Dlaczego? - Rozdział 27

 


GEORG

Siedzieliśmy właśnie w sali i po raz kolejny próbowaliśmy się dodzwonić do bliźniaków ale czułem, że to nie ma sensu. Powoli docierało do mnie, że nie przyjdą a z naszego wspólnego grania będą nici. Gus siedział pod ścianą z niejaką rezygnacją i wiedziałem, że chociaż niespecjalnie po nim widać to było mu cholernie przykro. Sam do końca wierzyłem, że bracia Kaulitz nas zaskoczą i jednak się pojawią w studio ale tak się nie stało. Jost chodził z końca w kąt i przeklinał głośno ilekroś przerywało połączenie.

Nie miałem jakichkolwiek nadziei, gdy mój telefon powiadomił mnie o przychodzącej wiadomości ale i tak machinalnie wyciągnąłem urządzenie i spojrzałem na ekran. Zaskoczyło mnie widząc wiadomość od Billa więc szybko odblokowałem telefon. Przysięgam że mimo mojego młodego wieku byłem o krok od zawału, gdy zobaczyłem jej treść.

-Hej, Jost...

Manager spojrzał na mnie więc podałem mu urządzenie. Przebiegł szybko wzrokiem po ekranie i uniósł brwi, przeskakując wzrokiem pomiędzy wpatrującym się w telefon Gustavem a mną.

-Kryjówka? To jakiś szyfr, miejsce, wiecie o co chodzi?

Zapytał a ja nie mogłem się powstrzymać przed zerknięciem na przyjaciela. Nie musiał nic mówić żebym był pewien, że ma tak samo okropne przeczucia, jak ja. Coś ściskało mi gardło i nie potrafiłem tego w żaden sposób logicznie wytłumaczyć.

-Oni... My tam robiliśmy próby. 

-Wiecie, gdzie to jest?

David zachowywał się jakby sam podejrzewał, że coś jest bardzo nie tak. Pokiwałem głową i z ciężkim sercem obaj powlekliśmy się za Jostem do jego samochodu. Jakoś wspólnymi siłami udało nam się go poinstruować i po ponad połowie godziny dotarliśmy w okolice tej cholernej kryjówki. Siedziałem w samochodzie wpatrując się w ciemną ścianę lasu przed nami i czułem, że w cale nie chcę tam iść i nie chcę się dowiedzieć, co się stało.

Jakimś cudem Jost nas do tego przekonał i po chwili we trójkę kroczyliśmy źle widoczną ścieżką do domku, który kiedyś przygotował Bill i o który tak dbał. Ze szpary w drzwiach sączyło się światło a ja czułem, że w cale nie chcę ich otwierać. Manager uniósł rękę i zapukał w drzwi.

-Bill? Tom, jesteście tu?

Odpowiedziała nam głucha cisza. Wymieniłem spojrzenia z Gustavem ale nie zdążyliśmy nic powiedzieć, nim Jost otworzył drzwi na oścież jednym ruchem ręki. To, co zastaliśmy w środku sprawiło, że zrobiło mi się niedobrze.

Bill leżał na podłodze pod ścianą naprzeciwko drzwi bez życia w kałurzy krwi, jednak to nie było najbardziej przerażającym elementem. Nad nim na ścianie widniał rozmazany, wykonany z krwi napis.

DLACZEGO?

Nie wiem, dlaczego nie zadzwoniliśmy od razu po policję. Chyba byliśmy w zbyt dużym szoku. Nawet nie wiem, kiedy znalazłem się na kanapie w środku ale to Jost nas tam posadził, martwiąc się że zemdlejemy. Krążył po niewielkiej izbie niespokojny a mnie z tego otępienia wyrwał Gustav, który podsunął mi pod nos jakiś zeszyt. Jedno miejsce było zaznaczone długopisem więc go otwarłem i zacząłem czytać. Pismo było rozmazane ale po chwili wysiłku udało mi się je rozszyfrować.

Geo, Gus, przepraszam że to do Was wysłałem tę wiadomość ale jesteście jedynymi osobami które wiedzą, gdzie znajduje się ta kryjówka. Wybaczcie mi proszę widok, jaki tu zastaliście. 
Tom nie żyje. Byliśmy właśnie w drodze do studia, gdy zasłabł. Lekarze nie byli w stanie nic zrobić. To w wyniku tego eksperymentu wymyślonego przez Josta, serce Toma nie wytrzymało.
Przepraszam, że nie nagramy tego demo i nie zrobimy kariery. Moje teksty są w czarnym zeszycie na dolnym regale, w futerale na gitarę Tom zostawił zapisane nuty do każdej piosenki. Daję wam pełne prawo do korzystania z nich w jakikolwiek sposób zechcecie.
W tym zeszycie zapisałem historię, która nigdy nie miała prawa ujrzeć światła dnia ale w tym momencie nie ma to już znaczenia. 
Przepraszam.

Płakałem. Płakałem, otwierając zeszyt na pierwszej stronie i odczytując pierwsze słowa i płakałem też wtedy, gdy godzinę później policja dotarła na miejsce i spisywali moje zeznania. Pierwsze słowa tej historii brzmiały:

Od dawna wiedziałem, że zakochałem się w moim bliźniaku. Wiedziałem o tym ale podświadomie ignorowałem to uczucie i starałem się je w sobie zabić, chociaż nawet wtedy jeszcze o nim nie wiedziałem. Mimo to w mojej głowie brzmiało przez cały czas tylko jedno pytanie: Dlaczego?

Nie byłem w stanie czytać dalej ale wiedziałem że zrobię wszystko, żeby świat usłyszał o niezwykle utalentowanych bliźniakach, którym nie dane było zrobić karierę a którzy nie potrafili żyć bez siebie nawzajem. 

Policja po kilku dniach oznajmiła wyniki śledztwa: Tom zmarł w wyniku niewydolności serca, Bill popełnił samobójstwo. Zmarli w odstępie niecałych trzech godzin.

Znaleźli również wiele innych zapisków Billa a nawet coś w rodzaju pamiętnika Toma. Ich rodzice nie byli w stanie ich przeczytać ale na naszą prośbę przekazali je nam i razem z Gustavem przeczytaliśmy je, pijąc zdrowie bliźniaków w przeddzień ich pogrzebu.

W drodze na pogrzeb spotkaliśmy się z jedną znajomą - pisarką, która zainteresowała się tą historią i chciała ją upublicznić. Wiedzieliśmy, że zrobi z tego dobry użytek.

W kościele nie pojawiło się wiele osób - tylko kilka członków rodziny bliźniaków, Jost i my. Żadnych przyjaciół Toma, mimo że miał ich tak wielu. Nikogo nie interesowało to, że bracia Kaulitz nie żyją.

Ich matka płakała, ich ojciec wyglądał jakby nie spał od wielu nocy a ojczym schował twarz w dłoniach i nie podniósł się przez całą mszę. Ksiądz w końcu zapytał, czy ktoś chce coś powiedzieć o bliźniakach ale nikt nawet nie drgnął. Wymieniłem porozumiewawcze spojrzenia z Gustavem i wstałem z miejsca, wychodząc na ołtarz kościoła. Przyglądałem się tym wszystkim pogrążonym w rozpaczy ludziom i nie wiedziałem, czy będę w stanie powiedzieć cokolwiek, co chcieliby usłyszeć. Musiałem jednak spróbować.

-Bill i Tom byli... oryginalni i nietypowi. Cichy, zamknięty w sobie chłopak piszący w swoim zeszycie najlepsze teksty piosenek, jakie kiedykolwiek czytałem i jego brat, podziwiany i utalentowany, wyszczekany i pewny siebie. Kiedy ich poznałem zastanawiałem się, jakim cudem są w ogóle w stanie ze sobą wytrzymać skoro tak bardzo się różnią. Miałem jednak szansę dość dobrze ich poznać i z czasem zrozumiałem, że stanowią swoje idealne dopełnienie a żaden z nich nie jest taki, jak na początku się wydwał. Bill okazał się być bardzo odważny i żywiołowy, szczególnie gdy w grę wchodzili jego bliscy. Tom z kolei pokazał się z bardziej spokojnej, czułej strony. Obu ich poznałem jako zupełnie zwykłych nastolatków ale to, co potrafili razem stworzyć zdecydowanie zwykłe nie było. Nie znam dwóch innych osób, które byłyby tak samo ze sobą związane i oddane sobie nawzajem, jak ta dwójka. Mam nadzieję, że gdziekolwiek trafili są tam razem i są razem szczęśliwi. Tom, Bill... Będzie mi was cholernie brakować.

Zakończyłem i ze spuszczoną głową wróciłem na swoje miejsce. Wiedziałem, że trzeba było coś powiedzieć. Chłopcy nie zasłużyli na to, żeby odejść w zapomnienie. 

Wyciągnąłem z kieszeni telefon, który nagle zawibrował i prawie umarłem na zawał, widząc imię nadawcy. Szybko odblokowałem urządzenie i odczytałem jej treść.

BILL: Nie rozklejaj się tak. Zobaczymy się prędzej niż myślisz.


CIĄG DALSZY NASTĄPI W CZĘŚCI II 

Konstynuacja nastapi w piątek 02.06.2023

Komentarze

Popularne posty