Miłość i nienawiść dzieli cienka granica - rozdział 4
Jak postanowił, tak też zrobił. Przez następne kilka tygodni członek rodu Malfoy zdobywał każdą, nawet najmniejszą informację na temat Chłopca Który Przeżył. Dowiedział się kilku rzeczy o Bliznowatym i żadna z nich nie spodobała się zbyt szczególnie blondynowi. Każda plotka na jego temat sprowadzała się do tej jednej, jedynej rzeczy. Potter najwyraźniej był gejem i nie chciał, by ktoś się o tym dowiedział. Jednak jakimś cudem informacja jeszcze we wrześniu rozniosła się po domu Goodryka Gryffindora. Potem doszło do jeszcze kilku osób i teraz cała Szkoła Magii i Czarodziejstwa huczy od plotek na ten temat. Każdy, oprócz kpienia ze Złotego Chłopca, próbuje zgadnąć, kto podoba się czarnowłosemu. Nie jest to jednak takie proste do odgadnięcia, gdyż ciężko cokolwiek stwierdzić na podstawie milczenia i całkowitego ignorowania świata zewnętrznego. Chłopak całkowicie odciął się od wszystkiego i wszystkich. Żył w swoim własnym, wyimaginowanym świecie, nie chcąc z nikim się spoufalać. Każdy zły ruch mógł być potencjalnym zagrożeniem dla jego zdrowia lub nawet życia. Draco obserwował swojego wroga, starając się zrozumieć jak najwięcej. Po ostatnim razie, gdy został zgwałcony, nikt więcej nie tknął go w taki sposób. Chłopiec przesiadywał w nieużywanych salach lekcyjnych lub opuszczonych łazienkach, i wpatrując się w krajobraz za oknem i zadając sobie raz za razem nowe rany, które potem leczył szybko jednym zaklęciem - Enervate. Samotność i obcość, bijąca od Wybrańca, wręcz przerażała Dracona. Nie chciał go takim widzieć, nie chciał się nad nim litować, chciał go zniszczyć, a jednak nie potrafił, coś go blokowało i sprawiało, że chłopak chciał mu pomóc, co bardzo go dziwiło. Nidy nie czuł takiej potrzeby, ale teraz, gdy widział Pottera, takiego zrezygnowanego i zmarnowanego, nie potrafił przestać o tym myśleć. Wiedział, że jego matka chciała pomagać innym, ale ze względu na dobre imię rodziny nie robiła tego. Tak samo, jak wiedział, że odziedziczył to po niej. Dlatego nie potrafił tak zostawić Harryego. Kiedy więc znów zobaczył czarnowłosego w starej sali do transmutacji, który kuląc się wypłakiwał sobie oczy, podszedł do niego i położył mu dłoń na ramieniu. Drobne ciało wzdrygnęło się, a szmaragdowe oczy wypełniły się lękiem. Pełne usta zacisnęły się w wąską linię, a Wybraniec spuścił wzrok i zdawało się, że skulił się bardziej, jeśli to w ogóle możliwe.
-Co tam, Potter? Ostatnio chyba nie za ciekawie ci się wiedzie, co?
Zapytał blondyn, siadając obok chłopaka i zerkając przelotnie za okno. Zauważył, że drobniejszy chłopiec schował rękę za siebie, jakby chcąc coś ukryć. W jednej chwili stalowooki zrozumiał, że jego wróg jeszcze chwilę temu się ciął. Chwycił go za poraniony nadgarstek i podwinął rękaw koszuli, uważnie przyglądając się świeżym ranom. Spojrzał w bladą twarz. Szybko wyciągnął różdżkę i zasklepił rany, wprawiając Gryfona w osłupienie. Czarnowłosy w końcu spojrzał na wychowanka domu Slytherina. Rozchylił lekko usta by coś powiedzieć, ale zaraz zrezygnował i jedynie wpatrywał się w niego przez chwilę. Mimo czasu i mimo wszystkich wydarzeń, uczucie do Ślizgona w cale nie zniknęło, chociaż bardzo by sobie tego życzył, szczególnie w tej chwili. Odwrócił twarz w stronę okna, nie wypowiadając ani słowa. Zirytowało to czarodzieja czystej krwi, ale postanowił zachować się z klasą i nie zabijać za to rywala. Odgarnął opadające na oczy kosmyki do tyłu i zmierzył chłopaka zimnym spojrzeniem.
-Przyjaciele cię zostawili, co? Słyszałem, że zmieniłeś orientację. Pewnie są zawiedzeni, że ich nadzieja okazała się gustować w chłopcach.
Mówił, jednak żadna reakcja nie wyszła od chłopaka. Zdziwiony Malfoy wstał, ale w tym momencie poczuł nieznaczny uścisk na przedramieniu. Spojrzał na Harryego, trafiając na jego bezbrzeżnie smutne oczy.
-Zaprowadź mnie do Voldemorta.
Poprosił cicho. Draco mierzył go przez chwilę spojrzeniem, po czym prychnął.
-Nie jestem Śmierciożercą. Taką prośbę powinieneś kierować do Snapea.
Odparł i wyrwał rękę ze słabego uścisku kościstych palców. Na ustach czarnowłosego zamajaczył nieznaczny uśmiech, po czym wstał i wyszedł z pomieszczenia. Draco nie widział go już więcej, ani tego dnia na kolacji, ani kolejnego na śniadaniu. Przed lekcjami zawitał do gabinetu swego opiekuna, który otworzył mu, wyraźnie zdenerwowany.
-Pan Malfoy. O co chodzi?
Zapytał jak zwykle zimnym głosem, zakładając ręce na piersi w tak charakterystyczny dla siebie sposób. Blondyn skinął głową.
-Widział profesor Pottera?
Na twarzy nauczyciela wymalowało się zdziwienie.
-Dlaczego pytasz?
Wysyczał powoli, na co Draco po prostu spojrzał mu w twarz.
-Prosił mnie o spotkanie z Czarnym Panem, a potem zniknął.
Wiedział, że przy Severusie nie musi kłamać. Nauczyciel czuwa nad nim od samego początku na prośbę matki chłopaka. Mistrz eliksirów zaprosił go do środka i zaprowadził do jednego z pokoi. Gdy Malfoy to zobaczył, zaschło mu w ustach.
-Bliznowaty...
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Draco chociaż wyciągnął rękę aby pomóc Harremu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, cudownie Draco wyciągnął rękę chociaż aby pomóc Harremu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka