Bez nadziei - rozdział 4


Cały następny dzień Nez był w rozsypce. Akira przeprosiła go raz jeszcze i namówiła na spotkanie z Ruki'm. Chłopak nie wiedział, czego ma się spodziewać po tym spotkaniu. Poza tym.. w nocy jak na złość wróciło do niego coś, o czym chciał zapomnieć.

Od dawna nie wspominał tego, co przeżył w dzieciństwie.
Może to nie była jakaś trauma... ale dla niego to było dużo.

Nigdy nie był jakoś specjalnie zainteresowany dziewczynami. W przedszkolu nie dokuczał im jak inni. Raczej trzymał się na uboczu, zazwyczaj coś rysując lub czytając.

Nie miał też jakoś specjalnie przyjaciół, ponieważ różnił się od swoich rówieśników. Nie bawiły go zabawy w piratów, dokuczanie sobie nawzajem czy wieczne babranie się w błocie podczas meczu piłki nożnej. Do tego wiele osób mu dokuczało z powodu jego wyjątkowych, szarych włosów. Wtedy przylgnął do niego przydomek Nezumi, czyli szczur. A opiekunki wciąż chciały go namówić do zabawy z innymi. Cóż, nie udało mu się to.

Mniej więcej dwa miesiące przed urodzinami Haruki'ego, do grupy przedszkolnej doszedł nowy dzieciak - chłopak, czarnowłosy, mimo młodego wieku wysportowany. Jego ciemno-brązowe oczy uważnie śledziły wszystko dookoła niego. Już od dziecka był pełen sprzeczności. Kochał sport, ale kochał także literaturę czy inne rzeczy ściśle związane z kulturą jak rzeźby, obrazy czy historię. Jako dziecko już miał dużą wiedzę na ten temat, a tylko wciąż ją pogłębiał. Raz siedział obok Nez'a i próbował nawiązać z nim rozmowę, czasem tylko czytał obok albo opowiadał mu o najnowszym dziele sztuki o jakim się dowiedział. Był też bardzo muzykalny, uwielbiał tańczyć. Innym zaś razem grał z chłopakami w piłkę i nie raz bił się z nimi. Dlatego Haruki miał wrażenie, że nowy robi sobie z niego żarty. Jednak później okazało się, że tak nie było.

Gdy zbliżały się urodziny Haruki'ego, jego mama wszystkim w przedszkolu rozdała zaproszenia. Część osób podarła je zaraz potem, na oczach czterolatka. Część je schowała a potem dyskretnie wyrzuciła, część przekazała rodzicom.

Ruki także dostał zaproszenie.

Nez nie spodziewał się, żeby ktoś w ogóle miał przyjść. Był tort, były zabawy, słodycze, czapeczki, muzyka. Ale nie było gości. Tego jednego brakowało. Mały solenizant nie okazał nic. Miał tylko cztery lata ale widać, już umiał dobrze to znosić. Po prostu starał się to ignorować.

I wtedy, gdy rodzice już mieli wszystko sprzątnąć, rozległ się dzwonek do drzwi. Stała w nich ciemnowłosa kobieta. Była ładna, miała ciemne oczy i porcelanową cerę. Było ciepło, więc była tylko ubrana w ładną, fioletową sukienkę do połowy łydki a w ręce trzymała czarny żakiet, na wypadek, gdyby się ochłodziło. Kobieta rozmawiała z wyraźnie rozpromienionymi rodzicami. Szarowłosy obserwował wszystko z ogródka, ale nie chciał podejść. Do czasu aż zawołała go mama.

-Haruki, kochanie, ktoś do ciebie.

Zawołała go rozpromieniona rodzicielka. Zza pleców matki wyszedł nie kto inny, jak sam Ruki. Ubrany w granatową koszulę idealnie współgrającą z jego jak zawsze uważnymi oczami i czarne spodnie, uśmiechał się delikatnie. W rękach trzymał małą paczuszkę.

-Haruki-kun, to dla ciebie. Wszystkiego najlepszego.

Powiedział, wręczając mu prezent. Była to książka ulubionego autora Nez'a.

-Skąd wiedziałeś? Poza tym dopiero dziś weszła do księgarni.

Zdziwił się chłopak, patrząc zaskoczony na swego jedynego gościa. Nigdy nie powiedział mu co lubi czytać.

-Zauważyłem, że czytasz jego książki. Więc poczekałem do ostatniej chwili i porwałem pierwszą książkę ze stoiska, która była.

Wzruszył ramionami jakby to było nic takiego, ale w jego oczach było widać satysfakcję.

-Dziękuję.

Szarowłosy uśmiechał się lekko. Pierwszy raz nowy widział, jak ten się uśmiecha tak szczerze. To był inny uśmiech niż ten, gdy zapewniał opiekunki że wszystko w porządku.

Czy to dziwne, że czterolatki czytają książki lub interesują się rzeźbami? Może. Ale przecież miały też na to wpływ ich rodziny i otoczenie.

