Stay - Rozdział 15


 Bill wylądował na ziemi, chyba nie do końca wiedząc co się tak właściwie stało, sądząc po niezrozumieniu malującym się na jego twarzy. Powoli zasychająca sperma - dowód tego, co właśnie między nimi zaszło - spływała jeszcze po jego brzuchu, powoli wędrując pomiędzy jego nogi. Gdyby był dziewczyną, pewnie właśnie zacząłby się martwić o niechcianą ciążę. Na szczęście w ich przypadku nie było takiego zagrożenia. Dredziarz zaśmiał się cicho, nim wstał z łóżka mimo że wciąż był oszołomiony od niedawnych przeżyć i pomógł swojemu przyjacielowi wstać, przy czym pocałował go w czoło. Był tak pijany szczęściem że czuł, że mógłby przenosić góry. Puścił dłonie Czarnego dopiero gdy był pewien, że ten będzie w stanie ustać o własnych siłach. Przyglądał się jego plecom, gdy Bill skierował swoje kroki do łazienki i aż oblizał usta gdy zauważył, jak po szczupłych udach spływa strużka jego spermy. Niewiele się zastanawiał, nim wszedł za nim do łazienki i przejechał palcami po plecach chłopaka - od kości ogonowej aż po kark - i uśmiechnął się widząc, jak momentalnie blada skóra pokrywa się gęsią skórką. 

-Tom...

-Spokojnie. Chcę tylko cię dotknąć... obaj mamy dość jak na pierwszy raz.

Myśli starszego chłopaka oczywiście od razu poszły w tylko jemu dobrze znanym kierunku. Nie zwrócił początkowo uwagi na to, że jego partner opiera się ciężko o umywalkę. Tak samo jak nie zauważył trochę cięższego oddechu. Wciąż był po prostu oszołomiony tym, co zrobili. Tymczasem Bill przyglądał się sobie w lustrze i zagryzał coraz mocniej wargę, gdy wizja stawała się coraz bardziej rozmyta. Czuł zawroty głowy i miał wrażenie, jakby wszystko dookoła niego wirowało. Nogi mu drżały a ręce wydawały się być zbyt słabe, by go utrzymać. Mimo to doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co się dzieje - przesadził. Jego ciało po wypłukaniu narkotyku wciąż było zbyt słabe, żeby mógł tak po prostu dać się ponieść chwili a właśnie to zrobił. Nie sądził, że konsekwencje przyjdą aż tak szybko - i będą tak silne. Modlił się w duchu o siłę i nawet nie słyszał już tego, co mówił do niego Tom. Miał nadzieję, że uda mu się zrobić te dwa kroki i usiąść na zamkniętym sedesie. Wyprostował się powoli, żeby tylko odsunąć się od przeszkadzającej mu umywalki, co po niewczasie zauważył że było błędem. Nogi się pod nim momentalnie ugięły i już wiedział, że nie da rady.

-Tom...

Imię ukochanego w jego ustach smakowało niczym najsłodszy narkotyk ale zostało wypowiedziane tak cicho, że gdyby Dredziarz nie stałby zaledwie pół kroku za nim - nie usłyszałby go. Zaledwie pięć sekund później dziękował w duchu wszelkim niebiosom za swój szybki refleks, trzymając swojego przyjaciela w ramionach. Ciało Billa było bezwładne, niczym szmacianej lalki - chłopak wciąż jednak był przytomny. Mówił coś cicho pod nosem, jednak blondyn nie był w stanie tego zrozumieć. Podniósł go lekko, jakby nic nie ważył i usadził na miękkim i ciepłym dywaniku, który był tuż pod wanną o którą go oparł. Zaczął nalewać ciepłej wody do wanny, ale jednocześnie odkręcił kurek od zimnej wody w umywalce i po napełnieniu szklanki - zamoczył w niej ręcznik. Przytknął mokry materiał do bladej twarzy, odgarniając jednocześnie czarne włosy i z niepokojem przyglądał się swojemu kochankowi, który uważnie jak na swój stan śledził jego ruchy. Nie bał się jego, był po prostu przerażony swoim stanem.

-Bill? Jak się czujesz?

Sam nie rozumiał, dlaczego szeptał. Bał się może tego, że od każdego głośniejszego dźwięku może nadejść u Czarnego ból głowy. Uniósł szklankę i przytknął ją do ust swojego przyjaciela, pomagając mu się napić i nawilżyć usta. 

-Nie tak źle.

Bill próbował zażartować, ale średnio mu to wyszło zważając na jego stan. Dredziarz w końcu zakręcił wodę w wannie i pomógł mu się tam znaleźć, po czym sam tam wszedł i usiadł za jego plecami. Nie mógł pozwolić przecież, żeby jego kochanek się tam utopił. Pozwolił drobnemu ciału oprzeć się o siebie i przytulił go mocno, gładząc dłońmi płaski brzuch. Czuł, jak Bill powoli się uspokaja i jak stopniowo dochodzi do siebie po tym zasłabnięciu. Trwali tak przez jakiś czas a Tom pilnował, by woda nie wystygła za bardzo, nim w końcu westchnął cicho wtulając twarz w plecy swojego kochanka.

-Przepraszam, Bill. 

-Za co?

Dredziarz zagryzł wargę zastanawiając się, jak ma to ująć żeby nie zabrzmieć aż tak żałośnie, jak się czuł. Miał wrażenie, że to w stu procentach jego wina. Gdyby jakoś powstrzymał Billa przed tym drugim razem, przed ujeżdżaniem go i gdyby później sam nie pieprzył go tak szaleńczo, chłopak by nie zasłabł. Przecież doskonale wiedział, że dopiero co wypuszczono go ze szpitala i jeszcze nie jest w najlepszej formie a zmusił go do takiego wysiłku... Czarny chyba wyczuł jego myśli, bo złapał go za dłoń i pocałował w palce, zwracając na siebie uwagę Toma.

-Sam tego chciałem, Tom. Nie przejmuj się, nic mi nie jest. Po prostu posiedź ze mną tak jeszcze chwilę, dobrze?

-Zawsze.

Po tych słowach przytulił Cauletza jeszcze mocniej do siebie, po prostu rozkoszując się tą chwilą. Sam nie wiedział, ile tak właściwie siedzieli w tej wannie, zanim w końcu się umyli i wyszli ale obaj czuli się o wiele lepiej. Szczególnie Bill, który w końcu był w stanie iść o własnych siłach ale Dredziarz i tak uparł się, żeby go ubezpieczać. Czarny ubrał się w jakieś dresowe spodnie i za duży na niego T-shirt a Tom założył swoją ulubioną koszulkę do spania i bokserki, bo miał zamiar jeszcze pójść coś zjeść. Gdy się odwrócił zauważył, że jego przyjaciel zajął się zmienianiem pościeli na swoim łóżku mimo, że co chwilę tarł oczy ze zmęczenia. Dopadł do niego w dwóch susach i złapał go za nadgarstek.

-Zostaw to. Później ją zmienię. Połóż się u mnie.

Chociaż faktycznie Bill czuł się o wiele lepiej, potrzebował chwili by przetrawić te informacje i zrozumieć ich sens. Był wykończony i jego ciało domagało się porządnej dawki odpoczynku. W końcu po kilku sekundach Dredziarz zauważył błysk zrozumienia w ciemnych oczach i poprowadził kochanka na swoje łóżko. Przykrył go kołdrą i pocałował w głowę, obserwując go jeszcze przez kilka chwil nim naciągnął na tyłek spodnie i zszedł na późny obiad do stołówki. Gdy wrócił do pokoju po niecałych trzech kwadransach, aż się uśmiechnął na ten uroczy widok. Bill spał w najlepsze na jego łóżku, przytulając się do poduszki. Włosy rozsypały się dookoła a lekko rozchylone usta kusiły do pocałunku. Nie chciał go jednak budzić. Zgarnął poduszkę z jego łóżka i najciszej, jak potrafił, wsunął się pod kołdrę obok niego i przytulił przyjaciela do siebie. Czarny zamruczał cicho i przez sen wtulił się w ciepłe ramiona, niemal od razu odwracając się do niego przodem i przestając znęcać się nad poduszką. Tom nie był w stanie powstrzymać cichego śmiechu. 

-Pieszczoch.

Skomentował cicho i złożył czuły pocałunek na czole chłopaka, nim w końcu zasnął. Tom nigdy nie sądził, że będzie mógł tak kochać, że faktycznie kiedykolwiek się zakocha. Wiele dziewczyn za nim latało i chciało go sobą oczarować ale nieważne, ile z siebie dawały i jak piękne były - nigdy im się to nie udało, żadnej z nich. Szczerze mówiac to czym bardziej nie rozumiały, że on nic od nich nie chce, tym bardziej go bawiły i odpychały od siebie. Tymczasem on w tym momencie był tak zakochany, że kompletnie stracił głowę. Nikt nigdy nie widział, żeby Tom Kaulitz kiedykolwiek był tak czuły i troszczył się o kogokolwiek, jak właśnie o swojego nowego chłopaka przez kolejne kilka tygodni. Bill szybko wrócił do formy po swojej ucieczce i niewielkim wypadku, po czym jego współlokator niemal maltretował go ideą rozpoczęcia treningów, żeby się jeszcze wzmocnić i ulepszyć formę, ale na szczęście nie zabierał go na nic innego, jak bieganie. Najlepszy sposób na poprawę kondycji i ogólnego zdrowia całego ciała? To właśnie bieganie. I Dredziarz był przeszczęśliwy gdy zauważył, że Billowi się to całkiem spodobało i chętnie chodził na ich treningi.

Oni obaj byli pijani szczęściem. Zakochani bez pamięci i nie widzieli świata poza sobą. Wszyscy w internacie - łącznie z nauczycielami i samym dyrektorem - już dawno zgubili się w ich relacjach. Raz się przyjaźnili, raz nienawidzili przez co przecież Bill uciekł a potem zaczęli się kochać? Nikt już nie miał ochoty mieszać się w ich związek ani nawet próbować zrozumieć, co się w sumie między nimi dzieje i na jakim są etapie - wszyscy więc po prostu obserwowali. Co nie znaczy, że przestali się ich bać - gdy byli razem, zdawali się być niepokonani i każdy to widział. Bill nie przepuszczał żadnej okazji do pokazania, jak cięty ma język i nie szczędził dla nikogo złośliwych uwag, w czym wtórował mu Tom którego z kolei coraz lepsza forma fizyczna skutecznie odganiała jakiekolwiek myśli o bójkach z tą dwójką. Dlatego chłopcy mieli względny spokój i mogli skupić się na sobie. Los chciał, że w końcu zaczęły zbliżać się wakacje. Tom często miał w głowie jedno pytanie, ale trochę obawiał się je zadać. Wiedział, że może tym wywołać lawinę a nie chciał kolejnej kłótni. Zauważał jednak wiele ukradkowych spojrzeń, które posyłał mu jego kochanek. Obaj doskonale wiedzieli, że coś mu siedzi w głowie i muszą to w końcu jakoś rozwiązać. 

Był jeden z pierwszych, czerwcowych dni, gdy Bill wszedł do pokoju z łazienki i wycierając swoje długie włosy ręcznikiem zauważył siedzącego na parapecie współlokatora. Czarny nie wstydził się swojego ciało - mimo że niemal wszędzie pokryty był śladami tego, co robili nocami. Klatka piersiowa, uda i ramiona a nawet plecy - wszędzie miał ślady po zębach, malinki i ślady po paznokciach a nawet kilka siniaków po palcach Dredziarza. Z dumą jednak prezentował te ślady, paradując po pokoju w samych bokserkach. Dlatego teraz bez skrępowania podszedł do swojego ukochanego i przytulił się do niego od tyłu, opierając się podbródkiem o jego ramię.

-O czym myślisz? Widzę, że coś ci siedzi w głowie od jakiegoś czasu. Powiedz mi.

Tom przez chwilę się nie odzywał. Nawet nie drgnął, po prostu dalej wpatrując się w rozpościerające się za murami uczelni miasto. Wiedział jednak, że musi w końcu porozmawiać o tym z Billem, bo potem będzie tego żałować. Westchnął w końcu cicho i zamknął oczy, decydując się załatwić to jak najbardziej pozytywnie mu się to uda.

-Co masz zamiar robić w wakacje?

-To cię tak zastanawia?

-Tak.

Bill złożył pocałunek na szyi swojego partnera i mocniej się do niego przytulił, nim odpowiedział.

-Będę tutaj, może pójdę do jakiejś pracy na lato i będę czekał na ciebie. 

Coś ścisnęło Kaulitza za serce. Wiedział, że właśnie to usłyszy w odpowiedzi ale miał tak ogromną nadzieję, że jednak wydarzy się co innego. 

-Pojedź ze mną, proszę. Możemy zostać w moim domu albo pojechać gdziekolwiek zechcesz. Ale proszę, jedź ze mną.

-Chcesz spędzić ze mną lato?

-Tak, Bill, chcę.

-A co, jak będziesz mieć mnie dość?

-Ciebie? Nigdy. Zwariowałeś?

Dopiero teraz Tom chwycił za szczupły nadgarstek i przyciągnął Billa przodem do siebie obejmując go i dopiero wtedy zorientował się, że chłopak stoi przed nim niemal kompletnie nagi. Przyciągnął go jak najbliżej i spojrzał w ciemne oczy, uśmiechając się lekko.

-Z tobą na sam koniec świata, Billy. Proszę, nie chcę żebyś tu siedział sam. 

Czarny skłamałby gdyby powiedział, że nie zauważył malującego się w oczach ukochanego bólu i niepokoju. Mimo to wahał się, bo niespecjalnie miał ochotę poznawać jego rodziców. Zwalając to na swoje czarnowidzenie, które miał niemal od zawsze, postanowił w końcu się zgodzić.

-W porządku. Wszędzie byle z tobą, Tom.

Komentarze

Popularne posty