Doki-Doki - rozdział 2
Gdy się ocknąłem, czułem
coś ciepłego przy sobie. Lekko zdekoncentrowany otworzyłem powoli
powieki i zobaczyłem obok siebie czarne włosy. Poderwałem się gwałtownie
i od razu tego pożałowałem, zakręciło mi się w głowie i niemal
bezwładnie opadłem z powrotem na futon. Jęknąłem i przytknąłem dłoń do
gorącego czoła.
-Nie wstawaj... jesteś osłabiony.
Usłyszałem zaspany, tak
dobrze znany mi głos. Moje serce znów zaczęło obijać się o żebra, robiąc
tak głośne doki-doki, że miałem wrażenie, iż słychać to w całym pokoju.
Spokojne, ciemne oczy patrzyły na mnie, a przyjemnie ciepła dłoń o
długich, smukłych palcach odgarnęła kosmyki moich żyjących własnym
życiem rudych włosów i przylgnęła na kilka sekund do mojego czoła.
-Wciąż masz gorączkę.
Zaczekaj, przyniosę ci termometr. Ach, no i... rozmawiałem wczoraj z
twoją mamą. Zostajesz tu, póki nie wydobrzejesz.
Powiedział tonem
nieznoszącym sprzeciwu i wstał. Gdy tylko wyszedł, zamknąłem piekące
powieki i skuliłem się. Wszystko mnie boli... czuję się paskudnie!
Rzadko choruję, a tu proszę! Taki niefart... Zaraz potem usłyszałem
szuranie otwieranych drzwi i ciche kroki. Właściciel mieszkania usiadł
na łóżku, a sprężyny ugięły się pod jego ciężarem.
-Możesz włożyć sobie termometr pod pachę?
Zapytał cicho.
Otworzyłem powoli oczy i sięgnąłem po podawane mi urządzenie. Wetknąłem
je pod pachę i znów się skuliłem, a ciepła dłoń delikatnie głaskała mnie
po głowie.
-Gdzieś ty się tak załatwił?
Zapytał, ale ja tylko
potrafiłem wzruszyć ramionami. Nie mam pojęcia, jakim cudem tak się
pochorowałem. Usłyszałem ciche pikanie i uchyliłem lekko powieki, by
podać mu termometr. Zmarszczył brwi odczytując temperaturę mojego ciała.
-39.5. Jak do wieczora ci nie przejdzie, będę musiał dzwonić po pogotowie.
Oznajmił i odłożył urządzenie na szafkę nocną, biorąc z niej kubek z parującym napojem i podał go mi.
-Masz. To herbata.
Wstałem powoli i upiłem łyk, a po chwili Kageyama-kun podał mi jakąś tabletkę.
-To na gorączkę. Zrobisz się po tym senny ale powinno pomóc.
Skinąłem głową i zażyłem
leki. Wcisnąłem w sobie resztę herbaty i oddałem przyjacielowi kubek.
Położyłem się i zawinąłem kołdrą w kokon. Zacisnąłem mocną powieki.
-Przepraszam...
Wyszeptałem, usłyszałem ciche mruknięcie.
-Znów sprawiam kłopot...
Wyjaśniłem i tym razem odpowiedziało mi ciche prychnięcie, po czym ktoś pstryknął mnie w czoło.
-Nie opowiadaj głupot.
Stwierdził tylko i wyszedł, zostawiając mnie samego, a ja znów pogrążyłem się w ciemności i na kilka godzin - umarłem.
Gdy się obudziłem,
zauważyłem przyjaciela siedzącego przy biurku. Obróciłem się i chyba to
usłyszał, bo odwrócił się w moją stronę.
-Jak się czujesz?
Zapytał, a ja spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się na tyle, na ile mogłem.
-Nie najgorzej.
Odparłem. Czarnowłosy
wstał i podszedł do mnie, po czym znów usiadł na skraju łóżka i jego
duża dłoń badała temperaturę mojego ciała, spoczywając na moim czole.
Zamknąłem oczy, moje serce i jego doki-doki znów brzmiało w całym
pomieszczeniu, a przynajmniej w moim mniemaniu. Dłoń zniknęła.
-Zmierz temperaturę.
Rozkazał, a gdy
otworzyłem oczy zauważyłem, że Kageyama-kun podaje mi termometr.
Chwyciłem go i znów umieściłem pod pachą, owijając się kołdrą.
-Wciąż ci zimno?
Zapytał, a ja spojrzałem na niego.
-Trochę.. ale już nie tak bardzo.
Odparłem, i zdało mi się, że odetchnął z ulgą. Termometr zapikał cicho a ja wyjąłem go i podałem chłopakowi nade mną.
-37,6. Lepiej. Zaraz przyniosę ci herbatę i leki i do rana powinno ci przejść.
Powiedział, patrząc na mnie uważnie. Odłożył urządzenie na szafkę i wstał.
-Kageyama-kun? Będziesz ze mną spał?
Wypaliłem, ale nie wydało mi się to w cale nienaturalne. Prychnął cicho.
-Oczywiście że tak, a niby gdzie mam spać? Głupek.
Stwierdził i wyszedł.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Wciąż słyszałem, jak moje serce robi
doki-doki. Zamknąłem oczy i niemal przysnąłem, ale na szczęście
Kageyama-kun nie miał problemów z dobudzeniem mnie bym zażył leki i
wypił herbatę.
Ostatnie, co pamiętam,
to moje ciało wtulające się w ciepłą klatkę piersiową Tobio i próbujące
się ogrzać. Po tym znów pochłonęła mnie ciemna otchłań.
Hue hue hue, niby tacy młodzi, niby jeszcze nie są ze sobą, a już razem śpią hue hue
OdpowiedzUsuń~wiesz kto
Lord Voldemort lubi Yaoi, yay
Usuń