Od początku - rozdział 15

Ogarnięcie się zajęło Oriharze pół godziny. Po tym czasie wyszedł z łazienki w doskonałym humorze, czego nie można powiedzieć o jego formie. Czuł się nie najlepiej, ale przynajmniej mógł sam iść i jakoś funkcjonować, a kolana mu nie odmawiały posłuszeństwa. Zaśmiał się sam do siebie.
-Ne, Shizu-chan, możemy już iść~. - wyśpiewał, ubierając bluzę na czerwony T-shirt. Blondynowi trochę się przysnęło w fotelu, gdy czekał na przyjaciela i teraz ocknął się.
-Ah, jesteś już gotowy? To dobrze. Strasznie się guzdrałeś. - stwierdził, gdy zerknął na zegarek na ścianie. W odpowiedzi usłyszał cichy chichot.
-Tak, chodźmy już, chodźmy~. Jedziemy taksówką~! - zawołał i wyciągnął komórkę by zamówić przejazd. -Będą za pięć minut~. - oznajmił i nacisnął guziczek windy by ją przywołać. Stał obok blondyna rytmicznie przenosząc ciężar ciała z palce na pięty i na odwrót. Gdy winda przyjechała i weszli do środka wygrał melodię na guzikach niższych pięter i z rozbawieniem patrzył jak w blondynie wzrasta irytacja, z każdym kolejnym postojem.
W końcu dotarli na parter i wyszli z budynku.
-Shizzy, nie pal, taksówka już jest~! - zawołał go brunet widząc, że Heiwajima sięga po papierosa. Ten tylko mruknął coś niewyraźnie w odpowiedzi i wsiadł za brązowookim do jednego z samochodów. Najwyraźniej Izaya już podał adres bo od razu ruszyli. Jechali w milczeniu, Izaya nic nie mówił, bo był zmęczony, a Shizuo, bo nie miał ochoty. Tak minęło im 10 minut drogi.
-Arigatou~! - wyśpiewał Izaya wręczając należną sumę kierowcy i biegnąc niemal za blondynem do jego mieszkania.
-Widziałem że przyniosłeś już swoje rzeczy. Dałem Ci je do komody która stoi w salonie. I tak jej nie używam i stoi na niej tylko kilka zdjęć, więc możesz tam mieć rzeczy póki Twoi starzy nie wyjadą. Torby schowałem, więc jak będziesz się wynosił to daj znać. - oznajmił swojego tymczasowego współlokatora i wszedł do mieszkania.
-Hai, hai, dziękuję. Ale może mógłbym zostawić u Ciebie część rzeczy? Wiesz na wypadek, gdyby przyjechali? - zapytał. Zawsze wolał mieć plan awaryjny.
Niby szybko będzie mógł kupić swój apartament, bliźniaczki mają w końcu 7 lat, za trzy lata będą mogły już zostawać same w domu, więc jak skończy liceum będzie mógł się wyprowadzić.. był niemal pewien, że nie zgodzą się, by ktoś z nimi na stałe zamieszkał, a jedynie by przychodził raz dziennie sprawdzić czy wszystko w porządku i gotować im obiad. Był pewien, że dziewczęta już teraz nie zginą ale nie chciał jeszcze aż tak ich narażać na samodzielne życie. Mimo, że on pozostawał praktycznie bez opieki już odkąd skończył pięć lat... sąsiadka  z naprzeciwka przychodziła i gotowała mu, pomagała sprzątać i gdy jej potrzebował zawsze mógł na nią liczyć.
Uśmiechnął się do siebie na samą myśl, że za trzy lata będzie mógł kupić sobie swój własny apartament!

Następne dni mijały obu szesnastolatkom dosyć szybko.
Orihara zarabiał na zleceniach od Awakusu-kai i kilku innych ludzi, którzy prywatnie go najmowali, uczył się rosyjskiego i angielskiego, gdy jego gospodarz był w szkole i nadrabiał zaległości, gdy wracał.
Shizuo natomiast pół dnia spędzał w szkole, a potem gotował obiad dla nich obu i oglądał telewizję lub czytał.
Tak minęły im dwa tygodnie aż w końcu pewnego wieczoru zadzwoniła komórka bruneta. Ten wstał i odczytał wiadomość od podrzędnego informatora. Śmieszyło go to, że pracował dwa tygodnie w zawodzie, a już był bardziej ceniony niż wielu innych informatorów. Oczywiście opracował sobie też plan jak będzie pracował, gdy wróci do liceum. Praca ważniejsza, więc czasem się urwie.
Odczytał sms'a i uśmiechnął się asymetrycznie.

Od: Informator Nicki 
Do: Orihara Izaya
Temay: Rodzice
Treść: Twoi rodzice wylecieli dzisiaj, lotem o godzinie 17:24 do Francji. Z moich informacji wynika (czyt. podkradłem im kalendarz), że:
dwa miesiące spędzą we Francji
kolejne trzy w Hiszpanii
następnie miesiąc we Włoszech

a na koniec 3 miesiące w Rosji.
Sam widzisz, wrócą dopiero za 9 miesięcy. Miesiąc szkoły już za Tobą, długo ich nie będzie, ne? Liczę na odpowiednią zapłatę za moją pracę.


-Shizzy, wracam jeszcze dziś do siebie~. Wezmę tylko część rzeczy, część zostawię. Następnym razem zawitam u Ciebie za dziewięć miesięcy~! - spakował się szybko i wyszedł z mieszkania przy pożegnaniu Shizuo.
Spojrzał jeszcze na kalendarz w telefonie.
Jest 03 maja. Jutro ma urodziny. Za trzy miesiące mają przerwę. Będzie trzeba coś zorganizować bliźniaczką. Czyli... jeśli tak, to... rodzice wrócą w styczniu. Czyli wtedy, gdy zacznie im się trzeci semestr w szkole. Czyli nie przyjadą na święta. Dziewczynki będą marudzić. Ale co zrobić?
Wrócił do domu dość szybko. Dziewczynki jeszcze nie spały, ale nie przejęły się bratem, zajęte jakąś bajką. Na stole w kuchni leżała kartka.

Izaya,
nie rozumiemy, dlaczego uciekłeś. Może wyjaśniłbyś nam parę spraw? 
Bylibyśmy wdzięczni. Tak czy siak.
Pieniądze dalej będziemy Ci przysyłać, a ponieważ nie mamy nad Tobą praktycznie kontroli będziesz dostawać jedynie 200 yenów kieszonkowego zamiast 600.
Ah, no i zajmij się siostrami.
Wracamy 18 stycznia.
Następnie wylatujemy 01 lutego na prawie rok (wrócimy dopiero 23 grudnia). 
Szefostwo już wszystko nam zorganizowało.
Mama i Tata

Orihara zmiął kartkę i wyrzucił do kosza. Co go obchodzi że obetną mu kieszonkowe? Zarabia, nie potrzebuje ich łaski. W tej chwili na jego koncie jest 450 000 yenów! Oni myślą że zrobi mu to różnice? Otóż niezbyt dużą.Wzruszył ramionami i poszedł do salonu, gdzie dziewczęta właśnie kończyły film.
-Ej, chcecie coś zjeść? - spytał opierając się o futrynę. On w sumie nie był głodny.
-Frytki. - odpowiedziała Mairu nie odrywając wzorku od końcowej sceny, a Kururi tylko pokiwała głową. Chłopak wrócił do kuchni, wyjął z zamrażali frytki, rozsypał na blachę i rozgrzał piekarnik. Czekając aż osiągnie odpowiednią temperaturę, sprawdził pocztę. Kolejne zlecenie, od jakiegoś prywatnego gościa.. oferował 25 000 yenów za zupełnie prostą robotę. Widać było, że mu zależy. Orihara odpisał mu więc że sprowadzenie takiego towaru jest o wiele więcej warte i żąda za to 50 000 yenów. O dziwo, odpowiedź przyszła niemal natychmiastowo. Zgodził się. Brunet parsknął śmiechem. Towar który miał mu dostarczyć był tak łatwy do zdobycia, że nie chciało mu się wierzyć, iż dureń zgodził się na dwukrotnie większa stawkę. Trzeba być idiotą.
Zadowolony po kilkudziesięciu minutach i załatwienia paru informacji, za co dostał w sumie kolejne 50 000 yenów, podał siostrom jedzenie a sam poszedł do swojego pokoju. Nie mógł uwierzyć że ludzie dają jak łatwo sobą manipulować. Z tą myślą sprawdził nowe informacje.

Komentarze

Popularne posty