Wo bist du? - Rozdział 3


HEJKA
Słóko wstępu - odpowiedziałam na wszystkie Wasze komentarze, za które bardzo Wam dziękuję <3
Jeśli zadaliście mi jakieś pytanie odnośnie opowiadań to proszę, sprawdźwie komentarze które u mnie zostawiliście. Będę próbować odpowiadać Wam regularnie <3
Nie jestem w stanie wyrazić, jak bardzo jestem Wam wdzięczna za Wasze wsparcie i komentarze, nawet nie zorientowałam się, kiedy aż tylu Was tu przybyło!
Pozdrawiam Was serdecznie i jeszcze raz bardzo Wam dziękuję!
~Neko

 Następnego dnia kompletnie nie miałem sił żeby wyjść z łóżka. Było już dobrze popołudniu i słyszałem, jak wszyscy krzątali się na dole - co chwilę ktoś przychodził i wychodził, domyślałem się co prawda, że to ludzie z policji szukający śladów i próbujący odnaleźć mojego brata, jednak nie miałem ani sił ani motywacji żeby wstać i dowiedzieć się, co tam się tak właściwie dzieje. Raz zajrzała do mnie mama, ale udałem że śpię i zostawiła mnie w spokoju, za co byłem jej wdzięczny. Nie miałem siły na jakiekolwiek interakcje i po prostu leżałem plackiem na plecach, wpatrując się w sufit i zupełnie nie wiedząc, co mam ze sobą począć. Bez bliźniaka czułem się zagubiony i niekompletny i nie potrafiłem nic na to poradzić. 

W pewnym momencie na dole zrobiło się zamieszanie i trochę mnie to zaniepokoiło ale wiedziałem, że gdyby to było coś ważnego to wrzask Josta, że mam wziąć dupę w troki i zejść do nich obudziłby nawet umarłego, więc nie przejmowałem się tym zbytnio. Słyszałem co prawda, że nasz kochany manager się o coś do kogoś rzuca ale nie miałem ochoty się tym zajmować. 

Mój zamiar ignorowania całej sytuacji przerwał jednak fakt, że kilkanaście sekund później ktoś wpadł do mojego pokoju niczym burza, niemal rozwalając drzwi od mojego pokoju o ścianę. Spojrzałem niechętnie w tamtą stronę i zobaczyłem moją ukochaną dziewczynę, która nie wyglądała na zachwyconą a wręcz przeciwnie - wydawała się wkurwiona i doskonale wiedziałem, że zaraz wywoła się awantura na którą ani nie miałem siły, ani ochoty. Co mogłem poradzić? Kobiety są skomplikowane.

-Możesz mi się łaskawie wytłumaczyć?

Rzuciła zamiast powitania a ja bardzo żałowałem w tym momencie, że jak byłem dzieckiem to nie ugryzł mnie jakiś radioaktywny pająk albo inne cholerstwo i nie miałem żadnej supermocy, która pozwoliłaby mi w tym momencie zniknąć bez śladu. Westchnąłem ciężko i wlepiłem znowu wzrok w sufit, bo w jakiś sposób mnie to uspokajało a poza tym miałem zawroty głowy. Może to od tego, że od wczorajszego śniadania które wmusiła we mnie mama nic nie jadłem. Czy to tak czuł się Bill, kiedy przez wiele godzin nie miał czasu czegokolwiek zjeść?

-Z czego?

Prychnięcie w odpowiedzi na moje pytanie podpowiadało mi, że standardowo powinienem się już domyślić o czym ona mówi. Gdzieś tam kątem oka zauważyłem, że w drzwiach za nią stanął Jost z Sakim ale nie mieszali się, póki sytuacja nie eskaluje albo ja nie dam jasno znać, że jej tu nie chcę.

-Od dwóch dni nie odbierasz telefonu, nie odpisujesz na wiadomości, mieliśmy się spotkać i mnie wystawiłeś, chyba należą mi się jakieś wyjaśnienia.

Oznajmiła mi w końcu łaskawie a ja myślałem tylko o tym, jak bardzo denerwują mnie jej pretensje. Z resztą ciągle miała jakieś pretensje i nigdy nie wiedziałem tak właściwie, o co jej chodziło. Do tej pory o tym nie myślałem, ale teraz zaczęło mnie to denerwować. 

-Bill zniknął. 

-No i?

Prawie się zapowietrzyłem. Nigdy nie czułem tak silnej potrzeby zniszczenia czegoś, jak w tym momencie ale nie miałem nawet siły żeby się podnieść, więc po prostu prychnąłem cicho.

-Bill jest priorytetem. Póki nie wróci, nie będę w stanie się ani z tobą ani z nikim innym spotykać.

-Bill jest już dorosły, wie co robi i jeśli chciał zniknąć, to zniknął. 

-To NIE jest w jego stylu, żeby tak po prostu zniknać i nie będę spokojny ani normalny, póki nie wróci. Nigdy nie żyłem i nie będę żyć bez niego. Wyjdź już, denerwujesz mnie.

Warknąłem w końcu i słyszałem co prawda, że jeszcze się o coś rzucała ale naciągnąłem kołdrę na głowę i pozwoliłem Sakiemu się tym zająć. Jasne dla mnie było, że mój związek z Angeliką dobiegł końca ale nie potrafiłem czuć się z tym źle. Skoro tak się odnosiła do mojego brata, to nie miałem zamiaru z nią dalej rozmawiać. 

-Jak się czujesz, Tom?

Usłyszałem zatroskany ton Josta ale nie potrafiłem się powstrzymać od prychnięcia w odpowiedzi. Na durne pytania nie odpowiadam. Mężczyzna westchnął cicho i słyszałem, jak chodzi po pokoju ale nie miałem zamiaru się tym przejmować. I tak nie raz do nas wpadał jak do siebie, bo to w sumie on wymusił na studiu wynajęcie nam tego domu, więc wiele razy już ściągał mnie siłą z tego łóżka. 

-Wiem, że się martwisz ale znajdziemy go, obiecuję. Poruszymy niebo i ziemię i go znajdziemy. Nie jesteście anonimowi, nie tak łatwo wam zniknąć. Detektywi mają ludzi, którzy przeczesują social media w poszukiwaniu go. Jeśli ktoś go gdzieś widział, na pewno zrobił zdjęcie i wrzucił do internetu.

-To dlaczego jeszcze niczego nie wiemy?

-Detektyw Brown ma przyjść dzisiaj wieczorem omówić wyniki śledztwa. Powinieneś przy tym być.

-Będę.

Obiecałem i zapadła między nami cisza ale wiedziałem, że manager nie wyszedł z mojego pokoju. Wiedziałem, że ma coś do powiedzenia ale nie zamierzałem go poganiać. Ta sytuacja była ciężka dla nas wszystkich i dla każdego w inny sposób. 

-Martwimy się o ciebie. Może zejdziesz chociaż na obiad?

Odsunąłem kołdrę i spojrzałem na matkującego mi właśnie managera. Znał nas od dzieciaka i często zachowywał się jak rodzic, ale chyba po raz pierwszy od dawna tak łagodnie do nas podchodził. Zazwyczaj po prostu dawał nam wykład jak robiliśmy jakąś głupotę albo po prostu mówił "Nie" i tyle.

-Nie wiem, czy mam na to siły. Już mi się w głowie kręci.

-Chodź, pomogę ci. Twoja mama przygotowała dla ciebie wegańską zapiekankę.

Westchnąłem cicho i podniosłem się do siadu, z wdzięcznością przyjmując pomocną rękę Davida. Może nie potrafiłem tego najlepiej okazać, ale byłem cholernie wdzięczny że się nie poddaje. Bycie managerem to jego praca, jeśli nie nagrywamy i nie jedziemy w trasy to na nas prawie nie zarabia - sprzedaż płyt i merchu to zaledwie ułamek naszych zarobków. Mimo to nie zrezygnował z nas i pomagał znaleźć mojego bliźniaka i byłem cholernie wdzięczny, że dalej jest z nami. Przez lata stał się częścią rodziny i cieszyłem się, że mogliśmy na niego liczyć.

Zeszliśmy jakoś na dół ale dalej czułem się słabo, dlatego niezbyt cieszyłem się z uwagi którą przyciągnąłem. Mimo to nikt się do mnie nie odzywał i z jednej strony byłem za to wdzięczny, ale z drugiej było to cholernie dziwne. Ledwie usiadłem przy stole a już przede mną wylądował talerz z porcją pysznej zapiekanki według przepisu mojej mamy i szklanka soku pomarańczowego, który wręcz uwielbiałem. Spojrzałem z wdzięcznością na mamę, która uśmiechnęła się do mnie słabo i zabrałem się za jedzenie. Byłem tak wykończony i zmęczony psychicznie, że nawet nie czułem smaku jedzenia.

-Detektyw Brown napisał, że będzie w ciągu kwadransu.

Ciszę przerwał nagle Jost i wszyscy zwrócili się do niego. Czułem cholerną gulę w gardle i wiedziałem, że więcej teraz nie przełknę.

-Miał przecież przyjść dzisiaj wieczorem.

Zaoponował Gordon, który był z pewnością nie mniej przerażony całą sytuacją niż ja. Jost zerknął jeszcze raz w telefon, jakby miał zamiar upewnić się że dobrze odczytał treść wiadomości.

-Twierdzi, że ma nowy trop i chce się z nami od razu spotkać. Szczególnie z tobą, Tom.

