Umieram w ciszy - rozdział 12

Po wielu trudach i po leczeniu złamanego serduszka, wracam do Was z nowym rozdziałem :)
Btw, zna ktoś jakieś środki nasenne?
Neko~


BILL

Nie wiem, ile spałem, ale gdy się budziłem było ciemno a mój bliźniak spał, opierając policzek o moją głowę i trzymając dłoń na mojej talii. Wtuliłem się mocniej w jego klatkę piersiową i westchnąłem cicho z uśmiechem na ustach. Czułem się o niebo lepiej ze świadomością, że mojemu bliźniakowi już nic nie zagraża i mogę spokojnie zapaść w sen, że on sam śpi obok mnie i przytula mnie do swego boku. Spojrzałem za okno i wpatrzyłem się w świecący księżyc, odpływając myślami aż czyjeś długie palce zasłoniły moje oczy. Spokojnie czekałem na rozwój wydarzeń i wtedy poczułem miękkie, ciepłe usta spoczywające na mojej głowie i czole, a potem moja głowa została odchylona w tył i nasze wargi na moment złączyły się w czułym pocałunku, by zaraz potem mój oprawca zaatakował moją szyję. Moje ciało przeszły dreszcze i rozchyliłem wargi, pozwalając chłopcu na przejęcie kontroli. Z resztą zawsze mu na to pozwalałem. Westchnąłem cicho gdy zassał się na moim jabłku Adama. Dłoń znikła z moich oczu a usta z mojej skóry i zaraz potem wpatrywałem się w czekoladowe oczy, ginąc w ich głębi. Gładkie palce pogłaskały mnie po policzku.

-Billy... - szepnął mi do ucha, które zaraz potem przygryzł delikatnie, nim znów spojrzał mi w oczy.

-Mmm? - mruknąłem, nie chcąc się odzywać głośniej, by nie zepsuć chwili. Uśmiechnął się i pocałował mnie krótko i czule, po czym znów spojrzał mi w oczy.

-Kocham cię, Billy.  - powiedział cichutko, a ja rozchyliłem usta, chcąc mu odpowiedzieć to samo, jednak on wpił się prosto w moje usta a ja objąłem go za szyję i przyciągnąłem bliżej, rozchylając bardziej wargi, by pozwolić jemu zwinnemu językowi na wtargnięcie w moje usta i wydzieraniu z mojego gardła coraz to większej symfonii dźwięków. -Ciiii, Billy. Nie mogą nas usłyszeć. - szepnął i wrócił do pieszczenia ustami mojej szyi, zaczynając błądzić dłońmi po moim ciele i po chwili ściągnął moje ręce ze swoich barków i przygwoździł je do łóżka, a ja instynktownie zacisnąłem palce na poręczy łóżka, robiąc to, co mi każe. Jego dłonie rozwarły szeroko moje nogi i po chwili zaczęły badać ciało pod moimi ubraniami, a ja wzdychałem cicho, pilnując się, by nie zacząć jęczeć, co było trudne. Wciągnąłem głośniej powietrze gdy szybkim ruchem ściągnął moje spodnie i bokserki do połowy moich ud a zimne powietrze owiało moje czułe miejsca. Wyczułem instynktownie, że mój bliźniak się uśmiecha, a zaraz potem moja lekko pobudzona męskość zniknęła w jego ustach. Po raz pierwszy Tom robił coś takiego... po raz pierwszy w naszym zbliżeniu nie chodziło o zaspokojenie tylko jego żądzy i tak po prostu chciał dać mi przyjemność. Wiłem się pod jego dotykiem i z przyjemności jaką mi dawał. Ledwo udawało mi się dusić jęki przyjemności, a i tak tylko dzięki temu, że zagryzłem zęby na dłoni. Czułem, że wariuję. Ciepło i przyjemność ogarniały mnie całego, a Tom podniósł się i jego postawiona na baczność męskość ocierała się o moją przez dzielący nas materiał jego cienkiej koszuli szpitalnej. Jęknąłem głośniej, gdy oderwał moją dłoń od mych ust i po chwili wpił się w moje usta, nie zaprzestając ruchów bioder, po czym spojrzał mi głęboko w oczy i ułożył dłoń na moim policzku, gładząc mnie delikatnie po twarzy. Utonąłem w głębi jego oczu. Wtedy coś mnie tknęło.

-Tom... twoje szwy... - szepnąłem. Uśmiechnął się szerzej i pocałował mnie delikatnie w usta.

-Nic mi nie będzie. - obiecał i wpił się w moje usta, masując moje wargi w intensywnym pocałunku. Chciałem go objąć, ale gdy tylko moje ramię oderwało się od materaca i zaczęło oplatać jego szyję, przygwoździł moje oba nadgarstki z powrotem do łóżka i oderwał się od moich ust. -Nie ma tak, Billy. - powiedział cicho i zacisnął palce drugiej dłoni na moim przyrodzeniu, co wywołało jęk z mojego gardła. Jego usta błądziły wciąż po nagiej skórze mojej szyi a ruchy bioder wywoływały dreszcze i zawroty głowy. Moje ciało płonęło a on dobrze o tym wiedział i doprowadzał mnie od szaleństwa. W końcu odsunął swoją koszulę a gorąco jego ciała wywołało u mnie dreszcze. Ścisnął nasze przyrodzenia razem w swojej dłoni i zaczął nas masturbować. Nie mogąc już tego kontrolować, zacząłem jęczeć, ale jego ciepłe usta sprawiły, że zamilkłem, gdy tłumiły mój głos. Moje ciało zaczęło drżeć pod wpływem ekstazy i wiedziałem, że długo już nie wytrzymam. Zacząłem się cofać i wyrywać, jakbym chciał uciec, ale brat przygwoździł mnie do łóżka i zmusił, bym skończył w jego dłoni. Nasza wymieszana sperma zalała mój brzuch a ja miałem wrażenie, że zaraz zemdleję od tych przeżyć. Tom pocałował mnie jeszcze raz czule w usta i ustawił nas w pozycji, w której to on leżał na łóżku a ja leżałem obok. Sięgnął na stolik nocny po chusteczki i wytarł mój brzuch, po czym wtulił mnie w siebie. Przejechałem dłonią po jego szwach, a raczej po bandażu pod którym były, ale miałem wrażenie, że wszystko jest w porządku. Taką miałem nadzieję. Wtuliłem się w jego ciało. O nic nie pytałem. Nic nie mówiłem. Po prostu wsłuchałem się w bicie jego serca, jak w najpiękniejszą muzykę na świecie.

TOM

Tuliłem to drobne ciało do piersi i czułem się na prawdę szczęśliwie. Widziałem, jak na niego działam i jaką przyjemność mu sprawiłem. Cieszyłem się z tego powodu, bo wiedziałem, jak wiele przeze mnie wycierpiał przez kilka ostatnich lat. Poza tym... to było jeszcze bardziej ekscytujące i lepsze aniżeli wcześniejsze, przez które on płakał potem po nocach w swoim pokoju do poduszki. Przytuliłem go mocniej do siebie i zaciągnąłem się jego zapachem. Świadomość jego obecności, spokój i szczęście jakie od niego emanowały, sprawiały, że sam czułem ten błogi spokój. Spojrzałem za okno na księżyc, który wcześniej obserwował Billy. Była pełnia. Uśmiechnąłem się lekko, przypominając sobie naszą fascynację, gdy byliśmy wampirami.

-Billy? - zapytałem. Usłyszałem cichutkie mruczenie z jego strony, co oznaczało, że jest zmęczony ale kontaktuje. Uśmiechnąłem się lekko i zasłoniłem mu oczy jak wcześniej, odchylając jego głowę w tył. -Pamiętasz bajki o wampirach? - zapytałem i wessałem się w jego szyję. Jęknął cicho i wygiął bardziej głowę w tył, pozwalając mi na zajęcie się jego gładką szyją. Przesunąłem językiem po jego niewidocznej bliźnie po operacji. Nie widać jej, trzeba mocno się przyjrzeć, by ją zauważyć. Ale ja wciąż pamiętam ten dzień i dokładnie jej długość oraz gdzie się znajdowała. Spojrzałem mu w twarz. Widać było, że jest zmęczony ale jednocześnie, że mu się podoba. Uśmiechnąłem się i pocałowałem go lekko w usta, po czym zrobiłem to samo z jego czołem i ułożyłem go na mojej piersi i zacząłem głaskać po plecach. -Śpij, Billy. Kocham cię. - powiedziałem i słyszałem, jak wymruczał coś w stylu "kocham Cię" i po chwili odpłynął w krainę Morfeusza,  a ja poszedłem w jego ślady.

Komentarze

Popularne posty