Mama Nez'a uwielbiała czytać i pracowała dorywczo w bibliotece a tata wykładał literaturę na jednym z miejskich uniwersytetów. Natomiast ojciec Ruki'ego był zagorzałym wielbicielem historii i od kołyski opowiadał synowi o starych dziejach, architekturze czy słynnych ludziach. Matka natomiast, kochająca muzykę, uczyła go tańca i gry na fortepianie.

Może to dlatego, że Ruki współczuł szarowłosemu, że nikt inny nie przyszedł, a może to dlatego, że go polubił, ale gdy zobaczył fortepian od razu do niego podszedł i zaczął grać. Solenizant podążył za nim i zafascynowany słuchał tej nieopisanej gry. Słuchał jak zahipnotyzowany, gdy melodia dobiegła końca.

-Podobało ci się?

Zapytał czarnowłosy zadowolony, że sprawił radość koledze. Chłopiec skinął głową w odpowiedzi.

-Tak... bardzo. Co to było?

Zapytał zaciekawiony.

-Sonata księżycowa

Odparł po prostu, jakby to było coś najłatwiejszego na świecie.

Od tamtego dnia byli z Nez'em nierozłączni. Byli najlepszymi przyjaciółmi.

 Nawet wtedy, gdy Haruki załamał się psychicznie w gimnazjum, przyjaciel był przy nim.
Zastał wtedy chłopaka skulonego na łóżku, z zakrwawionymi rękami.

-Haruki!

Przestraszony nastolatek krzyknął i podbiegł do chłopca. Nez płakał.

-Wiedziałem, że coś nie tak... od dwóch dni nie ma cię w szkole.

Westchnął już opanowany i poszedł do łazienki po apteczkę, po czym opatrzył rany. Z ulgą stwierdził, że są płytkie. Przytulił drobniejszego od siebie chłopca.

-Co się stało?

Wymamrotał w jego włosy, próbując uspokoić.

-N-nie chcę tam wracać.

Wymamrotał chłopak, próbując się uspokoić. Nie mógł powstrzymać łez płynących mu po policzkach.

-Dlaczego?

Zdziwił się szatyn, odsuwając lekko od siebie przyjaciela i przyglądając mu się uważnie.

No tak. Nie mógł o wszystkim wiedzieć. Ruki był na profilu historyczno-turystycznym a Nez na profilu językowym. Nie mógł wiedzieć o wszystkim, co działo się w szkole, jeśli chłopak mu tego nie powiedział. Mimo to starał się spędzać z nim każdą wolną chwilę. Już wtedy był zakochany w tym szarowłosym, wrażliwym chłopcu, ale nigdy by tego nie przyznał. Nie chciał bezpowrotnie utracić tego, co jest między nimi a jednym słowem mógł wszystko zniszczyć.

Minęła dłuższa chwila nim Haruki zdołał się uspokoić i zaczął normalnie mówić.

-Oni mnie nienawidzą... dręczą mnie.

Zaczął i opowiedział, jak to od pierwszej klasy mu dokuczają a to z powodu włosów, a to przez to że jest taki chudy, a to przez jego dobre stopnie, przez to że nie chce jak wszyscy spróbować używek i za to, że nie zna się ani na sporcie ani na grach. Wyrzucił z siebie wszystko, co dołowało go od dwóch lat. Dwa lata dręczyciele nie dawali mu spokoju. Teraz też nie dają za wygraną.

-Nagrali filmik.. wzięli jakiegoś chłopca z podstawówki, jeśli się nie mylę. Dziewczyny ucharakteryzowały go by wyglądał jak ja i potem zmusili do robienia ośmieszających rzeczy. Trochę photoshop'a i wyglądamy jak dwie krople wody! Grożą, że jak nie będę robić tego, co chcą, to wrzucą to do Internetu.

Chłopak kończy swój wywód. Nie ma już na to siły. Chciałby po prostu odetchnąć. Albo zniknąć. Chwilami chciałby się rozpłynąć.

-Eh.. czemu nie powiedziałeś?

Padło pytanie. W głosie Ruki'ego było słychać irytację.

-Posłuchaj, idziesz jutro do szkoły, jak zawsze, razem ze mną. Potem się rozprawię z tą bandą.

Powiedział ciepłym głosem i zaczął głaskać przyjaciela po włosach.

-Okey?

-Dobrze....

Zmęczony płaczem i całą sytuacją, powoli zasypiał. W dodatku ta dłoń na jego głowie... była taka ciepła i przyjemna. Pomagała mu usnąć.

-Śpij.

Powiedział cicho Ruki i przykrył chłopaka kocem, wychodząc cicho z jego pokoju.


Tak jak obiecałam - wstawiam rozdzialik c:
Nie wiem czy Wam się spodoba :c Ale mam nadzieję że tak :)
Czekam na opinie >.< 
Miłego weekendu~!

Komentarze

Popularne posty