Jabłko - Epilog


 Draco siedział na ziemi po turecku i płakał. Nie sądził, że może płakać aż tak bardzo. Nigdy tak bardzo nie płakał. 

-Ty idioto...

Wyszeptał w przestrzeń ale wiedział, że nikt mu nie odpowie. Nie miał pojęcia, ile czasu już tak tutaj siedział. Wiedział jedynie, że zdążyło się już ściemnić a łez mu w cale nie brakowało ani przez moment. Nie poruszył się też od chwili, gdy upadł na ziemię. Drgnął niespokojnie, gdy poczuł czyjąś dłoń na ramieniu, jednak nie podniósł wzroku. 

-Draco... Minęło już tyle godzin. Wciąż jesteś ranny. Powinniśmy już wracać. 

Nastolatek pokręcił głową i wrócił wspomnieniami do wydarzeń sprzed dwóch dni. 

Stali w salonie w Malfoy Manson. Voldemort właśnie wycelował różdżką w Harry'ego i wykonał jedno z zaklęć niewybaczalnych. Chłopak krzyczał w niebogłosy i niemal od razu osunął się na ziemię. Ciało nastolatka wciąż było wyniszczone i osłabione i mimo, że było w lepszym stanie niż kilka tygodni temu, wciąż nie mogło dobrze znieść długotrwałego działania tego zaklęcia.

-Panie, proszę! On jest zbyt słaby, nie wytrzyma tego!

-Zamilcz, Draco!

Blondyn z zaskoczeniem spojrzał na swego ojca ale posłusznie zamilkł. Przynajmniej na chwilę. Gdy tylko znów spojrzał na swojego chłopaka, poczuł tak okropny ból, jakby to jego torturowano. Zagryzł wargę, próbując się nie wtrącać.

-Crucio...

Rozległo się znowu po pomieszczeniu. Harry już niemal zdarł sobie gardło, jego krzyki były coraz cichsze i wił się po podłodze, szukając jakiejkolwiek pomocy. Za żadne skarby nie był w stanie znieść tego bólu ani chwili dłużej. Blondyn rzucił się do przyjaciela, zasłaniając go własnym ciałem i wziął go w ramiona. Drżał, ale po raz pierwszy postawił się tak jawnie swoim rodzicom i Czarnemu Panu. Wiedział, że tego pożałuje ale nie obchodziło go to.

-Proszę, błagam! Błagam, przestań!

Sam nie wiedział, jak jego głos w tym momencie drżał. Usłyszał szybkie kroki ale nim zdołał odwrócić głowę, poczuł mocne uderzenie w policzek. Spojrzał zszokowany na swego rozjuszonego ojca.

-Kazałem ci nie przeszkdzać!

-Ale ojcze...

-Sectumsempra!

Draco poczuł przeszywający jego ciało ból. Czuł tylko, jak bezwładne ciało bruneta wymyka mu się z rąk a on sam upada na twardy parkiet, drżąc niczym w agonii. Minęła chwila nim zorientował się, że na jego ciele powstało jednocześnie wiele ciętych ran. Nie był w stanie się podnieść ani nawet spróbować jakiś zaklęć uzdrawiających. Po prostu nie mógł.

-Mój panie, możesz kontynuować.

Dodał Lucjusz a po chwili pomieszczenie znów wypełnił przerażający krzyk Pottera. Draco z trudem udało się odwrócić głowę. Nie mógł zrobić nic. Mógł tylko patrzeć, jak jego chłopak wije się z bólu po podłodze, mimo że mózg już dawno się poddał i jak ich krew mieszała się na ciemnych panelach. 

Tamtego dnia Harry zmarł z powodu odniesionych obrażeń. Nie był w stanie znieść tego zaklęcia przez tak długi czas. Zmarł prawdopodobnie o wiele wcześniej niż moment, w którym Czarny Pan postanowił zakończyć tortury.

Ponieważ Draco przez dłuższy okres czasu nie został wyleczony, doznał poważnych obrażeń. Snape, który dopiero później został wezwany na miejsce, ledwo zdołał uratować jego życie. Nie udało mu się jednak wyleczyć go do końca i na ciele chłopaka pozostało kilka blizn a obrażenia wewnętrzne potrzebowały czasu, by się zagoić. 

Był słaby. Ale jednak żył. Żył bez połowy własnej duszy. Tylko jak miał dalej żyć?

-Kocham cię, idioto... Jak mogłeś mnie zostawić?

Szepnął drżącym głosem w przestrzeń chociaż wiedział, że nikt mu nie odpowie. Zastanawiał się tylko nad jednym.

Czy gdyby wyznał mu miłość wcześniej, czy to wszystko potoczyłoby się inaczej?

Komentarze

Popularne posty