie w pięści. Rozmowa z chrzestnym synem w cale go nie
uspokoiła. Zrezygnowanie w oczach i postawie młodego czarodzieja
doprowadzała go do furii. A najbardziej irytuje go, że został sam, bo
przyjaciele nie chcą go zaakceptować, jako homoseksualistę.
-Co mam ci powiedzieć, Syriuszu?
Zapytał
jak zwykle spokojnie starzec, spoglądając błękitnymi oczami znad swoich
okularów na zdenerwowanego animaga. Sam denerwował się tą sytuacją, ale
również niewiele wiedział.
-Czemu Harry chce popełnić samobójstwo!
Wykrzyczał
po raz kolejny to samo zdanie. Jakby powiedzenie go głośniej miało coś
zmienić. Podać im na tacy odpowiedź. Starszy czarodziej westchnął.
-Sam chciałbym to wiedzie...
-Jesteś tu dyrektorem a nie wiesz, co się dzieje w twojej szkole?!
Przerwał
mu rozjuszony Syriusz. Spojrzał groźnie na siwego mężczyznę i trzasnął
dłonią w stolik, obok którego właśnie przechodził.
-Przeniosłem go do Slytherinu. Zdaje się, że tylko młody Malfoy potrafi z nim rozmawiać.
Oznajmił równie spokojnie co wcześniej Albus, a w oczach byłego więźnia zapaliło się światło.
-Mam zaufać wężom?!
Syknął
ostro i wyszedł z gabinetu, trzaskając drzwiami. Już poza murami zamku
zmienił się w psa i rozpoczął przechadzkę po lesie.
Hejka,
OdpowiedzUsuńo tak rozdział jest wspaniały, i sprawdza się powiedzenie "przyjaciół poznajemy w biedzie", och i Syriusz tski wściekły jak zobaczył tak mizerniałego Harrego...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, tak sprawdza się powiedzenie przyjaciół poznajemy w biedzie, a Syriusz taki wściekły jak zobaczył chrześniaka takiego wymizerniałego...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka