Trust me - 25
Dobra, miałem tylko przeglądnąć te materiały, ale... jak po obiedzie odpaliłem laptopa przy biurku, była 21:16, tak teraz, pięć minut przed północą wciąż przeglądam ten olbrzymi materiał. Moim pierwszym zadaniem jest stworzenie wizerunku dla początkującego zespołu, przez co dostałem dokładne życiorysy każdego z nich i wywiad, jak chcieliby się prezentować, jaka jest ich muzyka, co chcą przekazać, jacy są na prawdę i tym podobne, a w osobnym mailu dostałem ich piosenki, które chcą wydać na pierwszą płytę. Czytałem o tych chłopakach, nie byli jacyś wyjątkowi, ale mieli potencjał, to mogłem przyznać. Mimo, że głowa mnie bolała, chciałem chociaż ruszyć z robotą, ale nie byłem w stanie. Wtedy usłyszałem, jak drzwi się uchylają i do pokoju wchodzi mój bliźniak. Uśmiechnąłem się do niego blado. On też siedział nad materiałami i wyglądał na wykończonego.
-I jak?
Zapytał, podchodząc do mnie cicho i siadając na łóżku tuż obok mnie, ale nie dotykał jeszcze mojego ciała. Widział, że próbuję się skupić. Uniosłem palec w górę, nie odrywając wzroku od drobnych literek, które wyświetlały się na ekranie mojego laptopa.
-Doczytam tylko ostatnią stronę.
Powiedziałem. Zamilkł i ułożył się na moim łóżku na prawym boku tak, by być przodem do mnie i wtulił twarz w poduszkę. Widziałem, że także jest zmęczony, strasznie się namęczył opiekując się mną przez całą chorobę, a jednak czekał na mnie, chciał dotrzymać mi towarzystwa. Gdy skończyłem, zamknąłem tylko klapę laptopa i odłożyłem go na stolik nocny, po czym położyłem się przodem do bliźniaka i dzieliło nas tylko kilka centymetrów, jednak żaden z nas się nie poruszył. Przez chwilę wpatrywaliśmy się sobie nawzajem w oczy, aż w końcu bliźniak dotknął dłonią mojego policzka i przejechał po nim delikatnie opuszkami palców. Przymknąłem powieki, czując ciepło na skórze w miejscach, gdzie mnie dotykały jego długie, zwinne palce. Mogłem się założyć, że się teraz uśmiecha. Westchnąłem cicho. W pokoju było ciemno, przy laptopie nie zapalałem światła, więc nie musiałem się ruszać by doczołgać się do włącznika, za co w duchu sam sobie gratulowałem. Usłyszałem i poczułem, jak Tom wyciąga spod nas kołdrę, i zaraz mnie okrywa, ale nie jest jeszcze pewny, na ile dobrze, pod względem psychicznym się czuję, więc jedynie pieścił zwinnymi palcami moje ramię. Uśmiechnąłem się lekko i wtuliłem mocno w jego klatkę piersiową, a on przytulił mnie mocno do siebie, oddychając z ulgą. Spojrzałem w górę na jego twarz, uśmiechał się.
-Dobranoc, Tom.
Szepnąłem, za co pocałował mnie w czoło i wtulił mocniej w siebie.
-Dobranoc, Billy.
Odparł równie cicho co ja, i po chwili odpłynąłem, wsłuchując się w bicie jego serca. Spałem wyjątkowo mocno, bo nawet nie wiem, kiedy Tom wstał, a z pewnością, gdy otworzyłem oczy, ogarniając jeszcze sennym wzrokiem świat dookoła, nie było go przy mnie, pod moją pościelą na moim łóżku, trzymającego mnie w objęciach, za to słyszałem, jak tłucze się w kuchni. Przeciągnąłem się powoli i zerknąłem na komórkę, która jest godzina. 12. Ups? Wstałem i leniwie zszedłem po schodach, kierując się do kuchni, gdzie słyszałem bliźniaka. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. Był szczęśliwy. W końcu zaczynało się układać. Nie, żebym ja się nie cieszył, ale nie byłem jak on tak pewny, że będzie tak dalej. Nie, żebym przewidywał coś złego, po prostu on zawsze był bardziej pozytywny ode mnie, pod tym względem się różnimy. Spojrzał rozbawiony na moje włosy, które, znając życie, wyglądały, jakby mnie ktoś poraził prądem, ale nie przejąłem się tym i siadłem przy stole obok niego, podkradając mu szklankę soku pomarańczowego i upijając mu trochę. Uśmiechnął się do mnie radośnie i cały czas mnie obserwował. Uśmiechnąłem się do niego i przetarłem zaspane oczy.
-Jak się spało?
Zapytał, na co ziewnąłem a on się roześmiał. Zrobiłem głupią minę, gdy już potrafiłem zapanować nad mięśniami twarzy.
