Stay - Rozdział 16


 Kilka tygodni później Bill siedział na swoim łóżku, niewidzącym wzrokiem wpatrując się w spakowaną i stojącą naprzeciwko niego pod ścianą, dużą walizkę i niewielką torbę podręczną, które już przygotował. Powiedzieć, że stresował się rychłym poznaniem rodziców swojego kochanka, to jak nie powiedzieć absolutnie nic i Dredziarz doskonale to widział. Przez ostatnie kilka dni próbował już odciągnąć myśli partnera od tego tematu, ale na jego nieszczęście opuszczenie Cauletza nawet na sekundę wystarczało, by ten znowu zatapiał się w swoim świecie. Momentami Tom nawet obawiał się, że jego przyjaciel znowu wróci do stanu w którym był, gdy po raz pierwszy się spotkali - że stanie się tym zamkniętym w sobie chłopakiem i będzie znowu trudno wydostać go z tej okropnej bańki. Całe szczęście tak się jeszcze nie stało. Teraz też myślał, że Bill kompletnie odciął się od świata pogrążając się w swoich własnych, niedostępnych dla nikogo myślach, ale gdy blondyn do niego podszedł, niemal od razu zaczął mówić.

-Ja wiem, że jestem... niestandardowy. Pomalowane paznokcie, dziwne jak na chłopaka i obcisłe ubrania a w dodatku czasem robię sobie makeup... no i mam długie, farbowane włosy. Wyglądam jak dziwoląg. Jak ty chcesz mnie przedstawić swoim rodzicom? "Hej, to mój współlokator ze szkoły, ogólnie wygląda jakby się urwał z innej planety ale jest nieszkodliwy"? 

W tym momencie Tom musiał się bardzo postarać, żeby nie wybuchnąć śmiechem i nie urazić jednocześnie swojego ukochanego, chociaż nie było to w cale proste - dokładnie tak myślał o Billu zaraz po tym, jak go poznał. Usiadł na łóżku obok niego i chwycił jego dłoń.

-Nie, Billy. Powiem im, że jesteś moim chłopakiem i postanowiliśmy spędzić razem wakacje, bo nie możesz wrócić do domu przez twojego ojca homofoba. 

Zaskoczenie jakie malowało się na twarzy czarnowłosego było tak ogromne, że Tom musiał aż zagryźć wargę żeby w ogóle móc zachować powagę. Westchnął cicho i odgarnął mu farbowane kosmyki za ucho, po czym pocałował go w czoło. 

-Będzie dobrze. Co prawda wątpię, żeby rodzice spodziewali się po mnie związku z mężczyzną, ale jakoś to zaakceptują. Chyba trudniej im będzie pozbyć się szoku niż w ogóle to zaakceptować. Ich syn, wieczny podrywacz, który codziennie potrafił przyprowadzić do domu inną laskę, od czterech miesięcy jest w stałym związku z oryginalnym i jedynym w swoim rodzaju chłopakiem, który zawrócił mu w głowie i wywrócił jego świat do góry nogami. Tego się z pewnością nie spodziewają.

Dodał i uśmiechnął się szeroko. Doskonale wiedział, dlaczego Bill aż tak bardzo boi się spotkania z jego rodzicami. Odkąd Czarny trafil do tej szkoły zdążyli się dowiedzieć, że jego ojcu w cale nie chodziło o sam fakt sekstaśmy z jego synem krążącej po internecie, tylko o homoseksualizm syna. To o wiele bardziej zabolało Billa, niż ten chciałby to przyznać i nie rozmawiali dużo na ten temat, ale chłopak bardzo obawiał się takiej samej reakcji po rodzicach Dredziarza. Nie chciał niszczyć ich dobrej relacji. Tom był w stałym kontakcie ze swoimi rodzicami i telefonowali raz w tygodniu, więc siłą rzeczy Bill musiał ich już poznać przez telefon i wideoczat, bardzo tego zazdrościł swojemu przyjacielowi. Chociaż nigdy w życiu by się do tego nie przyznał, ogromnie tęsknił do domu a przede wszystkim do swojej mamy i przyjaciół wśród służby. Duma jednak nawet nie pozwalała mu zadzwonić do rezydencji i dowiedzieć się, czy wszystko u niej w porządku. Informacje dostawał tylko od swojego szofera.

-Mogę powiedzieć, że jestem tylko twoim przyjacielem. To nie będzie dla nich takim szokiem.

-Nie ma mowy, kosmito. Jesteś mój i tylko mój i mogą o tym spokojnie wiedzieć.

Bill już wiele razy zdołał przekonać się, że jego chłopak jest bardzo zaborczy i terytorialny. Ciągle miał w pamięci sytuację, gdy koleżanka z ich klasy flirtowała z nim na stołówce. Chociaż Bill od razu ją zbył, blondyn chodził najeżony przez resztę popołudnia i warczał na każdego poza nim. 

Czarny swoje rozterki przeżywał zupełnie inaczej. Cały czas z tyłu głowy miał świadomość, że ten związek może nie przetrwać i może stracić zarówno przyjaźń jak i miłość swojego współlokatora. Bał się tego ale nie mówił o tym głośno. Chował swój strach głęboko w sobie i starał się go ignorować, chociaż nie było to w cale proste.

Nawet teraz zastanawiał się, czy te wspólne wakacje i takie oznajmienie rodzicom Toma prosto z mostu że są razem, to dobry pomysł. Doskonale pamiętał, jaką awanturę urządził mu jego własny ojciec kilka miesięcy temu. Chociaż starał się o tym nie myśleć, przez stres dosłownie czuł się chory i nie pojawił się dzisiaj nawet na lekcjach. Po prostu nie był w stanie wstać z łóżka. Przez to Dredziarz musiał kłamać nauczycielom, że Bill obudził się z migreną i potrzebuje spokoju. Inaczej od razu ktoś by przyszedł zaciągnąć go siłą na lekcje.

Postanawiając jednak zostawić to wszystko na jutro, gdy będą już w drodze do domu Dredziarza, spojrzał na swojego ukochanego i uśmiechnął się lekko. Ułożył dłoń na jego policzku i przez chwilę głaskał delikatnie miękką skórę na jego twarzy, muskając ją tylko opuszkami palców. Sam nie wiedział, kiedy jego wzrok zawędrował na zakolczykowane usta i wpatrywał się w nie przez chwilę intensywnie, w myślach odtwarzając ich smak. Tom po prostu czekał. Chociaż uwielbiał przejmować inicjatywę i doprowadzać swojego partnera do szaleństwa to czuł, że w tym momencie powinien po prostu jeszcze poczekać. O dziwo - jego przeczucia w stosunku do tego rozczochrańca nigdy się nie myliły. Teraz więc też spokojnie obserwował, co zrobi jako kolejne jego przyjaciel. 

Bill tymczasem w końcu nachylił się i już niemal złączył ich usta, gdy przestał. Uniósł wzrok i zajrzał prosto w oczy swojego ukochanego. Ich oddechy mieszały się i obaj już czuli delikatne dreszcze, które przechodziły ich w tej intymnej chwili. 

-Kocham cię, Tom. Najbardziej na świecie.

Wyszeptał chłopak a z każdym słowem ich wargi delikatnie ocierały się o siebie, pozostawiając ogromny niedosyt. Obaj chcieli zasmakować już nawzajem swoich ust, chcieli połączyć się w pocałunku i zapomnieć o całym, otaczającym ich świecie. Chociaż całowali się już niezliczoną ilość razy, nigdy nie mieli tego dość. Uczucie, które im wtedy towarzyszyło, było bardziej uzależniające niż jakikolwiek znany ludzkości narkotyk. Mimo tego niedosytu, Tom uśmiechnął się lekko. 

-Nigdy nie wątp, że moje uczucia różnią się od twoich. Kocham cię, Billy.

Teraz Czarny już dłużej nie czekał. Ledwo Tom zdołał wypowiedzieć jego imię a już zaatakował zakolczykowane usta w czułym, powolnym pocałunku. Nie spieszył się bo wiedział, że mają przed sobą cały wieczór i noc. Znali mapy swoich ciał na pamięć i doskonale wiedzieli, co który z nich lubi i gdzie dotknąć tego drugiego, by go podniecić. Mimo że kochali się już tyle razy w przeciągu tych ostatnich kilku miesięcy, każdy kolejny raz zdawał się być zupełnie nowy i wyjątkowy. Nie mieli nawet ulubionej pozycji czy sposobu - wszystko zależało od ich potrzeb w danej chwili i stanu ich dusz. Czasem Tom potrafił pieścić swojego partnera przez bardzo długi czas, drażniąc się z nim i doprowadzając do szaleństwa, gdy całą noc oddawali się przyjemności swoich ciał. Bywało też, że obaj potrzebowali się wyżyć i pieprzyli się jak zwierzęta, raniąc się nawzajem. Wszystko w zgodzie z nimi obojgiem, wszystko według tego, co było im teraz potrzebne i na co mieli ochotę. 

Tom w końcu postanowił przejąć inicjatywę i delikatnie ułożył Czarnego pod sobą, dalej niespiesznie go całując. Nie dotknął nawet skrawka jego skóry, ale przesuwał ręką niespiesznie po materiale na jego klatce piersiowej. Chciał dzisiaj dać Billowi wszystko. Dosłownie wszystko. I miał zamiar doprowadzić go do szaleństwa, którego jeszcze nigdy nie zaznał. Niespiesznie ułożył się wygodniej obok niego i zaczął obcałowywać długą, bladą szyję uważając, by nie zostawić na niej żadnych widocznych śladów. Uzywał więc jedynie swoich ust i języka ale to wystarczyło, by wowołać kilka westchnięć przyjemności u leżącego pod nim nastolatka. Mieli niepisaną umowę - nie zostawiamy śladów tam, gdzie nie możemy ich zakryć. W zimie, gdy Bill chodzi w swoich golfach i szalikach nie ma z tym problemu, natomiast nie można oczekiwać od niego chodzenia w szaliku w momencie, gdy temperatura sięga nawet 30 stopni Celsjusza. Dlatego Tom uważał, by hamować swoje zapędy i nie wgryzać się w bladą skórę.

W końcu pomógł swojemu partnerowi podnieść się do siadu i pozbawił go bluzki, jednak nie kładł go z powrotem na materacu. Pozwolił Billowi oprzeć się ręką o łóżko i odchylić się lekko do tyłu. Miał teraz idealny dostęp do jego klatki piersiowej i szyji i przez chwilę zafascynowany obserwował, jak pierś chłopaka unosi się trochę szybciej niż zazwyczaj. Uwielbiał obserwować reakcje Billa na jego pieszczoty - nigdy nie miał dość. Sam nie potrafił wytłumaczyć swojej fascynacji, ale napawało go to dumą a jednocześnie nakręcało go to do dalszego działania. Niemal od razu zaatakował bladą skórę na obojczykach, gdzie już zaczął używać swoich zębów i w kilku miejscach pracował nad malinkami. Z lubością rejestrował każde westchnięcie i każdy cichy jęk, jaki wydobył się z ust jego partnera i mruczał cicho gdy czuł, jak wolną ręką chłopak bawi się jego dredami i podciąga mu koszulkę na plecach. Nie miał zamiaru mu jednak pozwolić na samowolkę a gdy zauważył, że Bill próbuje go poganiać - zerwał z głowy swoją bandanę i powalił czarnowłosego na plecy. Chłopak przyglądał mu się z zainteresowaniem zastanawiając się, co teraz nadejdzie i nieświadomie oblizał usta, gdy zauważył materiał w dłoni Dredziarza. Obaj lubili się dobrze zabawić a elementy BDSM od czasu do czasu urozmaicały ich miłosne igraszki. 

Tom użył miękkiego materiału, by związać nadgarstki swojego partnera a potem wyjął mu pasek z ciasnych spodni i unieruchomił swojego chłopaka, przypinając jego dłonie do ramy łóżka. Chciał mieć dzisiaj nad nim pełną kontrolę i pokazać mu świat, którego jeszcze nie widział a do tego potrzebował, by Bill pozostał nieruchomo. Wrócił do pieszczenia jego klatki piersiowej, od czasu do czasu zjeżdżając dłońmi na linię spodni, jednak nigdy pod nią. Widział, że Bill tylko na to czeka, że nie może doczekać się aż w końcu pójdą kolejny krok dalej i w końcu postanowił się nad nim zlitować. Po miesiącach praktyki sprawnie już ściągnął opinające chude uda spodnie wraz z bokserkami i niedługo później górował nad leżącym pod nim kompletnie nagim chłopakiem, podziwiając jego ciało. Jego wzrok zjechał niżej i zauważył twardego już penisa, na co się uśmiechnął. Nachylił się nad krocze swojego partnera, jakby miał zaraz wziąć go w usta i zacząć mu obciągać, ale tylko na niego chuchnął, wywołując dreszcz u Czarnego.

-Aż tak na ciebie działam?

Zapytał prostując się i spoglądając prosto w lekko przymglone przyjemnością oczy związanego nastolatka, który oddychał ciężko przez lekko rozchylone usta.

-Nic nie poradzę. Kocham cię i pragnę cię.

Wyszeptał Bill sam nawet nie wiedząc, jak te słowa działają na jego parntera. Uśmiechnął się lekko i znów uklęknął pomiędzy szczupłymi udami, zaczynając pieścić ich delikatną i wrażliwą skórę, jednak kompletnie ignorując sterczącego penisa. Czarny pojękiwał pod nim raz ciszej, raz głośniej, niewerbalnie błagając o coraz więcej. I Tom miał zamiar dać mu więcej, ale w swoim czasie. Teraz po prostu obrócił go na brzuch i zmusił, by czarnowłosy chłopak klęczał przed nim z wypiętym do góry, kuszącym tyłkiem. Duże dłonie pieściły skórę pleców, pozostawiając gęsią skórkę na ciele i rozpalając ogień w każdym miejscu, którego dosięgły. Bill spodziewał się, że partner w końcu spełni jego prośbę i pragnienia i wejdzie w niego, ale tak się nie stało. Jęknął z zaskoczenia i rozkoszy, gdy poczuł mokry i miękki język pomiędzy swoimi rozchylonymi pośladkami. Pieszczota, któą raczył go jego kochanek była tak przyjemna, że dosłownie się rozpływał. Nie umiał powstrzymać cichich jęków i westchnięć rozkoszy a nogi zaczęły mu drżeć o wiele szybciej, niż któryś z nich się w ogóle spodziewał. Sam nie wiedział, że to będzie aż tak podniecające i nie spodziewał się takiego ruchu po samym Tomie. A jednak teraz zaledwie chyba siłą woli jeszcze utrzymywał swoją tylnią część ciała w górze.

Dredziarz szybko jednak zauważył, że jego partner opada z sił pod wpływem jego pieszczot, sięgnął więc po poduszkę i podłożył mu ją pod biodra, po czym zmusił Czarnego do położenia się na niej i wciąż miał przed sobą jego wypięty tyłek. Chcąc dać mu jakieś zajęcie i jednocześnie go uciszyć, powoli przejechał dłonią w górę jego pleców po czym podsunął mu ją pod usta. Nie musiał nic mówić, Bill zawsze bezbłędnie go rozumiał i po chwili jęki nastolatka zostały stłumione, gdy zaczął ssać długie palce swojego chłopaka. A ssał je zapamiętale i namiętnie, zupełnie jakby wyobrażał sobie, że w tym momencie obciąga blondynowi. Tom w końcu zabrał rękę i odsunął się, po czym zbliżył nawilżone przez czarnowłosego palce do jego wejścia. Chwilę odczekał, nim wsunął w niego pierwszy palec i z zaskoczeniem zorientował się, że bez problemu może wsadzić w niego od razu dwa palce. Spojrzał na nabijającego się na niego chłopaka i przytrzymał go wolną dłonią w pasie, uniemożliwiając mu kolejne ruchy bioder. 

