Rozdzieleni - 12
Następnego dnia Georga obudził dzwonek do drzwi. Ledwo żywy zwlekł się z łóżka, na którym zasnął w ubraniach. Po położeniu Bill'a na łóżku i posprzątaniu całego bałaganu był tak wykończony, że nawet nie myślał o tym, co robi, myślał wtedy już tylko o łóżku. Przetarł zmęczone oczy i otworzył drzwi, za którymi stał kurier. Spojrzał na zegarek w przedpokoju, wskazujący jedenastą. Spał osiem godzin a czuł się, jakby nie zmrużył oka. Mimo, że był spokojny, w środku miał prawdziwą burzę uczuć. Nie wiedział, jak ma się zachować, jeśli chodzi o Bill'a. Odebrał wielką i ciężką przesyłkę, stawiając ją pod ścianą w przedpokoju. Zaadresowana była do jego śpiącego na górze przyjaciela. Ciężko westchnął i przeszedł do kuchni, nastawiając ekspres, by zrobić kawę, bardzo mocną kawę. Nie mógł sobie tego wszystkiego ułożyć w głowie. Oczy Czarnego zasłonięte szkarłatem, jego twarz umazana krwią, puste worki po krwi na podłodze i błyszczące w ustach kły. Wyglądał, niczym zmora z jakiegoś filmu. Pamiętał, że Gustav miał kiedyś manię na postacie paranormalne i oglądał z nim kilka odcinków "Pamiętniki wampirów". Bill przypominał mu właśnie taką postać, ale wciąż nie mógł w to uwierzyć. Wiedział, że by się dowiedzieć, musi z nim porozmawiać, gdy tylko wstanie. Gdy Georg sprzątał, wokalista odzyskał na chwilę przytomność, jednak niemal natychmiast zasnął ponownie. Nie chciał wiec go budzić, ale skoro jest już prawie południe, to nie da mu dłużej spać i jak tylko się trochę rozbudzi, idzie obudzić przyjaciela i zażąda wyjaśnień. Nie dane mu było jednak wypić na spokojnie nawet jednego kubka kawy, gdy czarnowłosy zjawił się w kuchni, bledszy niż zwykle, ale jego oczy nie błyszczały już taką czerwienią, jak wieczór wcześniej. Na jego policzkach widniały ślady łez, co świadczyło o tym, że już dość długo nie spał a jego poduszka prawdopodobnie jest właśnie mokra od łez. Usiadł naprzeciwko przyjaciela i spojrzał na niego niepewnie, zagryzając dolną wargę, nie wypowiadając jednak ani słowa. Basista postanowił więc zacząć.
-Chyba masz mi coś do powiedzenia, prawda?
Zapytał, upijając kolejny łyk kawy. Czarna głowa poszybowała w dół.
-Przepraszam. Chciałem wam powiedzieć, ale do tej pory nie mam pojęcia, jak.
-Najlepiej jak najprościej i od początku.
Bill westchnął. Wiedział, że prędzej czy później będzie musiał wyznać przyjaciołom prawdę, ale sam gubił się w swoich zeznaniach.
-Gdy zamknięto Tom'a i zacząłem imprezować... poznałem chłopaka. Jak się później okazało, był on wampirem. Wiem, jak to brzmi, ale to prawda. Od zawsze marzyłem z Tom'em o wieczności, wspólnej wieczności i nie mogłem przeboleć tego, że mama odebrała nam kawałek naszego "na zawsze". Zaproponował mi przemianę, bym później mógł spędzić resztę wieczności z Tom'em. Zgodziłem się, co mogłeś wczoraj zobaczyć.
Wyjaśnił to tak, by nie wzięto go za wariata. Westchnął cicho i czekał na osąd.
-Czyli to wczoraj to nie były tylko zwidy.
Odparł Georg, przecierając zmęczoną twarz. Ciężko mu było w to uwierzyć, ale to, co wczoraj widział, nie pozostawiało mu wątpliwości. Bill spojrzał na niego i jego oczy zaszły czerwonawą mgiełką.
-Co się dzieje?
Zapytał cicho, wpatrując się jak zahipnotyzowany w jego oczy. Bill położył dłoń na ustach i sprawdził językiem swoje uzębienie. Wysunęły mu się lekko kły.
-Przepraszam. Jestem głodny a gdzieś tutaj jest krew. Ian miał mi przysłać paczkę, przyszła?
Zapytał z nadzieją. Georg wskazał przedpokój a Czarny zerwał się i podbiegł do wspomnianego pomieszczenia, dopadając wielką paczkę. Otworzył ją i wyciągnął małą, przenośną lodówkę, która, jak się po otwarciu okazało, była pełna krwi. Bill od razu wyciągnął jeden z woreczków i wsadził do mikrofali, ustawiając na minutkę. Po chwili po pomieszczeniu roznosił się lekki zapach miedzi, a Bill wbił swoje kły w plastikowy woreczek, zaczynając pić. Basista wpatrywał się w to z lekkim zmieszaniem ale też fascynacją. Co prawda gdy byli młodsi faktycznie wszyscy marzyli o zostaniu wampirami abo wilkołakami, ale z czasem przestali wierzyć, że coś takiego istnieje i może się udać. A jednak, ich przyjaciel to osiągnął. Ich dziecięce marzenie.
-Czy Tom wie i będzie chciał to z tobą dzielić?
Zapytał, na co Bill odessał się od woreczka. Przyjaciele wciąż zanosili dla starszego z braci listy co ranek, dzisiaj była kolej Gustava, więc Geo mógł odetchnąć.
-Wie. Jest jak najbardziej pozytywnie nastawiony do tego pomysłu. Problem jest tylko jeden... umiem się opanować i nie napadam na ludzi, w życiu nie piłem z żywego człowieka. Mimo, że w teorii powinienem mieć problemy z opanowaniem się i powinienem się rzucać przez pierwsze kilka tygodni na każdego, ale ominęło mnie to. Tylko że nie wiem, czy będę potrafił się opanować, gdy pierwszy raz to zrobię.
Niby już to zrobił, jednak było to jedynie na płaszczyźnie ich ciał astralnych. Nie wiedział, jak się zachowa, gdy dojdzie do kontaktu fizycznego. Miał nadzieję, że nie będzie miał z tym problemów.
-Bill... dobrze wiesz, że chociaż nigdy do końca nie byliśmy przekonani do waszej miłości, zawsze was wspieraliśmy. I mimo to, dobrze wiemy, jak silne jest wasze uczucie. Dlatego wiem, że gdy przyjdzie co do czego, nie pozwolisz sobie go skrzywdzić. Jestem tego pewien. Ale tak się zastanawiam... gdzie tak właściwie jest ten cały Ian?
-W Grecji, w nowym domu moim i Tom'a, roznosi kartony po naszych pokojach. To jest piękny dom i mówię ci, jak przyjedziecie do nas to sami zobaczycie.
Powiedział z lekkim uśmiechem na ustach, wracając myślami do ich nowego azylu. Z dala od tych wszystkich denerwujących ludzi, w szczególności z dala od matki.
-A właściwie, co masz zamiar zrobić z waszą mamą?
Zapytał chłopak, sprowadzając przyjaciela na ziemię. Jego oczy pociemniały a na twarzy wystąpił wyraz gniewu i obrzydzenia.
-Mam zamiar się jej pozbyć.
Powiedział zimnym tonem głosu, a Geo aż przeszły ciarki po plecach.
-Bill, co ty chcesz zrobić?
Zapytał zaniepokojony, patrząc na Czarnego.
-Och, umieścić ją w jakimś zakładzie dla obłąkanych. Nie bój się, nie mam zamiaru jej zabijać ani nic z tych rzeczy.
Odpowiedział Bill, kończąc swoje śniadanie i wyrzucając odpadki do kosza. Wrócił na swoje miejsce i spojrzał z uśmiechem na przyjaciela. Był już o wiele spokojniejszy.
-A co z jedzeniem? Wcześniej jadałeś ze mną normalnie.
-Mogę jeść wszystko to, co wy i wciąż daje mi to energii. W moich żyłach wciąż krąży krew, ponieważ nie jestem pierwotnym, wcześniej byłem człowiekiem, dlatego jeśli trafię do szpitala, moje wyniki będą wzorowe, ale nikt nie będzie krzyczał, że żyję, chociaż moje serce nie bije. Krew jest czymś jak woda dla ludzi, jest mi niezbędna do życia i dodaje mi najwięcej sił. Gdy na przykład potrzebuję kogoś zahipnotyzować lub wymazać mu pamięć, dużo lepszy efekt będzie, gdy posilę się wcześniej krwią.
Wyjaśnił zaskoczonemu chłopakowi i przeciągnął się.
-Zdaje mi się, że Manuel do mnie wcześniej dzwonił. Pójdę się przebrać i pojadę do kancelarii, może ma jakieś dobre wieści dla mnie i Tom'a. No i na pewno chce omówić ze mną te sprawę z matką. Jedziesz ze mną?
Zapytał, wstają,c a Geo pokiwał powoli głową.
-Zaraz się zbiorę.
Obiecał, wyglądając za okno i uśmiechając się sam do siebie. Bliźniaki zawsze go zaskakiwały. Ile jeszcze niespodzianek dla niego szykują?
Komentarze
Prześlij komentarz