-W sumie dobrze. Przy tobie zawsze dobrze sypiam.
Wyznałem, chociaż dobrze wiedziałem, że on ma tą świadomość i że w drugą stronę też tak jest. Po prostu poczułem potrzebę powiedzenia mu tego. Uśmiechnął się i przyciągnął mnie delikatnie za kark, po czym musnął moje wargi, a ja aż zamruczałem cicho z przyjemności. Spojrzałem mu w oczy ale nie patrzyłem w nie długo, bo za chwilę skupiłem się na swoich dłoniach. Westchnął tylko i wstał, chcąc pewnie przygotować śniadanie, jednak złapałem go za rękę i nie pozwoliłem na to. Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Nie jestem głodny.
Wyjaśniłem. Pokręcił powoli głową i pogłaskał mnie po policzku, delikatnie muskając moją skórę palcami.
-Musisz coś zjeść, Bill.
Poprosił cichutko. Wiedział, że krzykiem nic dobrego nie zdziała, z resztą w cale nie był zły, po prostu się martwił i w cale mu się nie dziwię. Zagryzłem wargę. Szczerze to nie czułem głodu. Na prawdę nie chciałem jeść nie dlatego, że nie, dla zasady, tylko po prostu nie byłem głodny. Kucnął przede mną, patrząc mi w oczy.
-Billy, przez ten tydzień znów straciłeś na wadze, a ja na prawdę nie chcę znów siedzieć w szpitalu i martwić się o twoje zdrowie. Nie karzę ci jeść i przytyć nie wiadomo ile, ale powinieneś przytyć minimum 5 kilo. Ja wiem, że nie chcesz, ale ja chcę mieć cię przy sobie, a nie za szklaną szybą, na łóżku szpitalnym. Zrobisz to dla mnie?
Poprosił. Jak mogłem mu odmówić, po takim wyznaniu? Skinąłem powoli głową i widziałem, jak na jego twarzy odmalował się uśmiech a w oczach zobaczyłem ulgę. Wstał i zaczął przygotowywać jajecznicę ze szczypiorkiem i pomidorami. Już po chwili po kuchni rozchodził się smakowity zapach. Aż mi ślinka ciekła. Chyba to zauważył, bo się uśmiechnął.
-Masz jakiś pomysł odnośnie tego zespołu?
Zapytał, pijąc do tego, co czytałem wczoraj. Pokiwałem powoli głową, gdy stawiał przede mną talerz parującej jajecznicy.
-Taaa.. coś tam mam. Chłopcy wychowali się w małej miejscowości i pół życia spędzili w lesie, ich muzyka też jest jakaś taka delikatniejsza i teksty są takie... romantyczne. Myślę, że coś jak ouji lolita się sprawdzi.
Widziałem, jak brwi bliźniaka wędrują w górę. No tak, on nie wie, o czym ja mówię... zjadłem to, co miałem w ustach i pospieszyłem z wyjaśnieniami.
-Oujilolita to męska odmiana japońskiego stylu lolita, najwięcej jest w nim czerni i bieli i wyglądają, jak arystokraci a do tego mają cylindry, ale zmodyfikuję to trochę. Mam jedną wizję, ale chyba nie mieści się w kanonach tego stylu, więc będę musiał poszperać w necie za odpowiednią nazwą.
Wytłumaczyłem bliźniakowi, na co pokiwał głową. Zjadłem jeszcze dwa widelce i mówiłem dalej.
-Dwóch z nich to kuzyni, z Japonii. Fajnie by było, żeby do tego nawiązać, mimo, że krótko tam mieszkali. Są bardzo... czyści, wszyscy czworo. Mocny, jasny makijaż oraz ubrania w odcieniach bieli, szarości i jasnych odcieniach zieleni, niebieskiego, żółtego, różu i fioletu na pewno się sprawdzą. Jakieś kwiaty też, może kwiaty wiśni, w końcu z tym się kojarzy Japonia. Na ich pierwszą okładkę do płyty zrobiłbym tak, że frontman jest na przodzie, stoi lekko odwrócony lewym bokiem do aparatu, ma na sobie jasnoszare spodnie, oczywiście dopasowane, ale bez żadnych udziwnień, białą koszulę i na to zarzucony pastelowo fioletowy, cienki płaszcz, do tego tego samego koloru buty. W lewej dłoni trzymałby pojedynczego, soczyście różowego tulipana i przytykał go delikatnie do ust a jego głowa byłaby lekko przechylona, prawa ręka opuszczona wzdłuż ciała i wzrok utkwiony z obiektywie aparatu, jakby mówił "chodź, skarbie". Jego brat stałby po jego lewej, czyli za jego plecami, ale nie bardzo z tyłu, tylko odrobinę, byłby w białych spodniach, jasno szarej koszuli i szarych butach, lewą dłoń włożyłby do przedniej kieszeni spodni, odwróciłby się lekko prawym bokiem do kamery i z delikatnym uśmiechem patrzył w obiektyw, a tulipan, taki, jak u jego brata, byłby przez niego trzymany w prawej dłoni, którą opuściłby wzdłuż ciała. Natomiast ich przyjaciele Nick stałby trochę dalej, po prawej, także zwrócony prawym bokiem do kamery i do niego pasowałyby odcienie błękitu, więc taką miałby koszulę, bardzo jasną. Popielate spodnie i buty... i popielaty krawat, luźno zawiązany na szyi, na ustach ciepły uśmiech a w wyciągniętej do widowni prawej dłoni także różowy tulipan, jakby chciał go komuś przekazać. Ostatni chłopak stałby po lewej, zwrócony lewym bokiem do obiektywu i nie patrzyłby się w kamerę, tylko trzymając kwiat w obu dłoniach wpatrywałby się w ten kwiat z zamyśleniem i jakby był nieobecny duchem. Białe ubranie, oczywiście koszula, a na to długi, pastelowo różowy sweter. Wszystko by było tak, żeby wyglądało, jakby wiał wiatr. Tłem najlepiej, żeby było drzewo, że stoją dookoła wielkiego drzewa wiśni a różowo-białe płatki tańczą dookoła nich. Na górze dałbym napis, jakby ktoś napisał cienkim pędzlem, nazwę zespołu i tytuł albumu, czarną farbą.
Opisałem mu jak to widzę a jemu... no cóż, mało mucha do tych rozwartych ust, które tak doskonale całują, nie wpadła. Po chwili uśmiechnął się i pocałował mnie opiekuńczo w czoło, zaraz potem składając pocałunek na moich wargach. Pogłaskał mnie po policzku. Uśmiechał się.
-To zjedz i możesz to przygotować dla Gordona, tylko jakbyś czuł się źle, to do łóżka i mnie wołaj, w porządku? Ja mam trochę zabawy z papierami, potem zjemy razem kolację i zajmiemy się sobą, co ty na to?
Zapytał, a ja tylko skinąłem głową, przeżuwając właśnie kolejny kęs jajecznicy. Jak postanowiliśmy, tak też zrobiliśmy. Co prawda głowa trochę mnie pobolewała i byłem wyraźnie osłabiony, ale zrobiłem dokładnie moją robotę, dziękując sobie w duchu, że zakupiłem kiedyś tablet graficzny i odpowiedni program. Co prawda Tom częściej go używał, ale teraz to mnie bardziej się przyda. Może kupimy drugi... się zobaczy. Opisałem wszystko mniej więcej i na zdjęciach ich twarzy zrobiłem szkice makijaży, na ich sylwetkach kilka projektów ubrań i w końcu zabrałem się za okładkę pierwszej płyty. Wszystko miałem w głowie, więc szło mi to szybko i sprawnie. Po tym, jak skończyłem, zerknąłem na zegarek. Wyciągnąłem podkładkę wypełnioną kartkami z szuflady biurka i długopis, po czym zacząłem pisać. Na samej górze napisałem nazwę zespołu, a dalej zadania do wykonania. Odhaczyłem to, co już zrobiłem, zapisałem wyniki pracy i wyłączyłem komputer. Na jutro zostawiłem sobie powtórne sprawdzenie projektów i wprowadzenie ewentualnych poprawek a potem wysłanie wszystkiego do Gordona. Spojrzałem na zegarek. W sumie to sześć godzin nad tym siedziałem, a nawet tego nie czułem. Zszedłem do kuchni i zacząłem przygotowywać kanapki. Kucharzem nie jestem, ale skoro o 19 Tom'a jeszcze tu nie ma, to ma na prawdę sporo roboty i mogę przygotować dla niego chociaż kanapek. Tak się zamyśliłem, że w pewnym momencie przeciąłem sobie palca, krojąc ogórka. Syknąłem i włożyłem palca do ust, ssąc ranę.
-Nawet na pięć minut w kuchni cię nie można zostawić.
Usłyszałem lekko rozbawiony głos bliźniaka. Odwróciłem się do niego i po dosłownie sekundzie stał przy mnie, chwycił mnie za nadgarstek i spojrzał na ranę, po czym sam zaczął ssać mojego palca. Wstrzymałem na chwilę oddech. W jednej chwili miałem zupełnie sprzeczne uczucia. Pragnąłem, by mną zawładnął, tu i teraz, ale z drugiej strony pragnąłem, by nie posuwał się dalej. Jednak chyba za bardzo go kochałem, chociaż czy można kochać za bardzo? Nieważne, w każdym razie gdy tylko spojrzał na moje usta a potem w moje oczy, skinąłem głową i po chwili obejmował mnie w pasie i przyciągał blisko siebie a jego język badał wnętrze moich ust. Przymknąłem powieki i objąłem go za szyję, gdy jego wargi przeniosły się na moją szyję.
-Tom...
Szepnąłem, pragnąc go coraz bardziej. Ufałem mu i pragnąłem go, kochałem go i w tym momencie kompletnie nie rozumiałem, czemu, nawet, mimo gwałtu, miałem takie opory przed oddaniem mu się przez cały ten czas. W końcu to jedyna osoba, która nigdy mnie nie skrzywdzi. Wsunął mi dłoń pod bluzę i wtedy przeszedł mnie dreszcz. W mojej głowie było tylko jedno słowo. Więcej.
Rozpiął zamek bluzy, odrzucając niepotrzebny materiał na bok i posadził mnie na blacie. Próbowałem go rozebrać, chociaż ręce mi drżały, ale nie poddawałem się, w końcu pozbywając się jego koszulki, gdy on w tym czasie błądził po moim ciele dłońmi, całując żarliwie moją szyję, ssąc ją i przygryzając na przemian z obojczykami, wywołując westchnięcia i jęki z moich rozwartych ust. Dobierał się do mnie a moje podniecenie rosło w zastraszającym tempie, sprawiając, że chciałem wszystko czuć silniej, mocniej, więcej. W końcu zdjął ze mnie T-shirt i zaczął znęcać się nad moją klatką piersiową, a ja sam badałem fakturę jego pleców i brzucha, a także ramion, co jakiś czas odciskając na jego skórze ślady palców czy paznokci - świadectwo tego, jak mi dobrze. Ze zniecierpliwieniem zerwał ze mnie spodnie wraz z bokserkami i wciąż pieszcząc moje ciało w każdy możliwy sposób, doprowadzał mnie do szaleństwa. W pewnym momencie coś mnie wystraszyło i na chwilę znieruchomiałem. Zobaczyłem przed oczami sceny z gwałtu. Zauważył że coś jest nie tak i spojrzał mi na moment w oczy, gładząc mój policzek i wewnętrzną stronę uda. Było mi dobrze. Uśmiechnął się ciepło i pocałował czule w usta. Jego spojrzenie wypełnione było miłością.
-Spokojnie Billy, nie musimy.
Szepnął cicho, ale ja wiedziałem, że tego chcę. On nie był nimi, on mnie nie wykorzysta i nie zniszczy. Jemu ufam.
-Tom.
Zacząłem. W tym momencie wiedziałem, co chcę zrobić.
------------
Za długie czy za krótkie? Bo nie mam pojęcia, chcę usłyszeć Wasze opinie :)
~Neko
Długość jest odpowiednia, ale żeby skończyć w takim miejscu to jest zwykły sadyzm :D czekam na kolejny :D :D
OdpowiedzUsuńA ja zawsze myślałam, że jestem masochistą O.o Widzisz, pisząc można się dowiedzieć wielu rzeczy :D
UsuńDługość jest akurat. Uhuhuhu sie dzieje. No ale mogło dziać sie dalej a nie skończyłaś w takim momencie. No jak mogłaś. No ale nic, poczekam sobie na dalszą część. Pozdrowionka!
OdpowiedzUsuńNo mogłam ;-; Też nie wiem, jak, ale mogłam ;-;
UsuńPozdrowienia~
Każdy marudzi w sprawie długości... to ja też pomarudzę. W takim momencie to jest po prostu ból! :D
OdpowiedzUsuń// Aga
Jakiej znów długości... w sprawie zakończenia w tym momencie*
UsuńDługość jest w sam raz! ��
To się cieszę :D
UsuńNo marudź, marudź :P
Długość jak najbardziej jest ok, wprawdzie 1/3 to opis zdjęcia, ale ok :) a kiedy będziemy znać plan Billa? Czekam na kolejne części
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
Plan Bill'a, zgodnie z moim planem - jutro :P
Usuńo, na pewno tylko z Twoim planem, niczego innego nie oczekuję :)
UsuńDługość super. Ciekawa jestem co z planem Billa :)
OdpowiedzUsuńSię stresuję przed dodaniem Wam kolejnego rozdziału ;-;
UsuńAle no ok, dodam go jutro rano/w południe (albo po prostu po wstaniu :P ) i wtedy mnie zjecie ;-;
Do jutra~
Takze zawitaaaałam!
OdpowiedzUsuńKurde, nie spodziewałam się, że wrócisz wcześniej. Super, super, super! W sumie to opowiadanie też bardzo lubie <3
Pozdrawiaam ^^
No to się cieszę,że Ty się cieszysz :D
UsuńPozdrawiam~