-Kurwa, Tom...

Blondyn zaśmiał się, słysząc przeklęstwo pomiędzy jęknięciami z ust Czarnego. Wiedział, że doprowadza go do szaleństwa i że chłopak chce dojść. On chciał jednak, żeby chłopak zobaczył gwiazdy i powoli rozciągał go, jednocześnie pieszcząc ustami plecy i kark swojego kochanka. Był zadowolony z tego, do jakiego stanu go doprowadzał. Mimo że Bill leżał na brzuchu i miał jedynie przyjmować to, co daje mu blondyn, on i tak drżał z wysiłku i podniecenia do tego stopnia, że Tom nie mógł powstrzymać uśmiechu. Uwielbiał czuć, jak to drobne ciało się pod nim wije i jak doprowadza go do takiego stanu, gdy nie jest w stanie już powstrzymać swojego ciała przed swoimi reakcjami. Dziękował w duchu niebiosom za swoją samokontrolę, bo sam widok wijącego się w prześcieradle Billa był tak podniecający, że mógłby dojść tylko od patrzenia na niego. W końcu jednak postanowil zlitować się nad jęczącym pod nim chłopakiem i wyciągnął z niego palce, odwracając go z powrotem na plecy i mierząc drobną postać wzrokiem. Bill nieświadomie od razu rozłożył szeroko nogi, ukazując się w całej okazałości. Jego twardy penis sterczał a preejakulat świadczył o tym, że chłopak w cale nie był daleki od osiągnięcia spełnienia. Szybko unosząca się i opadająca klatka piersiowa świadczyła o przyspieszonym oddechu. Rozchylone i nabrzmiałe od pocałunków usta dawały ujście niekontrolowanym jękom przyjemności. Zamglone oczy patrzyły na Dredziarza spod na wpół przymkniętych powiek z pożądaniem i miłością, która nie miała absolutnie żadnych ograniczeń. Zaciśnięte w pięści dłonie były świadectwem tego, że chłopak ledwo był w stanie znieść przyjemność, jakiej właśnie doświadczał. 

To był piękny widok. Tom przyglądał się swojemu ukochanemu i nie potrafił się na niego napatrzeć, był po prostu nim oczarowany. Kochał każdy skrawek jego serca, jego ciała i jego duszy i czuł się jednocześnie zaszczycony i dumny z tego, że jest jedynym który może oglądać go w takim stanie, gdy był dosłownie na granicy i błagał go o wiele więcej. Blondyn usadził się pomiędzy jego nogami i pogładził delikatną skórę na biodrach chłopaka, rozkoszując się tą chwilą. Po chwili zacisnął mocniej palce na skórze bioder i wszedł w swojego partnera jednym, płynnym ruchem, wywołując przeciągły jęk przyjemności z gardła Czarnego. Tom zacisnął szybko dłoń na członku partnera zmuszając go, by odrobinę się uspokoił. Nie chciał, by doszedł za wcześnie. Odczekał chwilę, aż osiągnięcie szczytu stanie się chociaż trochę bardziej odległe dla nich obu, nim nachylił się nad drobnym ciałem i wpił się w malinowe usta, zachłannie je całując. Splótł palce swojej dłoni z palcami Billa, po czym powoli zaczął się w nim poruszać wysuwając się i z powrotem w niego wchodząc - powoli, głęboko, doprowadzając Billa do kompletnego szaleństwa. Instynktownie już uderzał pod wyuczonym kątem, trafiając za każdym razem w prostatę partnera i z lubością wsłuchiwał się w wydobywające się z jego gardła jęki. Czasem przyspieszał, czasem zwalniał - bawił się nim a jednocześnie starał się, by był to bardzo czuły i niezwykle wiążący ich ze sobą czas. Oderwał swoje usta od bladego obojczyka, by spojrzeć w twarz ukochanego. Na obliczu Czarnego widniało rozanielenie. Chłopak miał zamknięte oczy i zarumienione mocno policzki, po jego czole spływały kropelki potu a czarne włosy sklejały się na skroniach. Z każdym ruchem Dredziarza z wysuszonych i rozchylonych ust wydobywał się kolejny jęk, który tylko ich nakręcał. Tom wiedział, że jego ukochany już dłużej tak nie wytrzyma. Był na granicy szaleństwa i mógł to doskonale zauważyć - do tej pory zdołał nauczyć się czytać z niego jak z otwartej księgi. 

-Billy, spójrz mi w oczy.

Poprosił, unosząc się delikatnie i chwytając chłopaka obiema dłońmi za biodra, przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Czarny z wysiłkiem wypełnił jego prośbę i Tom mógł zauważyć, że chłopak ledwo kontaktuje z tym światem. Sam był zaskoczony, że będąc w takim stanie Bill w ogóle zrozumiał, o co go prosił i był w stanie to zrobić. Uśmiechnął się czule do leżącego pod nim chłopaka, po czym zaczął poruszać się tak, jak obaj to lubili - mocniej, szybciej, głębiej. Jęki Billa szybko zmieniły się w krzyki przyjemności, które wypełniły pokój. Ich spojrzenia nie rozdzielały się nawet na chwilę, gdy pędzili prosto do spełnienia. Czarnowłosy co prawda próbował sformułować jakieś słowa, ale nie miały one absolutnie żadnego sensu i nie brzmiały jak nic, co mógłby powiedzieć. Zaczerpnął gwałtowniej powietrza, gdy ciepła dłoń Toma zacisnęła się na jego nabrzmiałym członku i zaczęła go masturbować. Sam Bill nie miał pojęcia, jakim cudem dalej był w stanie utrzymać kontakt wzrokowy ze swoim partnerem - po prostu zatonął w jego głębokich, brązowych oczach dając się ponieść rozkoszy, do której zbliżał się coraz szybciej. W końcu oczom Toma ukazał się obraz, na który tak ciężko pracował tego wieczoru - na zaczerwienionej od wysiłku twarzy wymalowało się zaskoczenie a zaledwie ułamek sekundy potem zastąpiła je nieopisana przyjemność, która odbijała się również w jego oczach. Drobne ciało wygięło się w łuk, podczas gdy jego wnętrze zaciskało się mocno na penisie Kaulitza a sperma Czarnego ubrudziła rękę Toma. Ale Dredziarz osiągnął swój cel i nie skończyło się na jednym, krótkim wytrysku - o nie. Zlizując spermę ze swoich palców mógł obserwować z zadowoleniem, jak po kolejnych kilku ruchach Bill znów wygiął się pod nim, brudząc tym razem swoją klatkę piersiową. Tom odpuścił w końcu swoją samokontrolę i miedługo później doszedł, wypełniając wnętrze swojego chłopaka gorącą spermą.

Wyszedł z niego ostrożnie i przytulił do siebie drobne ciało, kładąc się z nim na łóżku. Bill nie mógł przestać drżeć w jego ramionach ale Dredziarzowi nie przeszkadzało to w składaniu pocałunków na bladej skórze. Odwiązał go sprawnie i przykrył ich kołdrą, po czym wtulił chłopaka mocno w swoją pierś, dając mu bliskość i ciepło jakiego obaj pragnęli. Zerkał od czasu do czasu w twarz Czarnego ale widział, że chłopak dalej znajduje się gdzieś w krainie przyjemności i był cholernie dumny, że udało mu się go doprowadzić do takiego stanu. Czekał jednak cierpliwie, aż dojdzie do siebie. Chociaż sam był wykończony tym maratonem i chciał tylko zasnąć z ukochanym w ramionach musiał mieć najpierw pewność, że ten rozczochraniec ma się dobrze i śpi snem sprawiedliwych. 

-Kocham cię.

Szeptał mu do ucha raz po raz, aż w końcu obaj zapadli w sen.

Komentarze

Popularne posty