Prowadź mnie - Rozdział 14

 


Kageyama nie mógł wiedzieć, że wracając do pokoju nie zastanie tam swojego chłopaka. Ostrożnie wrócił do łóżka i z zaskoczeniem odkrył, że nie ma tam rudowłosego chłopaka. W zasadzie nie było tam nikogo, ale materac wciąż był nagrzany, więc nieobecność nastolatka nie mogła być długa. Odruchowo rozejrzał się po pokoju, mimo że nie mógł przecież nic zobaczyć, ale czuł się lekko zaniepokojony. Lekko się wzdrygnął, gdy usłyszał, jak drzwi najpierw się uchyliły a zaraz potem zamknęły z cichym trzaskiem.

-Hinata?

Zapytał cicho, ale przez chwilę nikt mu nic nie odpowiedział. Czuł, jak wzdłuż kręgosłupa przechodzi mu zimny dreszcz strachu. Dopiero po chwili czyjaś dłoń walnęła go w ramię a potem drobne ciało wtuliło się w niego, momentalnie mocząc jego koszulkę łzami.

-Ty idioto!

Głośny szept w końcu dobiegł jego uszu i odprężył się, obejmując swojego chłopaka i całując go w głowę i głaszcząc pomału po plecach.

-Co się stało?

Zapytał po chwili, chcąc się w końcu dowiedzieć, co doprowadziło atakującego z Karasuno do płaczu. Chłopak nie płakał zbyt często, więc było to dla niego swego rodzaju zaskoczeniem. 

-Nie mów czegoś takiego nigdy więcej! Zrobię wszystko, by tobie się nic nie stało i się tobą dobrze zaopiekować! Potrafię ci pomóc, zrobię to, obiecuję!

Emocjonalny wybuch chłopaka zaskoczył czarnowłosego, który przez chwilę w ogóle nie wiedział, jak ma zareagować na te słowa. Potem w końcu pokręcił głową i zaśmiał się cicho.

-Wiem. Cieszę się, że cię mam. Dziękuję.

Odpowiedział w końcu i oparł się wygodnie o ścianę, pozwalając swojemu chłopakowi się wypłakać i dać upust kotłującym się w nich emocjom. 

Obudził się dopiero jakiś czas później i sądząc po panującym gdzieś za ścianą poruszeniu, było to następnego dnia rano. Nawet nie zorientował się, kiedy zasnął a sądząc po znajdującą się wciąż w jego ramionach nastolatkowi, on też zasnął, zmęczony płaczem. Uniósł dłoń i zaczął głaskać jego włosy, uśmiechając się lekko pod nosem, chcąc dać mu jeszcze trochę odpocząć. Cieszył się, że sobie to wyjaśnili, ale jednocześnie trochę leżało mu na sercu to, że przez niego chłopak się popłakał. 

-Kocham cię, Krewetko.

Mruknął pod nosem, myśląc, że jego chłopak jeszcze śpi, więc zaskoczyło go to, gdy postać leżąca na jego piersi uniosła się lekko i złączyła ze sobą ich usta.

-Ja ciebie też. 


Komentarze

Popularne posty