Samobójca - rozdział 12


Rano zbudziły ich promienie Słońca, wpadające przez niezasunięte rolety i... Trzask drzwi. Czarnowłosy, przerażony, szybko poderwał się do siadu, ale silne ramię Dredziarza powaliło go z powrotem na poduszki i przytuliło do silnego, gorącego ciała. Chłopak ufnie wtulił się w niego.

-Tom, twoja mama tu jest.

Szepnął, chcąc, by jego ukochany zdał sobie sprawę z tego, co właśnie robią. Ten jednak otworzył leniwie oczy i uśmiechnął się do niego promiennie.

-Nie może tu wchodzić, to moja strefa, więc niech wyjdzie. Dzień dobry, Billy.

Odparł i pocałował drobnego chłopca prosto w słodkie, malinowe wargi. Czarny rozluźnił się pod wpływem pieszczoty i ochoczo ją oddał.

-Dzień dobry. Wyspałeś się?

I wtedy usłyszeli ciężkie kroki i ponowny trzask drzwi. Pani domu wyszła z pokoju swojego syna, nie kryjąc oburzenia. Jednak para zakochanych w sobie nastolatków nie zwróciła na to kompletnie uwagi.

-Taak, przy tobie zawsze.

Wyszczerzył się Dredziarz, a jego chłopak uśmiechnął się słodko i wtulił w niego. Czuł długie palce bawiące się kosmykami jego włosów i głaszczące plecy. Leżeli tak jeszcze przez chwilę, obdarowując się pocałunkami, gdy usłyszeli trzask drzwi wejściowych. Cicha rozmowa i naraz wielki krzyk.

-CO PROSZĘ?!

Usłyszeli męski głos i aż się zjeżyli. Do pokoju, jak burza, wpadł ojciec blondyna i zmierzył ich od góry do dołu nieprzyjemnym spojrzeniem.

-Wstawać, ale już! I za pięć minut chcę was widzieć w kuchni!

Wykrzyczał i klnąc pod nosem zszedł do wspomnianego przez siebie pomieszczenia. Chłopcy wstali i ubrali się, a gdy schodzili na dół starszy z nich chwycił dłoń drugiego. Weszli tak do kuchni, od razu trafiając na karcący wzrok obojga rodziców.

-Co to ma znaczyć? I nie trzymaj go za rękę!

Wrzeszczał starszy Kaulitz, jednak uścisk ich dłoni tylko stał się silniejszy. Dredziarz przyciągnął do siebie kruche ciało i przytulił do swego boku, obejmując w talii.

-Będę robić z MOIM CHŁOPAKIEM co zechcę.

Oznajmił, specjalnie podkreślając te dwa słowa. Jego matka, najwyraźniej bliska płaczu, zatkała usta dłonią,  a ojciec poczerwieniał ze złości.

-Ten pedał tak cię zmienił, tak?! Ty nie jesteś pedałem! Powinienem go od razu wyrzucić z domu!

Czarnowłosy spuścił głowę, zakrywając twarz czarnymi włosami i zagryzł wargę. Obaj wiedzieli, o czym teraz myśli. Jeśli ma przysparzać problemów, to odejdzie. Ale mimo to nie pisnął o tym ani słowa. Wiedział, że blondyn mu na to nie pozwoli. Skate natomiast objął go mocniej i zmierzył ojca wściekłym spojrzeniem.

-Kocham go i nie zostawię, jeśli odejdzie to ja wraz z nim. Za tydzień skończę osiemnaście lat i wyprowadzę się wraz z Bill'em, mam dość oszczędności.

Oznajmił sucho. Orzechowe oczy podniosły się na niego, lekko zaskoczone.

-Ty nie jesteś gejem!

Powtórzył mężczyzna z uporem maniaka, a jego syn wyszczerzył się lekko ironicznie.

-Nie? To patrz. Kocham Bill'a, i wiesz, czym go nagrodzę za to, że z wami wytrzymuje, dla mnie?

Zapytał, po czym objął chłopaka ciasno w pasie, przyciągając do siebie tak, że nie zostało między nimi ani trochę wolnej przestrzeni i wpił namiętnie w jego usta. Całował go długo, głęboko, badając fakturę jego ust, tańcząc z jego językiem... ale wciąż czuł niedosyt. Drobne dłonie to ciągnęły go za dredy, to drapały po karku, a on sam zjechał jedną dłonią na pośladek chłopaka, drugą drażniąc jego kark i wsuwając jedną nogę między chude nogi Czarnego, drażniąc jego krocze i wyrywając z malinowych warg cichy jęk. Gdy oderwali się wreszcie od siebie, nie mogli normalnie oddychać. Starszy chłopak zlizał strużkę śliny z kącika ust partnera i przygryzł płatek jego ucha.

-Reszta w pokoju, Billy.

Szepnął i dopiero wtedy spojrzał na rodziców. Szok to złe określenie na to, co działo się na ich twarzach. Zbyt łagodne. Ale nie obchodziło go to. Był dumny tego, że kocha tak wspaniałą istotkę i nie zamierzał się z tym kryć. W końcu jego ojciec jakby odzyskał głos.

-Za tydzień ma was tu nie być. Nie jesteś moim synem. Wydziedziczam cię, rozumiesz?

Spytał słabo, a chłopak tylko wzruszył ramionami i zostawił ich w kompletnym szoku, zabierając kochanka na górę, do swojego pokoju. Mało go obchodziło ich zdanie. Zamknął drzwi do swojego pokoju na klucz i znów wpił się w słodkie wargi, przyszpilając ukochanego do ściany. Drażnił kolanem jego krocze, błądząc dłońmi po jego ciele, zachłannie badając strukturę skóry. Prawie go stracił, a tak bardzo go pożądał... Zjechał z pocałunkami na szyję chłopaka, na co ten wyeksponował możliwie najbardziej bladą skórę, jęcząc cichutko od pieszczot. Czuł rosnące podniecenie i nie ukrywał tego. Z ciężkim oddechem drażnił skórę na torsie skate'a jedną dłonią, drugą przyciągając go za kark bliżej swoich czułych punktów.

-Tak bardzo cię pragnę, że wziąłbym cię tu, na tej ścianie.

Wyszeptał, obserwując, jak blada cera nabiera rumieńców. Uwielbiał mówić i robić sprośne rzeczy z Czarnym, a potem obserwować jego reakcje. To pobudzało jego wyobraźnię i było im potem jeszcze lepiej.

-Więc weź...

Usłyszał pomiędzy jękami. Zbliżył się do ucha czarnowłosego, wciąż drażniąc jego krocze, dłońmi ugniatając pośladki.

-Wiesz, co teraz zrobię? Za chwilę ściągnę z ciebie koszulkę i zacznę cię pieścić, szczególnie twoją wrażliwą szyję i sutki. Będziesz wił się pode mną z rozkoszy i jęczał, prosząc o więcej. Zwiążę cię i ściągnę z ciebie spodnie, drażniąc twojego przyjaciela...

Nie dane było mu skończyć tej opowieści, bo po kolejnym zduszonym jęku usłyszał roztrzęsiony głos kochanka.

-Tom, nie baw się ze mną... weź mnie.

Uśmiechnął się pod nosem i wpił zachłannie w usta ukochanego, ściągając mu koszulkę między pocałunkami. Popchnął go na łóżko i, tak jak zapowiedział, pieścił jego górną partię ciała, sprawiając kochankowi ogromną przyjemność, jednocześnie wciąż drażniąc jego penisa przez spodnie. Sięgnął po swoją bandame i związał czarnowłosemu ręce, przywiązując do ramy łóżka. Miał nadzieję, że to spotęguje doznania chłopaka, a i jego samego to nakręcało.

Powoli rozpiął mu spodnie i włożył dłoń pod materiał bokserek, przez chwilę niespiesznie go masturbując. Czarny oddychał chaotycznie, wzdrygał się, wyrywał, gdyż nie mógł zacisnąć dłoni na prześcieradle, jęczał, i nieświadomie całym sobą podniecał jeszcze bardziej partnera.

-Tom...

Wyjęczał, prosząco. Ten tylko rozebrał ich do naga i położył się na drobnym chłopaku, ocierając ich twarde członki o siebie. Patrzył mu w twarz i szeptał.

-Czujesz, jaki jestem podniecony? A jaki ty jesteś podniecony? Zabawilibyśmy się dłużej, ale żaden z nas nie wytrzyma.

Zamruczał, przygryzając mu płatek ucha i sięgając po zakupiony już lubrykant. Usadowił się między szczupłymi udami, rozsuwając je i wylał żelu na palce, chcąc rozciągnąć kochanka. Włożył w niego jeden palec i aż skamieniał ze zdziwienia. Wnętrze czarnowłosego, wciąż gorące i ciasne, było już na tyle rozluźnione, że bez problemu wsadził w niego palca. Z drugim nie poszło już tak łatwo, ale po chwili mógł nimi swobodnie poruszać. Uśmiechnął się i znów zaczął swój monolog.

-Jesteś tak rozluźniony, że praktycznie nie potrzebujesz rozciągania.

Powiedział, władając trzeci palec i wyrywając z ust młodszego z nich jęk.

-A wiesz, co to oznacza? Za chwilę wyjmę palce i wejdę w ciebie moim wielkim Tommym, który, jak cię takiego widzę, wciąż rośnie. Chcesz, żebym w ciebie wszedł?

Spytał retorycznie, ale czekał na odpowiedź. Poruszył biodrami, ocierając ich penisy o siebie, imitując stosunek. Drobne ciało delikatnie się wzdrygnęło.

-Tom... proszę... wejdź...

Wyjęczał czarnowłosy, a blondyn usatysfakcjonowany wyjął palce i się nawilżył. Zaraz potem wszedł w niego gwałtownie, wyrywając zduszony krzyk z gardła kochanka i obserwując, jak ten wygina się w łuk z przyjemności. Od razu zaczął się w nim poruszać, co rusz uderzając o prostatę i masturbując go, jednocześnie pieszcząc jego ciało. Żaden z nich nie potrzebował wiele, by skończyć.

-Tom... ja... ja już...

Wyjęczał chłopak i doszedł obficie, brudząc ich obu. Zacisnął się na Dredziarzu, dając mu tak ogromną przyjemność, że ten niemal odpłynął, dochodząc w jego ciasnym wnętrzu. Wyszedł z niego i pocałował zachłannie, zabierając resztki powietrza. Opadł obok niego, mocno go do siebie przytulając. Po chwili znów obaj spali, wtuleni w siebie mocno i spleceni ciałami.

Komentarze

  1. O Bosze, ci rodzice są porąbani. Wyrzucają ich tylko dlatego, że się kochają! A, oni tu nawet braćmi nie są! Pf! Jak tak można?! Dorośli... :P Bez obrazy Neko, ale nie którzy są naprawdę dziwni.
    Oni są słodcy i ta bandama też :P i nawet Tommy... raczej Tom kupił lubrykant! On to jasnowidz! ^^ xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaahahahahaha xD xD xD
      No no a co, jasnowidzem trzeba być :P

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty