Rozdział 10 - Nie bój się, czuj


BILL

Zdziwiłem się, gdy ktoś zapukał do drzwi, ale najwyraźniej była to sprawka mojego kochanego braciszka, bo uśmiechnął się i wstał z łóżka. Po chwili wrócił z metalowym wózkiem, na którym chłodził się szampan a obok dwóch, szklanych kieliszków stał wielki półmisek pokrojonych już owoców i fontanna z czekolady. Aż otworzyłem usta na ten widok, co oczywiście uświadomiłem sobie z niewielkim opóźnieniem. Zamknąłem je szybko i wpatrywałem się w Dredziarza, który usiadł dokładnie na przeciwko mnie i patrząc mi w oczy chwycił pierwszy kawałek owoców, zanurzył w czekoladzie i podsunął mi do ust. Nie odrywając wzroku od hipnotyzujących tęczówek brata, pozwoliłem mu wsunąć owoc w moje usta. Ananas. Zaraz potem ja zrobiłem to samo, i tak karmiliśmy się przez kilkanaście minut, patrząc sobie w oczy. Przestaliśmy tylko na chwilę, gdy Tom otwierał szampana i rozlewał nam do kieliszków. Mimo, że siedzieliśmy na prawdę blisko siebie, żaden skrawek naszej skóry nie dotknął ciała drugiego, i chociaż chciałem go dotknąć, nie zamierzałem przerwać tego pierwszy. Było to elektryzujące i obaj to czuliśmy, będąc tak blisko siebie a nie mogąc się dotknąć. Całości nastroju dopełnił fakt, że w pokoju paliła się tylko lampka nocna na stoliku obok, bo chwilę wcześniej zgasiliśmy telewizor. W pewnym momencie oprócz truskawki, płynną czekoladą zostały też pokryte długie palce mojego bliźniaka. Patrząc mu w oczy najpierw porwałem truskawkę, a potem chwyciłem każdy z osobna palec do ust i czyściłem z czekolady. Wiedziałem, że zrobił to specjalnie tak samo, jak wiedziałem, że obu nas nakręca to jeszcze bardziej. W końcu blondyn przysunął się do mnie, chwytają za podbródek i delikatnie musnął moje usta, pozostawiając okropne uczucie niedosytu. Zaraz potem znów delikatnie mnie pocałował, i tak przez chwilę drażnił moje wargi swoimi, składając na nich pieszczoty porównywane do dotyku skrzydeł motyla. Gdy sam próbowałem oddać to odrobinę agresywniej, odsuwał się i nie zbliżał ponownie, póki się nie uspokoiłem. Wiedziałem, czego chce. Pełnej kontroli. Tej nocy chciał mieć władzę nie tylko nad moim ciałem, ale i nad moją duszą i moimi zmysłami. W końcu dałem za wygraną i całkowicie mu się poddałem. Wiedziałem, że dalsze próby przejęcia jakiejkolwiek inicjatywy spełzną na niczym, więc po prostu pozwoliłem mu robić ze mną, co chciał. Gdy tylko wyczuł moją kapitulację, zwiększył nieznacznie intensywność pocałunku. Bawił się mną, niespiesznie pieszcząc moje usta, zwiększając stopniowo intensywność i namiętność pieszczoty. Podobało mi się to, nie zaprzeczę, doprowadzał mnie do szału, gdy nie mogłem nic zrobić, ale jednocześnie oddawałem mu się bezgranicznie, wiedząc, że tylko on jest w stanie mnie ochronić przed całym światem. Wiedząc, że to w jego ramionach znajdę ukojenie. W pewnym momencie gwałtownie zaatakował moje usta, wdzierając się między nie językiem i pieszcząc moje podniebienie, jednocześnie gdy próbowałem złapać rytm i mu się odwdzięczyć, on go gwałtownie zmieniał. W końcu westchnąłem cicho i znów się poddałem, na co usłyszałem z jego strony aprobujący pomruk i pocałował mnie tak namiętnie, że przez chwilę zapomniałem, jak się oddycha. Gdy oderwał się od moich nabrzmiałych od pocałunków warg, też miałem z tym drobne problemy. Mój oddech stał się cięższy, tym bardziej, że właśnie zszedł ustami na moją szyję. Odchyliłem głowę w tył, chcąc chłonąć więcej i więcej, i wtedy jego palce wplątały się między moje włosy i pociągnął lekko w tył, jednak na tyle mocno, bym syknął z bólu. Podobało mi się coraz bardziej to, co wymyślił. Moje ciało płonęło już od samych jego pocałunków i dotyku, miałem wrażenie, że wypełnia cały mój umysł i odbiera tlen. Ale to on sam jest tlenem, którego najbardziej potrzebuje mój organizm. Chwilę pieścił wrażliwą skórę na mojej szyi, nim ciepłymi dłońmi wdarł się pod moją bluzkę, badając niespiesznie każdy skrawek mojego brzucha, talii i klatki piersiowej szorstkimi palcami. Opuszki palców, trochę stwardniałe od gry na gitarze, drażniły moją skórę, liczyły moje żebra, do momentu, aż doszły do moich sutków. Gdy ścisnął jeden z nich, jęknąłem głośniej i wtedy jego ręce zniknęły. Przez chwilę błądziłem wzrokiem za nim, chcąc wiedzieć, o co chodzi, jednak bliźniak po prostu zdjął ze mnie koszulkę. Przez chwilę znów czułem jego cudowne dłonie, ale po kilku sekundach znów je zabrał. Mruknąłem niezadowolony, i w momencie, gdy chciałem otworzyć oczy, poczułem, jak coś delikatnego i przyjemnego w dotyku zasłania mi je. Jakiś materiał uniemożliwiał mi zobaczenie czegokolwiek. Zarz potem poczułem, jak moje ręce są związywane razem w nadgarstkach i przywiązywane do ramy łóżka. Nie powiem, trochę się zaniepokoiłem.

-Tom? - szepnąłem, czując nagłą suchość w ustach. Zaraz jednak poczułem znajome wargi, które wędrowały od mojej skroni, przez usta do szyi.

-Nie bój się... po prostu oddaj mi się i czuj. - poprosił szeptem, gdy dotarł do mojego ucha. Jego słowa i ciepło wydychanego przez niego powietrza sprawiły, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Skinąłem delikatnie, niepewnie głową. Ufam mu, ale jednak przeraża mnie, gdy nic nie mogę zobaczyć. Za to wyostrzyły się inne moje zmysły. Czułem jego zapach tak intensywnie, jak jeszcze chyba nigdy, w dodatku czułem też zapach owoców i czekolady. To było niesamowite. Słyszałem każdy najmniejszy ruch, szum czekolady, która wciąż płynęła w fontannie. Przyspieszone bicie serca Toma, szmer pościeli... W dodatku każdy jego dotyk palił jeszcze bardziej, niż zazwyczaj. To tak intensywne i nowe, że myślałem, że oszaleję tam od tych doznań, a mój brat najwyraźniej to właśnie chciał osiągnąć. Jeszcze przez jakiś czas pieścił górną połowę mojego ciała, całując, liżąc, gryząc, dotykając, szczypiąc... co chwilę wracał do moich ust po pocałunki, co by nie robił. Bawił się kolczykiem w moim sutku. A ja? Ją zacząłem jęczeć i wzdrygałem się co chwilę, gdy fala przyjemności rozchodziła się po moim ciele. Chyba nawet w pewnym momencie zacząłem go błagać, by we mnie natychmiast wszedł i pieprzył jak jeszcze nigdy, ale nie jestem tego pewny w stu procentach, bo moje zmysły z każdą chwilą coraz bardziej szalały, a blondyn odbierał mi całkowitą zdolność logicznego myślenia. W każdym razie nic takiego nie zrobił, wręcz przeciwnie. Powoli zsunął ze mnie spodnie i bieliznę, więc leżałem po nim tak, jak mnie stworzono i wiedziałem, że jestem już na prawdę mocno podniecony, chociaż nie stał mi jeszcze na baczność. Zdenerwowałem się trochę, że nie mogę zobaczyć brata, bo uwielbiam podziwiać jego ciało, ale moje myśli od tego zostały odsunięte niemal natychmiast, gdy jego dłonie i usta zaczęły krążyć po moim ciele, badając każdy jego skrawek i zajmując się nim, a jednak omijając moje krocze, które domagało się jego uwagi. Gdy więc chuchnął na niego, aż wciągnąłem gwałtowniej powietrze. Słyszałem, jak zachichotał, najwyraźniej zadowolony z mojej reakcji. A potem nagle jego dłoń dotknęła mojej szyi, od czego aż przeszedł mnie dreszcz. Zaczął zjeżdżać nią coraz niżej, po całym moim ciele, aż zatrzymał się na moim przyrodzeniu.

-Tom... - jęknąłem, byłem prawie w siódmym niebie, na prawdę, nie wiem, jak on to robi, że za każdym razem doprowadza mnie do czystego szaleństwa, kiedy jednocześnie chcę to jak najszybciej skończyć a jednocześnie jak najdłużej trwać w tym i wznosić się na nowe wyżyny przyjemności.

TOM

Reakcje Billa były tak ciekawe i intensywne, że zacząłem żałować, że nie spróbowałam tego wcześniej. Rozpalał mnie coraz bardziej swoim ciałem, reakcjami i jękami. Ja jednak byłem nieugięty, co było dość trudne i robiłem wszystko powoli, spokojnie, tak, jak sobie zaplanowałem. Wiedziałem, co robię, nie byłem tylko pewien, jak na to zareaguje, a miałem zamiar sprawić, że ta noc będzie niezapomniana na długo. A jak coś sobie zaplanuję, to to osiągam i koniec. Tak będzie i dzisiaj. Widziałem, jak zareagował, gdy go dotknąłem w tym dość strategicznym punkcie. Uśmiech aż sam wdarł mi się na twarz. Przez kilka chwil przesuwałem ręką niespiesznie, powoli i delikatnie go masturbując. W tym momencie miał chyba ochotę mi strzelić, że tak się z nim cackam. Albo raczej miałby na to ochotę, gdyby był w stanie myśleć o czymś innym niż ja, on i czysta przyjemność. A doprowadziłem go do takiego momentu, że raczej nie miał głowy do niczego innego. Ustami zacząłem pieścić jego sutki, na co znów jęknął, a dłonią bawiłem się jego jądrami, niespiesznie podążając do jego wejścia. Z trudem powstrzymywałem się, żeby się nie poderwać i nie spojrzeć na niego. Na prawdę. Uwielbiam patrzeć na niego, a jego twarz, gdy jest w takim stanie jak teraz, tak bardzo mnie nakręca, że czasem tracę głowę. Teraz jednak byłem z siebie dumny, bo chociaż chciałem to zrobić, to uparcie trwałem przy moim postanowieniu i nie zrobiłem tego. A trudno było już wytrzymać, e przyjemność sprawiało mi już samo robienie mu czegoś, co i jemu sprawiało przyjemność. Samo zajmowanie się nim było wspaniałe, i nie przesadzam ani trochę. Przy żadnej dziewczynie tak nie było, co mnie na początku trochę dziwiło. ale nie będę się kłócić, jeśli teraz mam z tego taką frajdę. Mój braciszek jęczał coś nieskładnie, ale tak niewyraźnie, że nie rozumiałem ani słowa. Wiedziałem jedno - za każdym razie, gdy jest w moich ramionach tak reaguje. Nie potrafi się do tego przyzwyczaić, co mnie bardzo cieszy. Nie chciałem, by było inaczej. Wiedziałem tylko, że jest mu dobrze, nawet bardzo, i więcej nie było mi trzeba. Widziałem, jak jego ciałem od czasu do czasu wstrząsają dreszcze przyjemności, gęsia skórka pokrywała całe jego blade, chude ciało. Zacząłem naciskać jego wejście palcem, na co znów wydał z siebie głośniejszy dźwięk. Już tu czułem, jak gorący i mokry jest w środku. To mnie tak zastanowiło, że aż oderwałem się od niego i uważnie obserwowałem przez chwilę, ale wszystko było w porządku. Dumny, że doprowadziłem go do takiego stanu, zaatakowałem jego usta. Mruczał w nie jak rasowy kociak, którym z resztą, według mnie był, i pewnie, gdyby nie związane ręce, miałbym jego pazurki poodbijane na ciele. Gdy skończyłem pocałunek, znów obserwowałem jego twarz i powoli włożyłem w niego palca. O dziś im był tak rozluźniony, że nie miałem z tym najmniejszego problemu, tak samo, jak z drugim. Mruczał, bo na pewno to czuł, ale chyba nie tak bardzo, jak chciał. Wyszczerzyłem się na tę myśl i wsunąłem też trzeci, z którym problemu jakoś też nie było, ale to już trochę poczuł. W jego jękach wyłapałem gdzieś moje imię. Przez chwilę rozciągałem go, w sumie bardziej dla zasady i żeby go podrażnić, jednak nie robiłem tego długo i po chwili już zrzucałem swoje ubrania. Położyłem się na nim i otarłem swoją męskością o jego krocze, na co jęknął głucho. Uśmiechnąłem się i pocałowałem go namiętnie, ocierając mojego penisa o jego wejście. Wypinał się w moją stronę, chciał, żebym już w niego wszedł. Nie miałem zamiaru go dłużej torturować, więc wszedłem w niego powoli, cały czas go całując, a on przy tym jęczał słodko. Gdy poczułem tę ciasnotę i ciepło, niemal odpłynąłem. Nie miałem większych problemów, by wejść w niego do końca, a gdy dotarłem do samego końca, wypełniając go całego i uderzając w jego prostatę, wygiął się w łuk i niemal krzyknął mi w usta. Powoli zacząłem się w nim poruszać, znając na pamięć mapę jego ciała, raz po raz uderzając w ten czuły punkt w nim i doprowadzając go na coraz wyższe szczyty przyjemności, również za pomocą rąk i ust. Jęczał tak głośno, że chyba tylko cudem nikt nas nie usłyszał. Znów zacząłem go masturbować, chociaż wiedziałem, że nie potrzebuje dodatkowej motywacji by dojść, to, co już robię, było wystarczające.

-Tom... ja... - wiedziałem, co chce powiedzieć, więc zatkałem mu usta swoimi i stłumiłem odrobinę jego głośny krzyk, gdy po kilku kolejnych ruchach doszedł, brudząc nas obu. Po kilku kolejnych pchnięciach, doszedłem w nim z cichym krzykiem. Wyszedłem z niego i opadłem, przytulając i zdejmując materiał z jego nadgarstków i oczu. Mrugał przez chwilę a potem wtulił się we mnie mocno, dysząc trochę. Nie zdziwiłem się, sam miałem problemy z oddychaniem. Objąłem go mocno i okryłem nas kołdrą.

-I jak? - spytałem, chociaż wiedziałem. Spojrzał na mnie, w jego oczach wciąż błyszczała przyjemność, a jego tęczówki zasnute były mgiełką podniecenia. Uśmiechnął się błogo.

-Cudownie... - wyszeptał i wtulił się we mnie bardziej. Pocałowałem go w głowę i czułem po chwili, jak wykończony zasnął, a ja zaraz po nim.

Komentarze

  1. Och! Aż mi się gorąco zrobiło kiedy to czytałam. Cudownie to opisałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aja myślałam że będzie tym razem inaczej i że Tom się odda bratu ..... trochę rozczarowana :(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty