Od początku - rozdział 13

Izaya włączył komórkę dopiero gdy przysiadł w jednym z zaułków niedaleko parku. 13 nieodebranych od mamy, 20 od Manami i aż 23 od Shizuo. Potworek pewnie nieźle się zdenerwował. Ciekawe czy jego telefon to wytrzymał? Izaya westchnął i oparł głowę o murek. Do domu nie ma ochoty ani zamiaru wracać... może znów pójdzie do Shizuo? Chłopak chyba pozwoli mu tam przenocować jeszcze kilka nocy, póki rodzice nie wyjadą. I nie wygada jego mamie gdzie jest. Brunet stwierdzając, że to w sumie dobry pomysł, ruszył do domu przyjaciela przez zaułki. Wydawać by się mogło że jest beztroski i niczym się nie martwi, ale tak naprawdę denerwował się trochę zaistniałą sytuacją. W końcu taka afera o nic... dla niego nie było to nic wielkiego. Ale najwyraźniej tylko on tak sądził. Z cichym westchnięciem zastukał delikatnie w jasne drzwi prowadzące do przytulnego mieszkanka Heiwajimy. Gdy drzwi się otworzyły i złote oczy spoczęły na niespodziewanym gościu, właściciel przez chwilę nic nie mówił aż w końcu wybuchnął.
-Izaya?! Gdzie Ty byłeś? Nie odbierałeś telefonu, wiesz, jak się martwiłem! - wykrzyknął niby to złoszcząc się, a jednak na jego obliczu malowała się ulga. Zaprosił gestem chłopaka do środka i zamknął drzwi na cztery spusty. - Uprałem Twoje rzeczy na wypadek gdybyś przyszedł, więc rano będą suche. - dodał jeszcze blondyn.
-Dziękuję, Shizuś. To miłe z Twojej strony~. - podziękował na swój sposób brunet i zapytał o kwestię ubioru przyjaciela - Myłeś się już? - w odpowiedzi Heiwajima tylko skinął głową i ruszył do kuchni zrobić im obu herbaty.
-Też idź. Masz tam ręcznik i koszulkę. - odparł złotówki nastawiając wodę na herbatę. Chłopak jednak tylko oparł się o futrynę w drzwiach.
-Nie powiesz rodzicom gdzie jestem? - zapytał z nikłą nadzieją w głosie Ufał swojemu przyjacielowi, ale był zbyt nieprzewidywalny, by móc na spokojnie stwierdzić, czy rzeczywiście tak będzie. Blondyn popatrzył na niego jak na kosmitę.
-Naprawdę sądzisz, że gdybym miał zamiar wygadać Twoim rodzicom, gdzie jesteś, uprałbym Twoje rzeczy, zaprosił do środka i jeszcze dawał wolną rękę zamiast od razu Cię przywiązać do łóżka i zadzwonić do nich? Poza tym mój telefon nie działa, muszę jutro kupić nowy. - ta odpowiedź w zupełności wystarczyła zmęczonemu brunetowi. Jego ciało jeszcze odczuwało skutki działania narkotyku którym go uśpiono. Uspokojony skierował się pod prysznic. Poczuł się zrelaksowany, gdy po jego ciele spłynęły pierwsze krople letniej wody. Jak na siebie, to długo siedział pod prysznicem, nic nie robiąc. W końcu jednak wyszedł i po wytarciu siebie i swoich włosów do sucha włożył swoje bokserki i za dużą koszulę Shizuo, która sięgała mu do połowy ud, po czym wrócił do przyjaciela. Siedział on w salonie na kanapie, a na stoliku stały dwa kubki herbaty. Brunet przysiadł się do niego i chwycił w dłonie jeden z parujących jeszcze kubków.
-Powiesz gdzie byłeś? - zapytał Heiwajima, zerkając kątem oka na siedzącą obok niego postać.
-Na mieście, chodziłem po Shinjuku. - wyjaśnił.
-Po Shinjuku? Tak daleko? Nieźle Cię poniosło. - na chwilę zapadła cisza. - Może powinieneś z nimi porozmawiać? - zapytał w końcu.
-Nie. Próbowałem kiedyś ich wybadać, ale byli zdania, że homoseksualizm lub biseksualizm jest najgorszym co może kogokolwiek spotkać i że gdyby ktokolwiek kogo znają był tym "zarażony" nie utrzymywali by z tą osobą więcej kontaktu. - rzucił sucho, wgapiając się nie w swojego rozmówcę, a w szklankę ciemnego napoju. Westchnął. - Nie będę z nimi rozmawiać. Mogę tu zostać dopóki nie wyjadą? Przyniosę swoje rzeczy jutro w nocy. - spytał, w końcu podnosząc wzrok na przyjaciela. Ten w zamyśleniu skinął głową.
-Jasne, jeśli tak wygląda sytuacja.. w sumie bardziej jestem za tym żebyś z nimi pogadał ale jak nie to okey. Możesz zostać. - blondyn wyciągnął papierosa i zapalił. Po pokoju rozniósł się ohydny swąd dymu.
-Shizzy, musisz palić w domu? - zapytał Orihara marszcząc nos. Złote oczy popatrzyły tylko na niego z pewnego rodzaju kpiną.
-To moje mieszkanie, pchło. - stwierdził prześmiewczo. Niestety zamknął tym bordowookiemu usta. Nie było argumentu. Chłopak oparł głowę o zagłówek kanapy.
-Mogę iść spać? - zapytał, przymykając delikatnie oczy. Był zmęczony i to bardzo.
-Jasne. Dalej śpisz ze mną?
-Z Shizzy'm najlepiej. - uśmiechnął się i poszedł do sypialni. W progu jednak zatrzymał się na moment. - Ahm, Shizuś, jutro koło 18 jestem umówiony. Wrócę do domu w nocy, bo muszę jeszcze zaczekać aż rodzice zasną i wziąć swoje rzeczy. - oznajmił i gdy już zamykał drzwi, usłyszał ciche mruknięcie potworka. Z asymetrycznym, ale zmęczonym uśmiechem położył się pod pierzynę i gdy tylko położył głowę na miękkiej poduszce poczuł, jak odpływa.

Obudził się dopiero rano, wtulony w ciepłe plecy potworka. Uśmiechnął się delikatnie i wstał z łóżka, przeciągając się mocno. Ruszył do łazienki i spojrzał na swoją wypoczętą twarz. Worki pod oczami już całkowicie zniknęły, a on czuł się całkiem dobrze. Przebrał się w uprane poprzedniego dnia przez Shizuo rzeczy i sięgnął po swoją komórkę. 1 wiadomość.
Od: Shiki.
Do: Izaya.
Temat: Zlecenie.
Treść: Izaya, ostatnio powstaje nowy gang, mówią na nich niebiescy. Z naszych informacji wynika że spotkają się dziś w południe przy starych magazynach, tam, gdzie byłeś wczoraj. Spróbuj dowiedzieć się z tego spotkania jak najwięcej i daj mi znać. 
Brunet uśmiechnął się asymetrycznie i nastawił wodę na gaz. Wciąż od nowa czytał wiadomość. Pierwsze zlecenie. Był tak podekscytowany, że tylko dzięki swojemu wyuczonemu opanowaniu stał jeszcze w miejscu. Automatycznie zrobił kilka kanapek, zawsze robił dla bliźniaczek, ale tym razem były one dla pewnego śpiącego blondyna. Sam nic nie zje. Nie wciśnie nic do żołądka. Co chwilę zerkał na zegarek. Minuta była jak wieczność. A miał jeszcze 6 godzin! Jego zdaniem czas zdecydowanie płynął zbyt wolno, ale panował nad sobą i bez pośpiechu wykonywał wszystkie czynności. Wiadomość została wysłana do niego 20 minut temu, więc niech sobie nie myślą, że jest taki narwany i odpisze im od razu, że jest do ich usług. Zrobił sobie jeszcze spokojnie kawy i wrócił do sypialni by obudzić przyjaciela.
-Shizu-chan, wstawaj~. - szturchnął chłopaka w ramię kilka razy i dopiero, wtedy zobaczył jak złote oczy się otwierają.
-Czego? - warknął rozdrażniony Heiwajima, będąc jeszcze na granicy snu.
-Wstawaj, za niedługo trzeba iść do szkoły. Śniadanie masz na stole~. - wyśpiewał i wrócił do kuchni, gdzie zaczął powoli sączyć kawę, czekając aż gospodarz domu się zbierze. Nie zajęło mu to długo, ale Orihara zdążył już skończyć swoją kawę i gdy blondyn wszedł do kuchni on właśnie mył kubek.
-Smacznego~. - życzył przyjacielowi i siadł naprzeciw niego wyjmując telefon z kieszeni.
Od: Izaya
Do: Shiki
Temat: Zlecenie.
Treść: Jeśli dam radę to tam pójdę~ Jednak nic nie obiecuję~! 
Odpisał chociaż tak naprawdę wiedział, że wywinie się ze swojego zadania śpiewająco. Zerknął na zaspanego jeszcze przyjaciela.
-Nie idę dzisiaj do szkoły. Prawdopodobnie byliby tam znowu moi rodzice. W razie czego nic nie wiesz~! - przypomniał mu i wszedł do salonu, od razu rzucając się na kanapę i włączając telewizor. Włączył serwis informacyjny.
-Dobra, przecież wiem. - mruknął stłumionym od kanapki głosem blondyn. To wywołało rozbawienie na twarzy bruneta. Wyjął telefon i wysłał jeszcze jednego SMS'a.
Od: Izaya
Do: Manami
Temat: Spotkanie
Treść: Spotkajmy się dzisiaj po szkole na zamkniętym boisku. To niespodzianka, więc nie mów nikomu.
Odpowiedź dostał niemal od razu, ale nawet nie musiał sprawdzać by wiedzieć, że dziewczyna będzie czekała na niego w umówionym miejscu. Słuchał wiadomości trzy po trzy. Nie było raczej nic nowego, więc robił to tylko po to by zabić czymś czas. Usłyszał kroki potworka.
-Idę. - oznajmił blondyn z torbą na ramieniu.
-Zaczekaj, pójdę z Tobą~. - zaoponował chłopak wyłączając urządzenie i lecąc do przedpokoju ubrać się.
-Jednak idziesz do szkoły? - zapytał ze zdziwieniem złotooki, na co odpowiedział mu perlisty śmiech.
-Nie~. Odprowadzę Cię kawałek, a potem pójdę na miasto. Widzimy się wieczorem dopiero~. - wyśpiewał i wyszedł z mieszkania, zbiegając po schodach i czekając na przyjaciela dopiero pod klatką. Razem ruszyli w kierunku akademii. Izaya jak to on szedł po murku, a Shizuo asekurował go. Nie rozmawiali, ale żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Nawet w ciszy dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Gdy doszli do połowy drogi, Izaya przystanął.
-Ja już lecę Shizzy~. Miłego dnia~. - zaśpiewał i przebiegł przez ulicę, po której poniósł się jego wesoły śmiech. Heiwajima został sam na chodniku, sam mimo że był pośród innych ludzi, którzy nie zwrócili uwagi na urywającego się z lekcji licealistę.
Izaya wbiegł na dach jednego z wyższych budynków i skakał tak po dachach niezauważony przez nikogo. Obserwował miasto i żyjących w nim ludzi. Gdy zegar wybił południe, stał na dachu jednego z magazynów i szukał kryjówki. Gdy ją znalazł, znajdował się dokładnie nad zgromadzonymi i doskonale ich słyszał. .Ułożył się tak by go nie widzieli i uśmiechnął się asymetrycznie.
Czas rozpocząć pracę informatora.

Komentarze

Popularne posty