Pokiwałem niechętnie głową i odsunąłem od siebie na wpół pełny talerz z zapiekanką, bo jakoś straciłem apetyt. W głowie miałem miliard myśli i nie wiedziałem, którego scenariusza się uchwycić. Niemal podskoczyłem na krześle, gdy usłyszałęm dzwonek do drzwi. 

Chwilę później naprzeciwko mnie z filiżanką kawy siedział mężczyzna w średnim wieku który bardziej wyglądał, jakby się z kimś zawodowo naparzał niż jak detektyw. 

-Przepraszam za przesunięcie spotkania ale dostałem cynk od moich ludzi i chciałem od razu się z wami spotkać, żeby omówić zebrane tropy.

Zaczął mówić ale my wszyscy milczeliśmy jak zaklęci, czekając na dalszy ciąg. Mężczyzna sięgnął po przyniesiony ze sobą tablet i po chwili pokazał nam go. Na zdjęciu widziałem Billa na nagraniu z jakiejś kamery z monitoringu.

-Billa przedwczoraj wieczorem zarejestrowała kamera na głównym dworcu. Najpierw nie byliśmy pewni czy to on, ale dzięki wielu zdjęciom i nagraniom Billa z koncertów, prób i sesji komputer był w stanie to potwierdzić. Udało nam się ustalić, że kupił bilet na pociąg do Monachium. Tam kamery z dworca zarejestrowały go na dworcu wczoraj rano. 

Powiedział i pokazał kolejne zdjecie. Billy miał ze sobą tylko jeden plecak, co było dla niego bardzo nietypowe bo nigdy nie mógł się zdecydować, co ma ubrać. Dobrze było jednak wiedzieć, że nikt mu nic nie zrobił. Dręczyła mnie tylko myśl, dlaczego uciekł.

-Potem ślad się urwał i długo nie potrafiliśmy nic znaleźć. Aż do teraz.

To mówiąc pokazał kolejne zdjęcie i niemal się zachłysnąłem. Bill siedział w jakiejś kawiarni a fotka zdecydowanie była zrobiona z ukrycia. Wyglądał na... zmęczonego i smutnego. Serce aż mi coś ścisnęło.

-Billy...

-To zdjęcie zrobiła jakaś przypadkowa osoba, najwyraźniej wasza fanka, w Karlsruhe koło granicy z Francją. Nasi koledzy z policji w Karlsruhe właśnie starają się go znaleźć i odwiozą go tutaj. Jako że Bill nie skończył jeszcze 17 lat, nie ma prawa zarządać od nas nie powiedzenia wam o znalezieniu go.

-Czyli... Bill wraca do domu?

-Jak tylko nasi koledzy go znajdą, tak.

Ulga zalała mnie tak gwałtownie, że niemal spadłem z krzesła. Bill... Billy, wracaj, proszę...

Komentarze

  1. Hejka! Uwielbiam twoje opowiadania tak samo jak te ale mam małe pytanko czy w tym opowiadaniu tom jest starszy do Billa czy nie? Bo Bill piszę że nie ma 17 lat a w prologu (chyba) piszę że tom ma warkoczyki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej hej
      Nie, są w tym samym wieku, po prostu lubię się czasem bawić ich stylem/wyglądem i jakoś tak w tym opowiadaniu bardziej widziałam Toma w warkoczykach :)

      Usuń
    2. Jeśli masz ochotę to https://calendar.google.com/calendar/u/0?cid=MTZmNTcyYTA4Y2ExMjMzZjAwYTlmYjY2Mzk0OGQ5ZGZkNmFiZThmMGFjN2I3MDM2YWY1YzNmMWYxMDhlNTc4ZUBncm91cC5jYWxlbmRhci5nb29nbGUuY29t na bieżąco są dodawane daty publikacji rozdziałów :)

      Usuń
    3. Dzięki za odpowiedź ❤️, ale piszę mi że kalendarz już nie istnieje niestety

      Usuń
    4. Poważnie? O matko, przykro mi!
      Próbowałam to zmienić w ustawieniach, żeby link nigdy nie wygasł ale może coś sknociłam...

      Usuń
    5. Nie wiem po prostu tak mi piszę, a kiedy będzie kolejne opowiadanie? I jeśli mogę spytać kiedy zamierzasz (jeśli dobrze zrozumiałam że będzie kontynuowana opowieść) kontynuację "dla ciebie- Alternativ"?

      Usuń
    6. Nie no, rozumiem, prawdopodobnie coś schraniłam z tym po prostu, haha
      Kontynuacja będzie nie wcześniej jak w przyszłym roku, jako że jest trochę opowiadań i rozdziałów, które są aktualnie sprawdzane i są pierwsze w kolejności do publikacji :)

      Usuń
    7. Oki, dzięki za odpowiedź i czekam na kolejne opowiadania ❤️

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty