Opiekun - rozdział 43


Eren wyglądał, jakby fruwał. Na palcu nosił piękny, prosty pierścionek a na jego twarzy bez przerwy kwitł piękny uśmiech, zupełnie, jakby nigdy nie doświadczył zła tego świata. Nucąc lekko nieznaną jego partnerowi melodię pod nosem pisał kolejne zaproszenie na ich ślub, ciesząc się, że ten niesamowity dzień niedługo nadejdzie. Wiedział, że oddał swojemu byłemu przełożonemu całe swoje serce i że nigdy w życiu nie chce go opuszczać. Bezwiednie powiódł wzrokiem ku siedzącemu obok czarnowłosemu, który czytał właśnie dzisiejszą gazetę i zastanawiał się, jakim cudem ta wspaniała osoba zdecydowała się być z nikim innym, tylko właśnie z nim, ale był za to wdzięczny całemu światu.

-Gapisz się.

Głos kaprala nie był karcący, a raczej lekko rozbawiony. Doskonale wiedział, że Eren ma czasem tendencję do gapienia się, gdy pogrąży się bez reszty w swoich myślach.

-Mam na co. Jesteś przystojny.

Chłopak wyszczerzył białe ząbki w szerokim uśmiechu, opierając policzek na dłoni i pozwalając kilku kosmykom ciemnych włosów opaść na piękne, zielone oczy.

-Och, tylko przystojny? W nocy nazywałeś mnie gorącym, seksownym i błagałeś, bym cię dotknął.

Levi doskonale widział rumieńce kwitnące na policzkach jego partnera i wiedział, że takie słowa go zawstydzają, ale dokładnie to chciał osiągnąć. Uwielbiał czasem się z nim droczyć i widzieć jego żywe, niewinne reakcje. Świetną zabawą było obserwowanie tego, tym bardziej, że w łóżku dwudziestolatek w cale nie był niewinny a wręcz był wyuzdany i bardziej chętny, niż byłby zdolny kiedykolwiek przypuszczać, gdyby sam tego nie widział na własne oczy. Zaśmiał się w duchu widząc, jak Yeager stara się unikać jego wzroku i wrócił do czytania gazety, wiedząc, że chłopak nic mu już nie odpowie. Niezbyt interesowała go polityka, ale czytał gazety codziennie, chcąc być mniej-więcej zorientowany w tym, co dzieje się dookoła niego. Gdy zegar oznajmił godzinę 8 rano westchnął cicho i wstał, odkładając papier na stół i zakładając swoją marynarkę.

-Wrócę koło 19. Uważaj na siebie.

Powiedział, poprawiając rękawy i żabot, ale po chwili uniósł wzrok, zauważając, że jego ukochany podszedł do niego z pakunkiem w rękach, którym oczywiście było jego drugie śniadanie. Przyciągnął wyższego chłopaka do namiętnego pocałunku i przeczesał mu palcami włosy, spoglądając na moment w jego piękne oczy.

-Będę na ciebie czekać z kolacją. Uważaj na siebie i nie pakuj się w nic niebezpiecznego. Skończę zaproszenia na nasz ślub i zostawię je dla ciebie, byś je przejrzał i podpisał wieczorem. Jeśli możesz przynieś trochę czerwonej herbaty, by się skończyła.

Wyliczył gospodarz domu z wielkim uśmiechem na ustach, wpatrując się prosto w kobaltowe oczy, na które opadała nieznacznie przystrzyżona grzywka.

-W porządku. Do zobaczenia.

Rzucił po prostu i wyszedł z domu, kierując się w dobrze sobie znaną, krótką drogę do sklepu, gdzie pracuje od kilku miesięcy. Lubił tę pracę, mimo, że znacznie różniła się od życia w wojsku. Mimo to codziennie rano ćwiczył i często nawet razem z Erenem, nie chcąc wypaść z formy. Westchnął cicho i skinął do jednej ze sprzedawczyń owoców, która rozkładała właśnie swój towar a u której mógł kupić najpyszniejsze jabłka w okolicy.

-Panie Ackerman, idzie pan do pracy? Może weźmie pan jedno z jabłek?

Zagadała go kobieta z miłym uśmiechem na ustach, odgarniając niesforny kosmyk jasnych włosów za ucho. Podszedł do jej stoiska i odebrał od niej czerwony owoc, który wyglądał bardzo smakowicie i schował go do swojej aktówki.

-Dzięki. Jak zwykle wszystko wygląda smakowicie.

Odpowiedział komplementem. Bardzo lubił sprzedawczynię. Jej rodzina miała niewielką farmę jakąś godzinę drogi stąd. Jej ojciec i dwaj bracia zajmowali się uprawami a ona przyjeżdżała razem z matką, by sprzedawać owoce ich pracy.

-A tak, tato bardzo się postarał. Ach, póki pamiętam, mama chciałaby wiedzieć, czy mogłaby przygotować tort na ślub pana z Erenem. Jaki tylko chcecie i oczywiście jako prezent ślubny od nas.

-Będzie nam niezmiernie miło. Porozmawiam z Erenem o tym, jaki tort chciałby mieć na ślubie i dam wam znać jutro rano, w porządku?

-Oczywiście. A co u Erena? Dawno go nie widziałam, wydaje się, że coraz rzadziej wychodzi z domu.

Czanowłosy westchnął cicho. Dziewczyna miała rację. Eren z jakiegoś powodu wrócił do swoich niedawnych nawyków i zaczął unikać ludzi. Nie było to tak znaczne, jak kiedyś, ale unikał ich na tyle, na ile było to możliwe w granicach normalności.

-Ostatnio ma dużo pracy w ogrodzie i spędza tam całe dnie, pewnie dlatego go nie widujesz. Ale udało mu się wyhodować piękne kwiaty. Przyniosę ci jutro trochę.

Odpowiedział widząc, jak na ustach dziewczyny wykwita piękny, wdzięczny uśmiech a po chwili zamarł, mając wrażenie, że jego serce na moment się zatrzymało. Modlił się, by tylko mu się wydawało i by nie było prawdą to, co sądził, że właśnie się stało. Powoli odwrócił się i spojrzał w stronę, gdzie patrzyła jego rozmówczyni, czując, jak serce powoli podchodzi mu do gardła.

Komentarze

Popularne posty