Bez nadziei - rozdział 9
Pod jednym z penthause'ów stała drobna brunetka i waliła do drzwi pięściami. Gdy drzwi znienacka się otworzyły, wpadła na właściciela mieszkania.
-Co się stało? Jesteś przemoczona, wchodź, musisz się ogrzać...
Zaczął model, jednak dziewczyna szarpnięciem za rękę próbowała wyciągnąć go z domu.
-Nie, nie ma czasu... chodź, szybko!
Prosiła go płaczliwym głosem, trzęsącym się ze zdenerwowania.
-Ale powiedz mi o co chodzi?
Próbował dociec Sora, zakładając buty i kurtkę.
-Nez jest w szpitalu!
Wyrzuciła z siebie w końcu.
-Jak to? Co się stało?
Ruki szybko chwycił kluczyki do samochodu i poprowadził dziewczynę czym prędzej na parking.
-Miał wypadek... potrącił go samochód.
Roztrzęsiona Akira szła tak szybko, na ile pozwalały jej trzęsące się nogi.
-Tylko tyle wiem. Zadzwonili do mnie jako do najczęściej wybieranego numeru.
Wyjaśniła.
-Mamo...
Jęknął Sora i wsiadł do samochodu. Starał się panować nad sobą. W końcu muszą bezpiecznie dotrzeć do szpitala. Opanowując drżenie rąk, poczekał, aż brunetka zapnie pasy i ruszył. Nie minęło nawet 15 minut gdy znaleźli się pod szpitalem. Zaparkował na pierwszym wolnym miejscu jakie znalazł i razem pobiegli do recepcji.
-Dzień dobry.
Wyrzucił z siebie.
-Leży tutaj Haruki? Haruki Umino? Chłopak z szarymi włosami?
Mężczyzna zarzucił pielęgniarkę pytaniami.
-Dzień dobry, Już sprawdzam.
Wystukała coś na klawiaturze.
-Pan Umino jest właśnie operowany. Blok 5, możecie poczekać w pobliżu, ale nie jestem w stanie powiedzieć, ile jeszcze potrwa operacja. A państwo są...?
Zapytała, patrząc to na Akirę to na Ruki'ego.
-To nasz przyjaciel. Nie ma nikogo oprócz nas.
Wyjaśnili równocześnie i zniknęli pielęgniarce z oczu, szukając bloku numer pięć. Musieli go znaleźć. Gdy w końcu trafili pod właściwe drzwi, Akira padła na krzesło, wykończona stresem. Natomiast Ruki nie zamierzał spocząć. Chodził w tę i z powrotem po korytarzu, strzelając palcami.
-Ruki, kręćka dostaniesz. Usiądź.
Poprosiła go w końcu przyjaciółka, ale w tym momencie z sali wyszedł lekarz.
-Doktorze!
Rzucił się do niego od razu Ruki, jednak zaraz się skarcił i opanował.
-Panie doktorze, jestem Ruki. Operował pan Haruki'ego?
Zapytał z nadzieją w głosie.
-Witam, masz na myśli tego szarowłosego chłopaka? Operowałem go. Złamane żebro przesunęło się niebezpiecznie i było zagrożenie, że jego narządy wewnętrzne zostaną uszkodzone, ale już wszystko w porządku.
-Może nam pan powiedzieć coś o jego stanie?
-Wpadł pod samochód dostawczy. Ma złamane trzy żebra i pęknięty nadgarstek w lewej ręce. Podejrzewam też wstrząs mózgu, gdy się obudzi może mieć tymczasową amnezję. Ale spokojnie, wyjdzie z tego.
Poklepał czarnowłosego po ramieniu.
-Będzie w sali numer 14, na tym piętrze. Możecie wejść do niego.
Dodał jeszcze i ruszył w swoją stronę. Oboje z Akirą odetchnęli z ulgą.
-Na szczęście...
Mężczyzna opadł ciężko na krzesło i schował twarz w dłoniach.
-Co ja bym zrobił, gdyby zginął? Cholera...
Westchnął i spojrzał w stronę sali.
-Musiałem go do cholery pocałować!
Wrzasnął, zły sam na siebie i uderzył pięścią w krzesło obok.
-Po..całowałeś go?
Zapytała dziewczyna zdziwiona.
-Nie miałeś poczekać?
-Chciałem, ale... padało a on.. patrzył na mnie.. był w tym momencie niewinny, bezbronny, słodki... nie mogłem się oprzeć. W sumie i tak największym wyrazem tego, co czujemy, były pocałunki.
Westchnął z uśmiechem, wspominając stare czasy.
-Czyli... nigdy nie poszliście do łóżka?
Zapytała.
-To nie tak. Spaliśmy razem, razem braliśmy prysznic, dotykaliśmy się na wzajem, ale nigdy nie doszło między nami do aktu seksualności. Nie czuliśmy takiej potrzeby. Starczało nam to, co było. Jasne, skakało nam libido, czasem któryś się podniecił... ale zawsze załatwiało się to samodzielnie. Tak było dobrze. Żaden z nas nie chciał przekroczyć tej bramy. Nie, to nam wystarczało. Nie pożądamy ciała, w miłości pożąda się przede wszystkim duszy drugiej osoby, nie sądzisz? Jeśli dusze są zgodne, połączone... co więcej można chcieć? Czuliśmy takie uniesienie... Byliśmy szczęśliwi. Trzymanie za ręce, drobne gesty, czułe słówka. To był nasz mały świat. Chciałbym go z powrotem.
-Nie powiesz mi, że nigdy nie uprawiałeś seksu.
Akira założyła dłonie na piersi i spojrzała na niego.
-Pewnie, że nie. Z innymi tak. Myślałem, że wtedy zapomnę o Harukim. Ale się nie udało. Ci mężczyźni pociągali mnie tylko fizycznie. Haruki pociąga mnie w inny sposób. Każda rzecz, którą zrobi lub powie, każdy gest który wykona, każdy czyn i każde spojrzenie, każdy uśmiech i każda łza, to wszystko sprawia, że tak bardzo go kocham. Nigdy nie chciałem go skrzywdzić. A robię to już trzeci raz... cholera, jestem beznadziejny.
Zaśmiał się ponuro.
-Wiesz... wasza miłość jest piękna. Ale to, że wpadł pod ten samochód, to nie twoja wina.
Zza drzwi wyszła wtedy pielęgniarka.
-Państwo do pana Umino? Można wejść.
Oznajmiła słodkim głosem, zawieszając wzrok ciemnych oczu na modelu.
-Dziękuję.
Sora i Akira wstali i weszli do sali, wymijając pielęgniarkę.
-O mamo, Haruki...
Westchnął model.
-Nie słyszysz mnie, ale... przepraszam.
-Nie przepraszaj.
Słaby głos wydobył się z bladych ust Nez'a.
-Już mnie wybudzili. Poza tym to tylko moja wina, że nie uważałem.
Odparł, starając się na nich patrzeć, co było trudne bo nie mógł ruszyć głową. Oboje do niego podeszli i usiedli obok łóżka.
-Nie powinienem był cię całować.
Skarcił się Yuki.
-Daj spokój. Wiesz, że to lubię.
Chłopak uniósł kącik ust w nikłym uśmiechu.
-Czyli... nie jesteś zły?
Zaskoczony spojrzał mu w twarz.
-Ani trochę.
Odparł Nez i zerknął na Akirę.
-Cieszę się, że tu jesteście.
-Nie zostwailibyśmy cię.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
-Kochani jesteście.
Szepnął chłopak.
-Głowa mnie boli..
Westchnął.
-Idź spać.
Poprosił model, chwytając jego dłoń.
-A będziesz tu, gdy się obudzę?
Zapytał.
-Oczywiście.
Ruki zapewnił chłopaka i obserwował, jak ten zasypia.
Komentarze
Prześlij komentarz