Umieram w ciszy - rozdział 13

 Wybaczcie mi opóźnienie, ale 40 stopni gorączki przez cały tydzień nie pomaga w pisaniu...

TOM

Następne dwa tygodnie przeleżeliśmy w szpitalu. Bill znowu schudł, bo cały czas siedział przy mnie zamiast się zająć sobą i zapominał o posiłkach. W dodatku te szpitalne posiłki niewiele mu dawały. Jeśli mam być szczery, nie syciły, chociaż miały wszystkie składniki odżywcze. A jednak...
W każdym razie przetrzymali mnie na oddziale aż do ściągnięcia szwów, z czego mój bliźniak się zarówno cieszył jak i frustrował. Wolał być w domu, ale wiedział, że nie usiedzę na miejscu i bardzo możliwe, że pozrywam szwy, więc bezpieczniej było zostać w szpitalu.
Dzisiaj jednak, po piętnastu dniach męczenia się, dostałem do ręki wypis a Bill wyraźnie się cieszył, że wszystko już ze mną dobrze i możemy wrócić do domu. On się w życiu nie przyzna, ale nienawidzi szpitali i się ich panicznie boi, dlatego wiem, że ciężko mu było wytrzymać tu tyle czasu. Do domu wpadał tylko co drugi dzień wziąć prysznic i wracał. Łącznie z drogą w jedną i drugą stronę uwijał się w dwie godziny, co dla niego i tak jest życiowym rekordem. Gdy spakowałem już wszystkie rzeczy, które mój bliźniak tu przytaszczył, przyciągnąłem go do siebie i przytuliłem. Czułem, jak się rozluźnia i wtula w moje ciało, pozwalając nam tak trwać w uścisku. Westchnąłem cicho, wdychając zapach jego włosów.

-Masz już odrosty. - zauważyłem, na co pokiwał głową. Dla niego tak wielkie odrosty są nie do pomyślenia, w dodatku bardzo zapuścił włosy, przez co wyglądał teraz jak dziewczyna.... bardziej niż zwykle. Znając życie niedługo pójdzie do fryzjera, skoro żadnemu z nas nic już nie grozi. Założę się, że stan jego włosów irytuje go bardziej, niż byłby skłonny się do tego przyznać. Odsunąłem go lekko od siebie i obejmując jedną ręką chwyciłem walizkę, po czym ruszyliśmy w stronę wyjścia ze szpitala. Jednak Bill  w pewnym momencie zatrzymał się i utkwił wzrok w punkcie przed nami. Poszedłem za jego wzrokiem i zauważyłem, co go tak zamurowało. To widok naszej matki spowodował jego paraliż. Widziałem, jak spuszcza głowę, pozwalając włosom zakryć jego twarz. Miałem zamiar zignorować naszą rodzicielkę, jednak ona podążyła w naszym kierunku, odcinając nam możliwość uniknięcia rozmowy z nią. Westchnąłem i siląc się na spokój spojrzałem na nią.

-Czy mogę ci jakoś pomóc? - zapytałem spokojnym, zdystansowanym głosem. Wpatrywała się we mnie z nadzieją i wyciągnęła ręce w moją stronę.

-Tom... synku, kochanie, spójrz. - poprosiła. Nie do końca wiedziałem, o co chodzi, ale najwyraźniej mój bliźniak już się domyślił albo spotkał ją wcześniej. Patrzyłem na nią, ale nie widziałem żadnej zmiany. O co więc chodzi? -Czy ty nie widzisz, jak on cię niszczy? Wylądowałeś w szpitalu przez tego... tego... tę kreaturę. - powiedziała z wyraźnym obrzydzeniem w głosie. Skrzywiłem się i przyciągnąłem Billa bliżej mnie.

-To nie była wina Billa. Przestań go oskarżać. Zachowujesz się, jak świr. Poza tym, ostrzegam cię po raz ostatni. Zbliż się do nas jeszcze raz, a zadzwonię na policję. Dopóki nie zaakceptujesz Billa, nie przeprosisz go i nie zaczniesz żyć z nim jak z synem, nie chcę cię widzieć, jasne? Dla mnie nie istniejesz. - odpowiedziałem i przeszedłem obok, trącając ją barkiem. Przez chwilę panowała cisza, którą potem rozdarł krzyk.

-Jeszcze do mnie wrócisz na kolanach, do rodzinnego domu! Obaj tego pożałujecie! - krzyknęła za nami, na co mój bliźniak wyraźnie skulił się w sobie, ja jednak wciąż pewny siebie poprowadziłem go do wyjścia i do naszego samochodu. Tam chwyciłem jego podbródek w palce i zmusiłem go, by spojrzał mi w oczy.

-Billy, nie przejmuj się, proszę. Jej głupota przesłania jej świat. Nic nam nie będzie a ja cię nie zostawię, bo cię kocham. - uśmiechnąłem się lekko, pocieszająco i pocałowałem jego policzek. Blade wargi także wygięły się w delikatnym uśmiechu. Przytuliłem go do piersi, po czym pocałowałem jeszcze w czoło i ruszyłem. -Chcesz jechać od razu do fryzjera? - zapytałem. Pokiwał głową, ale dobrze widziałem, że jest nieobecny. Pojechałem do studia, w którym obaj byliśmy stałymi klientami. Właściciel i jednocześnie nasz fryzjer uśmiechnął się szeroko.

-Bill, Tom! Tak właśnie czułem, że niedługo mnie odwiedzicie. Czym mogę wam służyć? - zapytał życzliwie i podał nam po puszce Coca-Coli, wyciągniętej z lodówki. Mój brat jakby od razu się ożywił.

-Mam okropne odrosty! Chciałbym, żebyś zafarbował mi włosy, oczywiście na czarno, i obciął je trochę, ale nie bardzo. Wycieniuj je bardzo mocno, wiesz, jak? Najdłuższe niech będą do połowy pleców, a najkrótsze do obojczyka najdalej. No i myślałem o białych pasemkach, ja kiedyś, tylko tym razem jako prawdziwe pasemka a nie końcówki, co myślisz? - powiedział, a ja w tym czasie uwaliłem się na jeden z foteli i otworzyłem puszkę. Gdy mój bliźniak zasiadał już na fotel, Mark zwrócił się do mnie.

-Tom, jeśli chcesz, Anna się tobą zajmie. - pokiwałem głową, przełykając ostatni łyk napoju i wyrzuciłem puste opakowanie. Po chwili podeszła do mnie młoda dziewczyna o pięknych, czerwonych, długich włosach.

-Rozpuść warkoczyki i zafarbuj włosy na czarno, potem zapleć je na nowo. Włosy już mi trochę urosły i rozjaśniły się. - poprosiłem, na co dziewczyna ochoczo skinęła głową i zabrała się do pracy. Rozpuszczanie warkoczyków było dziecinnie proste dla doświadczonej fryzjerki, z czym ja raz sam się męczyłem, ale jej najwyraźniej nie sprawiało to żadnych problemów. Dwie godziny później obaj przeglądaliśmy się naszym odbiciom. Bill wyglądał bardziej kobieco, niż wcześniej, jeśli było to możliwe, i nie widziałem, czy to celowy zabieg czy też kwestia przypadku. Jeszcze tylko brakuje, żeby się pomalował i na prawdę będzie wyglądał jak laska. Zapłaciliśmy za usługę i ruszyliśmy w drogę. Bill wydawał się lekko zamyślony, aż w końcu się odezwał.

-Wypadałoby zrobić zakupy, bo nasza lodówka jest pusta. - zgodziłem się z nim i skręciłem do jednego z supermarketów. Wzięliśmy dwa wózki i zaczęliśmy poszukiwania. Ja zająłem się kompletowaniem jedzenia, a Bill zajął się kosmetykami i innymi rzeczami. Zawsze tak się dzieliliśmy, w końcu ja dbałem, by Czarny coś jadł, a on dbał, byśmy zawsze mieli pod ręką nasze ulubione rzeczy. To dziwne, ale nie potrafi zapamiętać przepisu na spaghetti, które tak uwielbia, za to wyrwany ze snu w środku nocy jest w stanie wymienić, w której butelce, fiolce i opakowaniu zostało ile czego. Dlatego zawsze wiedział, gdy trzeba coś dokupić. Zapytany, co ma w lodówce, odpowiada, że światło i masło. Pokręciłem głową na myśl o tym i wpakowałem do wózka paczkę chipsów. Skompletowałem już warzywa i owoce, czas kupić coś niezdrowego. Słodycze też ważna rzecz. Zdaję sobie sprawę, że moja druga połówka często nie je nic innego oprócz słodyczy i one zapewniają mu energię do występów. Byłem już mniej więcej na środku sklepu, gdzie wybierałem musli, które kupimy, gdy usłyszałem pisk i byłem pewien, że to mój brat wydał ten dźwięk. A że brzmiał blisko, puściłem się biegiem i znalazłem go trzy regały dalej, z wielkim bananem na twarzy i kilkoma buteleczkami w dłoniach. Oczy świeciły mu się jak gwiazdka w Boże Narodzenie. Podszedłem do niego i oczekiwałem odpowiedzi.

-Moja ulubiona firma wypuściła kilka nowych produktów i nie mogę się zdecydować. - wyjaśnił. Ach, to go tak podekscytowało.

-Weź wszystkiego po jednym, będziesz mógł się przekonać, które ci najbardziej pasuje. - doradziłem, co chyba uznał za niegłupi pomysł, bo w jego wózku po chwili wylądowało kilka buteleczek. Wróciłem się do działu z musli, gdzie czekał na mnie mój wózek i prędko dokończyłem zakupu, bo następnym razem dostanę zawału. Mój bliźniak zmierzył zawartość spojrzeniem. -Brakuje kakao i batonów. - oznajmił, wybierając kolejne olejki do kąpieli i szampony. Zostawiając mu wózek do opieki, wróciłem się po jego ulubione batoniki i wspomniane kakao, po czym wróciłem do niego. Spojrzał na mnie radośnie i uśmiechnął się. Ucieszyłem się. Widać, że nareszcie się trochę rozluźnił i dopuścił do siebie kawałek świata. Skierowaliśmy nasze kroki do kasy, w której po chwili zostawiliśmy kilka stów i po czterdziestu minutach zakupy wreszcie znalazły się w naszym domu. Bill zaczął latać po domu rozpakowując wszystko, co kupił, a ja zaszyłem się w kuchni i zająłem jedzeniem. W końcu musimy coś zjeść, dawno nie mieliśmy w ustach nic porządnego. Westchnąłem cicho i zastanowiłem się, na co mój brat może mieć ochotę, więc zaraz zacząłem robić lasagne. Oczywiście bez mięsa, za to z mnóstwem warzyw i z mozzarellą. Bill ją uwielbia. Czasem samego mnie zaskakuje, ile szczegółów o nim wiem, chociaż ze względu na ostatnie lata, on wie o mnie pewnie więcej. Wciąż wracałem do mojego poczucia winy, ale wiedziałem, że nic to nie zmieni. Tylko czynami mogę odpokutować.
Pogrążony w myślach nawet nie zauważyłem, gdy skończyłem przygotowania i pozostało mi już jedynie poczekać, aż wszystko się ładnie upiecze. Włączyłem piekarnik i usiadłem na krześle, opierając głowę na dłoni i wpatrując się w minutnik na ekranie nad piekarnikiem. Westchnąłem cicho i zacząłem zastanawiać się, co mogę jeszcze zrobić dla Billa. Odpłynąłem do tego stopnia, że nie zauważyłem go stojącego w drzwiach, dopóki nie podszedł do mnie i nie usiadł na mnie okrakiem. Zaczął bawić się jednym z warkoczyków.

-Coś się tak zamyślił, braciszku? - zapytał cicho. Objąłem go w pasie i uśmiechnąłem się.

-Nic. Po prostu myślałem o nas. - uśmiechnął się i pocałował mnie.

-Nie myśl za dużo. Kocham cię. - powiedział i wtulił się we mnie, a ja przyciągnąłem jego ciało do siebie. Też cię kocham, Billy...

Komentarze

  1. Super odcinek nic dodać nic ująć jest mega i super się czyta poprostu wciąga 😘.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej. Opowiadanie super. Fajnie się je czyta. Jak pamiętnik. Mam tylko pytanie nie mogę otworzyć 14 i 15 rozdzialu. Nie ma ich jeszcze czy to jakiś błąd? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej super rozdział hmm Tom się stara ... pewnie powiesz że coś zemną nie tak ale jestem ciekawa czy pojawi się sex i no i w jakiej roli będzie Tom:P
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chcę wiedzieć kiedy się pojawi rozdział nie zaprzeczyłaś ani nie potwierdziłaś jakiej roli będzie Tom
      pozdrawiam

      Usuń
    2. Jak dobrze pójdzie to pojawi się tak do konca przyszlego tygodnia

      Usuń
    3. Aha nie mogę się doczekać

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty