Papieros - rozdział 4-3
Ciemność. Cisza. Pustka. Kompletnie nic nie ma. Czy ja
umarłem? Mam nadzieję, że nie. Nie chcę jeszcze umierać! Nie mogę...
-J..o...a...s...l....y....
Co to było? Jestem pewien, że coś usłyszałem, jednak nie
byłem w stanie powiedzieć, co to było. Spróbowałem się skupić, by móc coś
więcej usłyszeć i zrozumieć z tego wszystkiego, ale poskutkowało to jedynie
rosnącym coraz bardziej bólem głowy i głośnym piskiem, jak z jakiejś maszyny,
który przeszywał mnie na wskroś aż nagle ocknąłem się, otwierając szeroko oczy,
mimo atakującego je, ostrego światła. Poczułem czyjś dotyk a gdy odwróciłem się
w tamtym kierunku zobaczyłem jakąś rozmazaną postać. Dopiero jakąś chwilę
później mój wzrok się wyostrzył i mogłem dostrzec zatroskaną twarz Damiana,
który spoglądał na mnie ze strachem.
-Mark?
Jego ciepły głos wypowiadający moje imię był niczym miód na
moje serce. Chciałem unieść dłoń, którą trzymał i dotknąć jego twarzy, ale nie
byłem w stanie.
-Spokojnie, nie ruszaj się. Wszystko będzie dobrze.
Zapewnił mnie, unosząc moją rękę i składając delikatny pocałunek
na skórze mojej dłoni, uśmiechając się delikatnie. Otworzyłem usta, chcąc coś
powiedzieć, ale moje gardło i język były tak suche, że nie byłem w stanie.
-Lekarz zaraz przyjdzie i zdecyduje, czy możesz się napić.
Mieliśmy wypadek w drodze do winnicy.
Zamknąłem usta i skinąłem głową, dając znać, że rozumiem i
zamknąłem oczy. Utrzymanie ich otwartych było nie lada wyzwaniem i nie
potrafiłem tego robić przez dłuższy czas. Ale przynajmniej miałem pewność, że
Damian jest przy mnie.
-Wybaczcie, że musieliście tyle czekać. Jak się ma dzisiaj
nasz pacjent?
Otworzyłem oczy i spojrzałem na młodą, atrakcyjną lekarkę
trzymającą moją kartę pacjenta w dłoniach. Widząc mój wzrok na jej twarz
wpłynęło zaskoczenie, ale uśmiechnęła się szeroko.
-Widzę, że się obudziłeś. To dobrze. Byłeś nieprzytomny dwa
dni, twoje ciało musiało się zregenerować. Zaraz poproszę pielęgniarkę, by
przyniosła ci coś do jedzenia i picia. Potem jeszcze raz cię zbadamy i zrobimy
wywiad.
Powiedziała perfekcyjnym angielskim a ja pokiwałem głową,
spoglądając na wciąż kurczowo trzymającego moją dłoń Damiana. Kątem oka
zauważyłem, jak kobieta uśmiechnęła się znacząco po czym wyszła, wspominając coś,
że wróci do nas za godzinę a ja uśmiechnąłem się do ukochanego, wiedząc, że
jeszcze dane mi będzie spędzić z nim kilka kolejnych lat.
Komentarze
Prześlij komentarz