Stay - Rozdział 8


 Dredziarz w cale nie chciał przesiadywać u siebie w pokoju, dlatego starał się tego unikać i często znikał przez kolejne trzy dni. Czuł się głupio i nieswojo przy swoim współlokatorze a jednocześnie nie wiedział, co ma powiedzieć albo zrobić, żeby ten poczuł się lepiej. Pech chciał, że akurat gdy spacerował po parku z kolegami, rozpętała się burza. Wrócili biegiem do akademika, ale i tak byli cali przemoczeni. Klnąc na los Tom poszedł prosto do swojego pokoju, chcąc jak najszybciej się przebrać. Spodziewał się zastać Billa z nosem w książce, jak zawsze, ale z pewnością nie spodziewał się tego, co tam zastał.

Gdy wszedł do środka, w pokoju było kompletnie ciemno. Po zamknięciu drzwi widział tylko niewyraźny zarys rzeczy dookoła i dopiero po kilku sekundach udało mu się przyzwyczaić wzrok do ciemności. Chciał już sięgnąć do włącznika, gdy zamarł. Czarny nie spał, po prostu stał. Stał przy oknie, jedną dłonią dotykał szyby zupełnie, jakby chciał się znaleźć na zewnątrz, a w uszach miał słuchawki. Muzyka grała tak głośno, że nawet stojąc po drugiej stronie pokoju Tom mógł ją doskonale słyszeć. Z nieznanego mu powodu zerknął w szybę i poczuł, jak ściska mu się serce. Nie był pewien, czy chłopak płakał, ale rozbijające się o szkło krople wody z pewnością wyglądały, jakby malowały ślady łez na twarzy chudzielca. Przez kilka sekund po prostu mu się przyglądał a potem...

Sam nie wiedział, dlaczego to zrobił. W jednej chwili stał przy drzwiach a w drugiej trzymał już czarnowłosego chłopaka w ramionach, odcinając go od widoku za oknem i kołysząc się z nim delikatnie. Nie chciał widzieć u niego takiego wyrazu twarzy. Takiej samotności, takiego bólu, takiej... sam nie do końca potrafił określić uczucia, jakie zauważył na twarzy nastolatka ale wiedział, że nie takim chce go oglądać, nawet jeśli nie wiedział, czego tak właściwie chciał. Czuł, że z jakiegoś powodu Bill nie jest sobą a bardzo chciał zobaczyć jego prawdziwe "ja". Chciał je z niego wydobyć nie mając absolutnie żadnego pomysłu, jak ma to zrobić.

Podczas gdy tak trzymał go w ramionach, Bill nie zareagował. Nie poruszył się, nie rozpłakał, nie wtulił, nie uśmiechnął. Nawet nie drgnął. Zupełnie, jakby coś go zaczarowało. Tom poprowadził Czarnego na jego łóżko i pokierował go, żeby ten usiadł, samemu przed nim kucając. Wyjął mu słuchawki z uszu, układając je na szafce nocnej i przyjrzał się twarzy współlokatora, jednak ta wciąż się nie zmieniła. Była zimna, zawsze niezmienna ale wydawało się, że chłopak odpłynął. Dredziarz wstał z kucek i poszdeł do łazienki, gdzie nalał do szklanki trochę zimnej wody. Nie wiedział, co się stało, ale chciał wyrwać chłopaka z tego dziwnego otępienia. Wrócił do pokoju i przyklęknął w nogach Czarnego, jednak gdy złapał go za nadgarstek, ten się wyrwał. Tom spojrzał w górę a w brązowych oczach zauważył strach. Nie, strach to było za mało. To było czyste przerażenie. 

-Spokojnie. Napij się. 

Zaproponował i spróbował podać Billowi szklankę, ale ta po chwili wylądowała na ziemi a chłopak odsunął się jak najdalej od Dredziarza, oddychając coraz ciężej. Wyglądał, jakby coś albo ktoś przeraził go niemal na śmierć, ale przecież nie miał czego się bać. Tom uniósł ręce, żeby były one na widoku i chociaż nie wiedział, dlaczego to robi, zaczął mówić bardzo spokojnym tonem.

-Hej, nie bój się. Nic ci nie zrobię, dobrze?

Mówił do niego przez kilka minut, a może to były po prostu nieludzko długie sekundy, nim na twarzy Billa w końcu zaczęło pojawiać się zrozumienie i chłopak wrócił do rzeczywistości. Czarny przetarł oczy dłońmi, nim wplątał je we włosy.

-Przepraszam.

-Nic się nie stało. Chcesz pogadać?

-Nie. Przebierz się, jesteś cały mokry, ja posprzątam.

Przez resztę wieczoru się do siebie nie odezwali nawet słowem, ale Tom zauważył, że telefon jego współlokatora stał się dziwnie aktywny a ten wzdrygał się za każdym razem, gdy przychodziło nowe powiadomienie. Za każdym razem, gdy odczytywał kolejne wiadomości Dredziarz miał wrażenie, jakby chłopak zaraz miał wybuchnąć płaczem. 

Rozmyślał o tym w nocy, gdy Bill odwrócony na lewy bok już dawno spał, jednak on po prostu słuchał jego spokojnego oddechu. Zastanawiał się, co takiego mogło aż tak wpłynąć na jego współlokatora. Wiedział, że musiało to być coś lub ktoś z jego przeszłości, nie było innej opcji. Ale co to mogło być?

-Nie, proszę...

Przez moment myślał, że się przesłyszał ale zaraz sobie uświadomił, że tak nie było. Słaby głos Billa rozniósł się po pokoju a oddech nastolatka przyspieszył. Cichy jęk bólu i niespokojny ruch. Płacz. Tom był pewien, że jego współlokator płacze. Nie zastanawiając się nad tym, poderwał się z łóżka i podbiegł do Czarnego, który wyglądał, jakby przeraźliwie cierpiał i jęczał coś niewyraźnie pod nosem. 

-Bill? Bill, obudź się, proszę.

Dredziarz chwycił chłopaka za ramię i zaczął nim potrząsać. Przez chwilę Bill zdawał się w ogóle nie reagować, aż nagle odsunął się tak gwałtownie, że spadł z łóżka. Tom przez chwilę myślał, czy chłopak przypadkiem dalej nie śpi, ale brązowe, zapłakane oczy wpatrywały się w niego szeroko otwarte. Chcąc go jakoś uspokoić, spróbował przy nim uklęknąć, ale Czarny zaczął się odsuwać, czołgając się po podłodze do tyłu, aż dotarł do ściany. Zaskoczony nastolatek podszedł do swojego zdecydowanie przerażonego współlokatora, który zdawał się być coraz bardziej przerażony. Tom w końcu uklęknął przy nim i połoźył mu dłoń na ramieniu, a Bill zamknął oczy, jakby oczekiwał na cios. Po jego policzkach ciągle płynęły nowe łzy. Dredziarz pomyślał o tym, że bardzo chciał doprowadzić Billa do pokazania emocji. Nie o takie emocje mu chodziło i teraz żałował, że jego życzenie się spełniło.

-Nie rób mi krzywdy, proszę...

Głos Czarnego był cichy i drżał, gdy mówił te kilka prostych słów. Tom zdjął rękę z jego ramienia i złączył ich dłonie, chcąc w jakikolwiek sposób pokazać Billowi, że nie stanowi dla niego zagrożenia.

-Hej, spokojnie. Nic ci nie zrobię, to tylko sen. 

Kiedy to mówił, telefon Czarnego znowu zawiadomił o kolejnej wiadomośći a chłopak zadrżał. Pozwolił jednak, żeby Tom usiadł pod ścianą obok niego i objął go opiekuńczo ramieniem. Powoli się uspokajał.

-To, co ci się śniło... stało ci się na prawdę?

Przez chwilę wydawało mu się, że zadał to pytanie w przestrzeń. Po chwili jednak Czarny pokiwał głową, przez co Tom poczuł się jeszcze gorzej. Objął mocniej swojego kolegę i czuł jego drżenie, gdy przyszło kolejne powiadomienie na komórkę nastolatka.

-Co się stało?

Nie musiał na niego patrzeć żeby wiedzieć, że Bill ciągle płakał. Ściskało mu się serce na tę myśl i nie wiedział, jak może pocieszyć współlokatora. Na razie postanowił po prostu przy nim pobyć.

-Andy, on... był moim przyjacielem. Najlepszym. Jedyną osobą, której ufałem. Skrzywdził mnie... bardzo. Nie życzyłbym tego najgorszemu wrogowi.

-To on cię tak pobił? Pamiętam twoje rany z pierwszych dni tutaj.

-On i kilku innych chłopaków.

-Dlaczego?

Bill odsunął się lekko od swojego kolegi, już o wiele spokojniejszy, i mierzył go przez chwilę spojrzeniem jakby zastanawiał się, czy w ogóle powinien mu odpowiedzieć. W końcu jednak podjął decyzję, która raczej nie była dla niego łatwa.

-Pochodzę z Hamburga. W mojej starej szkole byłem królem. Byłem tobą. Umiałem się bić, ale ludzie o wiele bardziej bali się moich ciętych ripost i plotek, które rozsiewałem. Problem w tym, że to nigdy nie były plotki. To zawsze była szczera prawda. Zawsze.

Tom z zaskoczeniem zdał sobie sprawę, że ma okazję poznać historię swojego współlokatora. Taka szansa może się już nigdy nie powtórzyć. Dlatego siedział cicho i słuchał uważnie. 

-Andy był moim jedynym przyjacielem. Wiesz, że pochodzę z bogatej rodziny. Nie miałem wielu szczerych przyjaciół. Tylko jego. Pewnego wieczoru ojciec oznajmił mi, że mam niedługo poślubić córkę jego znajomego. Chcieli przeprowadzić fuzję poprzez małżeństwo. Jak w jakimś średniowieczu.

-Nie spodobało ci się to.

Tom wypowiedział te słowa, zanim zdołał ugryźć się w język. Bał się, że teraz Czarny już nic mu więcej nie powie, ale ten po chwili milczenia kontynuował.

-Z pewnością domyśliłeś się, że nie interesują mnie dziewczyny. Zakochałem się w Andym. Byłem wkurzony, że ojciec chce mnie zmusić do małżeństwa. W końcu Andy okazał mi zainteresowanie. Widziałem, że on też mnie chce. Przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. 

Bill przerwał na chwilę i spuścił wzrok, zagryzając wargę. Bolesna przeszłość ściskała mu gardło, ale i tak już powiedział za dużo. Co miał do stracenia? I tak już był na granicy a przez to, co się aktualnie działo w social mediach, Tom i tak się prędzej czy później dowie. Nie miał jednak zamiaru powiedzieć mu całej prawdy.

-Skrzywdził mnie. Bardzo. Najgorszemu wrogowi bym tego nie życzył. Następnego dnia on i chłopaki, które były moimi gorylami, pobili mnie przed szkołą. Zaraz potem ojciec wysłał mnie tutaj.

Zakończył, pomijając najbardziej traumatyczną część. Nawet nie był w stanie o tym myśleć bez płaczu, nie dałby rady o tym opowiedzieć. Poczuł, jak silne ramie mocniej go przytula do ciepłego ciała. Czuł się dobrze przy swoim współlokatorze i czuł, że nawiązała się między nimi nić porozumienia, jakiejś sympatii. Ale i tak nie chciał, nie mógł mu do końca zaufać.

-Przykro mi, Bill. Przykro mi, że musiałeś przez to przejść.

Ale Czarny nie odpowiedział. Co miał niby odpowiedzieć? Nie miał pojęcia, więc po kilku kolejnych minutach po prostu wstał i wrócił do łóżka, nie patrząc nawet w stronę swojego telefonu. Tom w końcu westchnął cicho i zebrał się z podłogi, zasypiając bardzo lekkim, niespokojnym snem. Czuwał.

Przez następne dni regularnie przytulał Billa w zaciszu ich pokoju i widział ślady łez na jego twarzy, chociaż nigdy więcej Bill się przy nim nie popłakał. Dużo rozmawiali o bardziej i mniej prywatnych rzeczach, poznając się i czując się coraz lepiej w swoim towarzystwie ale żaden z nich nie był pewien, czy mogą to już nazwać przyjaźnią. Szczególnie Tom czuł zdystansowanie Czarnego, który bardzo starał się kryć swoje sekrety i nie otwierał się przed nim w pełni. 

Dredziarz jadł właśnie kolację, gdy jego kolega przy stoliku wybuchnął śmiechem, po czym podstawił urządzenie koledze pod nos. Zaciekawiony Tom wyciągnął dłoń a gdy dostał komórkę do ręki zauważył, że to jakiś filmik. Włączył play i... chwilę potem tego pożałował. Szczególnie widząc podpis.

"Panie i panowie - wasz nowy kolega, Bill, bardzo lubi takie zabawy. Może ktoś się z nim zabawi?"

Ciężko mu się to oglądało, szczególnie słysząc śmiechy i doskonale słyszał, jak cała stołówka mówi o tym nagraniu. Nagraniu, na którym ktoś gwałci Czarnego. Bo był pewien, że to był gwałt. Z reakcji i snów Billa nie mógł wysnuć innych wniosków. A tatuaż widział kilka razy, gdy chłopak się przy nim przebierał. Z resztą wszyscy, z którymi się przebierali na wychowaniu fizycznym go widzieli. Wszyscy mieli pewność, że to właśnie ich nowy uczeń, Bill Kaulitz.

Dredziarz nagle zauważył poruszenie kątem oka a gdy tam spojrzał okazało się, że Bill właśnie usiadł przy jednym ze stolików - standardowo z jogurtem i bułką w ręce i z słuchawkami w uszach. Nie doszedł nawet do połowy kubeczka, gdy któryś chętny podszedł i zagadał do Czarnego. Serce Toma biło mocniej i miał bardzo złe przeczucia. Obserwował przez chwilę rozmowę i doskonale zauważył, że Bill nie miał pojęcia, o co chodzi. Do czasu, aż ten śmieszek pokazał mu filmik na telefonie, którym teraz żyła cała szkoła. Tom mógł doskonale obserwować, jak twarz jego współlokatora zrobiła się bladsza od ściany a łyżeczka wypadła mu z ręki. Chudzielec wstał z miejsca i zaciskając dłonie w pięści rozejrzał się po stołówce. Zupełnie, jakby chciał coś powiedzieć. Jakby chciał pokazać, że ma ich wszystkich w dupie, że jest wyżej od nich. Tymczasem chłopak po prostu pokazał wszystkim fucka i wyszedł, a dookoła znów rozległy rozmowy. 

Nie kończąc kolacji i mając cholernie złe przeczucia Tom zerwał się ze swojego miejsca i pobiegł do swojego pokoju, jednak Bill i tak go uprzedził. Dredziarz zastał swojego współlokatora, zamkniętego na klucz w łazience. Usiadł przy drzwiach bo wiedział, że prędko go z tamtąd nie wyciągnie.

-Bill? Bill, jak się czujesz?

Zapytał tylko po to, żeby zaraz ździelić się samego po łbie. Durne pytanie. Jak mógł się czuć w takiej sytuacji? Z pewnością okropnie. Szczególnie, że przez drzwi słyszał cichy płacz.

-Chcesz się przytulić, Bill? Jestem tu.

Kolejny brak odpowiedzi ale Tom był pewien, że chłopak go słyszał. Wchodząc do pokoju kątem oka zauważył słuchawki Billa na jego łóżku. Mówił tak do niego w kółko, niemal jak do ściany, jednak nie poddawał się. Sam czuł się okropnie i nie chciał, żeby się tak czuł. Chciał mu jakoś pomóc ale nie miał pojęcia, jak. Więc po prostu mówił i zapewniał go o swoim wsparciu. 

Dopiero po bardzo długim czasie i gdy stawy Toma już zastygły, drzwi od łazienki otworzyły się i stanął w nich zapłakany, blady i zrozpaczony chłopak. Dredziarz od razu poderwał się i przytulił chudą postać, chcąc go jakoś pocieszyć, chociaż pewnie było to marne pocieszenie. Po raz pierwszy Bill tak mocno się w niego wtulił. Zupełnie, jakby bezgranicznie mu ufał i znalazł pocieszenie w tych ramionach. Stali tak przez dłuższą chwilę, nim w końcu Bill stanął na palcach i wyszeptał do ucha swojego kolegi tylko kilka cichych słów wdzięczności.

-Dziękuję. Jesteś kochany.

Potem wyplątał się z objęć współlokatora i położył się na łóżku, chcąc ukryć się przed całym światem. Nie widział i nie mógł zauważyć ciepłego uśmiechu na twarzy blondyna.

Komentarze

Popularne posty